Nie tak miało być to dramat, który potrafi widzom nieźle namieszać w głowie. Choć większa część akcji filmu rozgrywa się na Teneryfie, a szwedzki tytuł Charter przywodzi na myśl wakacje, film przyniesie raczej powiew skandynawskiego kinowego chłodu i niepokoju.
Alice jest rozwiedziona, ma ograniczone prawa do widywania się z nastoletnią córką Eliną i młodszym synem Vincentem, czeka na ostateczną decyzję sądu dotyczącą opieki nad dziećmi. Po telefonie od zapłakanego syna Alice postanawia wyjechać ze Sztokholmu do Vuollerim na północy Szwecji, gdzie ostatecznie decyduje się na rozpaczliwy krok - bez zgody byłego męża, Mattiasa, zabiera dzieci na wakacje na Teneryfę.
"Rodzinny" pobyt na słonecznych, rajskich Wyspach Kanaryjskich, z dala on nieprzyjaznej śnieżnej Północy wraz z jej nieprzyjaznymi mieszkańcami, niewiele będzie miał wspólnego z wakacyjną sielanką. Między koktajlami i banana split, wspólnym śpiewaniem I'd do anything for love (!) w barze karaoke i radosnymi melodiami wygrywanymi przez zespół mariachi do kolacji padają najtrudniejsze możliwe pytania, wzajemne oskarżenia i szantaże. Czas spędzony z dziećmi będzie dla Alice oznaczał nie tylko (nie tyle?) pływanie w basenie i wycieczki poza hotel, ale chronienie ich przed sobą i przed światem, aż wreszcie czuwanie, czy nie znajdzie ich policja, po tym jak Mattias zgłosił porwanie. Wakacje na Teneryfie to dla Alice przede wszystkim czas na odzyskanie zaufania Eliny i Vincenta, odbudowanie dawnych relacji, co przy miotaniu się między słodkimi deserami i gorzkimi pretensjami kończy się w zasadzie jednym krokiem w przód i dwoma krokami w tył.
źródło |
źródło |
Złapałam się na tym, że choć spora część filmu rozgrywa się na otwartej przestrzeni, to w obliczu rodzinnego dramatu bohaterów i szwedzkie rozległe, zimowe krajobrazy, i hiszpańskie jasne, słoneczne pejzaże z widokiem na wodę sprawiają mimo wszystko wrażenie klaustrofobicznych.
Zwróciłam też uwagę na ciekawie dobraną obsadę - Norweżka Ane Dahl Torp doskonale poradziła sobie ze szwedzkim wcieleniem i z trudną rolą niejednoznacznej bohaterki budzącej ambiwalentne uczucia. Naturalnie wypadła też debiutująca "młodzież": Tintin Poggats Sarri (mam nadzieję, że zobaczymy ją jeszcze w jakimś filmie) i Troy Lundkvist. A do tego Sverrir Gudnason, którego do tej pory kojarzyłam z postaciami pełnymi ciepła, tu zaskakuje jako... no właśnie, czarno-biały charakter?
Zwróciłam też uwagę na ciekawie dobraną obsadę - Norweżka Ane Dahl Torp doskonale poradziła sobie ze szwedzkim wcieleniem i z trudną rolą niejednoznacznej bohaterki budzącej ambiwalentne uczucia. Naturalnie wypadła też debiutująca "młodzież": Tintin Poggats Sarri (mam nadzieję, że zobaczymy ją jeszcze w jakimś filmie) i Troy Lundkvist. A do tego Sverrir Gudnason, którego do tej pory kojarzyłam z postaciami pełnymi ciepła, tu zaskakuje jako... no właśnie, czarno-biały charakter?
źródło |
źródło |
Scenarzystka i reżyserka Amanda Kernell (autorka bardzo dobrze przyjętej Krwi Saamów z 2016 roku) po mistrzowsku, z niezwykłą delikatnością i opanowaniem, utrzymuje widza w niepewności, co tak naprawdę wydarzyło się między Alice i Mattiasem, co doprowadziło do rozpadu ich małżeństwa i ograniczenia jej prawa do widywania się z dziećmi. Jak ocenić zachowanie matki (czego w ogóle oczekuje się od matki?) i co tak naprawdę znaczy "dobro dziecka"? Odpowiedzi na te pytania szukamy w skrawkach dialogów, podejrzeń i oskarżeń. Możecie spróbować znaleźć je sami - Nie tak miało być swoją polską kinową premierę będzie mieć już 7 sierpnia.
Szwecjoblog jest patronem medialnym filmu.
Nie tak miało być (Charter), Szwecja 2020
Scenariusz i reżyseria: Amanda Kernell
W rolach głównych: Ane Dahl Torp, Sverrir Gudnason, Tintin Poggats Sarri, Troy Lundkvist
Dystrybucja: Mayfly
Dystrybucja: Mayfly