08 grudnia 2016

Recenzja: Edgard "Szwedzki nie gryzie!" i "Szwedzki w ćwiczeniach"

Pamiętacie, jak na początku miesiąca przedstawiłam kilka dobrych rad dla uczących się języka szwedzkiego? Obiecałam też, że zacznę z przedstawianiem materiałów do nauki tego języka. Dziś zatem ruszam z pierwszym wpisem tego rodzaju.



Na pierwszy ogień pójdą dwie pozycje z oferty wydawnictwa Edgard: "Szwedzki nie gryzie!" i "Szwedzki w ćwiczeniach". Edgard wydaje się obecnie mieć najbardziej zróżnicowaną ofertę dotyczącą szwedzkiego: są fiszki (wpis z fiszkowym pojedynkiem już wkrótce na blogu), jest audio kurs dla początkujących oraz dla tych znających podstawy, są wreszcie dwie wspomniane książki, oparte głównie na ćwiczeniach.

"Szwedzki nie gryzie" to książka dość niewielka pod względem objętości (150 stron, z kluczem odpowiedzi, mini-słowniczkiem i miejscem na notatki włącznie). Jest jednak dość praktycznym samouczkiem dla osób rozpoczynających przygodę z językiem szwedzkim (autorzy opisują, że pozwala opanować podstawy języka od poziomu A0 do A1). O serii "nie gryzie" tego wydawnictwa słyszałam już wcześniej od lektorów innych języków (bardzo zresztą spodobała mi się wspólna nazwa serii). Kiedy jednak wzięłam książkę pierwszy raz do ręki i przyjrzałam się okładce, pomyślałam, że wydawcę chyba trzeba jeszcze przekonać, że szwedzkie literki też nie gryzą ;) Kto zauważy, co jest nie tak?




Już przy pierwszym, pobieżnym przeglądaniu książki bardzo spodobały mi się dwie rzeczy. Przede wszystkim to, że pierwszy rozdział poświęcony jest szwedzkiej wymowie. Przedstawione są najważniejsze zasady wymawiania samogłosek i spółgłosek (szkoda, że nie autorzy nie wspominają o długich spółgłoskach, a kwestię akcentu traktują bardzo pobieżnie), potem następuje seria ćwiczeń do słuchania. Poza tym, ponieważ ciągle powtarzam, jak w uczeniu się pomaga humor, bardzo spodobały mi się zabawne ilustracje i dialogi otwierające każdy z rozdziałów tematycznych

Takich rozdziałów jest 13 - oprócz tego poświęconego wymowie znajdziecie części poświęcone takim tematom jak człowiek i rodzina, dom, jedzenie, zakupy, czas wolny, szkoła, podróże, zdrowie - czyli wszystko, czego potrzebuje początkujący uczeń. Każdy z rozdziałów rozpoczyna wprowadzenie nowego materiału w formie króciutkich dialogów lub tekścików (są też nagrane na płycie), po nim następuje sekcja gramatyki w pigułce, wyjaśnionej bardzo prostym językiem po polsku, a potem pojawia się zielona strona pełna słówek i konstrukcji (można je odsłuchać na płycie). Następnie przychodzi pora na ćwiczenia, które są najważniejszą częścią książki. 




Tak właściwie byłam pod dużym wrażeniem, że autorom udało się zmieścić tak wiele zagadnień gramatycznych i treści leksykalnych w tak niewielkiej objętościowo książeczce. Szkoda natomiast, że tekstów wprowadzających materiał jest tak niewiele. Większość zaprezentowanego w książce i nagranego materiału to pojedyncze słowa albo wyrażenia. Trudno wtedy osłuchiwać się z melodią szwedzkich zdań, nie mówiąc o tym, że dużo lepiej uczyć się słownictwa w kontekście. Niektóre tematy, takie jak zakupy czy lekarz, aż proszą się o więcej przykładowych dialogów. Co do tekstów na początek rozdziału - w dialogach irytowało mnie trochę, że tłumaczenie całych zdań na polski pojawiało się od razu pod każdą sekwencją dialogu. Mnie akurat utrudniało to skupienie na tekście, a takie szatkowanie dialogów na płycie i robienie z niego szwedzko-polskiego dwugłosu doprowadzało mnie wręcz do szału. 

Zdecydowanie na plus oceniam ciekawostki na temat Szwecji i Szwedów, pojawiające się raz na jakiś czas na marginesie. Można dowiedzieć się czegoś o szwedzkiej fladze, popularnych imionach czy pochodzeniu nazw dni tygodnia - to świetny materiał, którzy nie tylko zaczynają swoją przygodę z językiem szwedzkich, ale ze Szwecją w ogóle.

---------

[EDYCJA: grudzień 2016]



Od wakacji 2016 dostępne jest drugie, poprawione wydanie książki "Szwedzki nie gryzie". Co zmieniło się w nowym wydaniu? Przede wszystkim: nastąpił triumfalny powrót Å na okładkę :) Książka "przytyła" też o kilkadziesiąt stron - niestety, nie za sprawą dodatkowych materiałów i ćwiczeń, ale po prostu zmienił się layout. Ciekawostki, które tak podobały mi się w pierwszym wydaniu, awansowały z pozycji na marginesach do własnych stron z dużymi zdjęciami tego, czego dotyczą. Zmieniły się grafiki, które nie są kojarzą się już ze zbiorem clipartów, ale są ujednolicone i odświeżone. Niestety, ucierpiały na tym moje ulubione humorystyczne komiksy na początku rozdziałów, bo po prostu zniknęły. Szkoda, bo jestem wielkim orędownikiem tego, jak humor pomaga nam w kojarzeniu słownictwa. Bardzo ucieszyłam się, że zmieniono sposób prezentacji dialogów i polskie tłumaczenie nie rozbija już w książce poszczególnych kwestii. Niestety, na płycie CD dialogi dalej są w poszatkowanym dwugłosie. Zmiany w większości są zmianami kosmetycznymi, które pewnie sprawią, że korzystanie z podręcznika będzie przyjemniejsze. Zaskoczyło mnie natomiast, że z wydania opisywanego jako poprawione nie zniknęły na przykład ćwiczenia na odmianę czasownika przez osoby (szwedzki czasownik w formie osobowej ma dla odpowiednich czasów tę samą formę dla każdej osoby, więc takie ćwiczenie kojarzy mi się raczej ze średniowiecznym przepisywaniem ksiąg). Po haśle "nowe wydanie" czy "wydanie poprawione" spodziewałam się raczej zmian merytorycznych.


Układ książki i nagrań, a więc proporcje prezentacji tekstów i zasad gramatyki wobec ilości krótkich tekstów sprawia, że "Szwedzki nie gryzie" w moim odczuciu może być ciekawym materiałem dla osób, które zastanawiają się nad nauką szwedzkiego i chciałyby sprawdzić - jak w tytule - czy szwedzki ich pogryzie czy nie, albo dla tych, którzy już zaczęli naukę, ale potrzebują dodatkowych ćwiczeń lub dodatkowych wyjaśnień - na przykład jako polskojęzyczny dodatek obok szwedzkojęzycznych materiałów.


---------


Ci, którym spodobała się formuła ćwiczeń i skromna szata graficzna książek Edgarda, mogą śmiało zajrzeć do książki "Szwedzki w ćwiczeniach", przeznaczonej dla osób mających już za sobą kilka miesięcy nauki. Warto pamiętać o tym, że "Szwedzki w ćwiczeniach" to tak naprawdę zbiór zadań do szwedzkiego - nie znajdziecie tu już teoretycznego wprowadzenia czy wyjaśnienia zasad gramatycznych. Pojedyncze ćwiczenia są niestety niepokojąco zbliżone do tego, z czym zetknęłam się w książce dla początkujących. W tej części spodobały mi się zadania dotyczące idiomów czy popularnych powiedzeń oraz spora ilość ćwiczeń, opierająca się na czytaniu ze zrozumieniem. Strzałem w dziesiątkę moim zdaniem są dość niekonwencjonalne łamigłówki i zadania logiczne, które absolutnie uwielbiam! Także i "Szwedzki w ćwiczeniach" prezentuje na marginesie ciekawostki ze Szwecji. 



Do tej książki przydałaby się płyta z nagraniami, tym bardziej, że wiele ćwiczeń opiera się na dialogach czy krótkich tekstach, których warto byłoby posłuchać. Z tego powodu oraz w związku z dużym zróżnicowaniem ćwiczeń pod względem poziomu, polecałabym korzystać z książki raczej jako dodatkowego materiału uzupełniającego regularny kurs. Warto do niego zaglądać, by utrwalić lub rozszerzyć słownictwo z danych działów tematycznych, ale raczej nie wystarcza jako jedyne narzędzie do rozwijania językowych umiejętności.

Ktoś z Was korzysta z materiałów z tej serii do szwedzkiego lub innego języka? Jakie są Wasze wrażenia? Co jest dla Was ważne przy wyborze książki do samodzielnej nauki w domu?



21 komentarzy:

  1. Komus od okladki chyba brakowalo å na klawiaturze ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Usch ktoś zbezcześcił święte å w słowie en månad ;) toż to niewybaczalne!
    ja posiadam ”szwedzki w ćwiczeniach” i korzystam z tej książki jako dodatek, trochę rozrywka ;) podoba mi się forma tej książki łamigłówki czy krzyżówki, lubię takie urozmaicenie w nauce. Tak jak napisałaś, już coś tam trzeba umieć, bo teksty pisane są w np. czasie przeszłym. Też brakuje mi płyty z nagraniami szczególnie, że zawsze dobrze posłuchać innego akcentu.
    Jeżeli chodzi o książki Edgarda to na półce mam też repetytorium leksykalno-tematyczne do angielskiego, kupiłam w ramach powtórki (tu było cd) też godne polecenia, ciekawe słownictwo, które wylądowało w moim supermemo :) również polecam!

    Pozdrawiam Karolina

    OdpowiedzUsuń
  3. W moim przypadku zainwestowałam w ESKK. Nawet fajnie idzie nauka z nimi.
    Dodatkowo miałam szczęście przyjechać do Szwecji i chodzić na SFI. Świetna sprawa. Nadal się uczę.
    Język jest przepiękny. Sama melodia dla ucha. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. månad i tråkig :) moja najulubieńsza literka <3

    OdpowiedzUsuń
  5. W SZWEDZKI NIE gRYZIE - Jest trochę błędów.
    Ja wolę Szwedzki -Szybki Start n(SuperMemo), można zainstalować na komórce i się uczyć.
    Rivstart - też może być.
    Albo Svenska Utifran - :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O szwedzkich materiałach będzie dużo później :) Svenska Utifrån osobiście nie znoszę, jest dla mnie strasznie staromodna i z perspektywy lektora pracuje mi się z nią jakoś tak mało dynamicznie. Szybki Start mam na liście rzeczy do przejrzenia, tack för tipset!

      Usuń
    2. Oj tam, zawsze to nowe słówka wpadną do głowy, a Szybki Start z Super Memo - moim zdaniem lepszy niż wersja do nauki angielskiego, gdzie są nudne czytanki. :)

      Usuń
    3. wersja norweska z Super Memo jest zrobiona całkiem sensownie, więc może szwedzka tak samo ;)
      pozdrawiam!

      Usuń
    4. Uczyłem się z obu książek ;) Korzystałem też z Super Memo, fiszek i tłumaczyłem książki ze Szwedzkiego na Polski :) Wstyd się przyznać ale szukając książek najpierw sięgam po te z ładną okładką ;)

      Usuń
  6. szwedzki wydaje mi się niesamowicie trudnym językiem. z pewnością dlatego, że jest tak odmienny od znanych mi języków - oprócz podobnego brzmienia pojedynczych słów. podczas nauki języków obcych przekonałam się jednak, że najważniejszy jest rozwój swobodnej rozmowy. nie gramatyka, czy poznawanie coraz to bogatszego słownictwa, choć jednak z czasem jest to pożądane, ale właśnie komfort i wygoda poruszania się wśród znanych wyrażeń i pogłębiania z czasem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć! Trafiłam tutaj, ponieważ prowadzę wstępne rozeznanie w materiałach do nauki szwedzkiego. Albo norweskiego. Właśnie na tym polega mój "problem" - chciałabym podjąć się nauki języka skandynawskiego - hobbistycznie, ale po cichu liczę na to, że może przydać się w przyszłości (w pracy, a może emigracja). Prowadzisz bloga o Szwecji, więc pewnie powiesz, że szwedzki lepszy. No ale mimo wszystko pewnie masz jakieś uwagi nt. tego, który język praktyczniejszy, łatwiejszy, który bardziej "rozchwytywany" w pracy.

    Szukałam wpisów na taki temat, ale nie znalazłam :)

    Pozdrawiam!
    E.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej E.!
      To prawda, Szwecja i szwedzki jest mi najbliższy, więc oczywiście będę zachęcać do przygody z tym językiem. Duński jest moim zdaniem najtrudniejszy z tych trzech ze względu na wymowę. Norweski wydaje się dobrym rozwiązaniem, bo jest najbardziej "pomiędzy" szwedzkim i duńskim, Norwegowie radzą sobie najlepiej z rozumieniem Szwedów i Duńczyków. To zawsze może być jakiś argument. Z drugiej strony, norweski to właściwie... dwa norweskie (więcej przeczytasz u Norwegolożki: https://norwegolozka.wordpress.com/2016/06/15/ile-jest-wlasciwie-jezykow-norweskich/). Norweskiego uczy się obecnie bardzo dużo Polaków, wielu pracuje i mieszka w Norwegii (Polacy są tam największą mniejszością), patrząc z tej perspektywy duński wydaje się najbardziej niszowy.

      Pewnie Ci tym nie pomogłam, ale nie wiem, który argument wyda Ci się najbardziej przekonujący :)

      Usuń
  8. Dziękuję za odpowiedź! Nie wiedziałam o tych 2 norweskich, właśnie sobie o nich poczytałam. Decyzji ostatecznej jeszcze nie podjęłam, choć skłaniam się ku szwedzkiemu :)
    E. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E., ponieważ moja odpowiedź wydała mi się niewystarczająca, poprosiłam jeszcze o pomoc czytelników, śledź dyskusję tutaj: https://www.facebook.com/Szwecjoblog/posts/715838891924523 :) Pozdrowienia!

      Usuń
  9. Ale super! Dziękuję za pomoc :) Zabieram się za czytanie komentarzy :) Pozdrawiam! E.

    OdpowiedzUsuń
  10. Przydatna recenzja :) Przynajmniej już wiem, że ta książka nie wystarczy do samodzielnej nauki i trzeba będzie skorzystać również z innych źródeł.
    A czy orientujesz się jak wyglądają wyjazdy na kursy językowe do Szwecji? Wiem, że prowadzone są kursy dla osób, które tam mieszkają, ale zależy mi na krótkim (2 tygodnie), zorganizowanym wyjeździe z Polski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, może jakieś krótsze kursy są organizowane przez Folkuniversitetet (http://www.folkuniversitetet.se/In-English/Swedish-courses/), choć wątpię, żeby w ofercie mieli tak krótkie jak tylko dwa tygodnie. Są oczywiście kursy SFI, Svenska för invandrare, czyli szwedzki dla cudzoziemców, ale są skierowane dla osób, które wyemigrowały do Szwecji, mają także pomóc w integracji.

      Usuń
  11. Właśnie miałam zamiar kupić ,,Szwedzki nie gryzie" w Empiku, ale też (chyba) są ,,Rozmówki szwedzkie" od LINGEA

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiem data, ale mam pytanie. Czy "Szwedzki nie gryzie nowa edycja" jest tak samo dla początkujących jak pierwsza część czy najpierw trzeba kupić pierwszą część?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ta sama książka, o zmienionym layoucie i z naniesionymi zmianami kosmetycznymi.

      Usuń
  13. Naprawdę bardzo fajnie napisano. Jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...