Jesień to pora roku, kiedy w szwedzkich wiadomościach wyjątkowo często pojawiają się doniesienia o... pijanych łosiach.
źródło |
Chyba każdy Szwed zna jakąś anegdotę o królach lasu na rauszu. Sama czytałam o kilku takich przypadkach, kiedy łosie na kacu spały w szkolnych ogródkach, strasząc dzieci i utrudniając im dotarcie do budynku lub takich, kiedy odurzone zwierzęta wałęsały się po drogach, nie zwracając uwagi na samochody. Głośno było też o pewnym łosiu, który tak buszował po przydomowym placu zabaw, że zaplątał się porożem w łańcuchy huśtawki i zabrał ją ze sobą do lasu - wystarczyło, że pociągnął ją kilkaset metrów za sobą. Prawdziwą "gwiazdą" mediów w tylko w Szwecji, ale na całym świecie, stała się łosza spod Göteborga, dla której "impreza" skończyła się na drzewie...
źródło |
Jak łosie miałyby doprowadzać się do "stanu wskazującego"? Chodzi o zgniłe, sfermentowane jabłka, których jesienią nie brakuje. Głodne zwierzęta ucztują pod jabłonkami, a potem uderza im do głowy, więc mają trudności z chodzeniem, błędny wzrok, potrafią też być agresywne. Takie w każdym razie jest ogólnie przyjęte wytłumaczenie.
Ostatnio jednak tą kwestią zajęli się też naukowcy. Większość z nich wątpi w taką alkoholową teorię. Uważają, że taki łoś musiałby zjeść ogromne mnóstwo jabłek, a to po prostu my, ludzie, mamy tendencję do antropomorfizacji, nadawania zwierzętom ludzkich cech i zbytniego porównywania ich zachowania do tego, jak sami się zachowujemy.
Agresywne zachowanie łosi naukowcy tłumaczą raczej tym, że chcą po prostu chronić jabłkowej spiżarni, jaką sobie znalazły. To w tym obronnym amoku potrafią wpaść na drzewa czy zaplątać się w huśtawki. Pijane łosie ich zdaniem są takim samym faktoidem jak naćpane misie koala.
źródło |
Agresywne zachowanie łosi naukowcy tłumaczą raczej tym, że chcą po prostu chronić jabłkowej spiżarni, jaką sobie znalazły. To w tym obronnym amoku potrafią wpaść na drzewa czy zaplątać się w huśtawki. Pijane łosie ich zdaniem są takim samym faktoidem jak naćpane misie koala.
Dziennikarze Dagens Nyheter przeprowadzili własne "śledztwo" i własne obliczenia, które opracowali po konsultacjach z ekspertami z branży - producentami cydrów. Oto tok ich rozumowania:
"Dorosły mężczyzna, ważący 80 kilo, najprawdopodobniej przekroczyłby granicę 0,2 promili,
gdyby wlał w siebie dwie duże puszki mocnego piwa o zawartości alkoholu 4,5 procent - albo 45 mililitrów alkoholu.
Całkiem spore jabłko wydziela około 0,8 decylitra soku, gdy pałaszuje je łoś.
Licząc, [że mocno sfermentowane jabłko ma zawartośc alkoholu] 6 procent, jedno jabłko zawiera 4,8 mililitra alkoholu.
Dorosłemu człowiekowi, ważącemu 80 kilo, wystarczyłoby w takim razie dziewięć perfekcyjnie sfermentowanych jabłek
Dorosłemu człowiekowi, ważącemu 80 kilo, wystarczyłoby w takim razie dziewięć perfekcyjnie sfermentowanych jabłek
(i kilka gryzów dziesiątego), żeby nie mógł prowadzić.
W przypadku łosia o wadze 400 kilo odpowiada do około 47 jabłkom."
Niektórzy z naukowcy, który jednak wierzą w pijaństwo łosi zastanawiają się natomiast nad czymś innym. Na ile wprowadzanie się w stan odurzenia poprzez jedzenie sfermentowanych owoców to przypadek, wynikający z desperackiego poszukiwania pożywienia, a na ile bardziej świadomy wybór jesiennego menu?
Jak najłatwiej byłoby rozstrzygnąć spór w kwestii domniemanego upojenia alkoholowego szwedzkich królów lasu? Pewnie tak, jak sprawdza się trzeźwość kierowców - kazać łosiom dmuchnąć w alkomat lub zaprosić je na badanie krwi ;)
Źródła:
Trochę się uśmiałem :) Bardzo ciekawy wpis. Pijanych łosi ani innych zwierząt nie widziałem. Widziałem jednak łosie, klęczące na ulicy, zlizujące sól z asfaltu - zimą. W Polsce chyba nie ma plag łosi pod wpływem, a może się mylę :)
OdpowiedzUsuńSzkoda mi zwierzaków :(.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Marta :)
ja ostaję za teorią, że łosie faktycznie mogą być na rauszu, w końcu jak ktoś cały rok stroni od alkoholu,a potem nagle się go napije, to nawet jeden kieliszek może wywołać wspominane efekty. z doświadczenia wiem, że jak pszczoły (albo osy, bo ich nie odróżniam;)) najedzą się na ogrodzie strych jabłek to też lecą "zygzakiem".
OdpowiedzUsuńJak teraz sobie pomyślę, to rzeczywiście o tym słyszałam :D I od razu przypomniało mi się, że w jednym ze stanów USA jest prawo zakazujące upijania rybek akwariowych :D To tak a propos pijanych zwierząt :D Pozdrowienia !
OdpowiedzUsuńintrygujący temat! u mnie na podwarszawskiej wsi zdarzały sie łosie biegające w panice po ulicy ale na pijane nie wyglądały :)
OdpowiedzUsuńNiezwykłe... łoś na drzewie, czy na huśtwce :) a niech mają trochę przyjemności z tego życia :)
OdpowiedzUsuńBiedne łosie, nieświadomi się upijają :(
OdpowiedzUsuńniby śmieszne, ale kiedy już patrzy się na takiego łosia zaplątanego w drzewo, to jest to raczej przykre...
OdpowiedzUsuńPrzypadek zaplątanego łosia zdaje się był jednorazowy. "pijane łosie" są medialne i śmieszne zarazem. Jaka jest prawda? Wiedzą jedynie naukowcy, tak myślę.
OdpowiedzUsuńSuper post.Z jednej strony czyta się go z uśmiechem na ustach, choć z drugiej żal tych zwierząt kiedy tak marnie kończą...
OdpowiedzUsuńKońcówką to mnie rozbawiłaś :) już sobie wyobrażam takiego łosia, co dmucha w alkomat :) Świetnie się czytało!
OdpowiedzUsuńNie dziwota, że na jesieni, kto może tę część sezonu przetrwać bez chlapnięcia sobie czegoś rozgrzewającego? ;)
OdpowiedzUsuńO ile sfermentowane jabłka są rozgrzewające, bo bardziej to chyba jednak pieczone ;)
Bardzo inspirujące te twoje historie o łosiach, senks
Świetny temat i opracowanie! Nie wiem czy urażę tym czyjeś uczucia, ale... mam wrażenie, że te łosie generalnie nie wyglądają na zbyt rozumne. Opieram się na absolutnie subiektywnych wrażeniach plus na istnieniu obraźliwego "ty łosiu" wśród ludzi... ;)
OdpowiedzUsuńJestem za kazaniem łosiom dmuchać! :D Byłby to arcy ciekawy widok :D
OdpowiedzUsuńAle swoją drogą szkoda łosi, że tak się upijają i cała Szwecja się z nich śmieje ;)
Pochłonąć aż 47 jabłkek! No niezłe te szwedzkie łosie... Chociaż w sumie rozumiem, bo ja cydr uwielbiam... ;)
OdpowiedzUsuń