Tak jak zapowiadałam wcześniej na blogu, w tym roku wybraliśmy się sprawdzić, jak wyglądają jarmarki świąteczne w Skandynawii. W tym roku padło na Kopenhagę, ale magiczna atmosfera w rozświetlonym tysiącem światełek Tivoli skutecznie zachęciła mnie do tego, by w przyszłym roku spróbować wybrać się do göteborskiego parku rozrywki Liseberg.
Chcecie zobaczyć, co w tej przedświątecznej atmosferze tak mi się spodobało?
W Tivoli:
Choć już widok większość atrakcji w takich dużych parkach rozrywki przyprawia mnie o zawroty głowy i powoduje nieprzyjemne skręty w żołądku, to jednak uwielbiam cały klimat tego rodzaju miejsc: ten kontrolowany chaos, któremu człowiek sam daje się porwać, ten bajkowy wystrój na granicy kiczu, tę nieco psychodeliczną mieszankę dźwięków: melodię z karuzel, szczęk maszyn, ryk przejeżdżających wagoników, krzyki i piski ludzi w szalonym pędzie. Do tego jeszcze równie zaskakująca mieszanka zapachów z restauracji i budek z jedzeniem, od frytek po watę cukrową - w okresie świątecznym dochodzą do tego pączko-naleśniki æbleskiver (stanie w kolejce po nie przedłużało nam się w nieskończoność) i grzane wino.
Tivoli to drugi pod względem wieku park rozrywki w Europie (otwarto go w 1843 roku) i jeden z pięciu najczęściej odwiedzanych parków tego rodzaju na kontynencie. Do parku weszliśmy po południu i z początku zdziwiło mnie, że jest tak "luźno". Ale wieczorem, kiedy my kończyliśmy już zwiedzanie, mogliśmy przekonać się o popularności tego miejsca: po alejkach zaczęło spacerować naprawdę wiele ludzi, a przed bramą utworzyła się spora kolejka! Na zdjęciach widać też, jak powoli się ściemniało - naszym zdaniem park najładniej wyglądał po zmroku, bo wtedy wszystkie iluminacje robiły największe wrażenie. W sezonie świątecznym w Tivoli pojawiają się stoiska z rękodziełem, świątecznymi dekoracjami i przysmakami.
Hotel Nimb, przypominający Taj Mahal, jeden z najbardziej charakterystycznych budynków Tivoli |
Koniecznie spróbujcie æbleskiver - pączuszko-naleśników z jabłkami. A do tego grzane wino! |
W Tivoli znaleźć można inspiracje z różnych stron świata. Dziś może nie wydają nam się tak egzotyczne, ale na pierwszych odwiedzających park w XIX wieku na pewno robiły duże wrażenie. |
Najbardziej romantyczne miejsce parku - jezioro z łódkami dla par, w tle japońska wieża i rollercoaster |
W mieście:
Tivoli to nie jedyne miejsce, które zachwyca świąteczną odsłoną i gdzie można znaleźć świąteczne jarmarki. Urzekało nas oświetlenie sklepów, galerii, hoteli i restauracji. Z zaciekawieniem zaglądaliśmy też do różnych budek i stoisk wzdłuż Nyhavn oraz przypatrywaliśmy się udekorowanym świątecznie witrynom sklepów przy deptaku Strøget.
Garść informacji praktycznych:
Tivoli działa w zasadzie sezonowo od kwietnia do września, ale otwiera się też przy okazji Halloween w połowie października do początku listopada oraz na Boże Narodzenie w połowie listopada do początku stycznia. Z atrakcji parku można korzystać w godzinach 11.00 - 24.00 (w niektóre świąteczne dni ten plan dnia wygląda inaczej). Bilet dla osoby dorosłej kosztuje 99-110 koron duńskich (weekendy są droższe).
Jarmark bożonarodzeniowy przy Nyhavn będzie działał do 22 grudnia 2015.
Do Kopenhagi wybraliśmy się przez Szwecję, więc sporą atrakcją był dla nas przejazd mostem nad Sundem (Öresundsbron), który wcześniej próbowaliśmy wypatrzeć z Västra Hamnen w Malmö - akurat tego dnia pogoda nie była do końca sprzyjająca. Połączenie między Szwecją a Danią jako cały odcinek ma długość 15,9 km: składa się z mostu, tunelu oraz sztucznej wyspy. Most z charakterystycznymi ponaddwustumetrowymi pylonami ma 7, 845 km długości, nie jest jednak najdłuższym w Szwecji, bo tylko 5,35 km znajduje się po szwedzkiej stronie, prześciga go zatem Ölandsbron. Do Kopenhagi jechałam już mostem, ale wówczas podróżowałam pociągiem, w dolnej części konstrukcji. Jazda autokarem zdecydowanie dostarcza lepszych widoków.
Przy okazji wycieczki na jarmarki zdążyliśmy zobaczyć w Kopenhadze zmianę warty przed pałacem Amalienborg, koniecznie musieliśmy zrobić sobie zdjęcie z syrenką, zwiedziliśmy też Muzeum Designu, między innymi z klasykiem duńskiego wzornictwa - fotelem "Jajo" Arne Jacobsena. Zwiedzanie w grudniu to oczywiście nie to samo co miejskie spacerowanie i odkrywanie miejsc latem, dlatego też wiele innych miejsc oglądaliśmy jedynie z okien autokaru.
Jak podoba się Wam taki świąteczny klimat Kopenhagi?
pięknie ;) chciałabym się tam znaleźć teraz :)
OdpowiedzUsuńBardzo :)! Kopenhagę mam na celowniku od dłuższego czasu, dobrze wiedzieć, że warto wybrać się tam również w grudniu.
OdpowiedzUsuńŚwietna wycieczka :-)) Kopenhaga jest piękna ... szkoda, że ominęliście najstarszy na świecie park rozrywki Dyrehavsbakken - tzw Bakken znajduje się w Klampenborg na granicy z Kopenhagą - tam jest cudnie:-)))
OdpowiedzUsuńdo Kpoenhagi musze sie wybrac w lato , byłam na poczatku grudnia roku pańskiego 2012 ;) okres przedświateczny Mikołajki było cudnie klimat mnie zauroczył , troszke pokazywałam na blogu u mnie http://avrea.blogspot.com/2012/12/dania.html , było bajkowo magicznie !
OdpowiedzUsuńno i własnie dziwiałam sie ,ze Tovioli otwarte ;)
OdpowiedzUsuńPiękne! :) Widzę, że serca nad Kopenhagą niezmiennie od lat - byłam w grudniu 5 lat temu i były takie same :D
OdpowiedzUsuńHaha! Sztokholm też chyba od paru lat ma świecące łosie.
UsuńPS. Piękny avatar z Umeå!
Fajnie, byłam latem, jakoś Skandynawia zimowa nam w tym roku nie wyjdzie, choć kiszony śledź jest w planach na wiosnę :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Mi się jak zwykle wszystko podoba ze Skandynawii. Chociaż jest jedna rzecz , która zdecydowanie mi się nie podoba - ceny, albo powinnam powiedzieć zarobki w PL ;)
OdpowiedzUsuńKopenhagi zima nie widziałam tylko raz latem. Piękne miasto. Najmilej wspominam zieleńce przy Rosenborg Slott. I oczywiście Syrenke :)
Świetne zdjęcia! Nie byłem w Tivoli, ale przedświąteczną wizytę w Nyhavn udało mi się kiedyś zaliczyć.. :)
OdpowiedzUsuńMi się bardzo podobało :) a Tivoli jest magiczne :)
OdpowiedzUsuńKopenhaga jest na naszej liście miejsc do odwiedzenia już w nadchodzącym roku - mam nadzieję, że uda nam się zrealizować to zadanie :) wprawdzie nie zobaczymy już jarmarków świątecznych, ale wyglądają naprawdę imponująco - szczególnie to jeziorko z łódkami chwyta za serce. mam wrażenie, że zagraniczne (m. in. skandynawskie czy niemieckie) jarmarki świąteczne prezentują się o wiele okazalej niż niestety nasze, lokalne. w przyszłym roku chciałabym zobaczyć jarmark w Berlinie :)
OdpowiedzUsuńJak świątecznie magicznie :D Wesołych świąt :)
OdpowiedzUsuńNo jak klimatycznie. Przez taką ulicę powinno się przepuszczać wszystkich co zasługują na ruzgę. Program resocjalizacji świątecznej. :)
OdpowiedzUsuń