http://filopoloath.files.wordpress.com/2010/01/dance-macabre1.jpg |
Ten kadr z "Siódmej pieczęci" (1957) Ingmara Bergmana pamiętam dokładnie z licealnego podręcznika do języka polskiego. Mroczna atmosfera "wieków ciemnych" z lekcji i bergmanowska wizja tańca śmierci sprawiły, że od razu zapragnęłam zobaczyć ten film. Jedyną wersją, jaką udało mi się odnaleźć, był szwedzki oryginał bez możlwiości włączenia napisów. Oglądałam film jednym tchem. Symboliczne obrazy, wtedy tak bardzo obco brzmiący język, aktor grający Śmierć, wypowiadający słowa Jag är Döden (Jestem Śmierć) z kamienną twarzą - wszystko to jeszcze długo po seansie przyprawiało mnie o gęsią skórkę.
Wtedy nie mogłam jeszcze mieć pojęcia, że za jakieś sześć lat zupełnym przypadkiem stanę na tej samej kamienistej plaży Hovs Hallar, gdzie fimowy rycerz Antonius Block (Max von Sydow) zaproponuje Śmierci (Bengt Ekerot) partię szachów.
Znalazłam się tam przypadkiem, bo cel wycieczki miał być dla mnie niespodzianką. Wiedziałam tylko, że wybieramy się na północ Skanii i że to miejsce na pewno mi się spodoba. Z urwiska na schodziłam bardzo ostrożnie i specjalnie nie rozglądałam się dookoła, ale dosłownie oniemiałam, kiedy dotarliśmy już na kamienistą plażę i moim oczom ukazał się taki widok:
Znalazłam się tam przypadkiem, bo cel wycieczki miał być dla mnie niespodzianką. Wiedziałam tylko, że wybieramy się na północ Skanii i że to miejsce na pewno mi się spodoba. Z urwiska na schodziłam bardzo ostrożnie i specjalnie nie rozglądałam się dookoła, ale dosłownie oniemiałam, kiedy dotarliśmy już na kamienistą plażę i moim oczom ukazał się taki widok:
Do niesamowitego wrażenia przyczyniał się jeszcze dość silny wiatr i fale, które z niesamowitym hałasem uderzały o skały. Gęsia skórka wróciła.
Oprócz niezwykłej natury fascynują też tajemnicze "słupki" z kamieni ustawionych ludzką ręką jeden na drugim, wzdłuż całego brzegu.
Próbując znaleźć jakiekolwiek informacje o tym dziwnym zjawisku, dotarłam do artykułu z Helsinborgs Dagblad z połowy września 2008, kiedy gazeta poinformowała czytelników o pojawieniu się "budowli". Nikt nie potrafił ustalić, kto, po co, ani dokładnie kiedy je tam ustawił. Teraz za to wznoszenie kamiennych wieżyczek przejęli turyści, którzy odwiedzając Hovs Hallar traktują ustawienie kamieni na sobie jako symbol szczęścia czy nadzieję na powrót w to miejsce.
Źródła:
zdjęcia z Hovs Hallar z własnego archiwum
Zabiłaś mnie totalnie. Oglądałam Siódmą Pieczęć, jak jeszcze nawet nie miałam w planach nauki tego języka. Ten film jest... niesamowity. Klimat jest po prostu genialny. A uczucie, gdy stoisz w miejscu, który oglądałaś na ekranie - nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić i zazdroszczę, bardzo. :D Mam nadzieje,ze uda mi sie kiedys wyjechac do Szwecji. Po cichu liczę na erasmusa,ale to dopiero za rok. Ech.. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!:)
ładne miejsce:) chociaż mam głupie skojarzenie po tym wszystkim co piszesz z ostatnio znalezionym obrazkiem na zupie: http://static.nme.com/images/blinkoned.jpg
OdpowiedzUsuń;)
pozdrowienia
Filmu nie oglądałam, ale może pora się skusić. Co do plaży to kamienie faktycznie wyglądają niesamowicie :)
OdpowiedzUsuńFilm to arcydzieło, a ta plaża to arcydzieło natury:)
OdpowiedzUsuń