Wpadam w seriale jak śliwka w kompot, bardzo szybko potrafię przekonać się do nowopoznanych serialowych postaci. Bohaterowie nowego szwedzkiego serialu komediowego Welcome to Sweden od razu skradli moje serce i rozbawili mnie do łez. Dosłownie!
źródło |
Welcome to Sweden jest emitowany na antenie szwedzkiego kanału TV4 w piątki o 21.30 (do tej pory ukazały się trzy odcinki). Głównym bohaterem serialu jest Bruce Evans (Greg Poehler), Amerykanin, którego miłość sprowadza do Szwecji, do ukochanej Emmy (Josephine Bornebusch, gwiazda innego znakomitego szwedzkiego serialu komediowego Solsidan). W nowym kraju zaskoczy go naprawdę dużo. Co ciekawe, scenariusz powstał w dużej mierze w oparciu o przeżycia samego Poehlera, który tak jak Bruce wyprowadził się ze Stanów Zjednoczonych do Szwecji z miłości.
Premierowy odcinek serialu obejrzało w Szwecji około 1,7 miliona widzów. Pozytywne reakcje na serial sprawiły, że podjęto już decyzję o nakręceniu kolejnego sezonu. Welcome to Sweden będzie też pokazywany w amerykańskiej telewizji NBC w czerwcu tego roku (ciekawostka: dialogi w tym szwedzkim serialu są w większości po angielsku).
Premierowy odcinek serialu obejrzało w Szwecji około 1,7 miliona widzów. Pozytywne reakcje na serial sprawiły, że podjęto już decyzję o nakręceniu kolejnego sezonu. Welcome to Sweden będzie też pokazywany w amerykańskiej telewizji NBC w czerwcu tego roku (ciekawostka: dialogi w tym szwedzkim serialu są w większości po angielsku).
Już pierwszy odcinek serialu jest niesamowicie zabawny. Oto zmęczony długim lotem do Szwecji Bruce trafia do domku letniego na wyspie. Tam poznaje dość specyficzną rodzinę Emmy: szczerą aż do bólu matkę Vivekę, małomównego ojca Birgera i dziecinnego brata Gustava. Poza tym - doświadcza tego, co typowo szwedzkie: uczty rakowej, kąpieli w saunie, śpiewania przy wódce... i nie znosi tego wszystkiego najlepiej.
źródło |
A to jeszcze nie wszystko! Potem przyjdzie mu zmierzyć się między innymi z uczeniem się języka, urządzaniem mieszkania (zdaniem Emmy: koniecznie w minimalistycznym, skandynawskim stylu), no i załatwić formalności w szwedzkim Urzędzie Emigracyjnym.
W serialu świetnie pokazane są stereotypowe cechy Szwedów, które często okazują się być zmorą dla obcokrajowców. Na przykład ich małomówność, cichość, nieśmiałość czy wręcz niechęć do nawiązywania kontaktu z nieznajomymi. Na łopatki rozłożyła mnie scena, kiedy Emma czai się pod drzwiami wejściowymi w mieszkaniu, nasłuchując dźwięków na klatce schodowej, by przypadkiem nie natknąć się na żadnego sąsiada. Sama miałam wrażenie, że coś podobnego robili moi sąsiedzi, kiedy pomieszkiwałam w Lund - na korytarzu nie mijałam się prawie z nikim! Urzekają mnie też czerwone drewniane koniki z Dalarny, widoczne w tle w prawie każdej scenerii, podkreślające szwedzkość w dosłowny sposób. Nawet milczący na ogół Birger tłumaczy Bruce'owi: "That's a Dala horse - it makes me happy when I'm sad". Rozczulające!
Prześmiewczo pokazany jest też szwedzki, "sterylny" styl urządzania mieszkań, z którym absolutnie nie może pogodzić się Bruce, próbując wynegocjować kolor ścian inny niż biały i przeforsować obecność gigantycznego drewnianego barku w salonie.
Emma: BRĄZOWY TO NIE KOLOR!, źródło |
Oprócz komizmu sytuacyjnego bawią też nieporozumienia związane z samymi różnicami językowymi. Parsknęłam śmiechem, kiedy Bruce wyznaje Emmie: "To takie zabawne, że Twój tato ma na imię Burger".
źródło |
O atrakcyjności serialu świadczy też gościnny udział amerykańskich gwiazd, takich jak Will Ferell, Aubrey Plaza czy Amy Poehler. Dziś wieczorem ma pojawić się też Gene Simmons z zespołu Kiss.
źródło |
A Wy, miłośnicy Szwecji, znacie i oglądacie jakieś szwedzkie seriale?
Źródło:
Szwedzkich seriali obecnie nie kojarzę, ale norweski Hellfjord rozbroił mnie swoją absurdalnością ;)
OdpowiedzUsuńGod!!!! Jak ja bym chciała mówić i dobrze rozumieć szwedzki !!!! Serial musi byc przedni, zwiastuny zachęcają jak cholerka!!! Niestety w polskiej telewizji szwedzkich seriali jest jak na lekarstwo, więc nie bardzo jest się czym pochwalić .... Oczywiście obejrzałam i nagrałam żeby nie było, serię ekranizacji sagi Camilli Lackberg i potem kolejne kontynuacje "Morderstwa w Fjallbace", no i nie licząc trylogii "millenium" w szwedzkiej wersji(o niebo lepszej od tej próby amerykańców) to nic nam nasza telewizja nie proponuje... czasem puszczą jakiś kryminał na "Ale Kino" , ale to są filmy, a seriali brak,a komediowych to już w ogóle !!!! .... wiecznie tylko amerykańskie lecą :( Ale się zbuntowałam hihihi.... Pozdrawiam Cię serdecznie i uwielbiam za tego bloga !!!!
OdpowiedzUsuńJa kiedyś oglądałam na jednym z hiszpańskich kanałów szwedzki serial, towarzyszył mi przy porannej herbacie przed wyjściem do pracy. Nie pamiętam tytułu ale bardzo śmieszny był i taki sympatyczny, o rozwódce z dwójką dzieci i ich perypetiach. Oglądałam codziennie z wielką radością!
OdpowiedzUsuńNie ogladam za duzo seriali ale ten chetnie obejrze na NBC.
OdpowiedzUsuńJa również bardzo żałuję, że nie ma angielskich napisów... Ale może po jakimś czasie ktoś się zlituje i stworzy i wtedy na pewno się zabiorę za oglądanie!
OdpowiedzUsuńJak ogarnę seriale, które teraz oglądam, to z chęcią zabiorę się za ten. Brzmi obiecująco :)
OdpowiedzUsuńAle czy żeby zrozumieć wszystkie gagi nie trzeba być Szwedem? :)
OdpowiedzUsuńNie jest aż tak źle ;)
UsuńŻarty nie wydają się specjalnie hermetyczne, tak jak pisałam - autorem scenariusza w dużej mierze jest Amerykanin i humor opiera się raczej na tym, jak Szwedów postrzegają obcokrajowcy.
Kiedyś zdarzyło mi się oglądać kilka szwedzkich filmów i muszę przyznać, że ich poczucie humoru jest inne, ale jak najbardziej do mnie przemawia. Ten serial obejrzałabym z przyjemnością! Ale pewnie nie znajdę polskich napisów :(
OdpowiedzUsuńJeśli szwedzkie seriale, to według mnie tylko kryminalne. Chociaż ten zapowiada się ciekawie i na pewno się skuszę. Ale zwykle oglądam Bron (znakomity), również Morderstwa w Fjällbace i Wallandera.
OdpowiedzUsuńJa Morderstwa w Fjällbacka i Millenium w swietnej szwedzkiej wersji widzialam aaaa i jeszcze jedenszwedzki film fajny ostatnio... ale jakos tak ogolnie do szwedzkiej tv jakos nie moge sie przekonac...
OdpowiedzUsuńGdzie to oglądasz? Próbowałam na TV4 Play, ale nie jest dostępne poza Szwecją.
OdpowiedzUsuńMarta, można znaleźć "w internetach" ;)
UsuńJako fanka wszelkich seriali, ten również zapisuję do swojej listy "do pooglądania" :)
OdpowiedzUsuńqrka, jaka szkoda, że przegapiłam i Twój post i wczorajszy serial ;(
OdpowiedzUsuńKurczę, ja też bym chciała umieć szwedzki i móc obejrzeć serial, to zapowiada się smakowicie. Uczta rakowa - "Dzieci z Bullerbyn" się kłaniają!
OdpowiedzUsuńalessandra
http://studia-parla-ama.blog.pl/
Coś czuję, że jakbym wpadła do Szwecji to bym była równie skonsternowana jak Bruce :D
OdpowiedzUsuńNo takie cudeńka na TV4 a ja jak zwykle w czarnej d.... :/
Podoba mi się, to coś dla szwedzkiego laika :)
xoxo
wpisuję na listę seriali do obejrzenia :)
OdpowiedzUsuńŻona Willa Ferella jest chyba Szwedką.
OdpowiedzUsuńA, to wiele wyjaśnia! ;)
UsuńOglądamy już drugi sezon, kończymy w zasadzie, i przyznam, że ogląda się z przyjemnością
OdpowiedzUsuńChoć szwedzkość jest pokazana jako ta "praktyczna i lepsza" strona życia, człowiek wręcz podnosi się na duchu że wśród nich mieszka - a Amerykanie są wręcz portretowani jak idioci - z tym się nie zgodzę :) dla mnie często zachowanie Szwedów jest idiotyczne, no właśnie, ta scena z unikaniem sąsiadów... jeśli to prawda to taka osoba potrzebuje psychiatry :/
mnie najbardziej ubawił odcinek ze szwedzkimi "szu" czyli "tak", to z drugiego sezonu
pozdrawiam!