Za nami już trzy edycje cyklu W 80 blogów dookoła świata. Dziś po raz czwarty blogerki, piszące o językach i kulturze obcych krajów, o tej samej porze, publikują post na wybrany temat, z wybraną myślą przewodnią. Tym razem będzie to FILM.
Wiele razy słyszałam, że szwedzkie kino jest mroczne i dołujące. Że wśród tematów najczęściej przewijają się rodzinne tragedie, alkoholizm, przemoc i poczucie bezsensu, a ponurą atmosferę tworzą nierozbudowane dialogi i wszechogarniająca cisza. Często staram się przekonywać, że nie do końca tak jest i wspominam o zabawnych komediach czy nawet dramatach, ale pełnych ciepła i z pozytywnym zakończeniem. Dziś postanowiłam zrobić na przekór i zaprezentować pięć moim zdaniem naprawdę smutnych i poruszających filmów ze Szwecji z ostatniego dziesięciolecia (mniej więcej).
Pożegnanie Falkenberg
(Farväl Falkenberg, reż. Jesper Ganslandt, 2006)
Pięcioro przyjaciół z Falkenberg na zachodnim wybrzeżu Szwecji, spędza ostatnie lato w rodzinnym miasteczku. Stoją właśnie u progu dorosłości - przed nimi wyprowadzka, czas usamodzielnienia się, kolej na rozpoczęcie nowe etapu życia. Ich tu i teraz to jednak wciąż beztroska, nieznaczące rozmowy o niczym i rozmowy o sensie wszystkiego, włóczenie się po ulicach, gry komputerowe, narkotyki. Film toczy się powoli, tak samo jak wolno wydaje się płynąć czas na prowincji. Tam, gdzie z pozoru nie dzieje się nic, dochodzi do tragedii.
Film wydaje się bardzo "naturalny": dużo tu scen nakręconych z ręki, aktorzy, którzy odgrywają główne role to tak naprawdę amatorzy, którzy wcześniej nie stali przed kamerą, a dialogi w dużej mierze były improwizowane. Do tego jeszcze w tle przewija się naprawdę przepiękna muzyka Erika Enockssona. Dreszcze gwarantowane, w moim przypadku pod koniec jeszcze łzy jak grochy.
Film zdobył w 2007 cztery Złote Żuki oraz był szwedzkim kandydatem do Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny.
Dzień i noc
(Dag och natt, reż. Simon Staho, 2004)
Studium ostatniego dnia z życia samobójcy w formie filmu drogi. Thomas (mistrzowsko zagrany przez Mikaela Persbrandta) spotyka się kolejno z różnymi osobami, które z różnych powodów coś dla niego znaczyły. Rozmawia ze swoim synem, z którym nie ma najlepszego kontaktu, z niewierną żoną, młodą kochanką, chorą matką, ciężarną prostytutką... Widz śledzi te spotkania najczęściej z perspektywy wnętrza samochodu, jakby kamera umieszczona była gdzieś na kokpicie, co razem z ciężkim klimatem rozmów, sprawia wrażenie jeszcze większego zamknięcia.
Wykluczeni
(Svinalängorna, reż. Pernilla August, 2010)
Leena miała smutne dzieciństwo, pełne rodzinnych awantur i pijatyk. Jako dorosła kobieta, która teraz ma szczęśliwą rodzinę i wydaje jej się, że zapomniała o koszmarach z przeszłości, dowiaduje się o chorobie matki. Spotkanie z nią oznacza konfrontację z traumami. W rolę Leeny bardzo przekonująco wcieliła się magnetyzująca Noomi Rapace. To po obejrzeniu tego filmu mój P. powiedział, że już nigdy nie obejrzy ze mną żadnego szwedzkiego filmu, bo wszystkie są tak dołujące, że trudno się potem pozbierać myślowo po takim seansie. To chyba wiele mówi o tym, czego można się spodziewać po Wykluczonych.
Jak w niebie
(Så som i himmelen, reż. Kay Pollack, 2004)
Głównym bohaterem jest utalentowany dyrygent Daniel Daréus (w tej roli Mikael Nyqvist), który po problemach ze zdrowiem wycofuje się z kariery i wraca do rodzinnego małego miasteczka. Zaczyna tam prowadzić lokalny kościelny chór, dla mieszkańców Ljusåker jest on czymś więcej niż tylko ćwiczeniem śpiewania, okazuje się prawdziwą terapią, okazją do budowania wspólnoty i odejścia od problemów. A tych bohaterowie mają niemało. Cudowna przemiana Daréusa i jego podopiecznych wydaje mi się dość naiwna i nie do końca wiarygodna, choć piosenka Gabrielli (w tej roli Helen Sjöholm) naprawdę wzrusza do łez. Dramat obyczajowy, który przyciągnął do kin w Szwecji rekordową ilość widzów i został nominowany do Oscara.
Powstaje już film, będący kontynuacją losów mieszkańców Ljusåker, będzie nosił tytuł Så ock på jorden (Tak i na ziemi), a jego szwedzka premiera planowana jest na jesień 2015.
Zło
(Ondskan, reż. Mikael Håfström, 2003)
Oparty na powieści Jana Guillou o tym samym tytule (którą Wam gorąco polecam) opowiada o doświadczeniach Erika, który jest ofiarą przemocy i okrucieństwa w domu oraz w szkole, ale pewnego dnia postanawia się im sprzeciwić. Problematyka książki i filmu prowokuje do stawiania pytań o tym, co można oceniać jako zło w różnych sytuacjach i skąd się to zło bierze. Andreas Wilson i Gustaf Skarsgård w głównych rolach naprawdę potrafią poruszyć widza, doprowadzić do złości czy poczucia bezradności. Film otrzymał nominację do Oscara w 2004. Tego tytułu też nie mogło tu zabraknąć. Mam wrażenie, że to jeden z najbardziej znanych szwedzkich filmów w Polsce.
Tutaj znajdziecie wpisy z poprzednich trzech edycji cyklu. Jeśli macie ochotę dołączyć do naszej grupy, napiszcie na adres: blogi.jezykowe1@gmail.com.
Wpisy o filmach z innych krajów:
Francja:
Français-mon-amour: Francuskie, filmowe poczucie humoru
Blog o Francji, Francuzach i języku francuskim: To trzeba zobaczyć!
Uzależnienie od Francuszczyzny: 5 filmów francuskich dla wymagającego widza
Hiszpania:
Hiszpański na luzie: 5 filmów hiszpańskich, dobrych i lepszych
Holandia:
Język holenderski - pół żartem, pół serio: Holenderskie filmy
Niemcy:
Blog o języku niemieckim: Najlepsze niemieckie filmy
Rosja:
Rosyjskie śniadanie: Ciekawe, co w kinie rosyjskim
Dagatlumaczy.pl: 5 Rosyjskich filmów
Stany Zjednoczone:
Learn English Śpiewająco: 5 filmów amerykańskich, które warto obejrzeć
Szwajcaria:
Szwajcarskie Blabliblu: 3 przepiękne filmy w języku szwajcarskim (czyli po niemiecku, francusku i włosku)
Wielka Brytania:
English-Nook: 5 brytyjskich filmów wartych polecenia
Angielski dla każdego: 5 najlepszych filmów i seriali po angielsku
Wietnam:
5 wietnamskich filmów, które warto obejrzeć
Włochy:a
Wloskielove: 5 włoskich filmów, które wcisną cię w fotel