Dzień Dziecka już coraz bliżej, a Wy nie macie pomysłu na prezent dla któregoś z małych milusińskich? Śmiało mogę doradzić Wam książki wydawnictwa Zakamarki. Dzieci (i co widać na moim przykładzie - nie tylko dzieci) je uwielbiają. Nie tak dawno byłam na zakamarkowym kiermaszu i nic dawno mnie tak nie ucieszyło jak widok dzieciaków z rodzicami, stojących w kolejce z olbrzymimi stosami książek, czasem niemalże tak wysokimi, jak one same. Uśmiech na twarzy dzieci - bezcenny.
O książkach z Zakamarków mogliście przeczytać na Szwecjoblogu kilka razy. Pisałam już o pewnej mamie, która zamieniła się w smoka oraz wspominałam o niezwykłej krowie, Mamie Mu. Na wspomnianym kiermaszu udało mi się zapolować na Dziwne zwierzęta Lotty Olsson, które od tamtego dnia są chyba jedną z moich ulubionych książek dla dzieci. Podoba mi się od okładki (świetnie zaprezentowany tytuł, przypomina mi trochę inicjały ze średniowiecznych ksiąg, a jednocześnie jest wizualnym streszczeniem tego, o kim będzie mowa w książce), po ostatnią stronę, do której dociera się bardzo szybko, bo każdy element historii zachęca do czytania dalej.
Dziwne zwierzęta to nie zwykła historyjka dla najmłodszych, ale bajka z przesłaniem, uczącym życia, tolerancji i leczącym z kompleksów. To opowieść o zwierzętach, ale też trochę o ludziach.
Mrówkojad martwi się, że jest trochę dziwny, wstydzi się swojego długiego nosa i nieustannie porównuje się do innych zwierząt. Po rozmowie z przyjaciółką orzesznicą postanawia zorganizować konferencję, która ostatecznie staje się konkursem na najdziwniejsze zwierzę. No i tu jest chyba największa frajda. Sporą część książki stanowią zgłoszenia różnych zwierząt, w których przedstawiają się i argumentują, dlaczego to one chcą wygrać konkurs. Każde napisane trochę w innym stylu, trochę innym językiem. Są zgłoszenia bardzo formalne i rzeczowe, są takie pisane wierszem, są też takie zupełnie na luzie i te całkiem odjechane. Poznajemy bez wątpienia dziwne zwierzęta (mrównik, pangolin, dziobak) prawdopodobnie dziwne zwierzęta (jętka, grzywacz chiński nagi i żuk gnojowy) i zupełnie zwyczajne zwierzęta (krowa, mrówka świnka morska). Te fragmenty książki uczą najbardziej. W sposób bezpośredni, no bo czy wiedzieliście, że mrównik to inaczej prosię ziemne i że zjada do 50 000 owadów dziennie? I czy słyszeliście w ogóle kiedyś wcześniej o pangolinie (ja nie). Czy to nie fascynujące, że jętka żyje tylko jeden dzień, a mrówki są tak niesamowicie zorganizowane? Poza tym pouczający jest morał, płynący z historyjki o mrówkojadzie, orzesznicy i ich konkursie:
Wszyscy są dziwni.
Nikt nie jest od nikogo dziwniejszy.
Według informacji ze strony wydawnictwa książka przeznaczona jest dla dzieci w wieku 6+, ale mnie wydaje się jednak bardzo uniwersalna i jak najbardziej rodzinna (już wyobrażam sobie, jak cudowne musi być rodzinne czytanie na głos!). Młodszym dzieciom pewnie spodobają się ilustracje: trochę przerysowany mrówkojad z jego nosem i opasłym brzuchem (czasem patrzymy na mrówkojada z boku, czasem patrzymy na świat jego oczami) i zabawna orzesznica. Urzekają też rysunki, które mają być takimi "sweet fociami", które zwierzaki dołączają do zgłoszeń na konferencję. Starsze dzieci być może bardziej skupią się na przesłaniu i docenią garść przyrodniczych ciekawostek. Dorosłym natomiast na pewno przypadnie do gustu poczucie humoru autorki (i tłumaczki) - bawią powiedzonka zwierzaków, przypominają trochę styl wymądrzających się dzieci, takich "starych maleńkich" i właśnie to jest w nich urocze. Poza tym, kogo nie rozbawi to, że ogłoszenia się zamieszcza się tu w sieci - tylko że... dosłownie?
Przygody i refleksje mrówkojada i orzesznicy tworzą całą serię, w której ukazały się jeszcze Inna podróż (o podróży takiej bez wyjeżdżania i bez mapy, o podróży wgłąb samego siebie) oraz całkiem niedawno: Sens życia (tytuł mówi chyba sam za siebie). Jeszcze nie wpadły w moje ręce, ale i tytuły, i tematyka, brzmią bardzo zachęcająco.
To co, wybierzecie się do księgarni?
Lotta Olsson, Dziwne zwierzęta
ilustr. Maria Nilsson Thore
tłum. Agnieszka Stróżyk
Wydawnictwo Zakamarki
kolorowe, porządnie wydane i mądre - hmm, dzieci mojej koleżanki bardzo by się ucieszyły z takiego prezentu...
OdpowiedzUsuńFajne :))) Takie powinny być właśnie książki dla dzieci i starszych i młodszych, fajne i mądre :)
OdpowiedzUsuńxoxo
urocze książki :) jestem pozytywnie zaskoczona, że można jeszcze spotkać dzieci kupujące książki, tym bardziej, że coraz popularniejsze stają się ebooki czy kindle. pamiętam jeszcze jak będąc małą dziewczynką stałam dzielnie z rodzicami w kolejce po kolejną książkę, zadowolona, że niebawem poznam kolejną historię... :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się ta propozycja podoba. Będzie w sam raz dla mojego siostrzeńca, który już się łapie w ten przedział wiekowy. Dzięki za pomysł.
OdpowiedzUsuńSama bym sobie taką zakupiła :) Szkoda, że mój siostrzeniec jeszcze za mały jest na takie bajki, ale jak tylko podrośnie, skusiłabym się zapoznać go z mrówkojadem ;)
OdpowiedzUsuńwygląda i zapowiada się świetnie! muszę wręcz ja mieć!!!
OdpowiedzUsuńNo, w końcu nie dziwne, że taka książka powstała w Szwecji. Skandynawia jest super pro-dziecięca i pro-mamusiowa. Aż zazdroszczę. Tutaj w Szwajcarii mamy siedzą z dziećmi w domu, nawet w Polsce jest sto razy przyjaźniej. A Skandynawia jeśli o to chodzi, to wydaje mi się jakimś rajem na ziemi.
OdpowiedzUsuńJak czytam Twoją recenzję tej książki przychodzi mi na myśl wiersz Brzechwy "Kwoka" i zdanie "grunt to dobre wychowanie"...To tak na marginesie,bo tematyka nieco inna...Być może to zwierzęta prowokują do myślenia i zastanowienia nad wieloma istotnymi tematami:)))
OdpowiedzUsuńW dobie depresji,ciągłego porównywania się z innymi,niedowartościowania,wyścigu do bardziej lub mniej określonego celu sądzę,że książka mogłaby znaleźć swoje miejsce w kanonie lektur obowiązkowych w szkole gimnazjalnej i wyżej.A morałem płynącym z historyjki "Wszyscy są dziwni.Nikt nie jest od nikogo dziwniejszy." oplakatowałabym ściany szkół,domów,ulic...Bardzo chętnie przeczytam tę książkę i podrzucę ją mojemu synowi...jest już 6+
Kupiłabym dla siebie :) Cudne bajki. Pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńA właśnie, że bardzo ładne te zwierzęta. :)
OdpowiedzUsuńksiążka, trochę słodyczy i wspólnie spędzony czas - to chyba najlepsze można dać dziecku.
OdpowiedzUsuńJuż jakiś czas temu odkryłam, że książki skandynawskich autorów mają często bardzo dobre rysunkami. Ta książka wydaje się świetna, więc chętnie jej poszukam :)
OdpowiedzUsuńMam znajomego, który pisze bajki. Niedawno tak się zastanawiałem czy to tak właściwie dobrze, że dzieciom czyta się bajki o zwierzętach. Przypisuje im się przecież cechy ludzkie. Nie jestem pewien, czy nie sprawia to, że dziecko gdy dorośnie ma skrzywione wyobrażenie o zwierzętach. Ale to oczywiście tylko moje subiektywne odczucia. :)
OdpowiedzUsuńNie martwiła bym się tym. Takie bajki wcale nie zaburzają dzieciom "obrazu" zwierząt - raczej uczą je, że zwierzęta zasługują na taki sam szacunek jak ludzie. W przyszłości, gdy ktoś podniesie rękę na zwierzę, Pana, czy moje dziecko, pomyśli "hola, hola, a dlaczego tak się dzieje? Przecież zwierzęta posiadają tyle ludzkich cech". Ja widzę w tym plusy, ale rozumiem Pańskie obawy. Serdecznie pozdrawiam :)
Usuń