W upalne zeszłoroczne wakacje pisałam o filmie Facet z grobu obok z Michaelem Nyqvistem w roli tytułowego faceta. W ciepłą, marcową sobotę, w ramach sprawiania sobie przyjemności na Dzień Kobiet, sięgnęłam po "babską" lekturę - Faceta z grobu obok Katariny Mazetti (zaskoczył mnie błąd w nazwisku autorki na okładce), książkowy pierwowzór filmu.
Książkę czytało się niezwykle szybko, właściwie jest do "połknięcia" w jedno leniwe popołudnie. Pierwszy raz od bardzo dawna trafiłam na lekturę, do której mam zupełnie ambiwalentny stosunek, która jednocześnie mnie urzekała, a momentami wydawała się wręcz irytująca. Może to przez sentyment do filmowej wersji?
Dla tych, którzy wcześniej o niej nie słyszeli, przypomnę w skrócie fabułę:
Na cmentarzu, nad grobami swoich bliskich wciąż mija się dwoje ludzi. Ona jest elegancką, ambitną bibliotekarką, mieszka w dość ascetycznie urządzony domu w mieście. On to prostolinijny farmer, którego życie kręci się wokół gospodarstwa. Mimo wielu przeciwieństw i różnic, coś ich do siebie przyciąga. Ten wzajemny magnetyzm stanie się nie tylko przyczyną wielu uniesień, ale także zarzewiem konfliktów. Pozostaje dość tendencyjne pytanie, czy osoby z tak odmiennych światów mają szansę na udany, długotrwały związek?
Na początku byłam bardzo pozytywnie zaskoczona lekturą. Podobał mi się pomysł dwutorowej narracji: w rozdziałach na przemian opowiadają Desirée i Benny. Czasem nawet jedna krótka scena przedstawiana jest z perspektywy różnych bohaterów. Zupełnie różny sposób myślenia ale i budowania wypowiedzi sprawiał, że zdarzało mi się parsknąć szczerym śmiechem. Przypadło mi też do gustu, że każdy rozdział Desirée zaczynał się cytatem z wierszy, które pisze romantyczna bohaterka. Pierwsze rozdziały były też bardzo nastrojowe. Ucieszyłam się, że w zasadzie banalna historia z filmu w książce jest właściwie pogłębionym portretem samotnych, zagubionych ludzi. Ale tylko na początku. Potem, gdy kochankowie wpadną już sobie w objęcia, wszystko zaczyna się kręcić wokół jednego. I to - moim zdaniem - nie zawsze w najsmaczniejszy sposób.
Choć zazwyczaj jestem zdania, że dobrze jest najpierw przeczytać książkę, a później zobaczyć film, i że najczęściej literackie pierwowzory są ciekawsze niż te wtórne, kinowe, to w przypadku Faceta z grobu obok zdecydowanie radziłabym Wam zacząć od filmu. Robi sympatyczniejsze wrażenie.
Choć zazwyczaj jestem zdania, że dobrze jest najpierw przeczytać książkę, a później zobaczyć film, i że najczęściej literackie pierwowzory są ciekawsze niż te wtórne, kinowe, to w przypadku Faceta z grobu obok zdecydowanie radziłabym Wam zacząć od filmu. Robi sympatyczniejsze wrażenie.
Katarina Mazetti, Facet z grobu obok (Grabben i graven bredvid)
tłum. Elżbieta Frątczak-Nowotny
wyd. Czarna Owca
rok wyd. 2014
książka wydaje się być ciekawa, ale skoro piszesz, że w tym wypadku lepiej zacząć od filmu, to posłucham Twojej rady :) mnie samej też bardzo podoba się idea dwutorowej narracji. to tak, jakbyśmy poznawali tajemnice bohaterów i wtedy wydaje się, że znamy je tylko my i owy bohater :) chociaż też uważam, że zawsze lepiej najpierw przeczytać książkę, a dopiero potem film, to właśnie mam podobne zdanie w przypadku jednej z moich ulubionych - Jeden dzień. Wiele osób krytykuje ten film, ale mi wydaje się, że lepiej nakreśla charakter sytuacji.
OdpowiedzUsuńNo i masz :) Pierwszy raz film lepszy/sympatyczniejszy od książki i już mam ochotę i obejrzeć i przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńTytuł powala sam w sobie czy to w filmie czy w książce:)
Btw, błąd w nazwisku autora, słabo ;/
xoxo
Czytałam po szwedzku na SAS grund. Takie lekkie czytadło :)
OdpowiedzUsuńz produkcją spotkałam się tylko po przez zwiastun, ale pojęcia nie miałam, że została ona oparta na fabule książki. sam pomysł bardzo mi się podoba, ale prędzej zobaczę film, niż sięgnę po książkę.
OdpowiedzUsuńJa tez czytalam na SAS:-) i mimo, ze nasza nauczycielka byla zachwycona i bardzo polecala to ja nie moglam sie przekonac. Chyba roznica kulturowa:-)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuń