Ponieważ w tym miesiącu na blogach piszemy dużo o językach, chciałabym zwrócić uwagę na różnice językowe - wykorzystałam w tym celu popularne internetowe meme:
Dlaczego po szwedzku 'pomarańcza' nie ma nic wspólnego z jakąś wersją orange? Nazwa tego owocu w angielskim, niemieckim, włoskim czy hiszpańskim ma swoje korzenie w sanskrycie, gdzie pomarańcze nazywały się nāraṅga. Także i polska nazwa czerpie z tego wzorca, bo pomarańcza wzięła się od dawnego włoskiego pomo arancia czyli jabłko pomarańczowe - jabłkiem nazywano początkowo każdy rodzaj owoców. Skoro już mowa o jabłku, to do szwedzkiej nazwy już niedaleko.
Nawet jeśli nie znacie szwedzkiego, to apelsin pewnie skojarzyło się Wam z angielskim apple albo niemieckim Apfel. I słusznie. Apelsin oznaczało pierwotnie 'jabłko z chin' (dzisiejsze äpple + Kina, część -sin może się Wam śmiało kojarzyć na przykład z sinologią). Nazwa ta została zapożyczona z dolnoniemieckiego, w dzisiejszym niemieckim też funkcjonuje nazwa Apfelsine.
Choć dziś pomarańcze, które można kupić w szwedzkich sklepach, przyjeżdżają z północnej Afryki albo krajów śródziemnomorskich, pomarańcze pochodzą rzeczywiście z Chin i wschodniej Azji. Do Europy pomarańcza zawitała w XVI wieku.
Źródło:
http://katarzynanowak.studiomoff.pl/tag/etymologia/
A oto jak temat Chin potraktowali inni blogerzy, biorący udział w akcji:
Ten wpis powstał w ramach Miesiąca Języków, podczas którego kolejne wrześniowe dni poświęcamy rożnym językom w duchu celebrowania bogactwa językowego i kulturowego. We wtorek mogliście przeczytać mój wpis poświęcony językowi angielskiemu. Tym razem na tapecie są Chiny i język chiński.
Więcej o samej akcji, założeniach oraz miesięcznym językowym rozkładzie jazdy przeczytacie na blogu kulturowo-językowych.
A oto jak temat Chin potraktowali inni blogerzy, biorący udział w akcji:
z chińskiego punktu widzenia:
z kirgiskiego punktu widzenia:
z niemieckiego punktu widzenia:
z włoskiego punktu widzenia:
Czyli codziennie rano piję sok ze świeżo wyciśniętych chińskich jabłek, no proszę ;)
OdpowiedzUsuńZaraz zaskoczę Ørjana nową ciekawostką językową! Bo po naszemu to oczywiście też appelsin :) Na Ciebie zawsze można liczyć :D!
OdpowiedzUsuńCiekawe i bardzo u mnie na czasie :) Zaledwie kilka dni temu zauważyłam w supermarkecie sok o smaku "apelsini" i dzięki obrazkowi zrozumiałam, że to pomarańcza... z nazwy wywniskowałam tylko, że chodzi o jakieś "jabłko", nie skojarzyłam z Chinami. Jabłka jednak były wcześniej w Europie niż inne owoce... i warzywa, bo przecież ziemniak po francusku to "jabłko ziemi" :) Piękne są takie językowe smaczki!
OdpowiedzUsuńLecę na Szwecjoblog czytać o szwedzkim, a tu niemiecka niespodzianka :D. Co do tego jabłka, to faktycznie jest coś na rzeczy, bo po francusku ziemniaki to pomme de terre, jabłka ziemi :).
OdpowiedzUsuńA wiesz, w języku rosyjskim jest podobnie :)
OdpowiedzUsuńI w ukraińskim.
Usuń:D Ciekawe! Nie wiedziałam, że w niemieckim i szwedzkim pomarańcza to chińskie jabłko :D BTW: w Chinach "normalne jabłka" też istnieją ;)
OdpowiedzUsuńIstneje tez w jezyku szwedzkim nazwa "pomerans". To jest inny owoc cytrusowy, tzw gorzka pomarancza.
OdpowiedzUsuń