Przypomniała mi się dziś taka scena z wakacji sprzed kilku lat: siedzimy w kuchni, w tle słychać szumiący ekspres do kawy, ze znajomym Szwedem toczymy ostatnie rozmowy przed moim powrotem do kraju.
- Wiesz, ja to chyba powinienem zamieszkać w Polsce. Zawsze, jak tam jestem, to Polacy zapraszają mnie na piwo. A ja bardzo lubię piwo.
- Widzisz, to ja w takim razie powinnam zamieszkać w Szwecji. Zawsze, kiedy tu jestem, Szwedzi zapraszają mnie na kawę. A ja bardzo lubię kawę.
Kawę bardzo chętnie pija się właściwie w całej Skandynawii. Według statystyk, przeciętny Szwed spożywa ponad 8 kg kawy rocznie (dla porównania, na statystycznego Polaka przypada niecałe 2,5 kg rocznie).
http://chartsbin.com/view/581
Pisząc o piciu kawy w Szwecji, nie można nie wspomnieć o słowie fika, które rzekomo to powstało jako gra słowem "kawa" (ka-ffe/ka-ffi : fi-ka). Szwedzi uważają fikę za tak specyficzny dla swojego kraju fenomen, że nie do końca łatwo je przetłumaczyć jednym słowem. No bo nie chodzi tutaj o samą czynność picia kawy i ewentualnie podgryzania przekąsek. Szwedzka fika to przede wszystkim społeczny rytuał; chwila, kiedy można spotkać się z rodziną, przyjaciółmi, znajomymi, w domu, w pracy, w mieście, na świeżym powietrzu. Przerwa na kawę (fikapaus) to niemalże świętość, którą Szwedzi rozumieją samą przez się. W szkole, gdzie odbywałam praktyki, w pokoju nauczycielskim na kawę zbierali się wszyscy pracownicy. Kto pierwszy zjawiał się we wspólnym pokoju, zaparzał dla wszystkich dzbanek kawy, czasem był to woźny, czasem ktoś z nauczycieli, czasem też dyrektor. Kilka razy szkołę odwiedzili emerytowani nauczyciele, przynosząc ze sobą poczęstunek: chleb z domowego wypieku i własne przetwory.
Do kawy najlepiej pasują słodkie wypieki: fikabröd.
http://cdn1.cdnme.se/cdn/8-2/13230/images/2012/fika_50349be49606ee2934001890.jpg |
Najczęściej są to bardzo popularne bułeczki cynamonowe (kanelbullar) albo widoczne na obrazki mazariner - kruche ciasteczka z masą migdałową i lukrem lub inny rodzaj migdałowego wypieku, mandelkubb, albo uwielbiane przeze mnie marcepanowe punschrullar (nazywane też dammsugare - "odkurzaczami"). Niektórzy preferują "fikać" z innymi przekąskami - na stołach często pojawiają się też kanapki i kawior.
Szwedzka częstotliwość picia kawy bawiła nas podczas letniego kursu językowego w szkole Ålsta: dzień rozpoczynał się oczywiście śniadaniem z filiżanką kawy. Na tej jednej filiżance najczęściej się nie kończyło, trzeba się przecież było rozbudzić na cały dzień, więc w grę wchodziła jeszcze "dolewka" (påtår). Po godzinie (!) porannych zajęć przychodził już czas na fikapaus. Następnie kawa pojawiała się oczywiście do deseru po lunchu. Po zajęciach, w porze dawno powieczorynkowej, zbieraliśmy się wspólnie na wieczorną fikę - kvällsfika. Także w weekendy, kiedy nasz czas nie miał takich stałych rutyn i kiedy wybieraliśmy się na wycieczki autokarowej, nie mogło zabraknąć fiki przed południem. Organizatorzy do autokaru pakowali wielkie termosy z kawą i "suchy prowiant", a potem zatrzymywaliśmy się gdzieś po drodze na leśnym parkingu, by wspólnie "pofikać" pod chmurką. Wszyscy stwierdziliśmy, że po powrocie do własnych krajów będzie nam brakować takiego zwyczaju, który rzeczywiście w głównej mierze był odpowiedzialny za zacieśnienie więzów między uczestnikami kursu. Ja zaś jako pamiątki z tego wyjazdu przywiozłam sobie duży kubek w łosie i opakowanie Zoégas Skåneröst, jednej z najstarszych marek z oferty palarni kawy ze skańskiego Helsingborga.
http://carolinerobertsartworld.files.wordpress.com/2010/10/fika.gif?w=500&h=454 |
Na zakończenie: powyższy obrazek niech będzie będzie Waszą myślą przewodnią na stresujące poświąteczne dni w szkole, na uczelni lub w pracy!
Hej!
OdpowiedzUsuńDodaję bloga na ulubionych bo troszkę dłubę w zakresie szwedzkiego, ale póki co to tylko raczej powierzchownie.
Pozdrawiam ciepło i czekam na kolejne notki:)
Lasub
To dużo tej kawy piją. Że im serce od nadmiaru kofeiny nie stanie, to jestem pod wrażeniem. Im bardziej czytam Twojego bloga, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że jednym z krajów jakie chciałabym odwiedzić właśnie jest Szwecja.
OdpowiedzUsuńOjej, proszę o więcej takich notek! :) Czytałam wpis z uśmiechem na ustach i przekonaniem,że gdzieś w środku mam coś ze Szwedki,bo kawę piję litrami. Od jakiegoś czasu staram się ograniczać,ale chyba mnie przekonałaś,że właściwie nie warto? Fikanie jest fajne, więc po co z niego rezygnować? :)
OdpowiedzUsuńNo to zabiłaś mnie tym postem :) Faktycznie strasznie dużo kawy piją ! W takim razie przeprowadzam się razem z Tobą do Szwecji ! :P Żartuję :)
OdpowiedzUsuńOd dzisiaj nie zaproszę nikogo na kawę :) Od tej pory będę pytać o fikanie :)
Dokładnie, od dzisiaj fikana :D
UsuńCzyli mogłabym mieszkać w Szwecji, kupuję rocznie 18kg kawy, na dwie osoby, czyli jestem w normie szwedzkiej :) od kilku lat piję tylko jeden rodzaj kawy, który mi bardzo smakuje... często jest tak, że znajomi nie rozumieją mojej fascynacji, jaką jest parzenie kawy. Mam kilka dzbanków, ekspres i ciągle myślę, jak wydobyć aromat i żeby było smacznie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię ciepło :)
PS. możesz w ustawieniach wyłączyć weryfikację obrazkową, wchodząc przez chrome nie można przez to w ogóle komentować Twoich postów :***
To zatem kraj dla mnie :) Fajnie opisany ;)
OdpowiedzUsuńbardzo fajnie o tej kawie .. myślałem, że to Włosi przewodzą ale oni piją espresso czyli w wadze może nie aż tak dużo :^)
OdpowiedzUsuńświetnie się czyta Twój blog wiele tu ciekawostek .. przez długie miesiące miałem projekt w Kopenhadze po drugiej stronie mostu i bardzo polubiłem tamte rejony
pozdrawiam serdecznie :^)
mi ta fika już czasami bokiem wychodzi, ale jak tu odmówić :) automatycznie stałam się kawoszem odkąd jestem w SE :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne określenie >fikuśni<
OdpowiedzUsuńTo fakt, Szwecja to kraj kawą i mlekiem płynący...
Dla mnie jak znalazł!
A mnie bardzo podoba się fakt, że FIKA to już obyczaj. Nie tylko obowiązek, ale również przyjemność. Szwedzi dużo "fikają", to prawda ;-)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe zjawisko. A czy wiesz Jak to jest/bylo z dziecmi i kawa? W ksiazkach Astrid Lindgren, Ake Holmberga, czy w Muminkach, uderza mnie to, ze dzieci piją kawę i zastanawiam się czy chodzi o normalną kawę, czy może o zbożową? szykuję się do podróży "palcem po mapie" do Szwecji i Twój blog jest wspaniałym źródłem inspiracji. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDawniej dzieci pily kawę z mlekiem, wiec to prawda.
UsuńDzięki za fany wpis! Bardzo miło się czyta, to co piszesz:) Jak byłam mała piłam kawę zbożową w takim zielonym opakowaniu, nie pamiętam jak się nazywa, pamiętacie może?
OdpowiedzUsuńMam rodzinę na północy Szwecji-niedaleko Jokkmokku (koło podbiegunowe). Kiedy w 2014 roku byliśmy u Nich na wakacje-a dodam ,że lato było wtedy bardzo upalne,przez co niestety było dużo pożarów lasów-wujek ciągle był wzywany do ich gaszenia(na co dzień pracuje przy wycince drzew i kontrolowanych pożarach)- opowiadał,że Szwedzi nie ważne,że płonie las,jak jest czas na fikę to wszyscy łącznie ze strażakami zasiadają w bezpieczne miejsce i piją kawę-ot takie wspomnienie:)
OdpowiedzUsuń