Dziś gościnnie wystąpiłam na blogu Szczere Kocisko. Jeśli chcecie poczytać o moich ulubionych szwedzkich słowach, koniecznie zajrzyjcie na blog Kaliny (wystarczy, że klikniecie w grafikę)!
29 kwietnia 2016
13 kwietnia 2016
Fiszkowy konkurs - WYNIKI
W zeszłym tygodniu przygotowałam dla Was recenzję dwóch "gatunków" fiszek do nauki języka szwedzkiego, a wraz z nią ogłosiłam konkurs z nagrodami w postaci fiszek właśnie. Przyznam szczerze, że nad wymyśleniem zadania konkursowego zastanawiałam się dość długo, ale kiedy ostatecznie zapisałam swój pomysł, nie mogłam się aż doczekać, żeby go Wam zaprezentować, a potem z niecierpliwością czekałam na Wasze odpowiedzi. I co? Zabawa chyba się Wam spodobała, bo spłynęło do mnie łącznie aż siedemdziesiąt zgłoszeń! Absolutny rekord!
Nad wyborem pięciu najciekawszych nieźle musiałam się nagłowić. Analizowałam dokładnie każde zgłoszenie, bardzo podobał mi się Wasz tok myślenia, to niesamowicie ciekawe, jakimi ścieżkami krążyły Wasze skojarzenia między słowami "wyspa" i "pielęgniarka". Niektóre pomysły były bardzo refleksyjne, inne zabawne, jedne bardzo zwięzłe, inne rozbudowane. Niektórzy z Was nawet podsyłali hasła po szwedzku!
Zobaczcie zatem, na jakie łańcuszki padł mój wybór!
Podwójne zestawy od wydawnictwa Edgard (każdy zestaw składający się z fiszek Trening od postaw oraz Trening dla znających podstawy) powędrują do:
- Szymona, który nadesłał następujący łańcuszek:
wyspa – plaża – słońce – opalenizna – bikini – modelki – kości – scyntygrafia
– badania – testy – egzamin – studia – wykład – nieobecność – zwolnienie – lekarz
– szpital – opieka - pielęgniarka
Wybór padł na łańcuszek z kilku powodów. Po pierwsze, fiszki mają służyć nauce słownictwa, zabawę w łańcuszki też można wykorzystać w tym celu, a dzięki Szymonowi nauczyłam się nowego słowa (o scyntygrafię musiałam nawet zapytać Wujaszka Google). Po drugie, podobało mi się połączenie w łańcuszku przyjemnego (słońce, opalenizna, bikini) z pożytecznym (studia, wykład) i po trzecie, dotknięcie jakże bliskiej mi uczelnianej tematyki.
- Aleksandry, która nadesłała takiego słownego węża:
wyspa - Olandia - most - Kalmar - Szwecja - kawa - brąz - skóra - tolerancja -wolność - namiot - jezioro - Smålandia - Jönkoping - zapałka - ogień - ognisko - zabawa - radość - Vimmerby - Pippi - dzieci - wakacje - Bohuslän - ryba - jedzenie - restauracja - talerze - IKEA - zakupy - kolejka - czas - powrót - prom - Karlskrona - terminal - odprawa - samolot - Embraer - Kiruna - zima- przeziębienie - katar - przychodnia - pielęgniarka
Przyznam, że na początku nieźle zakręciło mi się w głowie od długości tego łańcuszka, ale ostatecznie urzekło mnie, ile szwedzkich zjawisk i miejsc się w nim zmieściło. Jest i Most Olandzki, i park Astrid Lindgren, i miasto z muzeum zapałek - to wszystko na trasie między wyspą, a pielęgniarką!
Zestawy Starter od wydawnictwa Cztery Głowy trafią do:
- Weroniki, za poniższy, idylliczny łańcuszek:
wyspa - piaszczysta plaża - błękitne morze - słońce - pozytywna energia - zastrzyk - pielęgniarka
Spodobał mi się pomysł dopisania przymiotników do pojedynczych słówek, dzięki czemu łatwo można było sobie wyobrazić scenerię z łańcuszka i nieźle się przy tym rozmarzyć.
- Eweliny, która podzieliła się takimi skojarzeniami:
wyspa - owca - zagroda - siano - igła - zastrzyk - pielęgniarka
Bo bardzo podziałały na mnie takie nieoczywiste skojarzenia jak wyspa - owca czy siano - igła.
- Magdaleny, która nadesłała następujące zgłoszenie:
wyspa - Azory - kość - rentgen - pielęgniarka
Bo przypadła mi do gustu zwięzłość i zapadła w pamięć dwuznaczność Azorów ;)
Ogromnie dziękuję wszystkim, którzy zaangażowali się w wymyślanie łańcuszków, podziwiam Waszą kreatywność! Nagrodzonym serdecznie gratuluję!
11 kwietnia 2016
Gramatyka języka szwedzkiego i rozmówki szwedzkie - Lingea
Dobrze pewnie wiecie, że istnieją takie podręczniki do nauki różnych języków, które są po prostu nieśmiertelne, z których korzystają pokolenia, a zmieniają się tylko wydania, a nie tytuły. Ja sama mam kilka takich książek, które prześladowały mnie podczas studiów, a z którymi dziś po prostu uwielbiam pracować. Warto jednak rozglądać się i śledzić, co nowego pojawia się w temacie - mnie właśnie udało się dotrzeć do niewielkich rozmiarami książeczek wydawnictwa Lingea, które choć nie są idealne, to moim zdaniem wypełniają dość poważną lukę.
Brakowało mi na przykład wydania, przedstawiającego gramatykę w pigułce, ale zawierającego coś więcej niż same tablice gramatyczne. Ukochana przeze mnie seria z ćwiczeniam Form i fokus jest szwedzkojęzyczna, co często stanowi problem dla początkujących, czy tych, którzy chcą uczyć się szwedzkiegosami. Poza tym ćwiczenia, choć oczywiście bardzo potrzebne, nie zawsze są nam potrzebne pod ręką. Ucieszyłam się bardzo, widząc, że wydawnictwo Lingea ma w swojej ofercie "Gramatykę języka szwedzkiego", a do tego jeszcze w wersji kieszonkowej. Co w niej znajdziecie? Najważniejsze reguły gramatyczne, dotyczące poszczególnych części mowy, szyku zdania, słowotwórstwa, a także nawet pisowni, interpunkcji i wymowy - to naprawdę bardzo dużo różnych zagadnień! W dodatku wszystko wyjaśnione jest po polsku, poparte szwedzkimi przykładami wraz z tłumaczeniem i często przedstawione też w formie tabelarycznej - wzrokowcy na pewno się ucieszą!
Zaskoczeniem numer jeden w książce było dla mnie kilka stron poświęconych działaniom arytmetycznym i podawaniu czasu przy omawianiu liczebnika, ale w zasadzie to całkiem praktyczne. Zaskoczenie numer dwa: poruszanie nawet trudniejszych i w moim odczuciu rzadziej omawianych zagadnień, takich jak stopień najwyższy absolutny (stopniowanie przymiotnika), skracanie zdań podrzędnych, konstrukcje emfatyczne czy zasady ortografii i interpunkcji (może nie aż tak skomplikowane ale chyba traktowane trochę po macoszemu). Zaskoczenie numer trzy: stosowanie pojęć en-słowa i ett-słowa (kalka z en-ord i ett-ord), z którymi nigdy wcześniej w polskiej terminologii się nie spotkałam, ale od razu wydały mi się wspaniale krótkie i konkretne - chyba zacznę używać! Wielki plus za opracowanie działu dotyczącego użycia przyimków, trybu warunkowego oraz różnic miedzy czasownikami tycka, tro, tänka i mena, a także za przedstawienie zagadnień ze słowotwórstwa: omówienie różnego rodzaju złożeń czy popularnych przedrostków i przyrostków. Ucieszyłam się też, że trochę miejsca poświęcono akcentowi wyrazowemu i zdaniowemu, choć uważam, że fajnie byłoby jakoś dać korzystającym z książki szansę posłuchania tego, o czym mowa w teorii. Ponieważ jestem wyczulonym na pewne kwestie językowym geekiem, oczywiście znalazłam też parę zagadnień, które ja wyjaśniłabym po swojemu, inaczej. Doszukałam się też dość poważnych nieścisłości, takich jak umieszczenie czasu perfekt wśród czasów przeszłych. No i pękło mi skandynawistyczne serce, kiedy przeczytałam, że autorzy opracowali gramatykę, sięgając do podręczników, a nie podają wśród literatury takiej "biblii" jak Svenska Akademiens Grammatik...
To wszystko nie zmienia jednak faktu, że - podsumowując - gramatyka w pigułce wydawnictwa Lingea to taka pigułka, którą warto mieć w swojej apteczce ucznia czy studenta. Na pewno sprawdzi się jako dodatkowy materiał, dzięki któremu można usystematyzować informacje, zdobyte na przykład na kursie czy podczas samodzielnej nauki, szczególnie jeśli kurs lub inne materiały są tylko po szwedzku. Może przydać się też jako pomoc przy powtórkach przed kartkówkami, sprawdzianami i kolokwiami. Początkującym uczącym się, którzy dopiero zaczynają poznawać język szwedzki i szwedzką gramatykę, radziłabym jednak na początek sięgać po wydania z ćwiczeniami.
Brakowało mi na przykład wydania, przedstawiającego gramatykę w pigułce, ale zawierającego coś więcej niż same tablice gramatyczne. Ukochana przeze mnie seria z ćwiczeniam Form i fokus jest szwedzkojęzyczna, co często stanowi problem dla początkujących, czy tych, którzy chcą uczyć się szwedzkiegosami. Poza tym ćwiczenia, choć oczywiście bardzo potrzebne, nie zawsze są nam potrzebne pod ręką. Ucieszyłam się bardzo, widząc, że wydawnictwo Lingea ma w swojej ofercie "Gramatykę języka szwedzkiego", a do tego jeszcze w wersji kieszonkowej. Co w niej znajdziecie? Najważniejsze reguły gramatyczne, dotyczące poszczególnych części mowy, szyku zdania, słowotwórstwa, a także nawet pisowni, interpunkcji i wymowy - to naprawdę bardzo dużo różnych zagadnień! W dodatku wszystko wyjaśnione jest po polsku, poparte szwedzkimi przykładami wraz z tłumaczeniem i często przedstawione też w formie tabelarycznej - wzrokowcy na pewno się ucieszą!
Zaskoczeniem numer jeden w książce było dla mnie kilka stron poświęconych działaniom arytmetycznym i podawaniu czasu przy omawianiu liczebnika, ale w zasadzie to całkiem praktyczne. Zaskoczenie numer dwa: poruszanie nawet trudniejszych i w moim odczuciu rzadziej omawianych zagadnień, takich jak stopień najwyższy absolutny (stopniowanie przymiotnika), skracanie zdań podrzędnych, konstrukcje emfatyczne czy zasady ortografii i interpunkcji (może nie aż tak skomplikowane ale chyba traktowane trochę po macoszemu). Zaskoczenie numer trzy: stosowanie pojęć en-słowa i ett-słowa (kalka z en-ord i ett-ord), z którymi nigdy wcześniej w polskiej terminologii się nie spotkałam, ale od razu wydały mi się wspaniale krótkie i konkretne - chyba zacznę używać! Wielki plus za opracowanie działu dotyczącego użycia przyimków, trybu warunkowego oraz różnic miedzy czasownikami tycka, tro, tänka i mena, a także za przedstawienie zagadnień ze słowotwórstwa: omówienie różnego rodzaju złożeń czy popularnych przedrostków i przyrostków. Ucieszyłam się też, że trochę miejsca poświęcono akcentowi wyrazowemu i zdaniowemu, choć uważam, że fajnie byłoby jakoś dać korzystającym z książki szansę posłuchania tego, o czym mowa w teorii. Ponieważ jestem wyczulonym na pewne kwestie językowym geekiem, oczywiście znalazłam też parę zagadnień, które ja wyjaśniłabym po swojemu, inaczej. Doszukałam się też dość poważnych nieścisłości, takich jak umieszczenie czasu perfekt wśród czasów przeszłych. No i pękło mi skandynawistyczne serce, kiedy przeczytałam, że autorzy opracowali gramatykę, sięgając do podręczników, a nie podają wśród literatury takiej "biblii" jak Svenska Akademiens Grammatik...
To wszystko nie zmienia jednak faktu, że - podsumowując - gramatyka w pigułce wydawnictwa Lingea to taka pigułka, którą warto mieć w swojej apteczce ucznia czy studenta. Na pewno sprawdzi się jako dodatkowy materiał, dzięki któremu można usystematyzować informacje, zdobyte na przykład na kursie czy podczas samodzielnej nauki, szczególnie jeśli kurs lub inne materiały są tylko po szwedzku. Może przydać się też jako pomoc przy powtórkach przed kartkówkami, sprawdzianami i kolokwiami. Początkującym uczącym się, którzy dopiero zaczynają poznawać język szwedzki i szwedzką gramatykę, radziłabym jednak na początek sięgać po wydania z ćwiczeniami.
*
Z oceną wydań w stylu "rozmówki" zawsze mam problem. Podchodzę do nich bardzo sceptycznie, bo nie do końca potrafię sobie wyobrazić, dla kogo są one przeznaczone. Jeśli dla osób, które nie miały wcześniej styczności z danym językiem, a chcą wyjechać za granicę i tam kupić coś czy załatwić za pomocą przykładowych zdań z książeczki, to szczerze wątpię, czy to się tak do końca może udać. Wymowa w rozmówkach często jest opisana tak, że istnieje ryzyko, że ktoś, kto z danym językiem za dużo do czynienia nie miał, i tak nie zostanie zrozumiany. A jeśli rzeczywiście poprawnie zada pytanie, to obawiam się, że może napotkać na odpowiedź, której sam z kolei nie zrozumie albo której rozmówki nie uwzględniają (w każdym razie ja tak to widzę z moim nieufnym podejściem). Z drugiej strony, jeśli mają służyć osobom już trochę znającym szwedzki, a chcącym wzbogacić swój zasób słownictwa, to im dużo bardziej przydałby się pewnie słownik tematyczny (takiego akurat w wersji polsko-szwedzkiej na rynku w ogóle jeszcze nie ma), zawierający bardziej różnorodną tematykę, więcej informacji gramatycznych na temat poszczególnych słów a mniej zdań gotowców, bo przecież takie osoby potrafią większość zdań wyprodukować samodzielnie, jeśli znają już potrzebne słownictwo.
"Rozmówki szwedzkie" wydawnictwa Lingea już od pierwszego wejrzenia spodobały mi się bardziej niż inne, które do tej pory miały okazję wpaść mi w ręce. Format jest niewielki i praktyczny, ale nie na tyle malutki, by utrudniało to korzystanie czy męczyło wzrok. Bardzo podobał mi się też kolorowy, przyjazny dla oka układ - różne kolory przypisane są różnym zagadnieniom, a każdy nowy dział rozpoczynają ładne zdjęcia Szwecji. Sądząc po układzie książeczki, rozmówki przeznaczone są właśnie dla podróżujących i dopiero poznających Szwecję - to dla nich znajdują się tu mapa, tabela z odległościami między różnymi miastami, a także garść praktycznych informacji, od listy ciekawych miejsc do odwiedzenia po wskazówki, gdzie wynająć samochód i czy opłaca się podróżować autostopem. Rozmówki z wydawnictwa Lingea wyróżniają się też tym, że zawierają zarys gramatyki (a więc wersję bardzo okrojoną i chyba nie do końca czytelną dla kogoś, dla kogo będą to zupełnie nowe informacje - ale to i tak miły bonus, zakładając, że założenia wydań typu "rozmówki" są inne) oraz mini-słowniczek szwedzko-polski i polsko-szwedzki (bardzo fajne mini-rozwiązanie, jeśli komuś nie chce się zastanawiać, w jakim dziale mogło wylądować jakieś słówko). Co jakiś czas na poszczególnych stronach pojawiają się ramki z ciekawymi informacjami praktycznymi i poradami, związanymi z daną tematyką, np. w temacie o podróżowaniu po mieście radzi się zwiedzanie sztokholmskiego metra, a obok wyrażeń potrzebnych podczas towarzyskich wizyt przypomina się o zwyczaju ściąganiu butów w szwedzkich mieszkaniach.
Słówka i całe zwroty zostały pogrupowane na szesnaście działów tematycznych, np. Określenia czasu, Wyżywienie, Zakwaterowanie, Zakupy, Sytuacje awaryjne, Rodzina, Praca - generalnie dość łatwo domyślić się, co znajdziemy w poszczególnych działach (zmylił mnie tylko dział Komunikacja, bo dla mnie "rozmówki" to przecież komunikacja w ogóle - a okazało się, że ten dział dotyczy telefonów, maili itd). Moje serce szczerze podbił rozdział o flirtowaniu w dziale Na wakacjach z takimi wyrażeniami jak "Ręce przy sobie", "Znajomości na jedną noc to nie dla mnie" czy "Próbujesz mnie zbajerować?". Świetnym pomysłem jest też zebranie w jednym miejscu napisów informacyjnych (zakazy, nakazy, drogowskazy...), wzbogacenie rozdziału o wyżywieniu opisem typowych szwedzkich dań, czy poświęcenie rozdziału o sporcie i wypoczynku zajęciom typowym i popularnym w Szwecji - jest tu hokej, golf, narciarstwo czy łowienie ryb. Bardzo praktyczne i życiowe. Ucieszyłam się też, że dział o podróżach ma na przykład bardzo obszerną listę słownictwa dotyczącego części samochodu - ciągle sobie obiecywałam, że w tej materii się podszkolę - szkoda jednak, że słówka, wypisywane osobno, poza zwrotami i wyrażeniami, podawane są bez rodzajnika. Niespodzianką były mnie takie zdania w dziale Sytuacje awaryjne jak "Czy mogę prosić o zdjęcie kajdanek?" i "O co jestem oskarżony?" - to właśnie jest ten moment, kiedy nie rozumiem sensu "rozmówek". Zakładam, że przeciętny turysta nie uczy się tych zwrotów na pamięć przed wyjazdem czy podczas podróży, a kiedy wpadnie w wir wydarzeń, pewnie nie ma już czasu sięgać do kieszeni po książkę i wertować ją w poszukiwaniu potrzebnych wyrażeń - jeśli ma prosić o zdjęcie kajdanek, to wertowanie w ogóle chyba nie wchodzi w grę ;) (mój mąż upiera się jednak, że to bardzo potrzebne zwroty). Jedyną rzeczą, która w zasadzie naprawdę przeszkadza mi w tym wydaniu rozmówek, to zapis wymowy. Autorzy zdecydowali się zapisywać ją własnym systemem, który ma trochę normalnych symboli (æ czy ŋ), a trochę zapisu "na chłopski rozum" (czy też raczej na "chłopskie ucho"). Taki zapis jest nie do końca czytelny, nie mówiąc o tym, że w "upodabnianiu" szwedzkich dźwięków do polskich po prostu pojawiają się błędy, np. dźwięk ɕ zapisywany jest jako sz, więc "mięso" ma być odczytywane jako "szöt:" zamiast przez ś jak w polskich słowach ślimak czy śliwka... A liczba siedem (sju) ma zapis wymowy "chy", który mnie nie przekonuje. Co ciekawe, w "Gramatyce..." autorzy stosują już symbole IPA (choć na przykład ɕ ciągle opisywany jest w wyjaśnieniach jest jako sz). W zasadzie rzadko widuję rozmówki wyposażone w płytę z nagraniami, ale jestem przekonana, że byłby to świetny pomysł, biorąc pod uwagę podróżujących właśnie, którzy spędzają przecież dużo czasu w samolocie, na promie, w pociągu czy w autobusie i mogliby wtedy osłuchiwać się, ile się da (czy też w akcie desperacji, gdy nie uda im się porozumieć z tubylcami, po prostu odtworzyć im potrzebne nagranie - szczególnie widzę to w dramatycznych scenach z działu Sytuacje awaryjne.
Podsumowując: "Rozmówki szwedzkie" wydawnictwa Lingea polecam tym podróżującym, którzy wierzą w zbawczą moc tego typu książek, ale przede wszystkim mogę zarekomendować uczącym się szwedzkiego na różnych poziomach, którzy nawet jeśli nie mają w planach w najbliższym czasie szukać zakwaterowania czy grać w golfa w Szwecji, chcą po prostu rozszerzyć zasób posiadanego słownictwa. Warto spojrzeć na rozmówki bardziej jak na słownik tematyczny, bo to chyba najbliższe takiego słownika, co w tej chwili mamy :)
Podsumowując: "Rozmówki szwedzkie" wydawnictwa Lingea polecam tym podróżującym, którzy wierzą w zbawczą moc tego typu książek, ale przede wszystkim mogę zarekomendować uczącym się szwedzkiego na różnych poziomach, którzy nawet jeśli nie mają w planach w najbliższym czasie szukać zakwaterowania czy grać w golfa w Szwecji, chcą po prostu rozszerzyć zasób posiadanego słownictwa. Warto spojrzeć na rozmówki bardziej jak na słownik tematyczny, bo to chyba najbliższe takiego słownika, co w tej chwili mamy :)
04 kwietnia 2016
Fiszki do języka szwedzkiego + KONKURS
Pamiętacie mój wpis, o czym warto pamiętać, zaczynając naukę szwedzkiego? Pisałam wtedy trochę o tym, co sądzę o fiszkach. Na dzisiaj przygotowałam dla Was tekst o dostępnych na naszym rynku gotowych fiszkach do nauki języka szwedzkiego. Porównam ze sobą fiszki wydawnictwa Edgard (Trening od podstaw i Trening dla znających podstawy) oraz Cztery Głowy (Starter). Przeczytajcie, jak w porównaniu wypadły różne zestawy, a na końcu wpisu czeka na Was fiszkowy KONKURS!
Zacznijmy jednak od najważniejszego...
Fiszki wydawnictw Cztery Głowy i Edgard są tak od siebie różne, że trudno właściwie mówić o jakimkolwiek pojedynku czy jakimkolwiek zwycięzcy tego porównania. Starter, jak sama nazwa wskazuje i jak piszą autorzy, to kurs dla poziomu pre-A1. Trening dla początkujących to materiał na poziom A1-A2, a Trening dla znających podstawy dla poziomu A2-B1 (zresztą, jedyny na rynku zestaw dla niepoczątkujących!). Jeśli Wam odpowiada praca z gotowymi fiszkami, to decyzja o tym, jaki zestaw wybrać, będzie zależała od kilku czynników:
- Waszego obecnego poziomu zaawansowania
- poziomu, do którego chcecie dążyć
- tego, do czego potrzebny Wam będzie język
- czy fiszki mają być dla Was początkowym źródłem nauki czy materiałem uzupełniającym
- indywidualnych preferencji, jak lubicie się uczyć
Co trafia w Wasze ręce?
Zakładam, że wiecie, czym są fiszki - to te małe kartoniki, pomagające w systematycznej, samodzielnej nauce, umieszczane w pudełku z przegródkami, które ułatwiają podział materiału na nowy, opanowany i wymagający powtórki co kilka dni, tak by łatwiejszy materiał można było powtarzać rzadziej, a do trudniejszego trzeba było wracać częściej. Tak właśnie wyglądają zestawy obu wydawnictw: ot, małe karteczki w pudełku :)
Nie ukrywam, że od czysto praktycznej strony dużo wygodniej operowało mi się pudełkiem (memboxem) z wydawnictwa Cztery Głowy. W pudełku jest dużo więcej przestrzeni, a "przekładki" między kolejnymi częściami montuje się na sztywno, przez co bardzo łatwo można manipulować karteczkami, wyciągać, przekładać i odkładać do innej przegórdki. Warto jednak pamiętać, że zestawy zdecydowanie różnią się objętością. Starter z wydawnictwa Cztery Głowy zawiera 300 kartoników, a oba zestawy od Edgarda, Trening od podstaw i Trening dla znających podstawy mieszczą w sobie po 600 karteczek.
Każde z wydawnictw dodaje do zestawu fiszek także płytki z nagraniami mp3, za co należy się bardzo duży plus, bo nie wyobrażam sobie uczenia się języka bez słuchania. Szkoda tylko, że na płycie Edgarda nagrane jest tylko tłumaczenie szwedzkiego słówka, a brakuje polskiej wersji przykładowego zdania.
Z dodatkowych gadżetów, jeśli interesują Was takie rzeczy - Cztery Głowy dokładają niewielkie plastikowe etui, bardzo praktyczne dla tych, którzy chcą powtarzać słówka np. w drodze do szkoły, na zajęcia czy do pracy.
Z dodatkowych gadżetów, jeśli interesują Was takie rzeczy - Cztery Głowy dokładają niewielkie plastikowe etui, bardzo praktyczne dla tych, którzy chcą powtarzać słówka np. w drodze do szkoły, na zajęcia czy do pracy.
Jak wyglądają fiszki?
Trzysta kartoników fiszek Cztery Głowy to słownictwo podzielone na kilkanaście jednostek tematycznych, np. Kim jesteś z zawodu?, Co lubisz jeść, Jak wygląda twój dzień? czy Ile to kosztuje?. Edgard fiszki dzieli na kilkadziesiąt kategorii, w zasadzie podobnych do siebie na obydwu poziomach zaawansowania, np. dom, sport, czas wolny, miłość i związki, podróże itd. Każda fiszka ma w rogu symbol zagadnienia, znajduje się też malutki numer fiszki, dzięki czemu łatwo można znaleźć odpowiednie nagranie.
Patrząc już na sam układ treści na fiszkach, można odnieść wrażenie, że autorzy mieli zupełnie inny pomysł na to, kto i jak będzie z nich korzystał.
Cztery Głowy postawiło na charakter bardziej "rozmówkowy" - przykładowe zdania są bardzo proste (no bo to przecież Starter) - to w dużej mierze takie gotowce, którymi od razu można byłoby posłużyć się w rozmowie z obcokrajowcem. Edgard proponuje zdania rozbudowane, czasem dość zaskakujące, ale przez to zapadające w pamięć (moje ulubione to: Oj, czemu rozbierasz się przede mną! czy Pomóż mi, kilka kurczaków uciekło!).
Strasznie podoba mi się ten element zaskoczenia i sama wielokrotnie powtarzam, że elementy humorystyczne pomagają w nauce, ale nie jestem pewna, czy wszyscy uczący się mogą równie komfortowo czuć się z poziomem skomplikowania gramatyki w treningu dla podstaw. Weźmy dla przykładu fiszki z działu o zawodach. Oto proponowane zdania dla słowa fryzjer (na poziomie podstawowym):
- Czy Marek jest fryzjerem? - Tak, zgadza się.
- Är Markus frisör? - Ja, det är han. (Cztery Głowy)
- Mój nowy fryzjer jest beznadziejny, żałuję, że ostrzygłem się u niego.
- Min nya frisör är värdelös, jag ångrar, att jag klippte mig hos honom. (Edgard)
Co do gramatyki: Edgard wśród 600 fiszek Treningu dla początkujących zamieszcza kilka z ogólnymi informacjami o języku szwedzkim, szwedzkiej gramatyce (odmianie czasownika i rzeczownika) oraz wymowie. Wprowadzenie do gramatyki szwedzkiej autorów fiszek Cztery Głowy jest bardziej zwięzłe (są tabelki!), a zamiast opisowych wyjaśnień, co i jak zrobić z ustami przy wymowie szwedzkich głosek pojawia się krótkie objaśnienie symboli fonetycznych. Starter wydawnictwa Cztery Głowy ma uczyć nie tylko słownictwa, ale i gramatyki - stąd na fiszkach pojawiają się czasem dodatkowe informacje dotyczące nowych konstrukcji.
Trening dla znających podstawy urzekł mnie za to grafikami na fiszkach (wprawdzie nie zawsze czytelnymi) - dla mnie, wzrokowca, ten pomysł to absolutny strzał w dziesiątkę. Jestem pewna, że początkującym zdecydowanie też pomogłoby takie rozwiązanie. Fiszki Edgarda na poziomie trochę bardziej zaawansowanym różnią się od tych podstawowych, że niektóre kartoniki zawierają dodatkowe informacje, np. synonimy, antonimy czy wyrazy pokrewne.
Trzysta kartoników fiszek Cztery Głowy to słownictwo podzielone na kilkanaście jednostek tematycznych, np. Kim jesteś z zawodu?, Co lubisz jeść, Jak wygląda twój dzień? czy Ile to kosztuje?. Edgard fiszki dzieli na kilkadziesiąt kategorii, w zasadzie podobnych do siebie na obydwu poziomach zaawansowania, np. dom, sport, czas wolny, miłość i związki, podróże itd. Każda fiszka ma w rogu symbol zagadnienia, znajduje się też malutki numer fiszki, dzięki czemu łatwo można znaleźć odpowiednie nagranie.
Patrząc już na sam układ treści na fiszkach, można odnieść wrażenie, że autorzy mieli zupełnie inny pomysł na to, kto i jak będzie z nich korzystał.
Cztery Głowy postawiło na charakter bardziej "rozmówkowy" - przykładowe zdania są bardzo proste (no bo to przecież Starter) - to w dużej mierze takie gotowce, którymi od razu można byłoby posłużyć się w rozmowie z obcokrajowcem. Edgard proponuje zdania rozbudowane, czasem dość zaskakujące, ale przez to zapadające w pamięć (moje ulubione to: Oj, czemu rozbierasz się przede mną! czy Pomóż mi, kilka kurczaków uciekło!).
Strasznie podoba mi się ten element zaskoczenia i sama wielokrotnie powtarzam, że elementy humorystyczne pomagają w nauce, ale nie jestem pewna, czy wszyscy uczący się mogą równie komfortowo czuć się z poziomem skomplikowania gramatyki w treningu dla podstaw. Weźmy dla przykładu fiszki z działu o zawodach. Oto proponowane zdania dla słowa fryzjer (na poziomie podstawowym):
- Czy Marek jest fryzjerem? - Tak, zgadza się.
- Är Markus frisör? - Ja, det är han. (Cztery Głowy)
- Mój nowy fryzjer jest beznadziejny, żałuję, że ostrzygłem się u niego.
- Min nya frisör är värdelös, jag ångrar, att jag klippte mig hos honom. (Edgard)
Co do gramatyki: Edgard wśród 600 fiszek Treningu dla początkujących zamieszcza kilka z ogólnymi informacjami o języku szwedzkim, szwedzkiej gramatyce (odmianie czasownika i rzeczownika) oraz wymowie. Wprowadzenie do gramatyki szwedzkiej autorów fiszek Cztery Głowy jest bardziej zwięzłe (są tabelki!), a zamiast opisowych wyjaśnień, co i jak zrobić z ustami przy wymowie szwedzkich głosek pojawia się krótkie objaśnienie symboli fonetycznych. Starter wydawnictwa Cztery Głowy ma uczyć nie tylko słownictwa, ale i gramatyki - stąd na fiszkach pojawiają się czasem dodatkowe informacje dotyczące nowych konstrukcji.
Trening dla znających podstawy urzekł mnie za to grafikami na fiszkach (wprawdzie nie zawsze czytelnymi) - dla mnie, wzrokowca, ten pomysł to absolutny strzał w dziesiątkę. Jestem pewna, że początkującym zdecydowanie też pomogłoby takie rozwiązanie. Fiszki Edgarda na poziomie trochę bardziej zaawansowanym różnią się od tych podstawowych, że niektóre kartoniki zawierają dodatkowe informacje, np. synonimy, antonimy czy wyrazy pokrewne.
Dodatki
Papierowe fiszki i nagrania to nie wszystko.
Edgard proponuje także program komputerowy Aktywny Trening (dostępny na płycie CD z fiszkami, osobne programy dla Treningu podstawowego i Treningu dla znających podstawy), w którym można wyszukiwać słówka i zdania, odsłuchiwać nagrania czy nawet generować własne listy z nagraniami, a także rozwiązywać testy na komputerze.
Oba wydawnictwa mają w swojej ofercie fiszkowe aplikacje na smartfony, do dokupienia w sklepie Google Play. Zawierają ten sam materiał, który znajdziecie na kartonikach.
Macie doświadczenia z takimi fiszkami-gotowcami? Jakie są Wasze wrażenia? Lubicie takie profesjonalnie przygotowane kartoniki czy stawiacie na samodzielne wycinanie i wypisywanie fiszek?
A TERAZ: KONKURS!
Uczycie się szwedzkiego albo zamierzacie zacząć? Świetnie się składa, bo zamierzam obdarować PIĘĆ osób zestawami fiszek - do rozdania mam 2 podwójne zestawy od wydawnictwa Edgard (fiszki Trening od postaw oraz Trening dla znających podstawy) i 3 zestawy Starter od wydawnictwa Cztery Głowy. Co trzeba zrobić, żeby wziąć udział w zabawie?
Kojarzycie może popularną znaną z kabaretowych improwizacji zabawę, w której trzeba za pomocą kolejnych skojarzeń od jednego słowa do drugiego? Na przykład dla wyjściowej pary słów: sikawka i Clinton zaproponowano następujący łańcuszek: sikawka → wąż → kobra → okulary → Hilary → Clinton. Tworzenie takich łańcuszków w języku obcym (choć może dla prostszych par) też pomaga w zapamiętywaniu słownictwa!
Konkursowym wyzwaniem dla Was będzie przejście (oczywiście, po polsku) za pomocą skojarzeń pomiędzy słowami: wyspa (en ö) i pielęgniarka (en sjuksköterska).
Swoje łańcuszki wyślijcie mailem na adres szwecjoblog@gmail.com (jedna osoba może zgłosić jeden pomysł), wpisując w temacie: KONKURS FISZKI. Nagrodzę pięcioro autorów najciekawszych, najbardziej zaskakujących i najbardziej kreatywnych rozwiązań. Na Wasze maile czekam do kolejnego poniedziałku, do 11.04.2016 do godziny 23.59. Wyniki wraz z najciekawszymi tekstami ogłoszę w środę, 13.04.2016.
Nagrody będą wysyłane tylko na adresy na terenie Polski.
Nagrody będą wysyłane tylko na adresy na terenie Polski.
POWODZENIA!
Subskrybuj:
Posty (Atom)