Tegoroczne zwiedzanie zachodniego wybrzeża to po kolei spełnianie marzeń i odwiedzanie miejsc, których naoglądałam się od dawna w przewodnikach i na stronach internetowych poświęconych Szwecji.
Do Lysekil wybrałam się z trzech powodów: dla foczego safari (zachwyca), dla akwariów Havets Hus (nie zachwycają) oraz dla rezerwatu Stångehuvud (zachwyca).
Lysekil to miasto położone nad Gullmarsfjorden, jedynym szwedzkim fiordem z prawdziwego zdarzenia. Od XIX w. jest popularnym kąpieliskiem.
O foczych safari czytałam już wcześniej. Bardzo podobało nam się łosiowe safari, na którym byliśmy w ubiegłym roku. Podglądanie zwierząt z bliska, ale wciąż w charakterze gościa w ich naturalnym środowisku robi dużo większe wrażenie niż zobaczenie ich w zoo czy parku. Dodatkową atrakcją takiego foczego safari był też sam rejs wśród granitowych skał, zatok, wysepek z latarniami... Niesamowite wrażenia.
Kiedy wyruszaliśmy, martwiłam się, że może skończy się na podziwianiu widoków i słuchaniu opowieści i zwierzętach, którymi raczyła nas po drodze przewodniczka. Ale w pewnym momencie koło statku wyłoniły się trzy ciemne głowy, nagle zrobiło się ich cztery, sześć, siedem! Potem było już tylko piękniej, na większości skałek, wystających z wody, wypatrzeć można było całe grupy ciemniejszych kształtów, które z bliska okazywały się wygrzewającymi się na słońcu fokami. Uroczy widok! Foki z jednej strony były dość płochliwe, ale z drugiej bardzo ciekawskie.
Zachwycona rejsem udałam się do akwariów Havets Hus, których odwiedzenie polecano także w przewodnikach. W ponad czterdziestu akwariach zaprezentowane prezentują ponad 100 gatunków zwierząt i roślin, żyjących w wodach fiordu Gullamarsfjorden i w okolicach Lysekil. I jako ciekawostka - są specjalne akwaria, w których można dotykać żyjątek. Największą atrakcją jest akwariowy tunel. Havets Hus (dosł. Dom Morza) mnie jednak nie zafascynowało - chyba zbyt dużo czasu spędziłam w podobnych, lecz dużo nowocześniejszych miejscach, takich jak goteborskie Universeum czy wrocławskie Afrykarium.
Kolejnym miejscem, które chciałam odwiedzić był rezerwat Stångehuvud - miejsce, gdzie naprawdę można spędzić mnóstwo czasu, po prostu ciesząc się niezwykłą naturą dookoła. Niesamowite skały, po których można byłoby wędrować i wśród których można byłoby odpoczywać godzinami. Nie do przegapienia jest niewielki, biały budyneczek na skałach, który znajduje się na wielu pocztówkach z tej okolicy, jest na zdjęciu w każdym przewodniku oraz przewija się przez "stockowe" galerie. To dawna latarnia, działająca w latach 1890-1940.
Natalia, piękne zdjęcia 💙 Ten podwodny tunel zrobił na mnie niesamowite wrażenie. We wrocławskim Afrykarium świetnie to rozwiązali.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Kasia
Wygląda bajkowo! Dziękujemy za tipsa co do podróży- od dawna myślimy o tym wybrzeżu...
OdpowiedzUsuńUrocze są te foki! Ostatnio moja znajoma pokazywała mi kilka zdjęć, gdzie również trafiła na wygrzewające się na skale foki :) A i do takiego akwarium chętnie bym się wybrała, jeszcze nigdy nie byłam :)
OdpowiedzUsuńAleż pięknie!
OdpowiedzUsuńPowoli zbliża się weekend a Twoje posty i te prześliczne zdjęcia są inspiracją do wycieczki. ;)
OdpowiedzUsuń