Podczas odwiedzania nowych miejsc oprócz rozkoszowania się piękną naturą cieszą mnie także wizyty w miejscach, które są świadectwem życia ludzi w innych epokach. Te najstarsze świadectwa zawsze dostarczają mi szczególnych dreszczy emocji. Tak jak wśród kamieni Ales Stenar, o których pisałam wcześniej, czułam się też pięć lat temu, kiedy stałam nad rytami naskalnymi z Flyhov (Flyhov hällristning).
To, jak znalazłam się w tym miejscu, jest tylko dowodem, jak wspaniale jest wybierać się na wakacje samochodem. Nie chodzi tu tylko o to, że można zabrać ze sobą niezliczone ilości bagażu, lecz w wiele miejsc trudniej jest dotrzeć, jeśli jest się zdanym tylko na autobusy, pociągi lub własne nogi. Niezależne poruszanie się autem daje możliwość spontanicznego wymyślania tras zwiedzania. Doradzam zatem zaufanie takim znakom:
http://www.transportstyrelsen.se/Vagmarken/Lokaliseringsmarken_for_upplysning_om_serviceanlaggningar_mm/H22/H22-1/laddahem/H22-1.png |
Informują one o pobliskich zabytkach, osobliwościach, czy po prostu miejsach, które warto zobaczyć. My byliśmy akurat w w drodze z Husaby (gdzie rzekomo miał mieć miejsce chrzest Szwecji) do Läckö (malowniczo położonego zamku), kiedy znak pojawił się praktycznie gdzieś pośrodku niczego - wzdłuż drogi ciągnęły się tylko pastwiska. Zdecydowaliśmy się jednak zjechać na bok - i znaleźliśmy coś naprawdę niezwykłego.
Oto przed nami wśród trawy rozciągał się długi pas odkrytej skały, pokrytej rozmaitymi rysunkami i znakami (tzw. petroglify) prawdopodobnie z około 1000 r. p.n.e. - łącznie około 500 rytów (co robi z Flyhov największy zabytek tego rodzaju w tej części Szwecji - Västergötland).
Podobnie jak my znaleźliśmy się w tym miejscu zupełnie przypadkowo, tak samo przypadkowe było odkrycie rytów w 1889. Dwaj chłopcy, którzy wypasali zwierzęta, po prostu zerwali sobie kępę trawy. Pod nią znaleźli dziwny rysunek, przedstawiający mężczyznę z wielkim toporem w ręce i mieczem u boku.
Motywy przeważające we Flyhov występują też na innych podobnych znaleziskach w Skandynawii. Są to między innymi postaci ludzkie. Poniższa sylwetka mężczyzny z mieczem ukazuje jego twarz z profilu - według tłumaczeń niektórych naukowców ma on mieć na sobie maskę ptaka.
Powtarzającym się elementem są też łodzie różnego rodzaju - z pojedynczymi postaciami na pokładzie, z załogą, o mniej lub bardziej skomplikowanych kształtach i różnej wielkości. Nad nimi często pojawia się też krzyż słoneczny - równoramienny krzyż wpisany w okrąg, który według różnych interpretacji mógł symbolizować słońce albo nawiązywać do boga Odyna. Bardziej owalne kształty miały przypominać odciski stóp i być symbolami boskości.
Wyjątkowo gęsto występują też proste, okrągłe zagłębienia o regularnych kształtach (tak zwane ryty miseczkowe), występujące pojedynczo lub tworzące pewne wzory. Miały pełnić rolę magiczną, wiązać się z określonymi rytuałami i zapewniać płodność i urodzaj.
Dziś rysunki, wzory i symbole są zamalowane czerwoną farbą, co oczywiście stanowi ułatwienie dla turystów, ale zapobiega także niszczeniu zabytków. Badacze nie są jednak do końca pewni, czy ryty były barwione w okresie, kiedy powstawały (jak miało to miejsce w przypadku późniejszych rytów). We Flyhov kilka rysunków pozostawiono z tego powodu także bez malowania:
Co ciekawe, kiedy dotarliśmy wreszcie do Läckö, okazało się, że w epoce brązu również wykonano kilka pojedynczych rysunków na terenach w okolicach dzisiejszego zamku:
Petroglifów w Szwecji jest dość dużo (ok. 10000 lokalizacji). Do najbardziej znanych należy skupisko zróżnicowanych rytów w okolicy Tanumshede w rejonie Bohuslän (3000 petroglifów rozsianych na powierzchni 51 ha!), wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/e/e6/Rock_carvings_density-km2-Sweden.svg/284px-Rock_carvings_density-km2-Sweden.svg.png |
Ja już odbywam podróże palcem po mapie i poluję na takie zabytki. Tanumshede od kilku lat jest moim marzeniem, być może je pora spełnić właśnie w tym roku!
Źródła:
zdjęcia z Flyhov i Läckö z własnego archiwum
zdjęcia z Flyhov i Läckö z własnego archiwum
Świetne! I pomyśleć,że przetrwały tyle czasu! :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać,że ta czerwień, choć domalowana, bardzo pasuje i nadaje takiego specyficznego charakteru petroglifom:)
Autor szwedzkiego artykułu w Wikipedii napisał, że w świetle pochodni w mroku wszystkie kształty robią jeszcze bardziej niesamowite wrażenie, że postaci zdają się wręcz podnosić ze skały, więc podobno bardzo łatwo wtedy uwierzyć w ich magiczne znaczenie w dalekiej przeszłości!
UsuńNiesamowite... muszę wiecej o tym poczytać, dziękuję :***
OdpowiedzUsuńJa z opóźnieniem czytam wszystkie Twoje posty. Twój blog zostawiam zawsze na koniec, żeby dokładnie wczytać się w jego treść :) Zawsze mnie zaskakujesz :) Twoja kreatywność chyba nie zna granic !
OdpowiedzUsuńMalowidła naskalne są cudowne. Trzymam kciuki żebyś w tym roku zwiedziła to co sobie zaplanowałaś a tym samym wszystkim czytelnikom twojego bloga ( w tym samej sobie ) życzę nowych dawek wspaniałych postów :) A i koniecznie musisz rozważyć opcję oglądania takich malowideł w nocy :P Pomysł z pochodnią genialny, a ja już się nie mogę doczekać relacji :)
Pozdrawiam :)