Miałaś jej pilnować! Jeśli umrze, to będzie Twoja wina!
Takie słowa na samym początku filmu słyszą widzowie i takie słowa słyszy od matki Ida jako dziecko. Gdy dziewczynki nurkują w pobliżu domku gdzieś w Norwegii o mało nie dochodzi do tragedii, bo przyrodnia siostra Tuva mogła utonąć. To zdarzenie wpłynie na życie dorosłych bohaterek: Ida (Moa Gammel) nigdy sobie nie wybaczy, że naraziła siostrę na niebezpieczeństwo, jest bardziej skłonna do martwienia się o życie bliskich, natomiast Tuva (Madeleine Martin) wydaje się nieustraszona i pracuje pod wodą jako zawodowy nurek. Widz, który nie zapoznał się z opisem filmu ani nie widział jego zwiastuna, od razu może wyczuć, że wypowiedziane na początku zdanie nie tylko może mieć coś wspólnego z obecnymi napiętymi relacjami między siostrami a matką, ale że będzie mieć ogromne znaczenie dla tego, co za chwilę wydarzy się na ekranie.
Ida i Tuva tuż przed Bożym Narodzeniem wyruszają na nurkowanie w odległej, niemal bezludnej części norweskiego wybrzeża. Nurkowanie pomaga siostrom zwykle w poprawianiu rodzinnych relacji i skracaniu dystansu pomiędzy nimi. Tym razem pod wodą dochodzi do wypadku - w wyniku osunięcia się skał Tuva zostaje uwięziona pod odłamkiem. Ida musi jej pomóc lub wezwać pomoc, ale to nie okazuje się proste - sytuacja na powierzchni zdążyła się już zmienić, a wyścig z czasem i walka o oddech trwają.
Pod powierzchnią to taki typowy thriller o przetrwaniu - jeśli znacie takie tytuły jak 127 godzin, The Canyon, Frozen, Ocean strachu, to wiecie pewnie, jakiego rodzaju wrażeń możecie spodziewać się podczas oglądania. Ale nawet znając ten schemat, podczas seansu można siedzieć jak na szpilkach i czuć (paradoksalnie) klaustrofobiczną atmosferę, mimo ogromnej wodnej przestrzeni i pustki na powierzchni. Na niepokój składają się też wszechobecna podwodna ciemność rozpraszana tylko snopami światła latarki i fakt, że emocje bohaterek trzeba sobie trochę dopowiadać, bo nie zawsze dokładnie widzimy ich twarze zza masek, a głosy bywają zniekształcone przez system do komunikacji dla nurków. Tyle jednak wystarcza, żeby i przy tej okazji znów przypomnieć sobie różnice między siostrami: opanowana także w kryzysowej sytuacji Tuva i niepewna siebie Ida, która prawdopodobnie w głowie słyszy wciąż echo słów matki.
Recenzenci ze Szwecji sugerują, że to prawdopodobnie pierwszy szwedzki film o takiej formule. Pod powierzchnią nie wprowadza wprawdzie rewolucji, ale nie takie jest jego zadanie - ma mrozić krew w żyłach (i to nie tylko poprzez zapierające dech w piersiach piękne ujęcia zimowych Lofotów), ma oddziaływać na emocje i właśnie to robi. Nawet jeśli dla niektórych widzów tymi emocjami będą irytacja albo złość spowodowane niezaradnością, opieszałością, a czasami wręcz nieracjonalnym zachowaniem Idy, które w moim odczuciu jest właśnie spójnym pomysłem na przedstawienie jej postaci: chaotycznej, łatwo poddającej się uczuciom, oddalonej od matki i siostry nie tylko pod względem rodzinnych więzi ale i miłości do samego nurkowania.
Pod powierzchnią właśnie ma swoją polską kinową premierę. Jeśli lubicie martwić się o bohaterów oglądanych filmów, to może być to propozycja na seans właśnie dla Was.
Szwecjoblog jest patronem medialnym filmu.
Pod powierzchnią (Breaking Surface), Szwecja 2020
Scenariusz i reżyseria: Joachim Hedén
W rolach głównych: Moa Gammel, Madeleine Martin, Trine Wiggen
Dystrybucja: Mayfly
Pierwsze co to tytuł skojarzył mi się z polskim serialem o takim samym tytule. Polecam Ci ten serial :D Do filmu bardzo mnie zachęciłaś i jak tylko znajdę wolną chwilę zabieram się za oglądanie. Czuję, że warto!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://weruczyta.blogspot.com/