Kiedy niedawno opowiadałam, że w pierwszej połowie grudnia najpierw wybieram się do Szkocji, a później do Szwecji, niektórzy słuchacze wyglądali, jakby chcieli popukać się w głowę. No bo w grudniu, na tę późną, ciemną i zimną jesień najlepiej przecież jest uciec stąd do cieplejszych, pogodniejszych krajów! Wielu myśli wtedy o Wyspach Kanaryjskich czy Tajlandii, a ja - jak zwykle - spoglądam w zupełnie innym kierunku.
Mam nadzieję, że w kilku kolejnych wpisach, naładowanych po brzegi zdjęciami z wycieczki, uda mi się przekonać Was, że grudniowy wypad do Szwecji to naprawdę świetny pomysł. Pokażę Wam, co najbardziej podobało mi się w przedświątecznym klimacie Sztokholmu i podpowiem, co możecie zobaczyć, jeśli chcielibyście wybrać się do szwedzkiej stolicy w podobnym okresie.
Miałam ogromne szczęście, że pogoda podczas mojej wycieczki okazała się niezwykle łaskawa. Pięknie było zobaczyć miasto skąpane w porannym słońcu, dużo przyjemniej też spacerowało się ulicami Sztokholmu w takich warunkach. Uroku dodawało jeszcze to, że wiele miejsc udekorowanych było choinkami, girlandami czy lampkami. Z ciekawością przypatrywałam się na przykład świątecznym ozdobom i kwiatowym aranżacjom w Zamku Królewskim.
W grudniu w wielu miastach pojawiają się też zimowe, adwentowe atrakcje: w Sztokholmie to na przykład jarmark bożonarodzeniowy na Stortorget, gdzie można kupić tradycyjne ozdoby świąteczne, świece, sery, rękodzieło, produkty regionalne, a także zjeść prażone migdały, napić się grzanego wina lub kawy albo wziąć udział w loterii, czy lodowisko przy Kungsträdgården.
Sztokholm po zachodzie słońca pokazał swoje inne oblicze - jak to w Szwecji w okresie przed świętami - rozświetlone świecznikami i gwiazdami w oknach, świątecznymi girlandami i lampkami choinkowymi. Odwiedziłam Żelaznego Chłopca (Järnpojke), o którym kilka lat temu czytałam na blogu Moniki (Polka w Szwecji). Rozpoznajecie na zdjęciu najwęższą uliczkę w Sztokholmie?
Ponieważ mój wyjazd przypadł akurat na tydzień noblowski, którego kulminacją był Dzień Noblowski (10 grudnia), nie mogłam ominąć Muzeum Nobla. Dowiedziałam się dużo zarówno o tegorocznych laureatach, jak i o samej nagrodzie i różnych smaczkach z jej historii. Po wejściu do muzeum zwracają uwagę portrety i krótkie biogramy nagrodzonych, przesuwające się pod sufitem - nieźle daje to do myślenia, jak bardzo zmieniał się nasz świat dzięki wszystkim tym badaczom, działaczom i literatom. Wzruszyła mnie część wystawy poświęcona literaturze właśnie, gdzie zwiedzający mogli przeczytać dzieła nagrodzonych pisarzy i zaznaczyć swój ulubiony fragment. W tomie Szymborskiej ktoś zaznaczył swój ulubiony wiersz - "Kot w pustym mieszkaniu" (Katt i tom våning).
Już we wtorek zapraszam Was na drugą część relacji - będzie bajecznie!
Musiało być wspaniale! Królewska choinka z flagami Szwecji... no i Szymborska po szwedzku <3 Czekam na dalszą część relacji :)
OdpowiedzUsuńSztokholm w grudniu. A na północ nie przyjechała ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie mam w planie zimowy Sztokholm. Nie obrazilabym się za odrobinę śniegu!
OdpowiedzUsuń