Sztuka porządkowania życia po szwedzku to książka niepozorna, ale poważna i ważna. Nie wiem, czy gotowa byłabym dać ją komuś w prezencie (we wstępie autorka pisze: "Pewnie dostaliście tę książeczkę od swoich dzieci albo w prezencie od kogoś w takiej samej sytuacji jak wy czy ja"). W tytule polskiego wydania strasznie brakuje mi jednak najważniejszego pojęcia, o którym zrobiło się tak głośno.
Chodzi o słowo döstädning (w angielskim wydaniu, z którego przetłumaczono tę książkę na polski - death cleaning), czyli sprzątanie przed śmiercią. Powstało od słów: dö, czyli czasownika 'umierać' i städning czyli rzeczownika 'sprzątanie' i stało się takim fenomenem, że trafiło na "listę nowych słów" w ubiegłym roku. Margareta Magnusson jest - jak mówi o sobie - w wieku między osiemdziesiątką a setką. Swoją książką chciała przełamać tabu, co w polskim tytule znów zostało zawoalowane i przez co książka wydaje się przypominać kolejną Marie Kondo (Magia sprzątania) czy Paulinę Draganję (Małe wielkie porządki. Szwedzka sztuka sprzątania). A w książce Magnusson nie o samo sprzątanie chodzi. Ale o to, żeby w ogóle zabrać się za porządki, by "najbliżsi zachowali po nas tylko dobre wspomnienia".
W ostatnim czasie kilkukrotnie przyszło mi toczyć rozmowy i rozmyślania na temat tego, ile gromadzimy wokół siebie rzeczy: pięknych, ponadczasowych, wywołujących wspomnienia, ale też takich, z którymi uporanie się jest trudne, ze względów zarówno emocjonalnych, jak i czysto praktycznych. Magnusson w swoim poradniku o tym wszystkim pisze - otwarcie, bardzo pogodnie, z bardzo praktycznym podejściem. W książce znajdziecie konkretne porady, jak zabrać się do takiego sprzątania, od czego zacząć, a za co lepiej nie zabierać się od razu, co zrobić z rzeczami, których chcemy się pozbyć, jakich rzeczy lepiej się pozbyć, żeby nie musiał tego robić ktoś inny. A także, co uważam, za bardzo cenne - jak rozmawiać z naszymi starzejącymi się bliskimi. Zresztą, książka Magnusson to tytuł dla osób w każdym wieku. Bo dbanie o to, by mieć uporządkowane życie to coś, co powinno się zrobić dla siebie w dowolnym momencie (ja takie naprawdę wielkie porządki też mam w planach po uporządkowaniu innych rzeczy, na razie tylko się wymądrzam). Posłuchajcie zresztą autorki:
Chodzi o słowo döstädning (w angielskim wydaniu, z którego przetłumaczono tę książkę na polski - death cleaning), czyli sprzątanie przed śmiercią. Powstało od słów: dö, czyli czasownika 'umierać' i städning czyli rzeczownika 'sprzątanie' i stało się takim fenomenem, że trafiło na "listę nowych słów" w ubiegłym roku. Margareta Magnusson jest - jak mówi o sobie - w wieku między osiemdziesiątką a setką. Swoją książką chciała przełamać tabu, co w polskim tytule znów zostało zawoalowane i przez co książka wydaje się przypominać kolejną Marie Kondo (Magia sprzątania) czy Paulinę Draganję (Małe wielkie porządki. Szwedzka sztuka sprzątania). A w książce Magnusson nie o samo sprzątanie chodzi. Ale o to, żeby w ogóle zabrać się za porządki, by "najbliżsi zachowali po nas tylko dobre wspomnienia".
W ostatnim czasie kilkukrotnie przyszło mi toczyć rozmowy i rozmyślania na temat tego, ile gromadzimy wokół siebie rzeczy: pięknych, ponadczasowych, wywołujących wspomnienia, ale też takich, z którymi uporanie się jest trudne, ze względów zarówno emocjonalnych, jak i czysto praktycznych. Magnusson w swoim poradniku o tym wszystkim pisze - otwarcie, bardzo pogodnie, z bardzo praktycznym podejściem. W książce znajdziecie konkretne porady, jak zabrać się do takiego sprzątania, od czego zacząć, a za co lepiej nie zabierać się od razu, co zrobić z rzeczami, których chcemy się pozbyć, jakich rzeczy lepiej się pozbyć, żeby nie musiał tego robić ktoś inny. A także, co uważam, za bardzo cenne - jak rozmawiać z naszymi starzejącymi się bliskimi. Zresztą, książka Magnusson to tytuł dla osób w każdym wieku. Bo dbanie o to, by mieć uporządkowane życie to coś, co powinno się zrobić dla siebie w dowolnym momencie (ja takie naprawdę wielkie porządki też mam w planach po uporządkowaniu innych rzeczy, na razie tylko się wymądrzam). Posłuchajcie zresztą autorki:
PS Dzięki książce poznałam dwa nowe dla mnie słowa 😊 Mansdagis, dosłownie męskie przedszkole, odpowiednik angielskiego mancave, takiego męskiego kącika, gdzie kobieta nie ma wstępu i fulskåp, szafka na paskudztwa, na upychanie np. nietrafionych prezentów - macie w domu coś takiego?
Margareta Magnusson Sztuka porządkowania życia po szwedzku
(The Gentle Art of Swedish Death Cleaning)
Buchmann, 2018
tłum. Jerzy Malinowski
szwedzki tytuł: Döstädning - ingen sorglig historia
Przekonałaś mnie. Chcę tę książkę o sprzątaniu przed śmiercią. Całkiem poważnie. O posprzątaniu, uporządkowaniu wszystkiego co nie jest cenne lub niezbędne, myślę od jakiegoś czasu. Przeprowadzka do innego kraju trochę w tym pomogła ale nie zadziałała doskonale.;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie! Autorka też o tym pisze, że przeprowadzki (szczególnie te za granicę) trochę zmieniają trochę myślenie o rzeczach i posiadaniu :)
UsuńKurde, to faktycznie nie łatwy temat i nie wiem, czy jesien to dobry moment na czytanie takich pozycji, niemniej jednak pojęcie w polsce jest praktycznie nie poruszane. wręcz tabu... Brawo dla Szwedki z aodwazną publikacje, która ewidentnie jest niszą
OdpowiedzUsuńWiesz, niedługo Święto Zmarłych, które do refleksji nad takimi tematami i tak skłania. Może warto sięgnąć po taką publikację, poukładać sobie trochę (najpierw) w głowie, zamiast np. przejmować się układem zniczy na cmentarzu, jak na memach, które powracają z co roku z hasztagiem #grobing.
UsuńPrzeczytałam wpis i obejrzałam wywiad, bardzo to ciekawe i ważne. U nas każda szuflada inspiruje do fulskåp, ale po facynacji Marie Kondo staram się to jakoś kontrolować ( chociaż zawsze gdzieś już kolejna szuflada albo pudełko w szafie zamienia się w fulskåp )
OdpowiedzUsuńW Polsce nagrodę Nike dostała książka Marcina Wicha " Rzeczy, których nie wyrzuciłem"
OdpowiedzUsuńUważam, że powinniśmy porządkować swoje życie na bieżąco i nie ściągać do domu niepotrzebnych gratów. W końcu i tak nie znamy dnia ani godziny....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie :)
Ojj ta lektura zmusiła mnie do poważnych refleksji. Zdecydowanie warto ją przeczytać i... zrobić porządek ze swoim życiem.
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń