08 lipca 2018

Na szkierach: Sandhamn [zdjęcia]

Skaliste wysepki, plaże, wiatr, zapach wody i czerwone domki... Jak tu nie kochać archipelagu szkierowego? 

O szkierach archipelagu sztokholmskiego pisałam już dwa razy: o pocztówkowym Vaxholmie i o zimowym rejsie po archipelagu. Tym razem dotarłam do Sandhamn, niewielkiego miasteczka położonego na wyspie Sandön (którą zresztą często potocznie i tak nazywa się Sandhamn, od miasteczka właśnie). Nazwa brzmi znajomo? To właśnie tutaj rozgrywa się akcja kryminałów Viveki Sten z Thomasem Andreassonem i Norą Linde jako głównymi bohaterami. O trzech trzech odsłonach tych kryminałów: książkowej, serialowej - szwedzkiej i serialowej - polskiej (!) pisałam w tym tekście. O Sandhamn czytałam nie tylko w kryminałach, ale i na blogu Moniki - Polka w Szwecji. Jej zdjęcia oczarowały mnie tak bardzo, że podczas kolejnego pobytu w Sztokholmie nie mogłam sobie odpuścić takiej wycieczki.

Do Sandhamn pływają statki Cinderella, na stronie przewoźnika strömma.se możecie sprawdzić rozkład rejsów i zarezerwować bilety. Sam rejs dostarcza już wielu pięknych widoków. Od sztokholmskich bulwarów Strandvägen, przez eleganckie wille nad wodą, po czerwone domki, których widać coraz więcej, kiedy po drodze mijamy Vaxholm.














Sandhamn zamieszkuje na stałe około 120 osób, latem przybywa tu nawet 3000 gości. Dawniej to miejsce kojarzyło się z artystami: przyjeżdżali tu August Strindberg, Anders Zorn, Verner von Heidenstam, Gustaf Fröding czy Bruno Liljefors. Dziś Sandhamn przyciąga między innymi turystów, których interesuje zwiedzanie miejsc związanych z kryminałami (w Sandhamn ułatwia to na przykład taka mapka), ale oprócz tego stało się też synonimem ostro zakrapianych imprez. Tego podczas całodniowej "letniackiej" wycieczki akurat nie doświadczyłam, za to zdecydowanie - jak zawsze - dałam się zauroczyć wąskim dróżkom, "wystawkom" w oknach i powiewających nad domkami szwedzkim flagom.





















Sandhamn to też plaże - Fläskberget w północno-zachodniej części wyspy i Trouville na południowym wschodzie wyspy - do tej ostatniej z portu prowadzi długa ścieżka przez las.














Na koniec mam dla Was jeszcze ciekawostkę, która - mam nadzieję - sprawi, że się uśmiechniecie. W porcie wypatrzyłam miejsce do sortowania odpadów. Ściana, gdzie należało wrzucać szkło kolorowe i bezbarwne, została opatrzona nazwą "ŚCIANA WSTYDU" 😉 To chyba dowód na popularność tych ostrych imprez, jak i na to, że nawet po imprezowaniu trzeba pomyśleć o środowisku.


1 komentarz: