Dawno żaden książkowy bohater nie budził we mnie tak skrajnych emocji jak Ove z powieści Fredrika Backmana o prostym tytule "Mężczyzna imieniem Ove". Od pierwszych stron strasznie mnie irytował - taki typowy zgryźliwy emeryt-maruda, który czepia się wszystkiego i wszystkich, najczęściej tylko dla zasady. Bo zasady są dla niego niezmiennie bardzo ważne. Później zaczął mnie bawić swoimi charakterystycznymi, uszczypliwymi komentarzami. Ale w pewnym momencie, nie wiadomo kiedy, po prostu skradł moje serce, a potem nieustannie wzruszał aż do ostatnich stron.
Autor odwalił kawał dobrej roboty, skoro potrafi wyzwolić tyle uczuć na ledwo ponad czterystu stronach powieści.
Autor odwalił kawał dobrej roboty, skoro potrafi wyzwolić tyle uczuć na ledwo ponad czterystu stronach powieści.
Kurczowe trzymanie się własnych zasad to jedno, osobliwy charakter to drugie, ale do postawy Ovego wobec otoczenia przyczyniła się też śmierć jego żony, którą bardzo boleśnie przeżywa i z którą nie może sobie do końca poradzić. Przyjrzyjcie się uważnie okładce. U dołu zobaczycie dość mroczne i bardzo wiele mówiące akcesoria. Ove w swojej samotności uważa, że nie ma dla niego miejsca we współczesnym świecie. Ale kiedy próbuje sprawić, by jego czas naprawdę dobiegł końca, ktoś albo coś mu skutecznie w tym przeszkadza. I nagle, dziwnym trafem, trochę jakby nieświadomie, trochę przypadkiem, ten niby-złośliwy emeryt odkrywa przed innymi swój największy skarb - swoje wielkie, złote serce.
Backman - pisarz, dziennikarz i bloger, pisze bardzo lekko i prosto o poważnych kwestiach. zręcznie potrafi też zmienić ton. Świetnie tworzy swoje postaci. Główny bohater Ove to właściwie dość złożony charakter. Pozostali mieszkańcy jego osiedla domków jednorodzinnych też są dość wyraziści i charakterystyczni. Nawet ci na dalszym planie, tacy jak blond flądra z małym pieskiem, pasującym do torebki. Ale przede wszystkim rodzina sąsiadów, gamoniowaty Patrick, jego żona Parvaneh z Iranu oraz ich szczere córeczki.
Powieść "Mężczyzna imieniem Ove" sprzedał się w Szwecji w ponad 650 000 egzemplarzy, a tłumaczenie ukazało się w kilkunastu krajach. Powstaje też filmowa adaptacja książki (premiera planowana na Boże Narodzenie 2015), w rolę Ovego wcieli się Rolf Lassgård, znany m.in. jako Kurt Wallander ze starszych filmów. Nie mogę się doczekać!
Czytałam też kolejną powieść Backmana, Min mormor hälsar och säger förlåt (dosł. Moja babcia pozdrawia i przeprasza), mam wielką nadzieję, że pojawi się również w polskim przekładzie. Choć podobne są okładki i oczywiście styl autora, książka jest zupełnie inna. Tym razem bohaterką jest siedmioletnia Elsa, trochę "stara-maleńka", wyjątkowo błyskotliwa jak na swój wiek. W życiu Elsy bardzo ważną rolę odgrywa jej babcia - która głównie zachowuje się jak zwariowana, pyskata nastolatka, ale potrafi też opowiadać dziewczynce wspaniałe baśnie, które jak się potem okaże - mają więcej wspólnego z rzeczywistością i mieszkańcami ich bloku niż można byłoby się spodziewać.
Gorąco polecam Wam te tytuły. Reakcje na postać Ovego przetestowałam już na mojej Mamie, która bywa dość wymagającym czytelnikiem - spotkał się z bardzo ciepłym przyjęciem.
Fredrik Backman, Min mormor hälsar och säger förlåt,
Bokförlaget Forum 2013
Fredrik Backman, Mężczyzna imieniem Ove (Mannen som hette Ove),
tłum. Alicja Rosenau
Wydawnictwo W.A.B. 2014
Bokförlaget Forum 2013
mój P. też się tej książki nie mógł nachwalić :)) u mnie niestety nadal czeka w długiej kolejce...
OdpowiedzUsuńDo tej pory nie słyszałam o tym autorze, ale czuję, że powinnam nadrobić zaległości. "Mężczyzna imieniem Ove" zapowiada się co prawda ciekawie, ale chyba z większą niecierpliwością będę oczekiwać "Moja babcia pozdrawia i przeprasza" (swoją drogą - świetny tytuł!). sama mam cudowny kontakt z moją babcią i Twoja zapowiedź cofnęła mnie na moment do dzieciństwa, kiedy i ona opowiadała mi przeróżne historie, które zawsze były dla mnie jak magia :)
OdpowiedzUsuńKompletnie nie wiem o co biega, ale pamietam "Dzieci z Bullerbyn", Pippi Langstrump itd.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z poludniowej Francji,
Ja z kolei od pierwszych stron pokochałam Ovego całym sercem. Chyba jest we mnie zgryźliwa staruszka, bo tak samo pokochałam Olive Kitteridge:) Pozdrawiam jednak gorąco i szczerze:)
OdpowiedzUsuń