Podczas pobytu w Sztokholmie nie mogłam odmówić sobie wycieczki na szkiery. O szkierach archipelagu sztokholmskiego pisałam już kilka razy: był pocztówkowy Vaxholm, popularna nie tylko dzięki kryminałom wyspa Sandön z miasteczkiem Sandhamn i zimowy rejs po archipelagu. Tym razem (znów zainspirowana zdjęciami u Moniki) wybrałam się na wyspę Dalarö, nazywaną czasem "bramą do południowego Archipelagu Sztokholmskiego". To tutaj Anders Zorn malował między innymi akty w plenerze, przyjeżdżali tu też Carl Larsson czy August Strindberg.
Miasteczko wydało mi się dużo bardziej kameralne i leniwe niż wspomniane wcześniej Sandhamn. Możliwe, że to przez letni upał - mnóstwo ludzi widziałam tego dnia raczej na pobliskim kąpielisku Schweizerbadet, a poza tym spacerując po Dalarö, zawędrowałam w okolice bardziej oddalone od mariny, ryneczku czy głównej ulicy Odinsvägen ze sklepami czy restauracjami.
Podczas spaceru wypatrzyłam też parę ciekawostek: zaskakujący znak na płocie (gratuluję fantazji mieszkańcowi!), ozdobioną skrzynkę na listy (na skrzynki i dekoracje w oknach jestem bardzo zwracam uwagę - o oknach przeczytacie zresztą TUTAJ) i kilka innych uroczych miejsc, gdzie aż chciałoby się po prostu posiedzieć i porobić... nic.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz