25 października 2015

3 ulubione wynalazki ze Szwecji - W 80 blogów dookoła świata

Październik mija tak szybko, że ledwo zorientowałam się, że to już dwudziesty piąty dzień miesiąca, a wraz z nim - kolejna (już dziewiętnasta!) odsłona blogerskiej akcji "W 80 blogów dookoła świata". W tym miesiącu blogerzy kulturowo-językowi przedstawią Wam swoje trzy ulubione produkty z kraju, o którym piszą.

Wszystkie moje wpisy, biorące udział w poprzednich odsłonach akcji, znajdziecie tutaj. Chcesz do nas dołączyć? Skontaktuj się z nami, wysyłając wiadomość na adres blogi.jezykowe1@gmail.com.




Jakie są Wasze ulubione produkty ze Szwecji? Meble ze sklepów IKEA, czekolady Marabou, samochody Volvo czy może kosmetyki Oriflame? Ja w dzisiejszym wpisie postanowiłam nie skupiać się na szwedzkich markach, ale na szwedzkich wynalazkach, które zasługują na miano "ulubionych", bo trudno sobie bez nich wyobrazić życie. Oto one:



segregator biurowy (gaffelpärm)


źródło
Z segregatorem nie rozstawałam się jako dziewczynka, bo zawsze można było powymieniać się z koleżankami kolorowymi karteczkami ze zwierzakami, Myszką Miki albo bohaterami "Titanica". Na studiach było podobnie, tylko że kartki były zwykłe, w kratkę, a o ich wartości stanowiły notatki z poszczególnych przedmiotów.

Okazuje się, że istnienie tak genialnych w swej prostocie segregatorów zawdzięczamy Szwedowi Andreasowi Tengwallowi z Helsingborga, który w 1890 opatentował swój wynalazek, mający służyć do przechowywania listów i papierów wartościowych. Tengwall skonstruował też czterodziurkowy dziurkacz (ett hålslag).

zamek błyskawiczny (blixtlås)


źródło

Zamek błyskawiczny to kolejne rozwiązanie, które śmiało mogę nazwać ulubionym, bo korzystam z niego na co dzień. Pierwszy tego typu zamek wynaleziono w 1851 w Stanach Zjednoczonych, ale uznano go za bardzo niepraktyczny - poszczególne ząbki i oczka, dość sporych zresztą rozmiarów, trzeba było przyszywać do materiału osobno. Kilka dziesięcioleci później nowe rozwiązanie opatentował Szwed, Gideon Sundbäck. Sukces jego pomysłu polegał na tym, że tym razem ząbki umieszczone były na dwóch kawałkach materiału, które potem bardzo łatwo można było przyszyć do ubrań. Pierwotnie zamek błyskawiczny zyskał największe zastosowanie w wojskowych śpiworach czy zapięciach kombinezonów lotniczych. Współcześnie podobno najbardziej popularny jest w rozporkach.


pasy bezpieczeństwa (säkerhetsbälte)

źródło


Ten wynalazek też oczywiście musiał się znaleźć na liście ulubionych - no bo jak tu nie uwielbiać czegoś, co dotyczy bezpieczeństwa i uratowało życie milionom osób (powyższe zdjęcie jest tu oczywiście z przekory). Wariant trzypunktowych pasów bezpieczeństwa, takich, z jakich korzystamy w samochodach dzisiaj, wynalazł w 1958 roku inżynier Volvo Nils Bohlin. Volvo bardzo szybko wprowadziło pasy jako standardowy element wyposażenia swoich samochodów, szybko przekonało też innych producentów samochodów do korzystania z tego rozwiązania, dzięki tak zwanemu otwartemu patentowi.

Źródła:


Może jakieś szwedzkie wynalazki należą do Waszych ulubionych? Albo na swojej liście ulubieńców umieścilibyście produkty zupełnie innego rodzaju? Dajcie znać w komentarzu!

Tu znajdziecie ulubione produkty blogerów, piszących o następujących krajach:

Austria:

Chiny:

Francja:

Gruzja:

Hiszpania:

Irlandia:

Kirgistan:

Niemcy:

Norwegia: 

Szwajcaria:

Turcja:

Wielka Brytania:

Wietnam:

Włochy: 





12 października 2015

Jesienne kolory Gamla Stan [zdjęcia]

Jesień to moja ulubiona pora roku. Całe upalne lato czekałam właśnie na październikowe dni. Tegoroczny październik dość szybko przyniósł ze sobą niskie temperatury, ale za to - tak jak to lubię najbardziej - pomalował liście na najpiękniejsze kolory. Odcienie żółci, brązu i czerwieni za oknem (od których zresztą ciężko mi oderwać wzrok) od razu przywodzą mi na myśl kolory sztokholmskiego Starego Miasta - Gamla Stan.

W dzisiejszym wpisie nie będzie wielu słów, ale zapraszam Was za to na krótki fotograficzny spacer w jakże jesiennych kolorach.






















Źródła:
wszystkie zdjęcia z własnego archiwum


01 października 2015

Ojciec, córka i alkohol, czyli obraz dzieciństwa w filmie "Mig äger ingen"

Mig äger ingen (dosł. Nie należę do nikogo) to portret niezwykle silnej relacji ojca i córki. W tle obrazu dzieciństwa przedstawiona jest Szwecja lat siedemdziesiątych: podzielona klasowo, z silnym ruchem robotniczym i dochodzącym do głosu ruchem feministycznym, marzącymi o lepszym społeczeństwie. Na pierwszy plan, niczym widmo, wysuwa się jednak problem uzależnienia od alkoholu. 

Już pierwsze sceny filmu stanowią dowód napięć między Lisą, a jej ojcem Hassem. Główną bohaterkę widz poznaje jako dorosłą kobietę, która odniosła sukces: właśnie przygotowuje się do uroczystej i eleganckiej kolacji, by świętować swój doktorat. Światło rozszczepiane przez kryształy żyrandoli w pięknej sali płynnie zmienia się w iskry w hucie, gdzie pięcioletnia Lisa przygląda się pracującemu ojcu. Pierwszym wspomnieniem z dzieciństwa okazuje się być nie bezpieczne ciepło domowego ogniska, lecz niepokojący żar lejący się z fabrycznych maszyn. 

Matka Lisy, Katja, zostawia rodzinę i odchodzi do innego mężczyzny. Od tej pory Hasse musi sam opiekować się córką, tak dobrze, jak tylko potrafi. Czasem nie najlepiej wychodzi mu układanie włosów dziewczynce, czasem brakuje mu orientacji w godzinach pracy przedszkola, przez co dziewczynka musi czekać przed budynkiem na długo przed jego otwarciem albo spędza czas u ojca w pracy. Zawsze może za to liczyć na szczere rozmowy o wszystkim, o społeczeństwie klasowymi komunizmie, a w soboty majsterkują przy łódce, która obydwoje marzą popłynąć na Kubę. Z czasem okazuje się jednak, że dziewczyna będzie musiała bardzo szybko zmierzyć się z dorosłym życiem, a role szybko się odwrócą i to ona będzie opiekować się ojcem, uzależnionym od alkoholu. Ich sytuacja finansowa jest bardzo niestabilna, czasem zmuszeni są stołować się u rodziców Hassego, czasem ojciec zabiera Lisę na obiady do restauracji i kupuje jej drogie ubrania. Wieczory pijaństwa i kryzysu próbuje wynagrodzić córce uroczystymi śniadaniami. Wraz z upływem czasu i dorastaniem podobnie niestabilny staje się stosunek Lisy do ojca. Jako mała dziewczynka darzyła go bezwarunkowym uwielbieniem, jako nastolatka waha się między poczuciem obowiązku opieki nad ojcem, a chęcią samodzielnego odkrywania świata. Przełom nadchodzi, kiedy Hasse upija się aż do ataku epilepsji i trafia do szpitala. Od tamtej pory Lisa nie chce utrzymywać z nim kontaktu, nie zaprasza go nawet na uroczystość z okazji swojego doktoratu. Na ponowne spotkanie zdecyduje się dopiero później. 

Film powstał w luźnym oparciu o autobiograficzną powieść Åsy Linderborg pod tym samym tytułem. Książka pełna aż do bólu szczerych wyznań, wyróżniona prestiżową szwedzką nagrodą Augustipristet, wzbudziła wiele emocji wśród czytelników, a także wśród rodziny Linderborg. Między scenariuszem filmu a treścią książki istnieją jednak dość spore różnice. Tak duże, że autorka poprosiła o zmianę imion bohaterów tak, by nie nawiązywały do niej samej i jej rodziców. Rzeczywiście, obraz relacji ojca i córki w powieści wydaje się być dużo cieplejszy, pełen bezwarunkowej miłości. Wśród trudów i nieszczęść, na pierwszy plan wysuwają się jednak wspomnienia radośniejszych, jaśniejszych chwil. Reżyser i scenarzystka zdecydowali się na zwrócenie uwagi na rodzinne problemy i dramaty. W rezultacie film, choć szczerze wzrusza, wydaje się być pozbawiony pewnej głębi, a historia, którą zamyka „Kocham cię” z ust Lisy, wydaje się być nieopowiedziana do końca. 

Ciekawe jest tło całej historii – oboje rodzice mają sprecyzowane przekonania, które odzwierciedlają realia sceny politycznej ówczesnej Szwecji. Film staje się też świetnym dowodem na to, jak wiele zmieniło się w tym kraju od tamtych czasów w kwestiach społecznych. Hasse, odprowadzający Lisę do przedszkola, wzbudzał zaciekawienie pracownicy placówki, dziś w Szwecji widok ojców pchających dziecięce wózki czy umawiających się razem z innymi tatusiami i ich pociechami w kawiarni nikogo nie dziwi. Na lata 70. przypada najwyższa konsumpcja alkoholu, prawdopodobnie jako skutek nowej polityki alkoholowej – państwowe sklepy monopolowe Systembolaget (uchodzące dziś i tak za restrykcyjne) zastąpiły bowiem osobiste książeczki, w których rejestrowano każdy litr kupionego alkoholu. Dziś według statystyk Szwedzi piją nieco mniej niż przeciętni Europejczycy. 

Choć film mocno związany jest ze szwedzkimi realiami, dotyka jednak kwestii które są jak najbardziej uniwersalne. Pozostaje tylko czekać, aż film pojawi się w dystrybucji w Polsce.



Mig äger ingen, Szwecja 2013 
Reżyseria: Kjell-Åke Andersson 
Scenariusz: Pia Gradvall na podstawie powieści Åsy Linderborg 
W rolach głównych: Mikael Persbrandt, Ping Mon Wallén, Saga Samuelsson, Ida Engvoll, Tanja Lorentzon, Sten Ljunggren







Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...