31 sierpnia 2015

Asa, Mans i Isztadt, czyli co mnie irytuje ;)

Na ogół staram się nie narzekać. Ale jeśli chodzi o język polski, to mam tendencję do zamieniania się w grammar nazi (kochani przyjaciele póki co mi to wybaczają). W dzisiejszym wpisie jednak trochę ponarzekam i zacznę się czepiać tego, jak język szwedzki traktowany jest w polskich mediach. Czyli wyleję z siebie wszystko to, co irytuje mnie od pewnego czasu.

A irytuje mnie to, jak radiowcy, komentatorzy sportowi, telewizyjni prezenterzy poczynają sobie ze szwedzkimi imionami, nazwiskami czy nazwami miast. Irytuje mnie, że Ystad staje się "isztadem" (trochę jakby z niemieckiego), Åsa staje się "asą" (jakby kółeczka nad A nie było w ogóle), a Tove Janson kiedyś (wprawdzie nie w mediach, ale na konferencji, na której wygłaszałam referat związany z Muminkami) stała się "tołw dżenson" (tak po amerykańsku).



Nie zrozumcie mnie źle, nie chcę zrobić z siebie kogoś takiego, jak pan z poniższego filmu:



W rozmowach na co dzień nie przesadzam. Nie wymagam też, by moja zaczytująca się w kryminałach sąsiadka wiedziała, że Larsson to jednak bardziej "lorszon", a Läckberg bliżej do "lekberj". Irytuje mnie po prostu, kiedy słyszę coś takiego w radiu czy telewizji. Takie rzeczy można w dzisiejszych czasach naprawdę bardzo szybko sprawdzić w internecie (polecam np. forvo.com czy pronouncenames.com).

printscreen z forvo.com

printscreen z pronouncenames.com

Piszę o tym dlatego, że podczas wakacyjnych wyjazdów, kiedy w samochodzie słuchaliśmy radia, kilka razy słyszałam, że właśnie przed nami kawałek zwycięzcy Eurowizji "Mansa" Zelmerlöwa (przy czym Måns powinien brzmieć jak "mons") albo przebój "Tołw Loł" (podczas gdy Tove Lo wymawia się jako "tuuve luu"). Dlaczego nie przekręca się tak nazwisk anglojęzycznych (no dobra, czasem się przekręca o czym przekonałam się z tego artykułu), niemiecko-, francusko czy hiszpańskojęzycznych? I czy nie powinno być tak, że język z mediów ma stanowić swojego rodzaju wzór do naśladowania? Ja na przykład cieszę się, że z telewizji dowiedziałam się, jak wymawia się nazwisko Paolo Coelho, a z radia wreszcie poznałam wymowę imienia Beyoncé, na którą sama miałam wcześniej kilka nietrafionych pomysłów. No i co więcej, gdybym była sławna i znana na całym świecie, to sama chciałabym, żeby moje imię i nazwisko odczytywane było w sposób jak najbardziej zbliżony do tego, jak brzmią one po polsku. Wy pewnie też?

Pamiętam, jak w internecie przewinęło się mnóstwo komentarzy, gdy pojawił się audiobook z "Dziećmi z Bullerbyn", czytanymi przez Edytę Jungowską. Rodzice, którzy prezentowali swoim dzieciom książkę tak popularną, kiedy sami byli mali, oburzali się, że dzieciom z Bullerbyn pozmieniano imiona - pojawił się jakiś "Ulle" i jakaś "Siasztin". Tłumacze musieli uspokajać, że niczego nie zmieniono, tylko tak te dzieci się po prostu nazywają (ja byłabym nawet bardziej konsekwentna i "Bossego" zmieniłabym w wymowie na "Bussego"). Posłuchajcie fragment audiobooka od około 0:48: 




Na koniec kilka przykładów, jak czytać imiona i nazwiska znanych Szwedów i Szwedek:

* Ingmar Bergman, reżyser: - mnie akurat BerGman aż tak bardzo nie razi
* Olof Palme, polityk: 
* Björn Borg, tenisista:
* Fredrik Ljungberg, piłkarz:
* Peter Forsberg, hokeista:
* Selma Lagerlöf, pisarka:
* Johan Theorin, pisarz:
* Maj Sjöwall, Per Wahlöö, pisarze:


I jeszcze jedna ważna kwestia do zapamiętania: szwedzkie imię Ola (wymawiane tak:) to imię męskie. Polecam mieć to na uwadze wszystkim paniom Aleksandrom, które chciałyby podpisywać maile do Szwecji skróconą wersją swojego imienia :)


Follow on Bloglovin

40 komentarzy:

  1. Interesujący artykuł. Jako, że nie znam szwedzkiego, trudno by mi było wychwycić błędy w wymowie. Jednak uważam, że problem ten jest dość powszechny. Dzieje się tak, przede wszystkim, w przypadku języków rzadziej używanych. Niejednokrotnie to tej pory spotkałam się z błędną wymową nazwisk portugalskich.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny post. Warto zwracać na to uwagę. Oczywiście wszystkie wymienione szwedzke imiona i nazwiska czytałam źle
    Postaram się poprawić 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. z jednej strony mam podobnie gdy słyszę w audiobooku czytanym przez znana aktorkę francuskie nazwy wymawiane "z angielska" czy francuskiego dziennikarza mówiącego Lesz Waleza albo Andr-zeż Ważda ale z drugiej strony nie dajmy się zwariować, nie da się poznać wszystkich niuansów językowych wszystkich języków nawet mając potężną pomoc w internecie, sama wiem jak trudno "obcemu" usłyszeć różnicę w wymawianiu francuskiego é, è czy e, tak samo jak mojemu francuskiemu mężowi różnicę w słowach mysz i miś. języki skandynawskie nie są aż tak popularne a ich wymowa do łatwych nie należy (chyba). uważam, za naganne wymawianie ich z angielska ale nie mam nic naprzeciwko ich "spolszczeniu", to chyba lepsze niż kaleczenie w usiłowaniu poprawnej wymowy.
    pozdrawiam
    Katar-zina Łilk (tak wymawiają mnie Francuzi) ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, jasne, do przesady też nie namawiam, bo równie mocni irytowałoby mnie czytanie, dajmy na to, nazwy rogalika "przesadnym " angelskim, wolę "sewen dejs" ;) Też nie mam nic przeciwko spolszczaniu, ale nie lubię przekręcania. Granicę między jednym a drugim pewnie można uznać za płynną :P

      Dzięki za komentarz!

      Usuń
    2. Zgadzam się w 100% Pani Katarzyno!!
      Też czasami denerwuje mnie zła wymowa, no ale może w angielskim (w końcu jest BARDZO popularny) a nie oszukujmy się, szwedzki tak popularny nie jest. Poza tym uważam przesadnie dokładną wymowę obcych nazw za pretensjonalną.

      Usuń
    3. Oj tak, przesadnie dokładna wymowa bywa równie irytująca (https://www.youtube.com/watch?v=fKGoVefhtMQ) :)

      Usuń
    4. Właśnie to mam na myśli chociaż gościu z filmiku jest aż nad wyraz denerwujący:P Ja np. spędziłam trochę czasu w krajach anglojęzycznych ale w rozmowie po polsku z Polakami np. Donal Trump będzie dla mnie zawsze TRAMPEM a nie CZŁAMPEM :)

      Usuń
  4. Ale świetne! Wróciłam do Dzieci z Bullerbyn po jakiś 15-stu latach i dopiero teraz dowiedziałam się, że Kerstin to tak naprawdę Siasztin.
    Ale jak najbardziej jestem za zachowaniem oryginalnej wymowy imion bohaterów. Chociaż z drugiej strony Szwedzi wiele słów zapożyczonych z języka angielskiego wymawiają po swojemu. Np., jest sklep TIGER, na który w Polsce mówi się "tajger", a w Szwecji to jest po prostu "tiger".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A żeby było zabawniej, Tiger to duńska sieć i po duńsku czyta się tak: http://forvo.com/word/tiger/#da, ale nikomu nie kazałabym tego po duńsku "mamlać" :D

      Usuń
    2. Weszłam w ten link, ale nadal nie wiem, to jak się czyta te sklepy Tiger? O zgrozo ja sobie mówiłam "Tajger" :P

      Usuń
    3. Mnie w wersji duńskiej trochę brzmi to jak "ti-e" :P
      Szwedzki jest H&M, ale w Polsce nigdy bym nie nazwała tego sklepu inaczej jak "ha end em" :)

      Usuń
    4. Chociaż sam H&M w swoich reklamach, które usłyszeć można na sklepie używa formy "Ha i Em" :D

      Usuń
    5. Usłyszałam to w radiu pierwszy raz w ten weekend, moje zdumienie nie miało granic! ;)

      Usuń
  5. Super wpis ! Kiedy byłam w Polsce dwa tygodnie temu, to zirytowało mnie określenie KAJGO zamiast KYGO - mimo, że jest Norwegiem. A dwa dni temu słyszałam natomiast w radiu norweskim jak pani redaktor opowiadała o pociągu w Polsce, w miejscowości WELBRIC. Kto jak kto, ale akurat osoby "publiczne" i środki masowego przekazu powinnny wykazać się większą kompetencją i poświęcić te 2 minuty życia na wpisanie frazy w Google Translate i kliknięcie głośniczka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. WELBRIC <3 Taaaaaak! A ja nasłuchałam się od szwedzkich muzyków w trasie, że po Poznaniu będzie ROKLOŁ. W sensie Wrocław.
      Co do czytania "swoich" nazw po obcemu - znajoma opowiadała, że usłyszała kiedyś w przelocie w mieście, że ktoś szedł na lody "Grisą" :D

      Usuń
    2. Oj, polskie nazwy czytane przez obcokrajowców też brzmią pięknie :D Swego czasu koleżanka opowiadała, że była w Ładłajs i jej się podobało... Wieki potrwało zanim doszliśmy do tego, że była w Wadowicach :D

      Usuń
  6. Już nie wspominając o błędnie wymawianych nazwach z IKEA... aż nóż się w kieszeni otwiera. No ale rozumiem, że nie każdy musi znać szwedzki i wymawiać idealnie każdy towar, fajnie jednak byłoby nie słyszeć, że materac nazywa się "HOWAK" a krzesło "POANG".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. HOWAK! <3 Następny mój ulubieniec wśród Waszych komentarzy! Chwilę mi zajęło, zanim wpadłam na to, o jaki materac chodzi ;) Chociaż w tej kwestii odpuszczam śmiało, bo czasem nazwy są rzeczywiście odjechane ;)

      Usuń
  7. Ja oglądam mecze polskiej ekstraklasy z angielskim komentarzem i zwykle dopiero w połowie meczu orientuje się o jakim zawodniku mówią. Hitem był ostatnio 'żażak', czyli Zając.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Żażaka bym sama nie rozszyfrowała ;) W sumie, z drugiej strony, zastanawiam się, czy wymowa bliższa oryginalnej nie wprowadziłaby w konsternację obcojęzycznych słuchaczy :p

      Usuń
  8. Filmik mnie rozwalił :D Czyli "g" zazwyczaj jest czytane jako "j"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yhm, bywa - w zbitce RG, LG oraz przed I, Y, E, Ä, Ö ;)
      (Haha - czasem boję się, że jednak zmienię się w tego pana z filmiku :P )

      Usuń
  9. Super wpis! Kiedyś zapytałam w księgarni o książkę Camilli Läckberg to pani gapiła się na mnie wielkimi oczami i nie czaiła o kogo chodzi :) Ale jeszcze parę lat temu sama nie wiedziałam, że tak się to wymawia. Uświadomiła mnie koleżanka mieszkająca we Flemingsberg :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kolejny świetny wpis. Dzieci z Bullerbyn uwielbiałam :) ) chętnie obejrzałabym/poczytała/posłuchała raz jeszcze! Te imiona to rzeczywiście my spolszczyliśmy jak się dało :) ale mi to specjalnie nie przeszkadzam.
    Że Ciebie irytuje to w mediach, wcale się nie dziwię! Nawet ja czasem słyszę hiszpańskie nazwisko źle wymawiane to już się wkurzam :))
    Na miasto rzeczywiście mówi się wszędzie u nas " Wycieczka do ISZTAD". Sama myślałam, że to jest poprawnie, a jak powinno być najdokładniej?
    Aa i jeszcze co do piłkarza przystojniaka Ljunberga, jestem w szoku :)) Zawsze wymawiałam tam na końcu G.
    Dzięki :) za to i z góry za odpis.
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Nie chodziło mi też o to, żeby każdy sobie brał to bardzo do serca, ale myślę, że to niezła ciekawostka z tymi nazwiskami! W polskim mamy trochę nazwisk z "berg", więc wszystko by się zgadzało!

      Wymowa Ystad jest w grafice, najważniejsze, żeby nie przez "sz", bo to zasada wymowy niemieckiej, nie szwedzkiej, "d" na końcu też nie słychać.

      Dobrze, że nie jestem sama z tym marszczeniem czoła na dziwną wymowę w obcym języku :D

      Usuń
  11. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale jako znawczyni języka szwedzkiego wyłącznie z nazwisk szwedzkich autorów znajdujących się na okładkach książek, z dużym prawdopodobieństwem nie jeden raz powiedziałam Mans czy Asa :) najbardziej zaskoczyło mnie to, że g na końcu nazwiska wymawia się (a przynajmniej ja je tak słyszę) jako "-je", o czym nigdy, przenigdy bym nie pomyślała! ale teraz już wiem, i będę te błędy mogła wychwytywać u innych! :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny wpis! Jako osoba znająca szwedzki w jakimś tam stopniu walczę z kaleczeniem tego języka przez tych, z którymi mam styczność. Ileż już razy oberwało im się za "Isztad", "Camillę Lakberg" i inne takie...Przy okazji, jak się odnosisz do nazywania szwedzkiej stolicy SZtokholmem, podczas gdy w szwedzkim oryginale nie ma "sz"? Czyżby i tu zakradł się niemiecki chochlik? Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, nie no, nazw miast, które mają swoje odpowiedniki w języku polskim, się nie czepiam :D Sztokholm będzie Sztokholmem, tak jak Londyn Londynem, a nie Londonem. Göteborg to w Polsce dla mnie "geteborg" a nie "jeteborj" :p

      Usuń
    2. A jak reagujesz jak ktoś odmienia szwedzkie nazwy miast i mieszka np. w Umei? ;> :D

      Usuń
    3. W codziennych rozmowach nic mi nie przeszkadza ;) Nie sądzę, żeby np. w wiadomościach padła taka forma, z tego, co zauważyłam, zawsze pada bezpieczna forma "w szwedzkim mieście Umeå" ;)

      Usuń
  13. Ech Ystad... Ostatnio oglądam serial o Wallanderze, którego akcja dzieje się właśnie tam i już parę raz "isztad" u nas w domu padło, więc teraz będę się pilnować. Aż się nawet zaczęłam zastanawiać, bo nie raz udało mi się wychwycić jak lektor mówi trochę inaczej niż aktorzy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest jeszcze brytyjska wersja serialu, gdzie Wallander to "Łolander". Domyślasz się, co o tym myślę? :D

      Usuń
  14. Nie podzielam waszych opinii o tak zwanym 'kaleczeniu' czy to języka szwedzkiego, czy innego. Odsetek ludzi znający ten język jest w Polsce niewielki i walka czy pouczanie kogoś jak ma jakiś wyraz czy nazwisko wymawiać jest według mnie nie na miejscu. Na całym świecie nikt nie przejmuje się wymową polskich nazwisk i tak mamy Lesza Walese, a ostatnio we Francji kolarza Rafała Maszke. Jesteśmy Polakami i nie ma powodu abyśmy, właśnie tylko my na świecie, starali się wszystko wypowiadać prawidłowo. W wielu wypadkach będzie to graniczyło ze śmiesznością.
    Dla mnie znającego trochę język szwedzki, szwedzka biathlonistka o imieniu Jenny będzie Jenny, a dla redaktorów komentujących w telewizji jest to Dżeny i niech tak zostanie:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz!
      Ja w moim wymarzonym, idealnym świecie chciałabym, żeby wszyscy starali się z tą wymową - Polacy, Szwedzi, Francuzi, Niemcy... :) Irytuje mnie raczej to, że w moim odczuciu nie chodzi tu o kaleczenie jako takie, ale o - nie wiem jak to nazwać - lenistwo? Że ktoś może nawet nie zainteresował się, czy nazwę czyta się tak, jak mu się wydaje :)

      Usuń
  15. A kto to jest "Siasztin"? Kurczę, czytałam jakiś czas temu, ale nie potrafię sobie nikogo podobnie brzmiącego przypomnieć. Mam też ekranizację książki, ale tam się to imię także nie pojawia. Kerstin owszem, mała siostra, ale to Szas?

    Zresztą szwedzkie imiona to jeszcze są do nauczenia. Koreańczycy to dopiero mają problem. Połowy dźwięków przez nich wymawianych Europejczyk po prostu nie słyszy. Znajomy brata Niemałża nawet kazał się nazywać Johnny. Po prostu nikt nie umiał jego imienia wymówić dobrze. A jak wymawiali źle, to wychodziło przekleństwo. Miałam tez znajomą Wietnamkę, która kazała się nazywać Lana. Jej imię było trudne do napisania, a do wymówienia niemożliwe. Próbowałam. Zacięłam się w połowie. Zapomnij o idealnym świecie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Na szybko , moze za szybko . Proponuje autorce bloga otworzyc oczy i uslyszec jak Szwedzi przekrecaja polskie nazwy , teraz juz nawet celowo . W SD znalazlem nazwisko znanego polskiego sportowca celowo tak strasznie napisane ze absolutnie do niego nie pasowalo a tenze wpis jeszcze bardziej utrudnil wymowe .
    Mieszkam juz tutaj troche i wiem ze Polski jezyk dla Szwedow jest smieszny i karkolomny i nawet nie probuja czegokolwiek sie nauczyc a nawet , i tu w porownaniu z angielskim ktorym ostatnio sie strasznie popisuja , polski jest dla nich nic nie wart ! Nie rozumie dlatego autorki frustracji skoro 7 mln rodowitych Szwedow gardzi jezykiem ktorym posluguje sie o wiele wiecej ludzi na ziemi , Polacy powinni sie starac poznac ich pisownie . No zenada .
    Pozostale wpisy pani ,moga byc .
    Pozdrawiam.
    D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd wiesz, że "celowo tak strasznie napisane"? Pracujesz SvD?

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...