Jeśli ktoś kiedykolwiek powie mi, że zwiedzanie z przewodnikiem jest nudne, bo ile można słuchać jednej osoby, która wymienia nazwiska i daty, przechodząc z miejsca na miejsce, od razu zaprzeczę. Fakt, bywałam i na takich wycieczkach, ale nie zawsze musi to tak wyglądać. Jednym z najlepszych dowodów na to jest zwiedzanie twierdzy Älvsborg (Nya Älvsborgs fästning).
To, co możemy zwiedzać dziś to tak zwana "nowa twierdza Älvsborg", wzniesiona w XVII wieku niedaleko ruin "starej twierdzy Älvsborg". Położona u ujścia rzeki Göta älv, jest prawdopodobnie jedną z najlepiej zachowanych fortec w Szwecji. Miała za zadanie chronić Göteborg przed atakami Duńczyków, spełniała tę rolę podczas wojny skańskiej (1675-79) i III wojny północnej (1700-21).
Zwiedzanie nie znajdowało się początkowo w naszym planie, przygotowywanym w domu jeszcze przed wyjazdem do Göteborga, ale najpierw mijaliśmy ją z daleka, płynąc na wyspę Vinga, a potem zobaczyliśmy, że karta Göteborg City Card obejmuje rejs do twierdzy i z powrotem, a także zwiedzanie z przewodnikiem. Bardzo nas to zaciekawiło, a poza tym pływanie łódkami po okolicach nieźle się nam spodobało, więc zdecydowaliśmy się tam wybrać. Kolejny raz okazało się, że spontanicznie wybierane cele wycieczek świetnie się sprawdzają.
Kiedy tylko przybiliśmy pod twierdzę, od razu naszą uwagę przykuł... człowiek w przebraniu.
Kiedy tylko przybiliśmy pod twierdzę, od razu naszą uwagę przykuł... człowiek w przebraniu.
O historii tego miejsca opowiadali bowiem jego bohaterowie. Może nie we własnej osobie, ale i tak zrobiło to na nas niezłe wrażenie. Przede wszystkim dlatego, że opowieści były pełne humoru i tak charakterystycznego dla Szwedów dystansu do siebie. Podczas gdy jeden z przewodników stał się na czas zwiedzania naszym dowódcą i popędzał nas z miejsca na miejsce swoim gromkim "Naprzóóód maaarsz!", drugi zaskakiwał nas swoimi coraz to innymi wcieleniami. Świetnie wychodziło mu też zaciąganie po duńsku i norwesku. Dawał też sobie radę w damskim przebraniu.
Ciekawostka numer jeden: W kościele, który mieści się na dolnym poziomie fortecznej wieży, wisi portret króla Karola XII, monarchy absolutnego, który tutaj nawet symbolicznie jest "nad Bogiem".
Ciekawostka numer dwa: na zachodniej ścianie wieży dalej można zobaczyć tkwiące w niej kule armatnie po ataku z 1719 roku.
Ciekawostka numer trzy: w XVIII wieku znaczenie militarne twierdzy spadło, aż do 1866 mieściło się tutaj więzienie. Co więcej: więźniowie, którzy byli głównymi żywicielami rodziny, odsiadywali tu swoją karę razem z całą rodziną...
Ciekawostka numer cztery: w budynkach, w których dawniej mieszkali dowódcy, dziś znajduje się kawiarnia, a wokół niej liczne niewielkie butiki z rękodziełem.
Źródła:
wszystkie zdjęcia z własnego archiwum
wszystkie zdjęcia z własnego archiwum
Sama też uważam, że zwiedzenie z przewodnikiem też może być ciekawe. Sama gdy ostatnio byłam w Grecji wykupiłam wycieczkę na Meteory z polskim przewodnikiem. Przewodniczka okazała się genialna- opowiadała nie tylko o co zwiedzamy ale zasypywała nas podczas jazdy autobusem ciekawostkami o Grecji.
OdpowiedzUsuńświetna sprawa, tak niewiele potrzeba aby zachęcić do zwiedzania, słuchania i odwiedzania danego miejsca :)
OdpowiedzUsuńAle piękne zdjęcia ! I twierdza - robi super wrażenie !
OdpowiedzUsuńNa taką wycieczkę sama bym się wybrała :D Ale czasami dobry przewodnik jest w stanie z nudnej wycieczki zrobić wyprawę życia. Miałam tak kiedyś w Berlinie :)
OdpowiedzUsuńjak widać dobry pomysł - mam na myśli przewodnika - to i dobry PR :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńlubię zwiedzać, ale zazwyczaj wolę robić to na własną rękę, bo nie czuję ograniczenia :) ale jak widać, czasem warto spróbować, bo może się okazać, że natrafimy na coś nadzwyczajnego! :)
OdpowiedzUsuńNo takich Przewodników to ja rozumiem :D
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł, a zarazem twierdza żyje :)
xoxo
To jeszcze wiadomo, zalezy od tego, co człowiek mówi i w jaki sposób. Stara polska szkoła przewodnicka jest straszna, ale pomału, pomału i w Polsze trafiają się ludzie, którzy opowiadają "kontekstowo" a nie "encyklopedycznie" :)
OdpowiedzUsuńSuper! Nie jest nudno a do tego i śmiesznie. Myślę, że przewodnicy też lubią swoją pracę i nieźle się przy niej bawią!
OdpowiedzUsuńCiekawe miejsce i plus dla człowieka "o stu twarzach" :) Na takie zwiedzanie sama chętnie bym się skusiła :)
OdpowiedzUsuńBajeczna ta twierdza, te kolory. Ja raz trafiłam na genialnego przewodnika, to słuchałam go z otwartą buzią. Trzeba mieć dar opowiadania.
OdpowiedzUsuńNie pamiętam, kiedy ostatni raz zwiedzałam coś z przewodnikiem, ale do takich nie miałabym nic przeciwko! :)
OdpowiedzUsuńtakich przewodników to ze świecą szukać. zaangażowani, zabawni, kolorowi. w naszych zabytkach niestety takich jeszcze nie spotkałam.
OdpowiedzUsuńcos niesamowitego :))) na pograniczu wehikulu czasu i kadru z filmu kostiumowego :)) Jesli czlowiek ma pasje, tak aprawdziwa pasje, to bez trudu zarazi nia innych:) a sama twierdza wydaje mi sie niesamowita i inna od wszystkiego, co zwyklam nazywac twierdza. pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń