Niedawno na blogu pojawił się wpis gościnny w wakacyjnym duchu. Dziś kolejny post, który pomoże Wam w urlopowych przygotowaniach. Przygotowałam dla Was krótką listę - wiosenno-letni (choć nie tylko) niezbędnik na wypady do Szwecji. Lista jest subiektywna, bo oparta na tym, w jaki sposób i na jakich warunkach ja organizuję swoje wycieczki do Szwecji - jeśli ktoś z Was lubi wyjazdy pod namiot albo chce jechać do Skandynawii łowić ryby - na pewno na tej liście znalazłyby się zupełnie inne sugestie! Znajdziecie więc tu listę rzeczy, które zawsze znajdują się w moim bagażu.
1. aparat, obowiązkowo także ładowarka i karta pamięci
Aparat to zawsze pierwsza rzecz, jaką pakuję. Wprawdzie zawsze można zrobić zdjęcia telefonem, ale ze zdjęć z komórki nigdy nie jestem tak zadowolona jak z tych z aparatu. Obowiązkowo pakuję także ładowarkę - nawet jeśli wyjazd jest dość krótki - oraz zapasową kartę pamięci (ta akurat przydaje się podczas dłuższych wyjazdów, kiedy wiem, że nie będę miała możliwości zrzucania zdjęć na bieżąco). Z racji tego, jakiego bzika mam na punkcie Szwecji, fotografuję mnóstwo rzeczy - w Sztokholmie i Ystad pochłonęło mnie na przykład robienie zdjęć drzwi i bram. Z każdego wyjazdu mam też przynajmniej jedno zdjęcie kota. Ale nie oszukujmy się, w Szwecji warto mieć aparat zawsze pod ręką, bo niemal co chwilę pojawiają się piękne, warte utrwalenia widoki.
2. peleryna przeciwdeszczowa
Wiem, że w innym wpisie przekonywałam, że brzydka pogoda w Szwecji to stereotyp, że wcale nie jest aż tak zimno i brzydko. Pisałam też niedawno w komentarzu do posta na blogu Direction: Sweden!, że kilka lat temu przyjechaliśmy ze Szwecji pięknie opaleni. Od paru lat lato jednak bywa deszczowe (z czego sami Szwedzi śmieją się w memach). Żeby nie dać się się przemoczyć do suchej nitki podczas zwiedzania, dobrze w plecaku mieć pelerynę przeciwdeszczową (albo inną kurtkę czy płaszczyk tego rodzaju).
Pogodziłam się już z tym, że w pelerynce nie wygląda się najlepiej, że upodabnia człowieka do znienawidzonej Buki z "Muminków". Ale pelerynka "uratowała" mnie już kilka razy, zresztą w plecaku zajmuje naprawdę niewiele miejsca, przez co jest znacznie praktyczniejsza niż parasol (poza tym drażnią mnie turyści z parasolami, którzy zasłaniają innym turystom wszystko co się da, leją z nich innym wodę na głowę i nieustannie próbują wydłubać oko).
No i, co więcej, pelerynki noszą nawet księżniczki ;)
3. jedzenie
Trochę się martwię, że ten punkt może być nieco kontrowersyjny, bo dla niektórych wożenie ze sobą jedzenia to przykład cebulactwa. My, jakby na to nie patrzeć, wciąż jesteśmy studentami i jako studenci do tej pory jeździliśmy do Szwecji właśnie po studencku. Zawsze mieliśmy ze sobą trochę prowiantu, z którego korzystaliśmy, przyrządzając sobie posiłki w kuchni w hostelach czy u gospodarzy na CouchSurfingu. Czasem w połączeniu ze szwedzkimi zakupami wychodziły nam z tego niezłe hybrydy polsko-skandynawskiej kuchni.
Nie przeginajcie oczywiście w tej kwestii. Wiadomo, może nie zawsze nas stać na codzienne jedzenie na mieście, ale nie wyobraża sobie nie próbować lokalnego jedzenia, pisałam o tym jako o jednej z lekcji otwartości podczas podróżowania.
(Mąż w tym momencie podpowiada mi, żeby przypomnieć Wam, że absolutnie nie możecie przegapić takich rzeczy jak: räkmacka czyli kanapka z krewetkami, nazywana przez nas żartobliwie "kanapką z robakami", bułeczki cynamonowe czy prinsesstårta czyli "tort księżniczki", określany przez Męża jako "zielone ciastko". Fajnie jest też zdecydować się na coś regionalnego, jak np. pyzy kroppkakor na Olandii).
4. karta płatnicza I gotówka
Chociaż o Szwecji mówi się, że jest na dobrej drodze, by stać się krajem bezgotówkowym, dobrze jest mieć ze sobą i kartę płatniczą, i gotówkę. Drobne mogą się przydać np. do szafek w muzeach (choć w zasadzie i Szwedzi, i Duńczycy w kasie chętnie pożyczali nam monety). Gotówka może też być potrzebna, jeśli będziecie robić zakupy na pchlich targach (loppis). Lub po prostu, jeśli będziecie mieć problemy z płatnością kartą. Poza tym, przyglądając się banknotom, zawsze można dowiedzieć się czegoś o kulturze Szwecji ;)
5. przewodnik
W Szwecji zawsze podobało mi się, że nawet malutkie miasteczka miały w strategicznych miejsach swój punkt informacji turystycznej, najczęściej z darmowym planem miasta i mapką okolicy. Bardzo często można też zabrać ze sobą różne foldery i broszury (najbardziej urocze są te przeznaczone dla dzieci, z zagadkami i łamigłówkami, chciałabym więcej takich rzeczy widzieć u nas) - nigdy nie miałam problemu z ogarnięciem zwiedzania.
Należę jednak do osób, dla których spontaniczność to zmora. Lubię mieć wszystko zaplanowane, najlepiej z dużym wyprzedzeniem. Przewodnik po danym kraju lub regionie może się przydać, żeby wcześniej przygotować się do wycieczki czy żeby zabić czas w pociągu czytaniem ciekawostek.
Przewodnik znalazł się na liście dopiero na piątym miejscu, bo są takie wyjazdy, kiedy spontaniczność się opłaca i tacy turyści, którzy ewidentnie preferują zwiedzanie tego, co w przewodnikach nie jest opisane.
6. jeśli odwiedzasz znajomych - papierosy i alkohol :)
Ostatnim punktem skłaniam, żebyście nie myśleli tylko o sobie, ale też o innych. Nie palę i nie znoszę prostego skojarzenia Polska=alkohol, ale o uzupełnienie domowych zapasów proszą często Polacy, o trunkach z Polski czasem piszą też gospodarze z CouchSurfingu, a o żubrówkę (konkretnie) prosili mnie nie raz szwedzcy znajomi. Bo akurat te towary są w Szwecji bardzo drogie, a niektóre rodzaje ciężko dostępne.
A co Wy dopisalibyście do tej listy?