27 grudnia 2024

Nowe szwedzkie słowa 2024 - nyord

Koniec roku, czas podsumowań, kojarzy mi się także z podsumowywaniem tego, co działo się w języku. Jak pewnie wiecie, od lat z zainteresowaniem śledzę "listę nowych słów" (nyordslistan) opracowywaną przez Radę Języka Szwedzkiego i czasopismo "Språktidningen". Lista odzwierciedla trendy charakterystyczne dla mijającego roku, pokazuje, czym żyły szwedzkie media. I nie tylko szwedzkie, bo z roku na rok widać tam też globalne zjawiska. Warto pamiętać, że to nie redakcja czy Rada wymyślają nowe frazy, tylko przedstawiają słowa i wyrażenia, które wyśledzono w mediach. O listach nowych słów opowiadałam w serii wykładów "UAMówi"

Wpisy o listach z poprzednich lat przeczytacie na Szwecjoblogu: 

2024 * 2022 * 2021 * 2020 * 2019 * 2018 * 2017 * 2016 * 2015 * 2014 * 2013

Pełna lista zawierająca 32 wyrazy i wyrażenia opublikowana została dziś na stronach "Språktidningen" i Rady Języka Szwedzkiego. Jak co roku przejrzałam ją tuż po publikacji i wybrałam garść ciekawych przykładów. Co w takim razie znajdujemy na liście w tym roku? 


Jak zwykle, całkiem sporo zapożyczeń z angielskiego, w tym wiralowe demure, które zostało wybrane anglojęzycznym Słowem Roku 2024 według Dictionary.com. Słowo to oznacza skromność, ale było też używane jako komentarz do absurdalnych oczekiwań wobec kobiet. Na listę trafiło też określenie soft girl opisujące dziewczynę, która odrzuca karierę zawodową, by skupić się na tzw. "miękkich" wartościach, takich jak uroda czy życie rodzinne (co ciekawe, gdy zgooglowałam to pojęcie, jako jeden z pierwszych wyników ukazał mi się polski tekst o szwedzkiej influencerce Vilmie Larson). Tuż za soft girl na liście pojawia się swiftiepappa - ojciec, który tak jak jego córka, jest fanem Taylor Swift (w Szwecji dyskusję o switfiepappor podsycił felieton Alexa Schulmana w "Dagens Nyheter").

Lista uwieczniła także popularność romantasy, czyli romantic fantasy - gatunku książek, w którym romans łączy się z fantastyką. Moim ulubionym nowym słowem stanie się chyba tjejnyår, "dziewczyński nowy rok", czyli traktowanie nadejścia jesieni jako nowego początku - widoczne przede wszystkim w mediach społecznościowych dziewczyn. Z plebiscytu na polskie Młodzieżowe Słowo Roku oraz ze szwedzkiej "listy nowych słów" dowiedziałam się, że jestem jesieniarą i świętuję przyjście "dziewczyńskiego nowego roku".

Na listę co roku trafiają słowa związane z cyfrowym światem i rozwojem technologii. Tak jest też i teraz. Wśród nowych słów (niestety!) mamy quishing -metodę internetowego oszustwa, wykorzystującą spreparowany kod QR. W 2023 sporo nowych słów dotyczyło sztucznej inteligencji. Teraz dołącza do nich też slop, czyli z angielskiego "pomyje" - kiepskiej jakości treści generowane przez AI (w tym kontekście używane są też szwedzkie odpowiedniki, np. AI-skräp, "śmieci AI" czy AI-sörja "breja AI"). Wśród niewielu czasowników na liście mamy też tiktokifiera, czyli "tiktokizować", a więc tworzyć filmiki i inne treści, które będą klikalne. Na całe szczęście w tej grupie są nie tylko pojęcia, określające zjawiska niebezpieczne lub niskiej jakości. Na listę trafił bowiem avokadoskanner, skaner do awokado, który ułatwia określenie ich dojrzałości, a dzięki temu przyczynia się do zmniejszenia marnowania żywności - takie urządzenie pojawiło się w Szwecji w sklepach Coop, o czym informowały też polskie media.

Zaintrygowało mnie, że na liście znalazłam kilka określeń dotyczących lata,  urlopów i spędzania wolnego czasu - mamy coolcation, nowy trend w turystyce, polegający na podróżowaniu w chłodniejsze regiony zamiast do tych typowo wakacyjnych, (zbyt) ciepłych (od słów cool i vacation) - najwyraźniej swoimi wakacyjnymi wyjazdami do Szwecji nieświadomie praktykuję to od lat. Mamy też bratsommar - lato bez trosk, kiedy skupiamy się na wolności i czerpaniu przyjemności (co ciekawe, brat było kandydatem do tytułu Młodzieżowego Słowa Roku 2024). Mamy też kolejny czasownik: rawdogga, czyli robić coś bez planu, ale i powstrzymywać się od różnego rodzaju rozrywek. Takie "robić nic" - używane często w odniesieniu spędzania czasu bez telefonu, tabletu czy komputera.

Niestety, swój ślad na liście zostawiły też wojna w Ukrainie oraz przestępczość. Mamy tam "smoczy dron", drakdrönare, zapożyczenie z języka ukraińskiego (дрон-дракон, dron-drakon) - bezzałogowy dron zrzucający stopiony metal. Wśród nowych pojęć pojawiły się też barntorped oraz grön gumma - "dziecko-torpeda" i "zielona babka". Odnoszą się do dzieci i niekaranych wcześniej kobiet rekrutowanych przez organizacje przestępcze, umykających uwadze policji.

Które słowo najbardziej zapadnie Wam w pamięć? Które przydałoby się nam w polszczyźnie?

27 grudnia 2023

Nowe szwedzkie słowa 2023 - nyord

Jakie zjawiska były najbardziej charakterystyczne dla mijającego roku? O czym dyskutowano w Szwecji, czym żyły szwedzkie media? Czy odpowiedzi na te pytania można znaleźć w języku szwedzkim? Przyznaję się, jestem "językowym nerdem" (språknörd) i od wielu już lat z wypiekami na twarzy śledzę "listę nowych słów" (nyordslistan) opracowywaną przez Radę Języka Szwedzkiego i czasopismo "Språktidningen" (możecie posłuchać, jak opowiadam o tym zjawisku w serii wykładów "UAMówi). Zestawienie może przynieść sporo odkryć nie tylko pasjonatom języka - to w pewnym sensie doskonałe przypomnienie i przegląd wydarzeń i trendów z mijającego roku, bo to nie redakcja czy Rada wymyślają nowe frazy, tylko przedstawiają słowa i wyrażenia, które wyśledzono w mediach. 

Wpisy o listach z poprzednich lat przeczytacie Szwecjoblogu: 

2022 2021 * 2020 * 2019 * 2018 * 2017 * 2016 * 2015 * 2014 * 2013

Pełna lista zawierająca 34 wyrazy i wyrażenia opublikowana jest na stronach "Språktidningen" i Rady Języka Szwedzkiego. Ja co roku wybieram moim zdaniem najciekawsze przykłady. Co w takim razie znajdujemy na liście w tym roku? 



Jak zawsze pojawiają się tu zwroty związane z nowymi technologiami: w tym roku to kilka fraz dotyczących sztucznej inteligencji. Mamy do czynienia z generativ AI, narzędziami generatywnymi, czyli takim rodzajem technologii AI, który skupia się na generowaniu nowych treści (np. muzyki, obrazów, tekstów). Utwór albo głos może być AI-klonad, czyli skopiowany przez sztuczną inteligencję (co budzi wiele dyskusji). Na listę trafił też czasownik prompta, promptować, czyli zadawać pytania albo formułować instrukcje dla sztucznej inteligencji.

Oprócz tego na liście znalazła się "farma streamów", streamingfarm, grupa urządzeń i kont, które generują np. fikcyjne odtworzenia w serwisie Spotify, pozwalające na zwiększenie zysków lub pokazywanie, że dane treści są bardziej popularne niż w rzeczywistości. Nowym zjawiskiem w mediach społecznościowych jest deinfluencing, czyli namawianie do niekupowania pewnych produktów czy niekorzystania z pewnych usług. Twórcę internetowego, który publikuje tego typu treści można nazwać deinfluencerem. Wiele osób pozwalało sobie w ostatnim czasie na dopaminowy post, dopaminfasta, powstrzymywanie się od aktywności, które dają nam zastrzyk dopaminy, np. korzystania z mediów społecznościowych, alkoholu czy zakupów.

Na liście znalazło się też pojęcie zielonego kolonializmu, grön kolonialism, oznaczające eksploatowanie zasobów w jednej części świata lub kraju w imię rozwiązywania problemów ekologicznych w innym miejscu - czytałam o tym ostatnio w kontekście sytuacji Saamów w Skandynawii. Bardziej pozytywnie wydaje się brzmieć longtermism, ruch filozoficzny, o którym możecie też przeczytać w polskiej prasie. Longtermiści skupiają się na działaniach, które w długofalowej perspektywie mogą mieć pozytywny wpływ na przyszłość ludzkości. Także i u nas można usłyszeć o nowym zawodzie tzw. "wrażliwego czytelnika" czy też "czytelnika wrażliwości", känslighetsläsare - kogoś, kto pracuje z tekstami (książkami, artykułami lub dokumentami) i sprawdza, czy nie zawierają treści, które mogłyby urazić odbiorców. Na liście mamy też zwięzłe określenie hyschpengar, oznaczające łapówkę za milczenie (od onomatopeicznego nakazującego milczenie hysch, czyli ćśś, oraz pengar, czyli pieniądze). Podoba mi się też czasownik bubbelhoppa, czyli skakać z bańki do bańki, świadomie zmieniać otoczenie, żeby zdobyć wiedzę i poznać nowe perspektywy. Zaskoczyło mnie określenie nepo baby - nepodziecko to "dobrze urodzone" dziecko robiące karierę dzięki nepotyzmowi (pojęcie to często używane jest w odniesieniu do dzieci celebrytów, którym udało się odnieść sukces w karierze z tego samego obszaru co kariery ich rodziców). W Szwecji dyskutowało się w tym kontekście o rodzinie Skarsgårdów.

Na liście standardowo nie zabrakło wyrażeń, które stanowią komentarz do konkretnych wydarzeń ze Szwecji i świata. Na liście znajdziemy hasło det svenska tillståndet, dosłownie: szwedzki stan/stan w Szwecji. Odnosi się do sytuacji, kiedy przestępczość zorganizowana okazuje się mocno wpływać na społeczeństwo. O sytuacji w Szwecji pod tym określeniem donoszą media m.in. w krajach nordyckich. W mediach często pojawiało się określenie korankris, dosłownie: kryzys koraniczny, oznaczające napięcia polityczne wywołane aktami palenia Koranu w Szwecji. Na liście pojawiło się też słowo krigssponsor, sponsor wojny, określenie na przedsiębiorstwa, które poprzez import i eksportu swoich produktów do i z Rosji, a zatem poprzez podatki pośrednio pomagają finansować wojnę z Ukrainą. Na tegorocznej liście znów, tak jak w poprzednim roku, mamy słowo związane z inflancją. Tym razem to snikflation, która oznacza nie tyle podnoszenie cen za te same towary, co pogarszanie jakości produktów czy usług w tej samej cenie (od przymiotnika sniken - zachłanny).

Kolejna grupa przykładów to te związane ze naszym umysłem i ciałem. Mamy tu na przykład neurodiversitet, neuroróżnorodność, a więc różnorodność naszych możliwości poznawczych. Mamy toxisk positivitet, toksyczne pozytywne myślenie, polegające na szkodliwym już wypieraniu i zaprzeczaniu temu, co negatywne. Mamy też majtki menstruacyjne - menstrosa - oraz, hm, dzika (?) ciąża, vild graviditet, bez kontaktu z jednostkami ochrony zdrowia.

Z bardziej przyziemnych zjawisk zwróciłam też uwagę na pojęcie multilojal - multilojalny klient to ten, który korzysta z przywilejów dla stałych klientów w wielu sklepach, dzięki czemu może wybrać najlepsze ceny lub najkorzystniejsze rabaty. Situationship (tak pisze się o tym też w polskich mediach) to dłuższa bliska relacja pomiędzy związkiem romantycznym a przyjaźnią, takie "to skomplikowane". Moim ulubieńcem na tegorocznej liście jest tantparkour - "babciowy parkour": forma łagodnego treningu fizycznego dla osób starszych z wykorzystaniem przeszkód znajdujących się w naturalnym otoczeniu: ławek, stojaków na rowery, murków (wygooglujcie). I na koniec Barbenheimer: fenomen związany z premierami filmów Barbie i Oppenheimer tego samego dnia (przypominam, że ubiegłoroczna lista zwracała uwagę na fenomen barbiecore).

Co zwróciło w tym roku Waszą uwagę? Czy jakieś wyrażenie Wam się spodobało? Czy o pewnych trendach albo zjawiskach słyszeliście też w polskich mediach?

20 września 2023

Elin Anna Labba "Panowie nas tu przesiedlili. O przymusowych przesiedleniach w Szwecji"

Niech Was nie zmyli format tej książki. Niech Was nie zmylą malownicze krajobrazy, które zobaczycie na zdjęciach, saamskie joiki na tle ośnieżonych gór. To nie jest jeden z albumów, który przegląda się przy kawie - to lektura pełna goryczy. Książka Elin Anny Labby Panowie nas tu przesiedlili opowiada o przymusowych przesiedleniach Saamów, o ograniczeniu migracji ludzi i reniferów, do którego doszło w pierwszej połowie XX wieku. O odbieraniu prawa do ziemi i dyskryminacji. A także o stopniowym wynaradawianiu. Jak pisze Elin Anna Labba: 

To, jak szwedzkie władze interpretują pojęcie "nomada", zawiera w sobie pewną sprzeczność przyprawiającą o zawrót głowy. Ponieważ nomadzi to z definicji ludzie, którzy się przenoszą, władza wychodzi z założenia, że sama może ich dowolnie przenosić.
Wydaje mi się, że to temat w Polsce mało znany, choć procesy, o których pisze autorka, niestety wcale nie są w historii niczym obcym. Labba sama przywołuje zresztą takie ciemne rozdziały z historii rdzennej ludności w innych państwach: ubezwłasnowalnianie dzieci Aborygenów w Australii, internowanie Inuitów w Kalaallit Nunaat, jak po grenlandzku nazywa się Grenlandia, Czerokezi i inne plemiona w Stanach Zjednoczonych. Okazuje się, że losy Saamów to temat nieprzepracowany, przemilczany także w Szwecji. Na to też zwraca uwagę autorka:

W Szwecji dzieje Saamów to wciąż dzieje Saamów, nie zalicza się ch do rodzimej historii.

Jednocześnie w tekście nieraz czuć, że doświadczenie przesiedlenia stało się tabu dla tych, którzy go doświadczyli i dla ich potomków. Joik, tradycyjna forma pieśni Saamów, milkła. Joikować można kogoś lub coś, ulubione miejsca, góry. Co można joikować, gdy utraciło się ukochaną ziemię? Jak mówić o stracie? Kto ma przywrócić pamięć?

W Sápmi, gdzie dorastałam, mnóstwo ludzi opatrywało swoje rany milczeniem.

Panowie nas tu przesiedlili to debiutancka książka autorki, liryczny reportaż literacki. W 2020 otrzymała najbardziej prestiżowe szwedzkie literackie wyróżnienie - Nagrodę Augusta w kategorii Literatura faktu. W opisie jednego ze szwedzkich instagramowych postów ze zdjęciem tej książki znajduję myśl: "jak na książkę nagrodzoną jako literatura faktu jest tu zaskakująco mało faktów". Z telefonem w ręku zastanawiam się, czym są fakty. Czy fakty przestają nimi być, kiedy do głosu dochodzą też emocje? I czy wspomniane wyżej milczenie nie sprawia, że gdy fakty zostają przywołane, widać je wyraźniej?

Elin Anna Labba z początku wcale nie planowała pisania książki, próbę odtworzenia rodzinnej historii i zbieranie informacji o przesiedlonych traktowała jako pewnego rodzaju hobby, okazję do refleksji nad własną tożsamością. Ze starszego pokolenia, o którym opowiada ta książka, nie ma dziś niemal nikogo. Labba skomponowała więc kolaż, składający się ze wspomnień przekazywanych młodszym i wspomnień tych młodszych, zdjęć, listów, fragmentów joików, ale i dokumentów urzędowych, aktów prawnych, wycinków z gazet:

Jest to więc tekst oparty na chórze głosów. Anegdot, joiku, urywków wspomnień. Wątków i ścinków, które połączyłam ze sobą i splotłam. Czasem kolory są wyraźne, czasem jednak tkanina jest pełna dziur i ciszy. Przekaz ustny z czasem matowieje. Przyszło mi więc pogodzić się z tym, że forma tekstu mimowolnie upodabnia się do całej historii Saamów, jest jak tkana tasiemka do obwiązywania butów, którą pocięto siekierą. Nitki nawet się nie siepią, po prostu się urywają i trudno podjąć wzór na nowo.

Wydaje mi się, że nie umiałabym opowiedzieć o książce inaczej, jak właśnie tworząc układankę z wybranych cytatów. Najbardziej poruszyły mnie opowieści o kobietach, bo to one - jak obserwuje autorka - najsilniej odczuły skutki przesiedleń. Rzadko są wymieniane w dokumentach, najdotkliwiej odczuwają samotność, gdy nowe metody hodowli sprawiają, że coraz częściej pozostają w miejscach zamieszkania. Wstrząsające są historie matek, które musiały zostawić dzieci u krewnych, by uchronić je przed wyczerpującą podróżą. Nie wiedzą, że prawo nie pozwoli im po nie wrócić.

W książce natkniecie się nie raz na cytaty po saamsku. Pamiętam, jak czytałam książkę po raz pierwszy po szwedzku i frustrowało mnie, że ich nie rozumiem. Gdy czytam ją drugi raz, w polskim przekładzie, potykam się o fragment o tym, że konwencji, która zapoczątkowała przymusowe przesiedlenia, spisanej po norwesku i szwedzku, później przetłumaczonej na fiński - która później sprawiła, że niektórzy nigdy nie zdążyli się pożegnać z ziemią i z bliskimi - nigdy nie przetłumaczono na język Saamów. To w ten sposób autorka oddaje im teraz głos.

W języku najbliższym mojemu sercu słowa "pamiętać" i "opowiedzieć" brzmią niemal identycznie. Muitit to pamiętać, a muitalit - opowiedzieć. Pamiętamy o tych, o których opowiadamy.

Jeśli znacie język szwedzki, możecie posłuchać tutaj, jak autorka czyta fragment książki i opowiada o jej powstaniu. Poetyckość jej tekstu i ta łagodność w jej głosie przypominają mi o tym, co na okładkę napisała Ilona Wiśniewska: Labba opowiada szeptem o tym, o czym należałoby krzyczeć.


Szwecjoblog jest patronem medialnym książki.


Elin Anna Labba Panowie nas tu przesiedlili. O przymusowych przesiedleniach w Szwecji 
(Herrarna satte oss hit: Om tvångsförflyttningarna i Sverige)
przekład: Agata Teperek
Wydawnictwo Marginesy
2023

A wszystkich tych, którzy chcą przeczytać o Saamach więcej, odsyłam do:
  • artykułu "Prawo do ziemi", który Agata Teperek, tłumaczka książki Elin Anny Labby, opublikowała w miesięczniku Znak
  • rozdziału "Lapończyk ma pozostać Lapończykiem" w książce Made in Sweden Elisabeth Åsbrink (w moim przekładzie)
  • książki Kradzież Ann-Helén Laestadius, którą już niedługo będzie można przeczytać także po polsku (w moim przekładzie)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...