Przyszła jesień - na zewnątrz coraz wcześniej robi się ciemno i coraz częściej pada. Wydaje mi się, że taki czas doskonale pasuje do wsłuchiwania się i wczytywania w różne opowieści, a te, które zazwyczaj potrafią przyprawić o dreszcze, teraz działają na nas jeszcze bardziej. Wrześniową edycję akcji "W 80 blogów dookoła świata" poświęcamy w tym roku legendom miejskim, nieprawdopodobnym historiom (które z pozoru jednak wydają się prawdopodobne, bo często opowiadane są przez "znajomych znajomego"). Czasem są zabawne, czasem zastanawiające, a czasem naprawdę makabryczne! Które z nich wybrali dla Was blogerzy kulturowo-językowi? Listę linków do pozostałych tekstów w akcji jak zawsze znajdziecie na końcu wpisu. A ja zapraszam Was na szwedzkie opowieści tego rodzaju - w Szwecji określane jako skrönor, urbana myter, urbana legender czy vandringssägen.
Krzyki na kampusie - Flogstavrålet
Uppsala to miasto akademickie w środkowo-wschodniej Szwecji. Na przedmieściach, we Flogsta, mieszkają głównie studenci. Kiedy wybija dwudziesta druga, z okien, balkonów i dachów rozlegają się krzyki i wycia. Wystarczają, by zmrozić krew tym, którzy nie znają tego "zwyczaju". Flogstavrålet, wycie z Flogsta, obrosło już legendą. Nie wiadomo już do końca skąd się naprawdę wzięło. Jedni twierdzą, że w ten sposób studenci dają upust swoim emocjom, pozbywają się stresów i napięć, których przysparzają im nauka i egzaminy, a jednocześnie poprzez odwzajemniane okrzyki budują poczucie wspólnoty. Inni przekazują informację, że z początku (w latach 70.) wrzaski miały upamiętnić studenta, który popełnił samobójstwo, z krzykiem skacząc w nocy z okna...
Tak jak to bywa w przypadku często powtarzanych miejskich legend, coraz więcej miejsc rości sobie do nich prawo. Wrzaski usłyszeć też można na kampusie w Lund (Delphivrålet) i w Sztokholmie (Lappkärrsskriket), codziennie lub w jeden dzień w tygodniu.
Błędne ogniki - Marteboljuset
Okolice Martebo na Gotlandii przyciągają miłośników nadprzyrodzonych zjawisk. Od początku dwudziestego wieku zdarza się tam widzieć błędne ogniki nazywane światłem z Martebo, Marteboljuset. Opisywane jest jako unosząca się nad ziemią i "płynąca" wzdłuż drogi świetlista, czerwonawa kula. Niektórzy mówią, że kiedy pojawia się światło, kompasy zaczynają wariować, a zwierzęta robią się niespokojne. Inni słyszeli metaliczne odgłosy.
Próby wyjaśnienia pochodzenia światła bywały różne - małe wyładowania elektryczne, samozapłon gazów z gnijących roślin i szczątków zwierząt, reflektory samochodów widziane z odległości? Sprawą zainteresowała się szwedzka organizacja zajmująca się ufologią. Wiele doniesień o pojawianiu się światła i towarzyszących mu zjawiskach okazało się trudnych do wyjaśnienia.
Pociąg-widmo do stacji Kymlinge - Silverpilen
Sztokholmskie metro to nie tylko najdłuższa galeria sztuki na świecie. Ma też swoje mroczne tajemnice. I swoją stację-widmo - a raczej stację, której po wybudowaniu po prostu nigdy nie oddano do użytku, Kymlinge. Na tej stacji, według miejskich legend, zatrzymują się aluminiowe wagony pociągu typu C5, Silverpilen (srebrnej strzały), tak różne od niebieskich pociągów kojarzących się ze sztokholmskim metrem. Na stacji Kymlinge podobno wysiadają tylko zmarli...
Źródła:
Chiny:
Japonia:
Kirgistan:
Norwegia:
Rosja:
Szwajcaria:
Wielka Brytania: