Piątek, piątek, tygodnia koniec i weekendu początek!
Nie znam nikogo, kto nie cieszyłby się z nadejścia piątku - niezależnie od tego, jak bardzo kocha się swoją pracę, szkołę czy studia. W piątek można pójść na imprezę i wytańczyć z siebie wszystkie tygodniowe stresy albo wręcz przeciwnie - wreszcie posiedzieć w domu, zamienić elegancki kostium czy garnitur na dres i usiąść przed telewizorem z nogami na stoliku.
Wydaje mi się, że Szwedzi w zasadzie podobnie do nas spędzają swoje weekendy. Z jednej strony po ostatnim pobycie w Szwecji, tamtejszy piątek wciąż kojarzy mi się z widokiem ludzi wyposażonych w fioletowe reklamówki ze sklepu monopolowego Systembolaget oraz z pobrzękiwaniem butelek w miejskim autobusie na każdym zakręcie. Z drugiej strony, jest jeszcze szwedzka tradycja fredagsmys. Co to takiego?
źródło |
Fredag to "piątek", mysig znaczy tyle co "przytulny", "przyjemny". Słowo fredagsmys po raz pierwszy pojawiło się w połowie lat dziewięćdziesiątych, więc wydaje się, że nie jest to tradycja o wyjątkowo długiej historii. Ta "piątkowa przytulność" to dla Szwedów czas, który spędzają najczęściej z najbliższymi na odpoczynku.
Czego potrzeba do fredagsmys? Tak właściwie zależy to od osoby i jej indywidualnych preferencji. Wśród ankiet najczęściej jednak pojawiają się następujące elementy: sofa, telewizor, słodycze, czipsy i inne przekąski, świece, koc, wino i napoje gazowane. No i oczywiście towarzystwo bliskich osób.
źródło |
Dlaczego "mysowanie" urosło do rangi takiego rytuału? Według etnologa Charlotte Hagström z Uniwersytetu w Lund (tutaj jej wykład na ten temat) przede wszystkim właśnie dlatego, że potrzebujemy rytuałów do zaznaczania zmian w naszym życiu, takich momentów przejścia. Celebrujemy duże wydarzenia - narodziny, śluby, pogrzeby - ale rytuały mogą dotyczyć też sfery życia codziennego. Piątkowy wieczór jest właśnie takim momentem przejścia od dość rutynowego tygodnia w szkole lub w pracy do weekendu, który również ma swoje rutyny, mniej lub bardziej przyjemne (np. robienie zakupów, sprzątanie czy chodzenie na piłkę lub odwiedzanie krewnych). Piątkowy wieczór to taki jakby moment zawieszenia między jedną rzeczywistością a drugą, stąd ta chęć zaznaczania go w jakiś szczególny sposób. Dlatego tak ważne jest spędzanie tego czasu z kimś bliskim - mężem, żoną, dziećmi, partnerem, przyjaciółmi. Wszyscy razem, bo przecież zdarza się nam mijać na co dzień nawet we własnym gronie. Także wybór jedzenia na fredagsmys ma wyraźnie różnić się od tego codziennego. Pamiętacie, jak wspominałam o lördagsgodis, "sobotnich słodyczach"? Dzisiaj dla dzieci okazją do podjadania słodyczy w wielkich ilościach jest właśnie piątek. Z badania Hagström wynika, że w do piątkowego "menu" trafiają najczęściej: tacos i pizza, a później czipsy, chrupki, orzeszki czy popcorn.
źródło |
Co sami Szwedzi mówią o tym zwyczaju? Jedni go uwielbiają, bo to wypoczynek, przyjemność i poczucie wspólnoty (we wspólnym siedzeniu z rodziną jak i ze świadomością, że w takim rytuale uczestniczy wielu innych Szwedów, być może oglądających ten sam kanał telewizyjny, z podobnymi przekąskami na stole). Inni podkreślają, że to tylko stwarzanie pozorów - ktoś z przekąsem powiedział, że jeśli w piątek o 19.00 nie napiszesz na swoim Facebooku "Fredagsmys!", to możesz zostać posądzony o bycie złym rodzicem. Albo że takie radosne obwieszczenie w statusie raczej nie ma nic wspólnego z prawdziwą "piątkową przytulnością", a jest raczej wołaniem w stylu "Jak to dobrze, że ten pieprzony tydzień się już skończył!". Jeszcze inni podkreślają, jak niezdrowa jest ta tradycja, promująca złe nawyki żywieniowe.
Jak myślicie, może dla nas w Polsce hasło "niedzielny obiad" oznacza właśnie jakieś takie wspólne, rodzinne świętowanie swojego rodzaju rytuału przejścia pomiędzy kończącym się już weekendem a nowym tygodniem, z rosołem i schabowym jako sztandarowym elementem? Wydaje mi się też, że wielu Polaków na swój sposób celebruje fredagsmys, nie wymyślając na to zjawisko osobnej nazwy. Wystarczy powiedzieć sobie: "piąteczek" i już od razu robi się jakoś przytulniej. Na "piąteczek" pewnie wszyscy czekają tak jak bohaterowie reklamy czipsów OLW (szwedzkie słówka o czipsach i nie tylko znajdziecie na blogu Talar du svenska?)
Źródła:
Ogladalismy ta reklame na zajeciach :d Potem nie chciala mi wyjsc z glowy caly weekend :D
OdpowiedzUsuńNie wydaje mi się, żeby celebrowanie piątku, jako zakończenia ciężkiego tygodnia pracy czy szkoły było czymś nie na miejscu, wręcz przeciwnie! Sama nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie będę mogła w spokoju przebrać się w dres i włączyć ulubiony film (co z tego, że widzę go już 6453673 raz! :)). faktycznie, u nas chyba takie pojęcie nosi ten "niedzielny obiad", kiedy możemy spotkać się z bliskimi. szkoda, że to nie np. sobotni obiad, bo nie lubię niedzieli, w końcu tak niewiele weekendu wtedy pozostaje! :) czasem w piątek też mam ochotę zrobić tak, jak bohaterowie reklamy, rzucić wszystko i pędzić do domu :)))
OdpowiedzUsuńOj Irlandczycy uwielbiają spotykać się w pubach, młodzi czy starzy, weekend kończy się w poniedziałek rano i na twarzach widać te królicze spojrzenia i byle do piątku :) chociaż są tacy, co do pubu wskakują zaraz po pracy i tak sobie żyją :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że każda nacja lub przynajmniej większość ma coś takiego, tylko sposoby różne:) Niemniej jednak Szwedzi jak zwykle robią coś po swojemu, i za to im chwała! Uwielbiam w Szwecji to, że wiele zwyczajów, rytuałów itp. ma swoje specjalne nazwy. Bardzo to sympatyczne. Tak, myślę, że pewnie nasze niedzielne obiadki to odpowiednik fredagsmys. Każdy radzi sobie jak umie:) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOj, mam tak jak na tej reklamie, jak wychodzę z pracy w piątkowe popołudnie :DDD
OdpowiedzUsuńA potem właśnie taki fredagsmys, z mężem, ze znajomymi, taki piątkowy chilloucik, który w żaden inny dzień nie smakuje tak dobrze :)
A jak już w perspektywie mamy 3-dniowy weekend to hulaj dusza piekła nie ma :)
Dla mnie Fredagsmys to polski Piątkowy Chillout :) Bo piątek - weekendu początek!
xoxo
Każdy zwyczaj może przeobrazić się w stwarzanie pozorów, także wspomniany niedzielny obiad (wszyscy uśmiechnięci, szczęśliwi, a przed chwilą kłócili się o podział majątku ;)). Wszystko zależy od ludzi. Idea fredagsmys bardzo mi się podoba. Zachwyca mnie to, że Szwedzi zamieniają w tradycję małe codzienne przyjemności, pielęgnują je i nadają im nazwę. Najpierw fika, teraz fredagsmys. Jest coś jeszcze? :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny zwyczaj! Tak się cieplutko kojarzy. Ale wielka szkoda, że nie ma Szwedzi nie mają jakiejś specjalnej piątkowej potrawy, tylko muszą wcinać te importowane pizze i taco. Bardziej by mi do tego pasowały klopsiki. (Och, klopsiki! Muszę wpaść do Ikei po kilka kilo zapasu!)
OdpowiedzUsuńTe małe klopsiki(czetbulary)można jeść kilogramami. "Jo" masz 100% racji.
UsuńZdecydowanie dzisiejszy dzień zakończy się dresem, filmem i kubkiem gorącej herbaty. Czasem takie celebrowanie piątku działa zdecydowanie na plus :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń"sofa, telewizor, słodycze, czipsy i inne przekąski, świece, koc, wino i napoje gazowane". Ja wiedziałam, że mam w sobie skandynawską krew, toż to opis mojego typowego piątku :D Cudny zwyczaj. Z kolei "leniwa niedziela" dla mnie nie istnieje, bo ton dzień, w którym czuje już wyraźnie smutek nowego tygodnia i zbliżającego się poniedziałku, więc zazwyczaj spędzam czas w książkach. No i schabowy z rosołem nie brzmi dla mnie raczej zbyt przyjemnie, dwa najgorsze dania z całej kuchni polskiej, poważnie, nienawidzę c:
OdpowiedzUsuńRzeczywiście "piąteczek" mówi wszystko i ciepło się kojarzy z zapasem 2ch wolnych dni. Mój dzisiejszy "fredagsmys" tez jest całkiem przyjemny...:)))
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, czy szwedzkie słowa tutaj pisane, jak choćby wspomniany "fredagsmys" czytamy, jak piszemy? Chyba nie, prawda?
Pozdrawiam, Natalio.
Czytamy tak: http://pl.forvo.com/search/fredagsmys/ ;)
UsuńUściski!
Szwedzi w ogóle uwielbiają wszelkie przerwy - w pracy np. - na kawę, cynamonową bułeczkę, więc taki koniec tygodnia jest wielką okazją, żeby "świętować", na całego, jak urodziny...
OdpowiedzUsuńta reklama jest po prostu cudowna!
OdpowiedzUsuńCiekawe :) Wydaje mi się, że każdy zwyczaj/święto w pewnym momencie traci na swojej autentyczności i jest bardziej na pokaz. Ale to zależy od podejścia.
OdpowiedzUsuńZabawna reklama :). A u mnie w rodzinie nie ma czegoś takiego jak niedzielny obiad :P. I schabowego je się jak się trafi ;), a rosół to już nie pamiętam kiedy był! Za to u mojego Lubego tradycja jest znana i lubiana - co tydzień jest schabowy i rosół :D
OdpowiedzUsuńOjej, a ja myślałam, że "fredagsmys" to takie słowo wymyślone na potrzeby reklamy. Coś jak u nas "zasmaczystość" czy inne takie twory. :)
OdpowiedzUsuńMam inaczej, piątek nie robi na mnie wrażenia, ale za to sobotę uwielbiam, a chyba najbardziej sobotni poranek :)
OdpowiedzUsuńCzytam z wielką przyjemnością ten post :) Chyba dlatego, że jest o piątku, odpoczynku, smakołykach, których ja sobie nie umiem czasem odmówić. Udaje mi się czasem tak świętować w piąteczek, jakiś film, obowiązkowo przebranie w dresik lub nawet w piżamę. Czasem nawet przeciąga mi się ten stan do soboty :))
OdpowiedzUsuńhej, właśnie nominowałam Cię do LBA, bo tak :)
OdpowiedzUsuńszczegóły tu:
http://livingwithpepe.blogspot.com/2013/11/ladies-and-dogs-liebster-blog-award.html
xoxo ♥
Ah, piateczek cudnie brzmi :) W Norwegii w piatek w wielu zakladach pracy pracuje sie do 14:00 albo je sie jakies lepsze jedzonko, tez w pracy :)
OdpowiedzUsuńTo ja już nie mogę się doczekać piątku, spędzę go tak, jak obrazuje to drugie zdjęcie! :)
OdpowiedzUsuńcieszę się, że trafiłam na Twój blog, uwielbiam ciekawostki o innych kulturach, z chęcią dowiem się więcej również o Szwecji :))
OdpowiedzUsuńa ten post dał mi troszeczkę do myślenia, uważam że to świetna tradycja i chciałabym by była obecna w moim życiu - póki co piątkowe wieczory spędzam jak każde inne, zazwyczaj samotnie w domu
Jak zawsze świetnie się czytało Twój artykuł i wiele się dowiedziałam.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się tradycja fredagsmys. W sumie postępuję podobnie i piątek wieczorem to moment na przyjemności (czasem także niezdrowe jedzenie ;) wśród najbliższych i powitanie weekendowego relaksu. Fajnie mieć takie rytuały. Zdecydowanie wolę piątkowe świętowanie od niedzielnych obiadów ;)
Żeby tak jeszcze poprawnie toto:) wymówić ! Ale wpisuję do swego słownika. Przyda się.
OdpowiedzUsuńuściski
(zaglądam do Ciebie na FB - polubieniowo)
Reklama jest pieknym zwienczeniem :D
OdpowiedzUsuńDobra, to teraz ja coś dorzucę, ale od razu piszę że film jest "mocny" i jeśli oglądacie w pracy wyłączcie głos w pewnych momentach:)))
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=1zxJheEpt3U
A tak w ogóle to całe Karatefylla genialne, tak samo 112 Aina!
Haha, no to rozwaliłaś mnie teraz zupełnie! :D
Usuńhahaha cudowna reklama :D rozbawiła mnie xd
OdpowiedzUsuń