Stockholm i mitt hjärta... 𝅘𝅥𝅮 ♫ ♬ nucę sobie pod nosem od powrotu ze Sztokholmu, bo chyba dopiero teraz stolicy udało się tak naprawdę skraść mi serce i mnie zauroczyć.
Przyznaję się nie od dziś: jako turystka mam problem ze stolicami w ogóle. Trudno jakoś mi wczuć się w ich klimat, łatwo odczuwam pewnego rodzaju przebodźcowanie: tętniące wielkomiejskim życiem dzielnice nie są dla mnie, do miejsc snobistycznych i ekstrawaganckich nie zaglądam, a sztandarowe atrakcje, do których ciągnę przecież i ja, są zwykle pełne turystów, tak że czasem trudno nawet zrobić zdjęcie, nie mając w kadrze nieproszonych gości.
Tym razem mój pobyt w Sztokholmie trwał dłużej, a plany zwiedzania ułożyłam inaczej niż zwykle, miałam więcej okazji trafić (często zupełnie przypadkiem) w miejsca, o których rzadko lub nawet w ogóle nie wspomina się w przewodnikach. Które jakby pochodziły z zupełnie innej bajki albo z innej epoki. Kojarzące się z zupełnie innymi miejscami niż stolicą. Sztokholm rzeczywiście ukazał mi się taki jak w piosence Lassego Berghagena: jest miastem, "które dostało wszystko" 😊
Södermalm
Do Södermalmu trwale przylgnął już przymiotnik "hipsterski". To dzielnica, gdzie znajdziecie wegeknajpy, sklepy ze zdrową żywnością i takie dla wielbicieli retro i
vintage. To tu znajdują się też kultowe miejsca do podziwiania panoramy Sztokholmu - Monteliusvägen (o tym pisałam już na blogu:
TUTAJ) i Skinnarviksberget (o tym jeszcze napiszę).
Znaleźć tu można też sporo starych drewnianych budynków, niektóre pochodzą z XVIII wieku - na przykład te przy Nytorget:
Moim ulubionym zakątkiem jest Mäster Mikaels gata. Ulica ta była kiedyś częścią Fjällgatan (dziś kojarzącej się właśnie świetnymi widokami), po podziale w latach 30. XX wieku otrzymała nazwę odwołującą się do... siedemnastowiecznego kata Mikaela Reissuera.
Podobną drewnianą zabudowę zobaczycie też przy Gamla Lundagatan. Klimatycznie wygląda też Yttersta gränden z żółtawo-pomarańczowymi budynkami (kojarzącymi się kolorystyką z Gamla Stan) i kwitnącymi malwami (które myślami przeniosły mnie do Skanii). Obie ulice to trasa prowadząca na/z Skinnarviksberget.
Svedmyra - Sockenplan - Enskede gård
Wysiadając przy tych stacjach metra, łatwo trafi się na osiedla domków, które wyglądają jak wyjęte z pocztówek ze Szwecji. Różnokolorowe fasady, urocze ogródki, ozdobione skrzynki na listy, dekoracje w oknach - trudno powstrzymać się od robienia zdjęć! Na spacer po tej okolicy zabrała mnie z Agnes na szwedzkiej ziemi.
Djurgårdsbrunnskanalen - Blockhusudden
Na wyspie Djurgården znajdują się takie atrakcje jak Skansen, Muzeum okrętu Vasa, Muzeum Nordyckie czy wesołe miasteczko Gröna Lund - to właśnie one ściągają tu turystów. Tym razem wybrałam się tu nie na zwiedzanie, ale na fikę w Rosendals trädgård, a potem na spacer wzdłuż Djurgårdsbrunnskanalen do Blockhusudden - wschodni kraniec wyspy. Po drodze trafia się na "ścieżkę miłości księżniczki Wiktorii i księcia Daniela". Przewodniczką po tej okolicy była dla mnie Monika (Polka w Szwecji).
Årstaviken
Na naziemnej części trasy zielonej linii metra moją uwagę codziennie zwracała urokliwa okolicę przy Eriksdalsbadet - to wschodnia część zatoki Årstaviken, gdzie w końcu wybrałam się na spacer. Są tu pomosty dla łodzi i dla kąpiących się, ścieżki do spacerowania i biegania, siłownia na świeżym powietrzu, parę kawiarni, a także najstarsze w mieście ogródki działkowe (Eriksdalslundens koloniträdgårdsförening).
Flatenbadet
Jezioro Flaten to jedno z najczystszych kąpielisk w Sztokholmie. Na wypoczywających czekają tu piaszczysta plaża, pomosty, wieża do skoków do wody, stoliki piknikowe, kilka budek z jedzeniem, napojami i lodami, tory do boule czy boisko do piłki plażowej.
Jak myślicie, które z tych miejsc najbardziej przypadłoby Wam do gustu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz