Zdarzyło się Wam kiedyś, że przeczytaliście jakąś książkę, a kiedy ktoś zobaczył ją u Was na półce i zapytał, o czym ona była, trudno było Wam ubrać to jakoś w słowa? Miałam też takie sytuacje, kiedy bardzo chciałam opowiedzieć o książkach na blogu, ale jakoś nie potrafię o nich napisać. Może trochę przez to, że to takie książki, które sprawiają, że podczas lektury skupiałam się za bardzo na emocjach, które we mnie wywołują?
Okazją do powrotu do tych tytułów okazał sie Tydzień Książki, cykliczna akcja członków grupy Blogi Językowe i Kulturowe, mająca na celu zachęcić do czytania książek. Dzisiejszy dzień jest ostatnim dniem akcji, linki do wszystkich tekstów z różnych blogów znajdziecie na dole. A klikając w TEN LINK możecie przeczytać mój tekst z ubiegłorocznej edycji.
O Poliglotycznych kochankach trudno mi pisać, tak jak chyba w ogóle trudno jest pisać o miłości, a tym bardziej o samym pragnieniu miłości i tęsknocie, nie tylko za miłością. Elllinor, Max i Lucrezia to bohaterowie o niełatwych życiorysach, pogubieni, ale brnący w tym zagubieniu naprzód. W książce o tak romantycznym tytule nie ma romantyzmu. Jest za to czasem niezrozumiała brutalność i pewien mrok, który fascynuje. A najbardziej wciąga śledzenie, jak splotą się ze sobą te trzy historie i co z każda z nich ma wspólnego z łączącym je manuskryptem. Świetnie się czyta.
Lina Wolff Poliglotyczni kochankowie
(De polyglotta älskarna)
Marginesy
2017
tłum. Dominika Górecka
Z początku trudno było mi przyzwyczaić się do rwanej, wielogłosowej narracji "Wszystkiego, czego nie pamiętam". Później taki format wydawał mi się jedynym odpowiednim, jedynym możliwym do opowiedzenia tej historii i stworzenia takiego klimatu. To opowieść o Samuelu, a raczej rekonstrukcja opowieści o nim. Głównego bohatera, który zginął w wypadku samochodowym, poznajemy bowiem poprzez wspomnienia innych. Niesamowita, hipnotyzująca książka o pamięci, tożsamości i relacjach międzyludzkich.
Jonas Hassen Khemiri Wszystko, czego nie pamiętam
(Allt jag inte minns)
Czarna Owca
2017
tłum. Elżbieta Frątczak-Nowotny
"Słoneczne miasto" to pierwsza z krótkich powieści wydanych w tomie o tym samym tytule. Od początku wydawała mi się inna, od "dorosłych" utworów Tove Jansson, które czytałam wcześniej. Świat, który opisuje, miasto pełne pensjonatów dla emerytów, sprawiał wrażenie bardzo hermetycznego, wszystko było bardzo teatralne - postaci, dialogi, bal. Trochę sztuczne. Ale może właśnie o to chodziło?
Tove Jansson Słoneczne miasto
(Solstaden)
Marginesy
2017
tłum. Justyna Czechowska
1 marca
3 marca
4 marca
5 marca
6 marca
7 marca
Szwecjoblog - Książki, o których nie potrafię napisać (TU JESTEŚ)
Ja też mam kilka swoich ulubionych pozycji, których po prostu nie da się opisać :)
OdpowiedzUsuń