Zaskoczył Was tytuł wpisu? Mam nadzieję, że tak. Ale uspokajam - nic się nie zmieniło, Szwecja to jak dla mnie dalej miejsce, do którego będę chciała wracać co lato. Poniższych pięć argumentów sformułowałam oczywiście przekornie i należy je potraktować z przymrużeniem oka, ale z drugiej strony naprawdę zdarzało mi się słyszeć takie hasła. Tylko że ci, którzy je wypowiadali, mówili trochę bardziej serio...
Skandynawia często kojarzy się nam z naturą i rozległymi krajobrazami. I bardzo słusznie. Z całej powierzchni Szwecji 10 procent stanowi woda, w tym prawie 100 000 jezior. Aż trzy czwarte pozostałej, lądowej powierzchni, pokrywa las. "A do tego w tych lasach żyją łosie, a jak wiadomo, to bardzo niebezpieczne zwierzęta, bo co roku powodują Szwedom tyle wypadków".
Może nie dla każdego idealne wakacje to łażenie po lasach, skałach, pływanie, wędkowanie. Niektórzy oddychać pełną piersią potrafią tylko na urlopie w miastach, wśród ludzi, robiąc zakupy, szalejąc w klubach, czy uprawiając muzyczną turystykę festiwalową. Ale jeśli ktoś prezentuje mi argument z punktu numer jeden, to mam wrażenie, jakby sądzi, że w Szwecji nie mieszka nikt poza wspomnianymi morderczymi łosiami (cóż, rodzina czasem zarzuca mi, że na zdjęciach, które przywożę z wakacji, prawie nie widać ludzi, ale oni tam naprawdę są, tylko nie zawsze akurat lubię mieć ich w kadrze :P ). Jeśli lubicie miejskie wakacje, to nie ma sensu, żebyście po dopłynięciu promem zatrzymywali się w spokojnym Ystad, tylko ruszcie od razu do Malmö. Albo po prostu wybierzcie lot do Sztokholmu czy Göteborga.
2. "Bo tam ciemno i zimno"
Tak, zimą. I trochę też zależy gdzie. Czasem mam wrażenie, że wiele osób szwedzkie lato wyobraża sobie mnie więcej tak:
Podczas gdy znacznie częściej wygląda ono tak:
Latem dzień w Sztokholmie jest o kilka godzin dłuższy niż dzień na przykład w Poznaniu. Nie mówiąc o tym, jak te różnice będą rosnąć, im dalej na północ się wybierzemy! W takiej lapońskiej Kirunie na przykład słońce nie zachodzi od maja do lipca.
Jeśli nawet nie wybieracie się aż do Laponii, to i tak szwedzkie lato powinno być dla Was łaskawe - klimat jest łagodniejszy, a wysokie temperatury wydają się bardziej znośne i przyjemne. I wierzcie mi, co roku spotykam niedowiarków, którzy nie mogą się nadziwić, że swoją opaleniznę przywiozłam ze Skandynawii. A skoro słońce zachodzi później, macie więcej czasu na cieszenie się zwiedzaniem miast czy spacerowaniem w naturze, zanim zapadnie zmrok. Warto skorzystać!
3. "Bo klopsiki mogę sobie zjeść w IKEI, a kiszonego śledzia nie tknę"
W Szwecji trafienie na lokal serwujący szwedzkie dania czasami wydaje się niezłym wyzwaniem, bo bardzo popularne są restauracje z kuchnią świata: tajską, wietnamską, włoską, libańską, marokańską... Uniknięcie klopsów (köttbullar) nie będzie więc zbyt trudnym zadaniem. O osławionego kiszonego śledzia (surströmming) nie będzie łatwo. Jest to specjał rodem z Północy, a charakterystycznie wypukłe puszki wcale nie stoją na półce w każdym markecie.
Jeśli macie ochotę spróbować coś typowo szwedzkiego, to polecam smażonego śledzia (nie kiszonego!), obowiązkowo z ziemniaczanym purée i borówką (stekt sill med potatismos och lingonsylt), na deser lokalny produkt ze Skanii, spettekaka, ciasto podobne do sękacza lub przy większej okazji - tort księżniki (prinsesstårta), a na kolację - tort kanapkowy (smörgåstårta).
Jeśli dla kogoś miejscowa kuchnia ma stanowić powód, by nie wyjechać do danego kraju - zawsze można przez cały urlop jeść pizzę czy burgery ;)
4. "Bo jest drogo"
Bo żal kupować cokolwiek, kiedy za każdym razem przelicza się korony na złotówki i z tęsknotą myśli o tym, jak wszystko w Polsce jest tanie.
Z naszych wyliczeń podczas podróży, potwierdzonych statystykami w sieci, produkty żywnościowe w sklepach w Szwecji, są średnio 1,5 raza droższe niż w Polsce. Dla przykładu bochenek chleba pszennego w Szwecji to jakieś 9 zł, litr mleka 3% to 4 zł. Drożej niż w kraju wypadają też noclegi w hostelach, bilety komunikacji miejskiej, bilety wstępu...
Jak sobie z tym radzić? Po pierwsze: można oszczędzać, ale nie warto przeliczać notorycznie na złotówki, bo od tego może rozboleć głowa. Jeśli jednak siedzi w Was mały matematyk, którego ciągnie do dzielenia i mnożenia, lepiej do porównań wybrać jeden produkt, który kupujecie codziennie, np. karton mleka czy soku, i sugerować się wielokrotnością danego towaru ;) Wiadomo, każdy chciałby zjeść ciastko i mieć ciastko, pojechać na urlop i wrócić z wypchanym portfelem. Zawsze można znaleźć jakieś sposoby na to, by jak najwięcej zwiedzić i zobaczyć, a nie wydać fortuny. Dla chcącego nic trudnego.
5. "Bo nie mogę kupić alkoholu gdzie chcę i kiedy chcę. A poza tym jest drogo"
Urlop niektórym może kojarzyć się z drinkami z parasolką albo piwem na grillu u znajomych. Jeśli chcecie kupić alkohol w Szwecji, pamiętajcie, że napoje o zawartości alkoholu powyżej 3,5% można kupić tylko w państwowej sieci sklepów Systembolaget (i mieć skończone 20 lat). Tych sklepów monopolowych jest w całej Szwecji tylko ponad 400 (w mniejszych miejscowościach Systemet ma swoje "agencje", w których można zamówić alkohol i odebrać zamówienie następnego dnia), są czynne najczęściej od poniedziałku do piątku w godzinach 10.00 - 18.00, w soboty najczęściej 10.00 - 14.00, a w niedzielę wszystkie Systembolaget są zamknięte. Ceny alkoholu nie są dla polskiej kieszeni zbyt przystępne. Butelka naszego polskiego Żywca kosztuje w Systemach w przeliczeniu ok. 8 zł, a 0,7l Żubrówki ok. 125 zł. Puszka popularnego szwedzkiego piwa Falcon to jakieś 6 zł.
Zastanawiam się tylko, czy akurat jest to argument na tyle istotny, by oznaczał, że nie warto wybrać się do Szwecji...
I co, poczuliście się zniechęceni? ;)