25 marca 2018

Kobieta w języku szwedzkim - 5 ciekawostek

Z czym kojarzy się Wam marzec? Z wiosną? Słońcem? Ogrodem? Dniem Wagarowicza? A może Dniem Kobiet? Wybierając temat akcji "W 80 blogów dookoła świata" postawiliśmy właśnie na to ostatnie skojarzenie! Dziś na blogach językowych i kulturowych możecie spodziewać się zatem wpisów poświęconych kobietom - z perspektywy różnych języków świata.


KOBIETA A KRÓLOWA

Szwedzkie słowo kvinna, oznaczające kobietę, jest spokrewnione z angielskim słowem queen, oznaczającym królową. 


NAUCZYCIELKA CZY NAUCZYCIEL?

Pamiętacie, ile emocji wzbudziło u nas słowo "ministra"? W Szwecji tendencja jest zupełnie przeciwna. Tam w duchu równouprawnienia od kilkudziesięciu lat dąży się do używania neutralnych płciowo nazw zawodów i tytułów. "Kobiece" nazwy zawodów (np. lärarinna vs lärare) są uważane za przestarzałe, a podkreślanie, jakiej płci jest osoba, wykonująca daną pracę, jest niepotrzebne, bo ważniejsza jest nie płeć, ale kompetencje. 
(znającym szwedzki polecam tekst na ten temat ze "Språktidningen")
Przyznaję, że ja też stoję po tej stronie argumentacji, że to właśnie istnienie jednej, neutralnej formy, bardziej kojarzy mi się z równouprawnieniem niż tworzenie nowych nazw dla nowych stanowisk. Przedstawiam się jako lektor języka szwedzkiego, tłumacz, językoznawca, filolog lub bloger (i zaciskam zęby, kiedy redaktorzy i tak robią ze mnie filolożkę czy tłumaczkę 😉 ).


PAN PIELĘGNIARKA

Co ciekawe za neutralne płciowo uważa się słowo sjuksköterska, pielęgniarka, choć gramatycznie rzecz ujmując przyrostek -(er)ska służy do tworzenia żeńskich nazw zawodów, np. sångare - sångerska (śpiewak, piosenkarz - śpiewaczka, piosenkarka). Oznacza to, że mężczyźni pracujący w tym zawodzie też tytułują się jako sjuksköterska.


KOCHANA BABA

Pierwszym znaczeniem szwedzkiego słowa gumma jest "stara kobieta, staruszka". Tego słowa można używać też lekceważąco, bardziej jako "starucha, stara baba", także opisując kogoś, kto zachowuje się jak taka "stara baba". Zawsze bawiło mnie jednak, że gumman mówi się też pieszczotliwie, np. do żony (nie tylko w sensie "moja stara" 😉), małej dziewczynki, a nawet do zwierząt! Lilla gumman znaczy bardziej "słoneczko", "skarbie", "kochanie".


CZŁOWIEK JEST KOBIETĄ!

Na koniec zostawiłam moją ulubioną ciekawostkę:
We współczesnym języku szwedzkim rzeczowniki występują w dwóch rodzajach, utrum (rodzaj ogólny, nazywany też wspólnym - słowa, które mogą występować z rodzajnikiem en) oraz neutrum (rodzaj nijaki - słowa, które mogą występować z rodzajnikiem ett). Rzeczowniki rodzaju ogólnego zastępujemy zaimkiem den, a rodzaju nijakiego - det, np. Jag har en hund. Den är gammal. (Mam psa. On jest stary). Dawniej szwedzki wyróżniał jednak rodzaj żeński (femininum) i męski (maskulinum), do których przypisane były zaimki han (on) i hon (ona). Ślady tego przetrwały w języku - słowo "człowiek", en människa, jest rodzaju żeńskiego. 
W Biblii czytamy zatem, że "Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył" (Rdz 1, 27), a po szwedzku "Gud skapade människan till sin avbild, till Guds avbild skapade han henne", a więc "na obraz Boży stworzył".


Przeczytajcie, co o kobietach w języku piszą inni blogerzy:

Chiny
Biały Mały Tajfun: Z czym się Chińczykom kojarzą kobiety?

Dania
Ukryty Kot: Kobieta w języku duńskim

Finlandia
Suomika: Kobiece sprawy po fińsku (tylko dla kobiet!)

Francja
Demain,viens avec tes parents!: Stąd do wieczności 
Madou en France: 8 niezwykłych kobiet, które odmieniły Francję  

Grecja
Powiedz to po grecku: O określeniach kobiety w języku greckim  

Gruzja
Gruzja okiem nieobiektywnym: Kobiety w języku gruzińskim  

Hiszpania
Hiszpański dla Polaków: Kobieto, to musisz wiedzieć o hiszpańskim!  

Irlandia 
W Krainie Deszczowców: Kobieta po irlandzku  

Japonia
japonia-info.pl: „Kobiecy” pierwiastek w jōyō-kanji  

Kirgistan
Kirgiski.pl: Kobieta w języku kirgiskim 

Niemcy
Niemiecki w Domu: Kobieta w Niemczech 

Rosja
Dagatlumaczy - blog o tłumaczeniach i języku rosyjskim: “Kobieta” w języku rosyjskim 

Turcja
Turcja okiem nieobiektywnym: Czy Turczynki chcą nosić hidżab?  

USA
USA Papuga z Ameryki: Jak ubierają się kobiety w USA? 

Wielka Brytania
Angielska Herbata: Angielskie idiomy z kobietą w tle 
English-Nook: 6 żon Henryka VIII 
Angielski dla każdego: Królowa, czyli najważniejsza kobieta w Wielkiej Brytanii 

Włochy
Po Prostu Włoski: Kobieta w języku włoskim - idiomy i powiedzenia  

Różne języki
Enesaj.pl: Kobieta w językach turkijskich 

19 marca 2018

Martin Holmén "Klincz" - kryminał noir

Harry’ego Kvista, bohatera powieści Klincz, można właściwie określić mianem antybohatera, który nie wzbudza sympatii czytelnika. Kvist to zmęczony życiem były bokser o słabnącej kondycji fizycznej, przez swoją biseksualną orientację seksualną stracił szansę na sportową karierę, odsiedział swoje w więzieniu, prawdopodobnie także przez to stracił kontakt z żoną i córką. Zajmuje się ściąganiem długów na prywatne zlecenia oraz szukaniem zaginionych dziewczyn, a w pracy nie przebiera w środkach. Kiedy jeden z dłużników zostaje zamordowany, wszystkie podejrzenia kierują się na Kvista. Harry musi znaleźć świadka, który może ujawnić, co wydarzyło się naprawdę, i próbuje rozwiązać zagadkę śmierci Zetterberga na własną rękę.



Początkowo intrygująca i pociągająca wydawała mi się inność tej książki, nietypowa sceneria oraz zapadający w pamięć bohater. Podobał mi się specyficzny klimat, kojarzący się z filmami noir (z nimi kojarzy mi się też bardziej szwedzka, minimalistyczna okładka): jest tu femme fatale, są nocne obrazy brudnego miasta, szczegółowe opisy Sztokholmu lat 30., spowitego grudniowym chłodem, gdzie co krok mija się burdele, meliny, dilernie, dzielnice biedy, jak i domy karierowiczów. Wszechobecny jest dym papierosów i cygar, a autor nie szczędzi czytelnikowi opisów błota, krwi, potu, spermy i łez. Pełne detali były też opisy ubrań, bokserskich ciosów.  

Patrzę kontrolnie na mój zegarek marki Viking. Stoję w deszczu przed domem Zetterberga, w miejscu, gdzie najwytworniejsza ulica w mieście spotyka się z ciemnymi zaułkami. Tutaj, w  kwartale domów wokół kościoła Świętej Klary, nocami rządzą handlarze walut, drobni złodziejaszkowie, alfonsi i dziwki. Wśród hoteli, biur bukmacherskich i nielegalnych barów oszuści z całego miasta czają się na prowincjuszy, którzy w swoich niedzielnych ubraniach, z zaczesanym na mokro przedziałkiem zjeżdżają do stolicy prze Dworzec Centralny. Godzinę później są oskubani do czysta jak zarżnięta gęś.

Klincz różni się od dotychczas znanych mi kryminałów skandynawskich, w których bohaterowie dążą do przywrócenia stanu harmonii - czytelnik ma wrażenie, że w świecie Harry'ego Kvista sprawiedliwość jako taka nie istnieje. Chwilami można wręcz odnieść wrażenie, jakby szokowanie moralnością bohaterów stało się dla autora ważniejsze niż opowiedzenie historii samej w sobie.

Historia zaś nie jest specjalnie oryginalna, jak na kryminał brakowało mi zaangażowania czytelnika w próbę rozwiązania zagadki. Oprócz głównego bohatera nie pojawia się wiele postaci drugoplanowych, stąd można spodziewać się, że wszyscy ci, którzy już są wymienieni z imienia lub nazwiska, muszą odegrać ważną rolę w zakończeniu. Historia poprowadzona jest także dość nierówno – z początku dzieje się bardzo dużo, w drugiej części akcja bardzo spowalnia, czytelnik w zasadzie może zdążyć „zapomnieć”, o co Kvistowi tak naprawdę chodziło, a kwestia zagadkowego morderstwa i niesłusznych podejrzeń na pewien czas schodzi na dalszy plan. Po pewnym czasie mogą irytować natrętne powtórzenia pewnych konstrukcji – opisy odgryzania końcówki cygara, kości „strzelających”, gdy tylko Kvist się prostuje, czy nawiązania do kiepskiej pamięci bohatera. 

Skandynawskie kryminały przeżyły już swój największy boom, ale wciąż należą do bardzo poczytnych książek. Klincz mogę polecić tym miłośnikom gatunku, którzy szukają czegoś wychodzącego poza znane im schemat, żeby na własnej skórze przekonali się czy może właśnie tego im brakowało. Moim zdaniem Klincz miał ogromny potencjał, który nie został do końca wykorzystany. Bohater, choć czasem wzbudza odrazę, niewątpliwie zostaje w pamięci - Harry Kvist wróci w następnych częściach trylogii. 

Martin Holmén Klincz (Clinch)
Wydawnictwo Editio
2018
tłum. Alicja Rosenau

07 marca 2018

Książki, o których nie potrafię napisać

Zdarzyło się Wam kiedyś, że przeczytaliście jakąś książkę, a kiedy ktoś zobaczył ją u Was na półce i zapytał, o czym ona była, trudno było Wam ubrać to jakoś w słowa? Miałam też takie sytuacje, kiedy bardzo chciałam opowiedzieć o książkach na blogu, ale jakoś nie potrafię o nich napisać. Może trochę przez to, że to takie książki, które sprawiają, że podczas lektury skupiałam się za bardzo na emocjach, które we mnie wywołują?

Okazją do powrotu do tych tytułów okazał sie Tydzień Książki, cykliczna akcja członków grupy Blogi Językowe i Kulturowe, mająca na celu zachęcić do czytania książek. Dzisiejszy dzień jest ostatnim dniem akcji, linki do wszystkich tekstów z różnych blogów znajdziecie na dole. A klikając w TEN LINK możecie przeczytać mój tekst z ubiegłorocznej edycji.



Poliglotyczni kochankowie



O Poliglotycznych kochankach trudno mi pisać, tak jak chyba w ogóle trudno jest pisać o miłości, a tym bardziej o samym pragnieniu miłości i tęsknocie, nie tylko za miłością. Elllinor, Max i Lucrezia to bohaterowie o niełatwych życiorysach, pogubieni, ale brnący w tym zagubieniu naprzód. W książce o tak romantycznym tytule nie ma romantyzmu. Jest za to czasem niezrozumiała brutalność i pewien mrok, który fascynuje. A najbardziej wciąga śledzenie, jak splotą się ze sobą te trzy historie i co z każda z nich ma wspólnego z łączącym je manuskryptem. Świetnie się czyta.


Lina Wolff Poliglotyczni kochankowie
(De polyglotta älskarna)
Marginesy
2017
tłum. Dominika Górecka


Wszystko, czego nie pamiętam



Z początku trudno było mi przyzwyczaić się do rwanej, wielogłosowej narracji "Wszystkiego, czego nie pamiętam". Później taki format wydawał mi się jedynym odpowiednim, jedynym możliwym do opowiedzenia tej historii i stworzenia takiego klimatu. To opowieść o Samuelu, a raczej rekonstrukcja opowieści o nim. Głównego bohatera, który zginął w wypadku samochodowym, poznajemy bowiem poprzez wspomnienia innych. Niesamowita, hipnotyzująca książka o pamięci, tożsamości i relacjach międzyludzkich.


Jonas Hassen Khemiri Wszystko, czego nie pamiętam
(Allt jag inte minns)
Czarna Owca
2017
tłum. Elżbieta Frątczak-Nowotny

Słoneczne miasto



"Słoneczne miasto" to pierwsza z krótkich powieści wydanych w tomie o tym samym tytule. Od początku wydawała mi się inna, od "dorosłych" utworów Tove Jansson, które czytałam wcześniej. Świat, który opisuje, miasto pełne pensjonatów dla emerytów, sprawiał wrażenie bardzo hermetycznego, wszystko było bardzo teatralne - postaci, dialogi, bal. Trochę sztuczne. Ale może właśnie o to chodziło?


Tove Jansson Słoneczne miasto
(Solstaden)
Marginesy
2017
tłum. Justyna Czechowska





1 marca 

2 marca


3 marca

4 marca


5 marca

6 marca

7 marca
Szwecjoblog - Książki, o których nie potrafię napisać (TU JESTEŚ)

05 marca 2018

Porozmawiajmy o okresie - Tak, mam okres, a co?



Na tę książkę czekałam od dawna. Od dawna, to znaczy odkąd tak bardzo polubiłam vlogi Clary Henry, jej poczucie humoru, narrację pełną anglojęzycznych wtrętów, wewnętrznych dialogów i przemycanych co chwilę göteborskich żartów (o specyficznym humorze z göteborga możecie poczytać w TYM WPISIE). I w pewnym sensie od dawna, bo brakowało mi takiej książki, kiedy sama byłam nastolatką, naszym głównym nieobciachowym źródłem informacji o miesiączce było wtedy chyba "Bravo". Od czasu, kiedy miałam okazję przeczytać tę książkę po szwedzku, miałam nadzieję, że będzie mogła też wpaść w ręce polskich "menstruatorek" - i nie tylko.



Nie wiecie, kim jest autorka? Clara Henry  (w szwedzkim wydaniu książki znalazła się na okładce, w polskim na okładce nie ma nawet jej nazwiska),  to jedna z najpopularniejszych i najbardziej rozpoznawanych szwedzkich vlogerek. Jej kanał na YouTube śledzi ponad 430 000 subskrybentów. Największą popularność i oglądalność zdobyła dzięki swoim filmikom i podcastom na temat menstruacji, jako vlogerka była kilkakrotnie nagradzana na szwedzkiej gali Guldtuben. Prowadziła własny talk show na kanale telewizyjnym Kanal 5, miała własny program w stacji radiowej, była też współgospodarzem szwedzkich krajowych preselekcji do Konkursu Piosenki Eurowizji (Melodifestivalen). Na Targach Książki w Göteborgu w 2015 roku na autograf w książce Clary Henry czekała kolejka najdłuższa w historii targów.




Nie wiecie, o czym jest ta książka? W dużym skrócie: w ośmiu rozdziałach (dziewiąty jest epilogiem), różniących się od siebie zarówno charakterem jak i layoutem, Clara kolejno: 
 opisuje swoje niezbyt zadowalające doświadczenia ze zdobywania informacji na temat miesiączki w szkole czy w rodzinie (temat był bagatelizowany, a rozmowy nie były szczególnie wspierające, za to otoczone aurą tajemniczości i niezręczności),
 podpowiada, jak przygotować się na pierwszą miesiączkę, obala często powtarzane mity na temat okresu, omawia różnice między różnymi środkami higienicznymi,
✔ prezentuje teoretyczne, ważne informacje, a także ciekawostki na temat historii menstruacji,
 przekonuje, dlaczego i jak warto oswoić tabu związane z miesiączką i pisze o „menstruacyjnym seksizmie”,
✔ radzi, jak radzić sobie z nieprzyjemnymi i uszczypliwymi komentarzami dotyczącymi okresu, padającymi ze strony mężczyzn (do tej części nawiązuje tytuł książki),
 pokazuje, co mają ze sobą wspólnego feminizm i menstruacja (i golenie nóg),
✔ podpowiada sposoby i triki na ułatwienie sobie życia podczas „tych” dni.

Za co polubiłam tę książkę?
♥ za szczere wypowiedzi i wyznania na temat krwawienia, zmieniania podpaski, czy nawet wymiotowania z bólu menstruacyjnego - wszystko to, o czym "menstruatorki soon-to-be" powinny wiedzieć, ale często wstydzą się o to zapytać,
♥ za to, że książka może być odkrywcza dla kobiet, które nie są "początkujące" w temacie: zaskakują statystyki, ciekawe jest spojrzenie na cały biznes związany ze sprzedażą środków higienicznych,
♥ za to, że będzie można ją wcisnąć każdemu, kto rzuci tekstem w stylu "Masz okres, czy co",
♥ za ciągłość z tym, co i w jaki sposób Clara prezentuje w swoich vlogach (część jest bezpośrednio zaczerpnięta z vlogów) – nie brakuje angielskich wtrętów czy komentarzy rodem z internetowych memów (choć domyślam się, że akurat to dla niektórych może być to dość irytujące)
♥za zachowanie oryginalnego layoutu: ze zdjęciami niczym z Instagrama, numerowanymi listami pomysłów i "złotych rad" jak z blogowych wpisów, z charakterystycznymi czcionkami i rysunkami,
♥ za używane (wymyślone?) przez Clarę słowa związane z okresem, np.  "posiadaczki macicy" (livmoderbärare) zamiast "kobiety" (bo ten termin obejmuje też osoby niebinarne, których menstruacje przecież też dotyczy) czy spodnie okresówki (mensbralla) - poplamione spodnie, na które przeciekła podpaska,
♥ za żarty słowne i "suchary" (choć chyba bardziej śmieszyły mnie po szwedzku, to aż podskoczyłam z radości, że w ogóle spróbowano je przetłumaczyć jako dowcipy po polsku).


Dlaczego ta książka wydaje mi się tak ważna, mimo że właściwie nie przepadam za poradnikami? Bo to z odzywką "masz okres czy co?" to prawda. Bo książka uświadomiła mi, dorosłej kobiecie, że o menstruacji rozmawia się naprawdę za mało. A wreszcie, jakiś czas temu w internecie zaczęły krążyć cytaty z podręcznika do wychowania do życia w rodzinie dla gimnazjum takie jak: "Ginekolog to nie dentysta - regularne kontrole w Waszym wieku nie są konieczne. Jeśli dziewczyna czuje się zdrowo i ma kogoś zaufanego, kto odpowie na pytania czy rozwieje jej wątpliwości (najlepiej, by była to mama), wizyta jest niepotrzebna", "Nie zaleca się natomiast stosowania tamponów - młode dziewczęta są bardziej od dorosłych kobiet podatne na infekcje dróg rodnych, a tampony temu sprzyjają. Lepiej więc z nich zrezygnować lub pozostawić ich stosowanie na wyjątkową okazję" czy "Dominantą psychiki kobiecej jest pragnienie miłości, które u kobiety przejawia się jako ważna potrzeba. Równocześnie występuje u niej pragnienie spotkania takiego mężczyzny, z którym mogłaby stworzyć trwały związek małżeński i posiadać potomstwo oraz który opiekowałby się nią i ich dziećmi". Książka dla nastolatek, która zachęca do konsultacji z ginekologiem, podaje zalety stosowania tamponów czy próbuje rozprawić się ze stereotypowymi rolami kobiet i mężczyzn i pisze o feminizmie wydaje mi się tym bardziej potrzebna.

Co jeszcze uświadomiła mi lektura tej książki w polskim przekładzie? Że język polski jest fatalny jeśli chodzi o neutralne nazywanie żeńskich narządów płciowych. Clara, ponieważ uwielbia angielskie wtręty, wrzuca czasem vajay-jay i punani, ale najczęściej posługuje się słówkiem snippa. Snippa to żeński odpowiednik dla snopp, siusiaka (a więc, co, siuśka?). A u nas? Mamy cipki, które czasem wydają się za wulgarne i całą masę infantylnych zwrotów. W polskim przekładzie "Tak, mam okres, a co?" stanęło więc na... muszelce. Nie raz miałam też wrażenie, jakby redakcja próbowała powściągnąć trochę język Clary. Choć wiele angielskich wulgaryzmów zostało i choć tekst naszpikowany jest młodzieżowymi odzywkami, to Clarze zdarza się po polsku wykrzyknąć "do diabła" (serio, znacie kogoś, kto tak mówi, poza postaciami z książek?) czy pisać o "kopnięciach w mosznę" zamiast prosto z mostu o kopać w jaja. Kluczowy dla książki przewodnik wkurzonej Clary po tym, jak nie dać sobą pomiatać, czy wręcz nie dawać sobie wcisnąć gówna, którego motto brzmi ta ingen skit (tak, tam samo jak angielskie don't take shit, na ilustracji w książce jest nawet kupa!) to "nie przejmuj się gadaniem".

Poza tym, że jest to książka bardzo w stylu Clary, to też książka bardzo szwedzka. Sporo tu odwołań do wydarzeń ze Szwecji, szwedzkich programów telewizyjnych, jest też portret Edwarda Bloma, który w Polsce jest raczej nieznany (chyba że ktoś oglądał tegoroczne Melodifestivalen). Wreszcie jest też przepis na ciasteczka malinowe, hallongrottor, którego miejsce w tej książce wydaje się bardziej zrozumiałe, kiedy zdaje się sobie sprawę, że hallongrotta (dosłownie malinowa pieczara) to kolejne potoczne określenie na "muszelkę", vajayjay, punani (PS Mnie śmieszy).


Jeśli ten tytuł jeszcze nie wpadł Wam w ręce, a chcecie poznać styl Clary Henry, podrzucam dwa filmiki z jej kanału, których treść weszła w skład książki:


20 wymówek, jeśli zrobią ci się spodnie okresówki:


10 sposobów noszenia środków higienicznych do toalety:

Clara Henry Tak, mam okres, a co?
(Ja, jag har mens, hurså?)
Wydawnictwo Buchmann
2018
tłum. Agata Teperek