Komu Szwecja kojarzy się z niewielkimi, czerwonymi domkami z białym wykończeniem na kantach ścian i wokół okien, ręka w górę! Jeśli tylko miałabym okazję podglądać, jak czytacie mój dzisiejszy post, pewnie zauważyłabym sporo uniesionych rąk. I pewnie większość domków, o których pomyśleliście, okazałaby się szwedzkimi domkami letniskowymi: sommarstugor, nazywanymi też fritidshus, semesterhus czy po prostu stugor.
Własny czerwony domek na wsi, najlepiej w stosownej odległości od sąsiadów, gdzie miałoby się święty spokój, bliskość natury i ogródek, gdzie można byłoby odpocząć ale też i trochę pomajsterkować, to stereotypowe wyobrażenie romantycznej sielanki według przeciętnego Szweda (w dużej mierze przeciętnego Skandynawa w ogóle). Posiadanie własnego domku letniskowego stało się dla wielu Szwedów osiągalne i niesamowicie w latach 1950-60. I trudno się dziwić. Sami zobaczcie, ile uroku mają grafiki, które ukażą się Waszym oczom, gdy wpiszecie słowo sommarstuga w wyszukiwarkę Google.
źródło |
Szwecja należy zdecydowanie do czołówki krajów, jeśli chodzi o ilość domków letniskowych. Kiedyś w jakiejś broszurze w punkcie informacji turystycznej w Szwecji wyczytałam, że takich domków jest więcej niż samych Szwedów. Ta informacja wydawała mi się fantastyczną ciekawostką, ale grubo mija się z rzeczywistością. Według danych szwedzkiego Centralnego Biura Statystycznego z 2007 roku w Szwecji było około 680 000 domków letniskowych. Zgodnie z badaniem przeprowadzonym przez SnabbaSvar.se z 2013 roku (na które jeszcze wielokrotnie będę powoływać się w tekście) jedynie 17% Szwedów posiada własny semesterhus, a 37% ma w jakiś sposób możliwość korzystania z takiego domku. Ale za to 40% ankietowanych mieszkańców Szwecji wypowiedziało się, że są zainteresowani kupieniem własnego domku letniskowego.
Domki letniskowe mają dla wielu Szwedów wartość sentymentalną, nostalgiczną, stąd wiele z nich urządzonych jest w stylu sprzed kilku dziesięcioleci, jakby czas się tam zatrzymał. Tym bardziej, że wiele domków przechodziło rzeczywiście z pokolenia na pokolenie. Wakacyjny wyjazd do letniego domku to nie tylko swojego rodzaju sentymentalny powrót do przeszłości, ale przede wszystkim - jak zauważają szwedzcy socjologowie - zmiana trybu życia na prosty i skromny.
Z drugiej jednak strony rosnąca popularność domków sprawiła, że coraz więcej ich właścicieli postanowiło dostosować je w taki sposób, by nadawały się do mieszkania przez cały rok i zdecydowanie podwyższyć ich standard.
W wakacje 2013 roku, według badania SnabbaSvar, przeciętny Szwed spędził w domku letniskowym około 14 dni. Co najbardziej cenił sobie podczas tych dwóch tygodni? Spokój, spokój i jeszcze raz spokój (22% ankietowanych odpowiedziało: 'spokój', 20% sformułowało odpowiedź, używając słowa 'wypoczynek', a 15% doceniło w ankiecie 'oderwanie się od codzienności'). W otwartym pytaniu pojawiały się jeszcze takie odpowiedzi jak: 'wolność', 'ucieczka od miasta', 'uniknięcie stresu', 'zmiana otoczenia' czy 'cisza'.
Co można robić na wakacjach w domku letniskowym? O to też zapytano w badaniach SnabbaSvar. Cóż, najpopularniejszą aktywnością okazało się... odpoczywanie (77%). Ponad połowa ankietowanych spędza swój czas na grillowaniu, czytaniu, opalaniu się, kąpaniu (jeśli domek położony jest blisko jeziora czy morza), spotykaniu się z przyjaciółmi, równie ważna jest też fika. Prawie 50% pracuje też wtedy w ogródku, uznając to za formę oderwania się od codzienności. Prawie połowa odpowiedziała też, że pije wtedy piwo albo wino. Tylko co czwarty ankietowany wskazał ruch, sport i trening jako 'letniskową' aktywność, co wyraźnie podkreśla, że jeśli sommarstuga, to przede wszystkim wypoczynek.
I co, komu się marzy taki spokój i odpoczynek?
PS. Jeśli zastanawiacie się, dlaczego domki są akurat czerwone oraz jaki jest to odcień, zajrzyjcie do dość starego posta, w którym pisałam trochę o faluńskiej czerwieni i o różnych teoriach na temat popularności tego koloru.
Źródła:
http://www.snabbasvar.se/wp-content/uploads/2013/09/Svensken-Sommarstugan-Statistiken_SnabbaSvar.pdf
http://www.scb.se/statistik/LE/LE0101/1976I02/LE0101_1976I02_BR_12_LE103SA0401.pdf
http://www.scb.se/statistik/LE/LE0101/1976I02/LE0101_1976I02_BR_12_LE103SA0401.pdf
ależbym chciała mieć do dyspozycji taki domek na dwa tygodnie. może być nawet w wychodkiem i bez prądu :P cały urok tkwi w ich prostocie.
OdpowiedzUsuńMy mieszkamy w domku, który z początku był letniskowy :) Ale tak się wzięliśmy za remontowanie, że nie dość że mamy wszystko co trzeba, to jeszcze ciszę, spokój i duuuuuży ogród ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny! Kolejny konkretny wpis! Nie jestem pewien, ale słyszałem także określenie "Somarnöje"(dosłownie: letnia przyjemnosc) na tego typu domki. W sumie, piękne określenie na taki domek letniskowy :).
OdpowiedzUsuńTo jedno z moich życiowych marzeń, mały domek, może nie być nad jeziorem, wystarczy trochę lasu i małą rzeka w oddali. Jedynym problemem są sąsiedzi, u nas letniskowe oazy to jednak malutkie działki z hałasującym pilą sąsiadem. W Szwecji łatwiej uciec odległością, choć z tego co wiem, też grupowane są w enklawach i jak się ma pecha do majsterkowiczów za przysłowiowym płotem, to lepiej nastawić się na namiot.
OdpowiedzUsuńChętnie powypoczywałabym z tydzień w takim domku. Fajnie iść z plecakiem i namiotem w góry, ale równie fajnie jest spędzać wakacje na grillowaniu, czytaniu, opalaniu się, kąpaniu i piciu wina... ;)
OdpowiedzUsuńKomary, komary, komary (takie skojarzenie z takim domkiem) :P
OdpowiedzUsuńa'propos sentymentu do domków letniskowych...
oglądasz serial "Welcome to Sweden"? polecam :)
Oglądam i uwielbiam, dzięki, że o nim przypominasz. O pierwszym sezonie już pisałam ;) http://szwecjoblog.blogspot.com/2014/04/welcome-to-sweden-czyli-szwedzi-w.html
UsuńFajne te domki, normalnie jak malowane :) Tak, chyba chciałbym taki mieć, na własność i przyjeżdżać wtedy, gdy tylko bym chciał. Pamiętam, że kilka lat temu właśnie była swego rodzaju akcja sprzedażowa takich domków :)
OdpowiedzUsuńCoraz częściej marzy mi się odpoczynek na hamaku gdzieś w dziczy, daleko od sąsiada, głośnej muzyki, dymu z grila i jazgotu piły :)
OdpowiedzUsuńSzkoda,że Polaków nie stać na takie piękne domki. Miło odpocząć przecież od zgiełku miast,tylko z naturą.Tylko pozazdrśocić Szwedom.
OdpowiedzUsuńPolacy tez maja swoje domki dzialkowe. Szwedzi tylko 17 % a po prostu je odziedziczyli. Sa bardzo zapuszczone , dopiero jak Polacy czy Bosniacy je od nich przejmuja to zabieraja sie za remont.
UsuńNieraz bylam w takim zapuszczonym domku ze znajomymi Szwedami, watpie czy byscie tam chcieli byc. Czuc stechlizne i wilgoc, bo o taki domek trzeba dbac. Stare meble w srodku , nieciekawie.
Naogol po 3 dniach chcialam wrocic do cywilizacji, tu ciagle pada w Szwecji, zimno i mozna zwariowac w takim domku z nudy.
Stoja puste , raz moja corka chciala wynajac na rok ale nie za bardzo kot s chce , bo musza posprzatac i zadbac a nie chce
im sie. Za duzo zachodu , sa leniwi
Oj, oj, oni rzadko korzystaja z tych domkow, raczej stoja puste. Jaki zgielk miast? Tu jest wiocha w calej Szwecji,
UsuńNie pogardziłbym takim domkiem... :)
OdpowiedzUsuńI ja chętnie bym z takiego domku skorzystała nawet na tydzień :)
OdpowiedzUsuńOdpoczynek, cisza jak jeszcze obok jest jezioro, bez zastanowienia bym poszła :)
Uwielbiam takie domki, norweskie hytte...szkoda tylko, ze w Norwegii niektorzy zapominaja czym ma byc taki domek i buduja wille w gorach...a jak jest w Szwecji?
OdpowiedzUsuńMam kolegę w Szwecji pamiętam jak opowiadał, że jak zbliża się sezon wiosna-lato dużo ludzi poważnie zaczyna myśleć o takim domku i wtedy każdy producent domów z drewna zaciera ręce. W ostatnich latach zaczyna tych domków być coraz więcej o coraz to bardziej nowoczesnych.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.
OdpowiedzUsuń