źródło |
W latach 90-tych trzynastą edycję filmowego Göteborskiego Festiwalu Filmowego przesądnie nazwano czternastą. My zaś w trzynastą (URODZINOWĄ) edycję "W 80 blogów dookoła świata" proponujemy Wam wpisy właśnie o przesądach. Jak zwykle, blogerzy i blogerki, piszący o językach i kulturze obcych krajów, tego samego dnia, o tej samej porze, publikują post na wybrany temat. Wszystkie moje wpisy, biorące udział w poprzednich odsłonach akcji znajdziecie tutaj.
Kiedy wybraliśmy temat bieżącej edycji, z początku zmartwiłam się, że nie zaskoczę Was niczym nowym. Szwedzkie przesądy (skrock) w dużej mierze pokrywają się z tym, co zwykle przepowiada się i u nas. Jednym słowem - podobne rzeczy przynoszą nam nieszczęście (ger otur): liczba 13 (talet 13), czarny kot, przechodzący nam drogę (en svart katt som går över vägen), rozsypanie soli (att spilla salt), otwieranie parasola w domu (att fälla upp ett paraply inomhus). Czasem dokładnie wiadomo, jak długo trzymać się nas będzie nieszczęście: przechodzenie pod drabiną (att gå under en stege) to raptem trzy tygodnie pecha, ale już zbite lustro (en krossad spegel) oznacza siedem lat nieszczęścia. No i jeszcze jedno - zabicie pająka (att slå ihjäl en spindel) zwiastuje deszcz.
Zaskoczyło mnie natomiast kilka innych rzeczy, które mogą przynieść pecha (choć być może te przesądy są znane w różnych regionach Polski). Po pierwsze: położenie kluczy na stół (att lägga nycklar på bord) - w tej kwestii wciąż czekam na zemstę losu za kilka lat niecnego popełniania tego błędu ;) Po drugie: wnoszenie do domu wrzosu (att ta in ljung) zwiastuje śmierć w tym domu - brrrrr, aż przechodzi mnie dreszcz na samą myśl o moich jesiennych dekoracjach.
Co więcej - moje obsesje z czasów dzieciństwa okazują się być przesądami w Szwecji. Nieszczęście może bowiem oznaczać nadepnięcie na pęknięcie na chodniku (att kliva på en spricka i gatan). Szwedzi uważają, że niebezpieczne jest też nadepnięcie na właz studzienki kanalizacyjne z literą A (att trampa på A-brunnar). A na studzienkach ściekowych ma oznaczać avbruten kärlek czyli przerwaną miłość, natomiast niegroźne jest stawanie na właz studzienki połączeniowej z literą K, która oznacza po prostu kärlek - miłość. Ciekawostka - w zeszłym roku czytałam w wiadomościach o kierowcy, który wzbudził podejrzenia policji swoją "zygzakową" jazdą. Okazało się, że powodem był nie alkohol, ale wiara w przesądy...
Czy Szwedzi mogą coś zrobić, żeby ustrzec się przed nieszczęściem? Oczywiście! Czasem wystarczy splunąć trzy razy przez ramię z głośnym tvi, tvi, tvi! Częściej jednak lepiej jest odpukać w niemalowane drewno i skwitować to słowami: Peppar, peppar, ta i trä (pieprzu, pieprzu, chwyć drewno) - często skraca się to do peppar, peppar (tak samo jak my często mówimy samo "odpukać").
Dedykowane alergikom: pechowe może być też kichnięcie, kiedy ruszamy gdzieś w drogę (att råka nysa när man ska gå någonstans) - wtedy najlepiej jest się na chwilę zatrzymać.
Przesądy to oczywiście nie tylko lista tego, czego trzeba się wystrzegać, żeby nie mieć pecha. Mówi się, że jeśli panna w wieczór świętojański (midsomamrafton) zbierze bukiecik z siedmiu gatunków kwiatków (sju sorters blommor) i włoży go przed snem pod poduszkę, to we śnie ukaże jej się jej wybranek. Ja tego nie próbowałam, ale coś podobnego na pewno robiła Panna Migotka z Muminków!
źródło |
A na koniec pamiętajcie:
Att tro på skrock betyder otur!
Wiara w przesądy przynosi pecha!
Źródła:
A oto, jak temat przesądów i zabobonów został potraktowany na blogach o innych krajach lub językach:
Chiny:
Francja:
Hiszpania:
Irlandia:
Kirgistan:
Niemcy:
Stany Zjednoczone:
Turcja:
Wielka Brytania:
Włochy:
Primo Cappuccino: 3 proste sposoby, które zagwarantują Ci szczęście we Włoszech
Studia, parla, ama: To tylko przesąd
Studia, parla, ama: To tylko przesąd
Właśnie keidyś zachywciłam się u koleżanki wrzosem, a ona mówi: a słyszałaś, że one pecha przynoszą? Buuu nie wierzę i nie chcę w to wierzyć, bo uwielbiam wrzosy na jesień, także do domu je tacham :O)))
OdpowiedzUsuńZ kluczami, to szok :) przecież na stół często leca...
Miłego weekendu!
będąc w Szwecji kichnąłem na parkingu, później po godzinie jazdy miałem wypadek, dziwne ale ten przesąd z kichaniem się sprawdził a wtedy nawet o tym nie wiedziałem ;)
UsuńAh panna Migotka :)) tęsknie za tą bajką!
OdpowiedzUsuńPamiętam z dzieciństwa chodzenie po chodniku tak, żeby nie nastąpić na przerwę między płytami :-) ale studzienek nie mijałam i jeżdżę po ulicach prosto, chociaż drażni mnie dźwięk jaki wydają gdy się po nich przejeżdża ;-)
OdpowiedzUsuńMuszę spróbować z tymi kwiatami, bo może mój wybranek wędruje po tej mieścinie, a ja go jeszcze nie widziałam :)
OdpowiedzUsuńOjej, przeciez tu zawsze sie dekoruje na swieta doniczki zasuszonym wrzosem i mchem ale w tym tez jest suchy wrzos? Wiec jak?
OdpowiedzUsuńW przesądy nie trzeba wierzyć ;)
UsuńMoże szwedzkie przesądy działają tylko w Szwecji?
UsuńPrzesądy, przesądy...
OdpowiedzUsuńno, za te klucze na stole to wspólnie pójdziemy do piekła ;)
OdpowiedzUsuńPodsumowując, trzeba patrzeć gdzie się stąpa i uważać kiedy się kicha...
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się spluwanie na "tvi tvi tvi" :D Zdarza Ci się czasem pomylić tfu z tvi gdy rozmawiasz po polsku?
Nigdy w żadną stronę ;) Kicham zawsze na apsik, pluję na tfu ;)
UsuńA jak się kicha po szwedzku?
UsuńAttjo! ;)
Usuńwrzos to piekno, delikatnosc, kruchosc...w zadnym wypadku nie nalezy wierzyc w przesady, a pecha od czasu do czasu kazdy z nas ma:-)
OdpowiedzUsuńDzieci z bullerbyn, a raczej dziewczynki celebrowały zwyczaj z kwiatami pod poduszką... zawsze mnie to ciekawiło i postanowiłam sama sprawdzić. Nie przyśniło mi się nic takiego ;)
OdpowiedzUsuń:) wrzos rzeczywiście nie cieszy się w Polsce dobrą sławą, choć taki piękny... zwłaszcza na farmach, które tworzą np. fioletowe dywany; Zwróciła moją uwagę również stawanie na pęknięciach w chodniku. tu też jest to popularne, choć bardziej wśród dzieci :)
OdpowiedzUsuńciekawe o co chodzi z tymi kluczami? Mi tam nic nie grozi za to, ja zazwyczaj nie wiem gdzie je położyłam :)
OdpowiedzUsuńWianek z siedmiu gatunków kwiatów i to pod poduszkę? Kłopotliwe i niewygodne. U nas w Noc Kupały wystarczyło, ze panna puściła wianek rzeką, tyle że wybranek musiał go wyłowić. ;) Więc to on się namachał.
OdpowiedzUsuńSzwedkom wystarczy bukiecik ;)
UsuńZaskakujące z tymi studzienkami. Jedne się omija a inne wręcz szuka ;-)
OdpowiedzUsuńuwielbiam ten rysunek z Muminków :) kwiatków nigdy nie traktowałam jako kompasu wskazującego drogę do wybranka mego :P
OdpowiedzUsuńO tych kluczach nie słyszałam, ale często zdarza się, że ktoś mi mówi, bym nie kładła torby na podłogę, albo butów w pudełku na stole. Nic sobie z tego robię :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, ja pamiętam, więc w przesądy nie wierzę ;)
OdpowiedzUsuńHmm, jestem zaskoczona popularnością wielu przesądów, których w ogóle do tej pory nie znałam (klucz, parasol itp). Sama się tym razem nie wyrobiłam, ale fajnie byłoby poczytać, skąd niektóre z tych przesądów pochodzą.
OdpowiedzUsuńNo to mam problem, bo przez jakieś pięć miesięcy w roku cierpię na alergię i kicham... przed wyjściem, po wyjściu, itp... Przekichane :)
OdpowiedzUsuńTeż nie deptałam po pęknięciach - toż to prawdziwa zbrodnia w dzieciństwie ;)
OdpowiedzUsuńzwykle nie wierzę w przesądy, ale zdarzają się sytuacje, kiedy i ja "odpukuję w niemalowane" :) to chyba kwestia przyzwyczajenia. czasami jednak lubię o nich poczytać, bo niektóre z nich są niesamowicie śmieszne, irracjonalne lub po prostu ciekawe. obawiam się jednak, że gdybym mieszkała w Szwecji i miała swiadomość istnienia przesądów, o których napisałaś, mogłabym być bardzo nieszczęśliwa! kładzenie kluczy na stół, nadeptywanie na włazy (być może nie z literą A, na szczęście nie sprawdzałam!) czy na pęknięcia na płytach chodnikowych... już więcej nie będę wymieniać! ale apropos kichania, u nas przecież mówi się, że kiedy ktoś kichnie, to to, co zostało powiedziane przed kichnięciem, jest prawdą! czy tylko ja o tym słyszałam? :)
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuń