Zaczyna się od zachwytu, oczarowania i podziwu. Sztokholmskim światłem i powietrzem, punktualnością autobusów, ciszą, spokojem i porządkiem, tym, że "wszystko ma tu miejsce i swój czas", wielkomiejską rewią mody. Jest też i wycieczka na "ten koniec świata" - koniec niebieskiej linii metra, sztokholmskie przedmieścia, gdzie "przekrzykiwania brzmią zupełnie jak na warszawskim bazarze, bloki jak w czasach [...] dzieciństwa w socjalistycznej Polsce".
Ale Kraj nie dla wszystkich nie jest nietypowym przewodnikiem. To ciekawy reportaż o szwedzkim nacjonalizmie. Autorka prowadzi czytelników nie przez Sztokholm, ale przez "szwedzkie wartości" i szwedzką historię, tę nieco odleglejszą i tę jak najbardziej współczesną. Tę, wokół której współcześnie stawia się dużo pytań, i tę "przemilczaną" i "nie opowiedzianą wystarczająco wyraźnie".
Być może jeszcze w czasach [Pera Albina] Hanssona trzeba szukać przyczyny sukcesu [Jimmiego] Åkessona. W przeszłości celowo zapomnianej, przemilczanej albo o której nie opowiedziano wystarczająco wyraźnie, gdy głównym zajęciem było budowanie lepszego świata.
Wiktoria Michałkiewicz to kulturoznawczyni, filolożka i antropolożka społeczna, doktorantka w Instytucie Socjologii UJ oraz członkini zespołu ekspertów fundacji naukowej Norden Centrum. Jej Kraj nie dla wszystkich. O szwedzkim nacjonalizmie to reportaż nagrodzony w II edycji konkursu reporterskiego Wydawnictwa Poznańskiego z 2019 r. Autorkę możecie znać jako jedną z bohaterek Sztokholmu. Miasta, które tętni ciszą Katarzyny Tubylewicz, gdzie opowiadała o swojej karierze w Szwecji i pracy w galerii Fotografiska. Na okładce książki przeczytacie zresztą blurba Tubylewicz właśnie: "Wiktoria Michałkiewicz tłumaczy, dlaczego w państwie uważanym za idealne rośnie dziś w siłę wroga inności prawica".
Nie do końca zgadzam się z akurat takim sformułowaniem. To, co podobało mi się w książce, to właśnie fakt, że Michałkiewicz nie tłumaczy, nie wykłada, w zasadzie nawet nie do końca udziela odpowiedzi na pytania, które sama co jakiś czas zadaje. Nie narzuca wniosków. Raczej pokazuje różne zjawiska, przedstawia różnych ludzi, często oddaje im głos.
Kraj nie dla wszystkich to ciekawe połączenie reportażu historycznego ze współczesnym.
Pierwsza część opowiada o Szwecji końca XIX wieku i XX wieku. Czytamy tu o Hermanie Lundborgu i jego badaniach nad biologią i higieną rasy, oraz o "zbiorach Retziusa" - największej w Szwecji prywatnej kolekcji ludzkich szczątków, która służyła do badań rasowych. Jest o fali masowej emigracji ze Szwecji do Stanów Zjednoczonych z tego okresu, którą opisał Wilhelm Moberg m.in. w Emigrantach i Imigrantach (książki w latach 80. wydało Wydawnictwo Poznańskie w Serii Dzieł Pisarzy Skandynawskich). Przeczytacie o uratowanych z obozów koncentracyjnych dzięki białym autobusom hrabiego Folkego Bernadotte w 1945 roku oraz o zamieszkach przeciwko tattare, "ludziom wędrownym" w Jönköpingu w 1948. A na dodatek: o masowych wyburzeniach i "kryzysie w kwestii ludnościowej" w domu ludu.
Druga część poświęcona jest przede wszystkim temu, jak rozwijała się prawicowa, nacjonalistyczna, antyemigrancka i antyfeministyczna partia Szwedzcy Demokraci. Zaczyna się rozdziałem o przylaszczce, symbolu partii:
Magiczną moc [przylaszczki] Szwedzcy Demokraci rozszerzyli na cały naród. Miała symbolizować misję partii, polegającą na "wybudzeniu narodu z zimowego snu" [...] W informacji prasowej nie ma informacji o innej właściwości rośliny - wywar leczniczy spożywany w większych ilościach staje się trucizną.
Potem znajdziemy tu i kalendarium, i wywiady, i wreszcie monolog emigranta z Iranu. Ta patchworkowa struktura bardzo mi się podoba. Zmusza do myślenia, sprawia, że czytelnik sam zaczyna zbierać skrawki w całość, zastanawiać się, w których miejscach do siebie pasują, w jaki sposób sobie odpowiadają. Że to czytelnik powinien odpowiedzieć sobie na stawiane w tekście pytania.
Jak wyglądałaby Szwecja rządzona przez SD? Czy naprawdę byłoby tak źle? [...] Cukier na bułkach cynamonowych chrupałby w zębach tak samo jak wcześniej, dzieci bujałyby się na huśtawkach, ślizganie się po zamarzniętym jeziorze byłoby przygodą jak co roku, a wiosną czas odmierzałoby się godzinami, kiedy można wygrzewać się na pomoście. W Szwecji rządzonej przez Szwedzkich Demokratów dzieci, tak samo jak zwykle, uczciłby nadejście wiosny piosenką: Blåsippan ute i backarna står, niger och säger att du är det vår... Przylaszczki kwitną na wzgórzach, bujając się, mówią - nadeszła wiosna...
Książkę Wiktorii Michałkiewicz w swoich domowych biblioteczkach możecie postawić obok Made in Sweden Elisabeth Åsbrink, Higienistów Macieja Zaremby czy Moralistów Katarzyny Tubylewicz. Patchworkowe skrawki da się przyłożyć i do nich.
I jeszcze jedno: czekając na premierę książki, zastanawiałam się, jak to jest, że reportaże o tym, czym jest "szwedzkość" są tak popularne w Polsce, że pytania o to, jak definiować szwedzką tożsamość, tak chętnie zadają dziennikarze pochodzący z Polski, że to oni tak chętnie sięgają po to, co zamiecione pod dywan szwedzkiej przeszłości. Po lekturze Kraju nie dla wszystkich przypomniałam sobie moją rozmowę z Niklasem Orreniusem, autorem Strzałów w Kopenadze ta książka też zresztą będzie Wam pasować na wspomnianą wcześniej półkę):
Kiedy przyjeżdżam do Polski, wielokrotnie słucham o tym, co Szwecja zrobiła w XVII i XVIII wieku, podczas gdy w Szwecji mało kto zdaje sobie sprawę z tych wydarzeń. Wydaje mi się, że wielu Polaków tworzy swoją narodową tożsamość sięgając bardzo daleko w przeszłość. Tymczasem wielu Szwedów postrzega się jako produkt socjaldemokratycznego domu ludu, folkhemmet. Nowoczesność, otwarcie na nowe, spoglądanie w przyszłość są niejako częścią poczucia szwedzkości. Częściej zadajemy sobie pytanie o to, dokąd zmierzamy i chcemy pozbywać się tego, co przestarzałe. To ma swoje dobre strony, łatwiej wtedy przyjąć nowe rzeczy, zaakceptować nowych ludzi. Ale ma też swoje wady, w takiej postawie można się zgubić, wszyscy jesteśmy przecież produktami naszej historii, czy o tym myślimy, czy nie.
Czy książka Wiktorii Michałkiewicz zmieni Wasze myślenie o Szwecji? Może tak, może nie. Może cukier na bułkach cynamonowych będzie chrupać Wam w zębach tak samo jak wcześniej, taki sam będzie zachwyt sztokholmskim światłem i powietrzem, punktualnością autobusów czy ciszą. Patchworkowa opowieść o szwedzkim nacjonalizmie to przecież też tylko kawałek większej opowieści. Polecam Wam ją poznać.
Wiktoria Michałkiewicz Kraj nie dla wszystkich. O szwedzkim nacjonalizmie
Wydawnictwo Poznańskie
2020
Patronat medialny Szwecjobloga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz