Długo zastanawiałam się, od czego zacząć wspomnienia z tegorocznych wakacji na zachodnim wybrzeżu Szwecji. Ostatecznie zdecydowałam, że najpierw podzielę się zdjęciami z wycieczki na wyspę Vinga.
Vinga to niewielka, najdalej na zachód wysunięta wyspa archipelagu göteborskiego, ma kształt litery U. Jest położona około 10 mil morskich od centrum Göteborga. Dawniej znaki nawigacyjne na wyspie, pełniły rzeczywiście ważną rolę dla żeglarzy, wpływających do portu, dziś latarnia i tak zwany bakan, wyglądający jak czerwona piramida, są raczej atrakcją turystyczną i rozpoznawalnym symbolem, znanym też w innych częściach kraju.
źródło |
Wycieczka na wyspę sprawiła nam wiele radości. Słońce, fale, wiatr od wody i piękne widoki za burtą - chyba nie mogliśmy lepiej trafić.
Pierwszy drewniany bakan na wyspie postawiono na początku XVII wieku, zanim jeszcze zostało założone miasto Göteborg. Ten dzisiejszy pochodzi z połowy XIX wieku. Niewiele wcześniej, w 1831 roku, podjęto decyzję o budowie pierwszej latarni morskiej na wyspie Vinga. Latarnia, która obecnie stoi na wyspie, jest sterowana automatycznie, ale do 1974 pracowali tutaj latarnicy. Co ciekawe, urzędnicy chcieli w 2007 roku wyłączyć latarnię, ale pomysł ten spotkał się z protestami nie tylko lokalnej społeczności, ale i w całym kraju.
Statek na wyspę Vinga wypływa z Göteborga o 10.00, rejs w jedną stronę trwa niecałe 1,5 godziny, w drogę powrotną do miasta wyrusza się o 15.30 (organizowane są też wieczorne rejsy, o 18.00, a także rejsy z bufetem krewetkowym). Czas, jaki mieliśmy dla siebie na wyspie, wykorzystaliśmy na mały piknik - obowiązkowo z cynamonowymi bułeczkami - i spacery, ale najdłużej "zakotwiczyliśmy" przy kąpielisku.
Wyspa jest znana także z tego, że swoje dzieciństwo spędził tu kompozytor i piosenkarz Evert Taube (1890 - 1976) - jego ojciec, Carl Gunnar Taube, był tu latarnikiem. W dawnym mieszkaniu latarników mieści się dziś muzeum Everta Taube.
W sezonie rejs na wyspę można odbyć statkiem Walona. Kosztuje to 200 SEK dla dorosłych pasażerów i 140 SEK dla dzieci w wieku 7-16 lat. Rejs jest natomiast bezpłatny dla posiadaczy karty Göteborg City Card. Więcej informacji o karcie i innych miejscach, które warto z nią zwiedzić, pojawi się w kolejnym wpisie. Zajrzyjcie koniecznie!
Źródła:
zdjęcia z własnego archiwum
Piękne widoki.
OdpowiedzUsuńKanelbullar - pycha!
Udanego dnia,
Kasia
Natko, pięknie się zaczyna, widoki urzekające :) . Dotrę tam kiedyś za Twoją sprawą:)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia - te kolory! Budynki wyglądają naprawdę uroczo i ten malowniczy krajobraz :-)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jakiej mi ochoty narobiłaś na kanelbullar!! :D
OdpowiedzUsuńPiekne zdjęcia! :)
Piękne zdjęcia, z tego co widzę było chyba ciepło? Ostatnio w Sztokholmie byłam w kwietniu i bardzo wymarzłam, więc jestem ciekawa, czy w Szwecji bywa ciepło ;). A w ogóle zapowiada mi się ponownie krótka wizyta w Sztokholmie - poleciłabyś coś ciekawego i niedrogiego na jeden dzień przy jesienno-zimowej aurze?
OdpowiedzUsuńCiepło, bardzo ciepło i do tego - wróciłam opalona :) Przez właściwie cały nasz pobyt temperatura utrzymywała się na poziomie 26-27 stopni, a "tubylcy" mówili, że upały w lipcu były większe :)
UsuńW Sztokholmie polecam zawsze Skansen: http://szwecjoblog.blogspot.com/2013/08/szwecja-w-piguce-skansen.htmlbo to taka trochę Szwecja w pigułce. Ja byłam tam akurat latem, więc aura raczej piknikowa, ale znajomi byli też w grudniu i bardzo im się podobało.
przyznam, że czekałam z ogromną ciekawością na Twoje opowieści i już niecierpliwie oczekuję na kolejne:))
OdpowiedzUsuńWitam po urlopie! :)
OdpowiedzUsuńTe domki pięknie się komponują i z niebem i tą wodą, mogłam się wepchać do twojej walizki! :))
Piękne zdjęcia i cudowne wakacje. Gdybym miała w do wyboru wakacje np. w Bułgarii, a wybrzeże Szwecji to po Twojej fotorelacji wybrałabym zdecydowanie drugą opcję. Niesamowite widoki różniące się od tych, które znamy choćby z polskiego wybrzeża.
OdpowiedzUsuńTwoja domowa relacja (a do rodzicielstwa przyznaję się i to z dumą) była tak bogata w treści i tak szybka, że dopiero teraz na spokojnie mogę poczytać i pooglądać.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
PS. Tylko dla osób postronnych pozostanę jako Anonimowy, jak sądzę.
Niczego innego się nie spodziewałam. Jak zawsze treściwie i ciekawie, no i z pogodą trafiliście idealnie. Cieszę się że mogłaś znów poczuć tą prawdziwą szwedzkość! Ściskam // k
OdpowiedzUsuńTa wycieczka to jak trochę mój rejs na Hel, o którym pisałem. Bardzo urokliwe krajobrazy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńczerwone domki, cynamonki, piękno przyrody - oto Szwedzki raj na ziemi :))
OdpowiedzUsuńWspaniały jest ten kontrast między intensywnie czerwonymi domkami i cudownym lazurem nieba. Fascynujące miejsce. No i cynamonowe bułeczki, którymi zajadają się bohaterowie książek Camilli Lackberg!
OdpowiedzUsuńalessandra
za takie widoki z samego rana dziękuję! optymistyczne nastawienie mam gwarantowanie na dzisiaj :) szkoda tylko, że zazdroszczę aż tak :)
OdpowiedzUsuńbardzo urokliwe miejsce :)
OdpowiedzUsuńmoże kiedyś będę mieć szczęście tam zawitać, kto wie? :)))
pomarzyć nikt mi nie zabroni ;p
dziękuję ślicznie za wirtualną wycieczkę :))))))))))))))
ps. zjadłabym teraz do kawy tę bułeczkę ;p
cudowne zdjęcia, tylko pozazdrościć takich widoków :) kiedy je oglądam, mam ochotę wreszcie się tam wybrać! :)
OdpowiedzUsuńjejku jakie cudne widoki;)
OdpowiedzUsuńurocze miejsce :)
OdpowiedzUsuń