"Szkoda mi ludzi, którzy znają Tove Jansson tylko jako autorkę Muminków. Jasne, chronologicznie trolle pojawiły się przed książkami dla dorosłych. Ale jeśli nie czytało się jej powieści i opowiadań, to jakby nie znało się Tove Jansson. Nie naprawdę. Z drugiej strony - jak miło pomyśleć, że ma się jeszcze do odkrycia całą jej twórczość!" - tak zaczyna się przedmowa Philipa Teira do zbioru opowiadań Wiadomość.
Ja też znałam Tove przede wszystkim jako "mamę Muminków". Co więcej, Muminki odkryłam na nowo i pokochałam mocniej dopiero na studiach, kiedy mogłam przeczytać je w oryginale po szwedzku, wczytać się głębiej, a także trochę od innej strony na potrzeby pracy licencjackiej. Dopiero potem sięgnęłam po Uczciwą oszustkę, a jeszcze później miałam wreszcie okazję dotrzeć do obszernej biografii Jansson autorstwa Boel Westin. I doczytałam wreszcie Lato.
Wobec Wiadomości miałam wielkie oczekiwania, chociaż właściwie rzadko sięgam po zbiory opowiadań. Ale - tak jak zresztą mówiła o tym w wywiadzie dla Tok FM Justyna Czechowska, która przełożyła część opowiadań na język polski - akurat ta książka to nie jedna z tych, które można zabrać ze sobą na plażę i czytać pod parasolem. Ani też - tak jak ja robiłabym to najczęściej - jedna z tych, którą można zabrać ze sobą do torebki i czytać w tramwaju. Tych opowiadań nie czyta się dla rozrywki, nie pochłania się ich jednym tchem. Wymagają raczej pewnego rodzaju skupienia. Kiedy książka wpadła w moje ręce, miałam ochotę przeczytać ją w jeden wieczór od deski do deski, ale szybko przekonałam się, że lepiej podczytywać zaledwie kilka opowiadań na raz.
Trudno mi też z tego powodu oceniać tę książkę w standardowy sposób. Wiadomość czyta się w dużej mierze naprawdę jak wiadomość od autorki do czytelnika. Wiadomość z historią, wojną i strachem i samotnością w tle; wiadomość pełną refleksji na temat sztuki, z przemyconym wręcz między wierszami manifestem artystycznym. Wydaje mi się też, że inne spojrzenie na opowiadanie dała mi właśnie lektura biografii Tove Jansson. Może to jedynie moje odczucie, ale z Wiadomości wyłania się obraz Tove jako nieco zgorzkniałej, niezrozumianej artystki.
Muminki i proza dla dorosłych Jansson to zdecydowanie dwie zupełnie różne kwestie. Gdzieś pomiędzy tym wszystkim, moim zdaniem, plasują się Muminki w wersji komiksowej. Zupełnie skradły mi serce... i cały jeden wieczór, kiedy nie mogłam się od nich oderwać.
Pocieszni i dobroduszni bohaterowie z powieści stają się w komiksach bardziej ludzcy, w niekoniecznie dobrym tego słowa znaczeniu. Ryjek jest tu łapczywym cwaniakiem i krętaczem, który myśli tylko o tym, jak tu zarobić (także kosztem Muminka), Panna Migotka potrafi wręcz irytować swoją próżnością, a Tatuś Muminka niezwykle często wspomina o whisky. No i poza tym, to w komiksach pojawia się postać wstrętnego Śmierdzielka, znanego z kreskówki jako Bobek. Komiksy są pełne ciętego, błyskotliwego humoru (naprawdę, przy czytaniu zdarzało mi się śmiać w głos), pełno w nim trafnych spostrzeżeń na temat społeczeństwa, ale w paskach nie brakuje przy tym ciepła - jego ostoją jest jak zawsze Mama Muminka. Urzekło mnie też to, jak Jansson zręcznie gra z samą formułą komiksu, pozwalając, by przedmioty wychodziły poza komiksowe ramki lub żeby ramki uginały się przed bohaterami. Co więcej, same ramki czasem nagle stają się elementem historii. Rozbroił mnie też moment, kiedy niepozorny bohater z najodleglejszego planu nagle dostaje głos, co dziwi nie tylko czytelnika, ale i samego Muminka wewnątrz historii.
Tom pierwszy to cztery historie: "Muminek i zbójcy", "Muminek i życie rodzinne", "Muminki na Riwierze" i "Muminki na bezludnej wyspie". Paski wydawane były w brytyjskiej prasie w latach 1954-1959, pierwszy tom to pierwszy rok cyklu, zgodnie z zapowiedziami redakcji, wszystkie mają zostać przedstawione polskim czytelnikom w kolejnych tomach (nie mogę się ich doczekać).
Po oba wydania, zupełnie od siebie różne, pokazujące artystkę od zupełnie innej strony, na pewno sięgnę jeszcze raz. Z zupełnie innych powodów. Komiksowe Muminki zdecydowanie na poprawę humoru, po Wiadomość, by znaleźć tam coś więcej.
Tove Jansson, Wiadomość (Meddelande)
tłum. Teresa Chłapowska, Justyna Czechowska
wyd. Marginesy
Tove Jansson, Muminki Komiksy Tom 1
(Moomin Book One: The Complete Tove Jansson Comic Strip by Tove Jansson)
tłum. Ewa Kozyra-Pawlak
wyd. EneDueRabe
ten rok to dla mnie wielkie święto, bo latami narzekałam, jak to nasi wydawcy ignorują Tove. Wiadomość mi się podobała, ale fakt - Komiksy nie mają sobie równych i jeszcze ten kuperek Muminka na początku każdej historii :))
OdpowiedzUsuńO! Zachęciłaś mnie do sięgnięcia po Tove Jansson po raz wtóry, bardziej dogłębnie :)
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie "Wiadomość" przeczytać, brzmi zachęcająco. Poza Muminkami (po pierwszych zajęciach z fińskiego wzięłam się za "Zimę Muminków", najlepszą moim zdaniem część, od tej pory książki o Muminkach uwielbiam), czytałam jeszcze "Winter Book" (świetne), więc koniecznie muszę <3
OdpowiedzUsuńNiedawno przeczytałam (może powinnam napisać: odebrałam) "Wiadomość" i - jak wszystko, co napisała Tove - bardzo mi się podobała. Wcale nie zauważyłam tam zgorzknienia. Jest chęć zniknięcia, wyruszenia w podróż bez zobowiązań, są rozterki związane ze sławą/zarządzaniem znaną marką, jasne, ale zgorzknienia nie widzę. :) Nie brakuje za to małych radości i takiej satysfakcji z pływania łódeczką po kapryśnym morzu (bo i najmniejsze łódeczki są morzu potrzebne, jak konkluduje narratorka). Ogólnie podoba mi się to, jak ludzie są tutaj częścią natury - np. te opisy pomarszczonej twarzy upodabniającej się do ziemi w listopadzie. :)
OdpowiedzUsuńZawsze lubiłam Muminki i trudno mi się czasem pogodzić z tym, że w Hiszpanii są tak mało znane... moi rówieśnicy stąd nie oglądali "los Mumin" na dobranockę więc jak tu znaleźć wspólny język?
OdpowiedzUsuńA po utwory "dla dorosłych" chętnie bym sięgnęła! Porozglądam się za nimi.
Czasami pseudoartystyczne łatki przylegają tak mocno, że ma się wrażenie, że to już nie łatka - tylko skóra. Jednak myślę, że ambitniejsi odbiorcy zawsze próbują dostrzec więcej, niż przeciętni. A już zwłaszcza wtedy, gdy wyjątkowo ich jakiś artysta zafascynuje - ja mam tak poznając twórczość aktorów, ale co kto lubi.
OdpowiedzUsuńA za Muminkami nigdy nie przepadałam. Wydawały mi się - przepraszam! - nudne już jako postaci, co dopiero ich przygody. Jedynym promyczkiem był Włóczykij (czyżby dlatego, że nie był Muminkiem?). To był ktoś... snuł się całymi dniami po świeżym powietrzu i filozofował... fajny, nie? :)
I pytanko: jak nazywała się Mama Muminka, zanim została jego mamą? Może i prosty suchar, aczkolwiek pasuje do tematu.
Ja za Muminkami zaś przepadałam :)))
OdpowiedzUsuńdla mnie Muminki to wspomnienie z dzieciństwa, które chętnie przeciągnęłabym aż do teraz. mam ogromną ochotę wrócić do nich, ale zdecydowanie czas na to nie pozwala. zaciekawiłaś mnie z kolei innymi jej pozycjami, przyznaję, że od innej strony jej nie znam, ale pokochałam ją za te urocze trolle. muszę spróbować, idzie wiosna, popołudnia wydają się dłuższe i chęci do wszystkiego jest więcej! :)
OdpowiedzUsuńnie wstydze sie przyznac, ze ogladam Muminki do tej pory i nigdy nie wypre sie tej milosci:)))
OdpowiedzUsuń