Agnieszkę i Konrada poznałam, kiedy przygotowywali się do wyprowadzki do Szwecji, razem z psem Boccą - od tego zaczęła się ich obecność w Internecie jako Kundelek na Biegunie. Śledząc Kundelka w sieci mogliśmy razem z nimi poznawać kulturę nowego państwa oraz dialekt w jakim szczekają psy Husky 😉 czytać o lekcjach języka szwedzkiego i szukaniu pracy w Szwecji. Dziś mówią o sobie, że w Szwecji czują się jak w domu. Stado powiększyło się o kota i kolejnego psa. Niedawno otworzyli sklep internetowy swojej firmy Feels Like North, w którym znajdziecie ich ręcznie wykonane drewniane kubki, lampy, meble, a także kolczyki wyplatane przez Agnieszkę (przedmioty polecałam Wam w "prezentowniku"). Na Instagramie dalej opowiadają o swoim życiu codziennym na Północy.
Z Agnieszką porozmawiałam o tym, jak to wszystko się zaczęło, co fascynuje ich w Szwecji i co ich z nią łączy i o internetowych opowieściach.
Z Agnieszką porozmawiałam o tym, jak to wszystko się zaczęło, co fascynuje ich w Szwecji i co ich z nią łączy i o internetowych opowieściach.
Jak to się stało, że w ogóle trafiliście do Szwecji?
Szwecja
nigdy nie była utęsknioną destynacją. Nie wiedzieliśmy, że miasto Skellefteå istnieje,
dopóki Konrad nie dostał się na studia z technologii drewna właśnie na tym
odległym (dla nas wtedy) krańcu świata. Przyjechaliśmy otwarci na nowe, nie
oczekując niczego. Zostaliśmy, bo przekorny los postanowił nagrodzić nas swoim
miejscem na Ziemi, gdzie czujemy się jak w domu.
I to tam narodził się pomysł na Feels like North? Skąd pomysł na firmę i taką nazwę?
Pracowałam
wtedy przy wystawie Titanic. Bywały dni, kiedy niewiele się działo. Wyjęłam
rolkę papieru z kasy i zaczęłam zapisywać pomysły. Te niedoszłe paragony
stanowią teraz podstawę naszej firmy. Miało być po naszemu, miało być
nowocześnie, miało być w zgodzie ze światopoglądem.
Wegański
design inspirowany Laponią. Feels Like North. Dlaczego like North a nie that’s? Nie jesteśmy stąd. Możemy kochać to miejsce i chcieć nieść dalej
inspiracje które nas tutaj uwodzą, ale nigdy nie będziemy rodowitymi
mieszkańcami tych ziem i bardzo to szanujemy. Rękodzieło lapońskie jest
wyjątkowe.
Na samym pomyśle się nie skończyło. Wygraliście konkurs inwestorski.
Z
tymi zwitkami papieru, bezczelnie wręcz, zgłosiliśmy się do konkursu
organizowanego przez nasze miasto. Konkursu, w którym nagrodą był odpowiednik
spółki z o.o. oraz roczne wsparcie ekspertów z rożnych dziedzin. Wygraliśmy.
Dotarło
do nas, że inni w nas wierzą. W ten właśnie pomysł. Nasze produkty to głównie
elementy wyposażenia wnętrz - lampy z drewnianego poroża, świeczniki, meble
oraz drewniane kubki. Wszystko w nowoczesnej wersji.
I nikt wcześniej na to nie wpadł?
Myślę że każdy pomysł płynący z serca to mix wyjątkowej wrażliwości i możliwości na rozwój. My zakochaliśmy się w naturze, a to miejsce pozwala nam realizować misję zgodną z naszym światopoglądem.
I nikt wcześniej na to nie wpadł?
Myślę że każdy pomysł płynący z serca to mix wyjątkowej wrażliwości i możliwości na rozwój. My zakochaliśmy się w naturze, a to miejsce pozwala nam realizować misję zgodną z naszym światopoglądem.
No właśnie, mówisz o naturze. To jedno z pierwszych pojęć, które wielu osobom przychodzi do głowy, kiedy słyszą słowo "Szwecja".
Tutaj
nauczyliśmy się co naprawdę oznacza bliskość natury. Mieszkając wcześniej w
Poznaniu, wpadliśmy w rytm wielkiego miasta i zatraciliśmy wewnętrzny spokój.
Tu, na północy żyje się w pewnym dualizmie - kocha się naturę a jednocześnie
próbuje się ją regulować i panować nad nią. A ona zdaje się być tutaj
nieposkromiona.
W Szwecji poczuliście się jak w domu, w Szwecji wiele się nauczyliście. W Szwecji zaufano Wam na tyle, że uzyskaliście wsparcie dla Waszego biznesu, mieliście też okazję stać się częścią kampanii promującej Skellefteå. Opowiesz o tym co więcej?
Płakałam,
kiedy poproszono mnie o bycie ambasadorem mojego miasta. O opowiedzenie swojej
historii, która jest tak naprawdę opowieścią o nowych początkach.
Zrealizowaliśmy wspólnie film. Oddaję głos obrazowi:
Wasz profil na Instagramie to miejsce niezwykłe, które już przyciągnęło ponad osiemnaście tysięcy obserwujących. Pokazujesz tam Wasz szwedzki dom i dzielisz się tam sporą częścią Waszego życia, różnych jego aspektów. Stał się przyjazną platformą do rozmów o uczuciach.
Nie
umiem pisać tylko o Szwecji. Nie jestem kompetentna, nie mam w sobie aż takiej
pasji. Nie umiem też pisać tylko o psie, a od tego zaczął się nasz profil.
Dlatego piszę o życiu. A życie - raz przynosi sukcesy i radości, innym razem
chorobę i smutki. Na pewno ważne tematy dla mnie to życie tylko i wyłącznie
swoim życiem, walka z chorobą bipolarną, codzienne życie w tym niezwykłym
miejscu. Nie umiem w sztywne definicje i mówienie o własnych przekonaniach jak
o ogólnie obowiązujących prawdach.
Na Instagramie, który przecież przede wszystkim kojarzy nam się z obrazkami, ty przede wszystkim piszesz, tworzysz opowieści.
Uważam,
że życie jest opowieścią samo w sobie. I że o tej opowieści przychodzi nam
opowiadać we własny sposób. Narracja którą tworzymy, tworzy naszą
rzeczywistość. Zwracajmy na nią uwagę. Życzę Wam, niezależnie od tego gdzie
jesteście i jakie są Wasze pragnienia, żeby ta opowieść trwała. I była piękna
(dla Was!).
Cudownie jest odnaleźć swoje miejsce na ziemi... Mi też marzy się takie miejsce w Szwecji😊
OdpowiedzUsuń