Ewa, którą poprosiłam o gościnny post, to autorka bloga SeeHome.made with passion. Ten blog to świetne miejsce dla miłośników minimalizmu, naturalnych materiałów i jasnych kolorów, ceniących w przedmiotach funkcjonalność, prostotę i ekologiczne rozwiązania.
Ewa tworzy proste w formie meble, stylizowane dodatki, charakteryzujące się subtelnością, łagodnością i romantycznością. W swojej pracowni dba o to, aby otaczały nas ręcznie robione i niepowtarzalne przedmioty. Codziennie tworzy coś nowego. Dziś stworzyła dla Was pełen ciepła post o Szwecji i konikach Dala, przeplatając go ikeowskimi kolażami, a wisienką na torcie są zdjęcia drewnianej koniki z jej własnej pracowni.
W moim domu szwedzkich książek na półce strzegą dwa szare koniki, wykonane przez Ewę, a trzeciego noszę ze sobą w torebce jako brelok do kluczy.
Blog SeeHome możecie śledzić także na Facebooku, zajrzyjcie też do butiku i zobaczcie, co wyszło z pracowni Ewy.
Czerwone domy, maleńkie wysepki, bajkowe krajobrazy, dziewicze tereny i morze. Piękny kraj, którego około 80 % terenu pokryte jest lasami, wśród których znajdują się niezliczone jeziora z czystą wodą i rybami. Krajobrazy, które zapierają dech w piersiach, serdeczni, gościnni i uprzejmi ludzie.
Nie znam drugiego takiego kraju, który budowałby w moich myślach tyle pozytywnych i kolorowych obrazów, które wyciszają i potwierdzają, że jednak można żyć normalnie i nie zatracić się w dzisiejszym biegu świata.
To kraj, w którym ludzie są mistrzami codziennych czynności, które nastawione są na „bycie razem” i nic nie dzieje się przypadkiem, a wszystko podporządkowane jest rodzinie i dzieciom jako najważniejszym ludziom na świecie.
Dom to miejsce, gdzie śmiech niezmiennie łączy wszystkich domowników, w którym kuchnia jest nie tylko przysłowiowym sercem domu, ale praktycznym miejscem spotkań rodzinnych sprzyjającym tworzeniu pozytywnego klimatu dla codziennej bliskości.
W cały klimat i atmosferę Szwecji doskonale wpisuje się konik z Dalarny, potocznie zwany konikiem Dala.
Jest on jednym z najbardziej rozpoznawanych na świecie symboli Szwecji.
W ludowej tradycji Skandynawii drewniana postać konia odstraszać ma złe demony. Wieszano go nad wejściem do domu, a tradycją stało się dawanie rzeźby w prezencie.Dostał go między innymi: Bob Hope, Elvis Presley czy Bill Clinton.
Legenda głosi, że drwale w swoich chatach na wyrębie z dala od rodzin, w długie jesienno-zimowe wieczory strugali dla swoich dzieci zabawki w formie konika. Po powrocie do domu wręczali je dzieciom,aby te strzegły je przed złymi duchami.
Figurka konia jest ręcznie strugana z drewna sosnowego, dlatego każdy egzemplarz jest jedyny i niepowtarzalny. Wyrabiane są w różnych wielkościach od 3 - 75cm.
Nie wiem, czy to co wyżej napisałam, jest w 100% obiektywne, ale właśnie tak wygląda Szwecja z mojej perspektywy…
Ewa
PS
W mojej pracowni powstają minimalistyczne wersje legendarnych koni. |
UWAGA, NIESPODZIANKA!
Dla miłośników szwedzkiego rękodzieła, którzy tak jak my pokochali koniki Dala, wkrótce przygotowujemy rozdanie, organizowane wspólnie przez SeeHome i Szwecjoblog. W puli, oczywiście, Dala-gadżety, wykonane ręcznie przez Ewę. Śledźcie więc uważnie nowości na naszych blogach!
jest to STRASZNIE nieobiektywne;-)))
OdpowiedzUsuńczyli w 100% subiektywne:-)
bywam w Szwecji od lat, uwielbiam ją, ale chyba nikt, kogo znam- Szwedzi i Nieszwedzi- tak by nie napisał ani się pod tym nie podpisał.
Pewnie nie znam "prawdziwej" Szwecji, ale może się kiedyś wypiszę o tej niewyidealizowanej.
Nie ma to jak zhejtowac z rana co? Opinia opinia ale nie przekreslalabym wszystkiego. Żadne ze zdań i opinii nie jest kłamstwem, a to ze życie bywa rożne... Malmo czy Sztokholm i ich brzydkie dzielnice emigranckie to nie to samo co Smalandzka wieś. Przyjedz, zapraszam, może zmienisz zdanie... pozdrawiam, z tej pięknej Szwecji. Pamiętaj ze obraz o miejscach i ludziach budujemy w sobie sami 😉
UsuńAle ja mam wrażenie, że ta pani nikogo nie hejtuje, po prostu grzecznie i całkiem dyplomatycznie napisała, co myśli. Sama noszę różowe okulary, ale nie mam nic przeciwko temu komentarzowi. Czy to miejsce tylko na pochlebstwa i słodkości, pani Karolino? Przecież jest grzecznie, po prostu opinia inna.
UsuńTen cykl taki miał być - że Szwecja ma wiele twarzy, że jej obraz zależy od punktu widzenia i siedzenia :)
UsuńMegi, skontaktuj się ze mną proszę mailowo, na Twoje "wypisanie się" w tej kwestii znajdzie się miejsce na osobny post!
Anonimie, anonimów nie biorę na serio... Weź ból na klatę ;) tak grzecznie i dyplomatycznie...
Usuńok. Gdzie ten hejt? bo nie rozumiem.
UsuńPodobnie jak nie rozumiem "narodowych" uogólnień w stylu "Szwedzi są rodzinni, a Niemcy hałaśliwi".
Chodzi mi o coś takiego, cytuję: "To kraj, w którym ludzie są mistrzami codziennych czynności, które nastawione są na „bycie razem” i nic nie dzieje się przypadkiem, a wszystko podporządkowane jest rodzinie i dzieciom jako najważniejszym ludziom na świecie."
To nie jest taki kraj, podobnie jak Polska nie jest takim krajem. Niektórzy ludzie/większość/mniejszość w Polsce/Szwecji/Niemczech jest nastawiona... itd.
I tyle, nie ma sensu uogólniać i idealizować.
Megi - probowalam znalezc na Twoim blogu ten wpis, w ktorym bronisz swojego prawa do tego, zeby sie wypowiadac subiektywnie i emocjonalnie.
UsuńNie znalazlam - i dobrze, odpowiem nie wspierajac sie cytatami.
Oczywiscie - Autorka tego bloga i Jej Czytelnicy nie ludza sie, ze gdzies istnieje miejsce doskonale.
Zlo we wszelkiej postaci jest nieodlaczna czescia zycia i nikt nie zaklada na powaznie, ze Szwecja moglaby byc wyjatkiem.
Zlo, czyli bieda, slumsy, przemoc, cierpienie itd itp.
Nawet, jesli pewnego dnia ludzkosc zniknie - nawet, jesli na ziemi zostana tylko delfiny butlonose - zlo zostanie.
I co mozemy z tym zrobic ?
Ano, skierowac oczy w strone tego, co dobre, rozwojowe, motywujace - i uznac, ze wlasnie to jest norma.
Ze to jest rzeczywistosc, w jakiej istniejemy - a to, co w zyciu gorzkie i zle, jest wyjatkiem.
To nie jest naiwne ani glupie.
To jest bardzo sprytne zbieranie sil na to, zeby moc naprawiac te male rzeczy, ktore w zyciu mozna naprawic.
Autorka tego bloga wykonuje swietna prace, sypiac nam takie cukierki - i jestem Jej za to bardzo wdzieczna.
Naprawde - latwiej jest przejsc przez dzien, noszac w glowie 'allt kommer att bli bro', niz 'kurde, w Szwecji tez maja slumsy'.
Zatem - owszem, jest sens w idealizowaniu - nie koryguj, prosze :))
Ciekawe przeczytać coś z perspektywy II osoby.
OdpowiedzUsuńTak jak pisze Megi, może to właśnie jest ta Szwecja, którą chcemy widzieć?
OdpowiedzUsuńTaka trochę wyidealizowana, malownicza, zawieszona w czasie i przestrzeni między tradycyjnym konikiem, ciasteczkiem cynamonowym, niezawodnym volvo i białymi meblami...
Pozdrawiam,
m.
I jeszcze jeden, całkiem osobisty. Koniki z Dalarny to jeden z symboli Szwecji w którym zakochalam sie od pierwszego wejrzenia. Zbieram, dokupuje na loppisach i wpisuje na listy życzeń świątecznych. Co do postu, piękny i prawdziwy, może i wyidealizowany ale moim zdaniem można tak żyć jeśli sie tylko chce!
OdpowiedzUsuńPani Ewa tworzy przepiękne rzeczy. Szacun! :-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSzwecja ma wiele twarzy, jak w komentarzu do komentarza napisała autorka bloga :) lubię ten cykl, lubię poznawać Szwecję oczami innych. Koniki Ewy są piękne - każdy jeden, a post przeczytałam z przyjemnością :) Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńNa blogu o Szwecji spodziewałbym się zdjęć i prezentacji lub konkursu, w którym nagrodą jest oryginalny szwedzki konik, a nie polskie wariacje na jego temat.
OdpowiedzUsuń