04 września 2015

Miesiąc Języków - Co szwedzka pomarańcza ma wspólnego z Chinami?

Ponieważ w tym miesiącu na blogach piszemy dużo o językach, chciałabym zwrócić uwagę na różnice językowe - wykorzystałam w tym celu popularne internetowe meme:




Dlaczego po szwedzku 'pomarańcza' nie ma nic wspólnego z jakąś wersją orange? Nazwa tego owocu w angielskim, niemieckim, włoskim czy hiszpańskim ma swoje korzenie w sanskrycie, gdzie pomarańcze nazywały się nāraṅga. Także i polska nazwa czerpie z tego wzorca, bo pomarańcza wzięła się od dawnego włoskiego pomo arancia czyli jabłko pomarańczowe - jabłkiem nazywano początkowo każdy rodzaj owoców. Skoro już mowa o jabłku, to do szwedzkiej nazwy już niedaleko.

Nawet jeśli nie znacie szwedzkiego, to apelsin pewnie skojarzyło się Wam z angielskim apple albo niemieckim Apfel. I słusznie. Apelsin oznaczało pierwotnie 'jabłko z chin' (dzisiejsze äpple + Kina, część -sin może się Wam śmiało kojarzyć na przykład z sinologią). Nazwa ta została zapożyczona z dolnoniemieckiego, w dzisiejszym niemieckim też funkcjonuje nazwa Apfelsine.

Choć dziś pomarańcze, które można kupić w szwedzkich sklepach, przyjeżdżają z północnej Afryki albo krajów śródziemnomorskich, pomarańcze pochodzą rzeczywiście z Chin i wschodniej Azji. Do Europy pomarańcza zawitała w XVI wieku.

Źródło:
http://katarzynanowak.studiomoff.pl/tag/etymologia/


Ten wpis powstał w ramach Miesiąca Języków, podczas którego kolejne wrześniowe dni poświęcamy rożnym językom w duchu celebrowania bogactwa językowego i kulturowego. We wtorek mogliście przeczytać mój wpis poświęcony językowi angielskiemu. Tym razem na tapecie są Chiny i język chiński.

Więcej o samej akcji, założeniach oraz miesięcznym językowym rozkładzie jazdy przeczytacie na blogu kulturowo-językowych.



A oto jak temat Chin potraktowali inni blogerzy, biorący udział w akcji:

z chińskiego punktu widzenia:

z kirgiskiego punktu widzenia:

z niemieckiego punktu widzenia:

z włoskiego punktu widzenia:


Follow on Bloglovin

8 komentarzy:

  1. Czyli codziennie rano piję sok ze świeżo wyciśniętych chińskich jabłek, no proszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaraz zaskoczę Ørjana nową ciekawostką językową! Bo po naszemu to oczywiście też appelsin :) Na Ciebie zawsze można liczyć :D!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe i bardzo u mnie na czasie :) Zaledwie kilka dni temu zauważyłam w supermarkecie sok o smaku "apelsini" i dzięki obrazkowi zrozumiałam, że to pomarańcza... z nazwy wywniskowałam tylko, że chodzi o jakieś "jabłko", nie skojarzyłam z Chinami. Jabłka jednak były wcześniej w Europie niż inne owoce... i warzywa, bo przecież ziemniak po francusku to "jabłko ziemi" :) Piękne są takie językowe smaczki!

    OdpowiedzUsuń
  4. Lecę na Szwecjoblog czytać o szwedzkim, a tu niemiecka niespodzianka :D. Co do tego jabłka, to faktycznie jest coś na rzeczy, bo po francusku ziemniaki to pomme de terre, jabłka ziemi :).

    OdpowiedzUsuń
  5. A wiesz, w języku rosyjskim jest podobnie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. :D Ciekawe! Nie wiedziałam, że w niemieckim i szwedzkim pomarańcza to chińskie jabłko :D BTW: w Chinach "normalne jabłka" też istnieją ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Istneje tez w jezyku szwedzkim nazwa "pomerans". To jest inny owoc cytrusowy, tzw gorzka pomarancza.

    OdpowiedzUsuń