28 maja 2015

5 powodów, dla których NIE warto jechać do Szwecji na wakacje

Zaskoczył Was tytuł wpisu? Mam nadzieję, że tak. Ale uspokajam - nic się nie zmieniło, Szwecja to jak dla mnie dalej miejsce, do którego będę chciała wracać co lato. Poniższych pięć argumentów sformułowałam oczywiście przekornie i należy je potraktować z przymrużeniem oka, ale z drugiej strony naprawdę zdarzało mi się słyszeć takie hasła. Tylko że ci, którzy je wypowiadali, mówili trochę bardziej serio...



1. "Bo co tam można zobaczyć, oprócz lasów i jezior?"


Skandynawia często kojarzy się nam z naturą i rozległymi krajobrazami. I bardzo słusznie. Z całej powierzchni Szwecji 10 procent stanowi woda, w tym prawie 100 000 jezior. Aż trzy czwarte pozostałej, lądowej powierzchni, pokrywa las. "A do tego w tych lasach żyją łosie, a jak wiadomo, to bardzo niebezpieczne zwierzęta, bo co roku powodują Szwedom tyle wypadków".











Może nie dla każdego idealne wakacje to łażenie po lasach, skałach, pływanie, wędkowanie. Niektórzy oddychać pełną piersią potrafią tylko na urlopie w miastach, wśród ludzi, robiąc zakupy, szalejąc w klubach, czy uprawiając muzyczną turystykę festiwalową. Ale jeśli ktoś prezentuje mi argument z punktu numer jeden, to mam wrażenie, jakby sądzi, że w Szwecji nie mieszka nikt poza wspomnianymi morderczymi łosiami (cóż, rodzina czasem zarzuca mi, że na zdjęciach, które przywożę z wakacji, prawie nie widać ludzi, ale oni tam naprawdę są, tylko nie zawsze akurat lubię mieć ich w kadrze :P ). Jeśli lubicie miejskie wakacje, to nie ma sensu, żebyście po dopłynięciu promem zatrzymywali się w spokojnym Ystad, tylko ruszcie od razu do Malmö. Albo po prostu wybierzcie lot do Sztokholmu czy Göteborga.







2. "Bo tam ciemno i zimno"


Tak, zimą. I trochę też zależy gdzie. Czasem mam wrażenie, że wiele osób szwedzkie lato wyobraża sobie mnie więcej tak:





Podczas gdy znacznie częściej wygląda ono tak:









Latem dzień w Sztokholmie jest o kilka godzin dłuższy niż dzień na przykład w Poznaniu. Nie mówiąc o tym, jak te różnice będą rosnąć, im dalej na północ się wybierzemy! W takiej lapońskiej Kirunie na przykład słońce nie zachodzi od maja do lipca. 

Jeśli nawet nie wybieracie się aż do Laponii, to i tak szwedzkie lato powinno być dla Was łaskawe - klimat jest łagodniejszy, a wysokie temperatury wydają się bardziej znośne i przyjemne. I wierzcie mi, co roku spotykam niedowiarków, którzy nie mogą się nadziwić, że swoją opaleniznę przywiozłam ze Skandynawii. A skoro słońce zachodzi później, macie więcej czasu na cieszenie się zwiedzaniem miast czy spacerowaniem w naturze, zanim zapadnie zmrok. Warto skorzystać!


3. "Bo klopsiki mogę sobie zjeść w IKEI, a kiszonego śledzia nie tknę"


W Szwecji trafienie na lokal serwujący szwedzkie dania czasami wydaje się niezłym wyzwaniem, bo bardzo popularne są restauracje z kuchnią świata: tajską, wietnamską, włoską, libańską, marokańską... Uniknięcie klopsów (köttbullar) nie będzie więc zbyt trudnym zadaniem. O osławionego kiszonego śledzia (surströmming) nie będzie łatwo. Jest to specjał rodem z Północy, a charakterystycznie wypukłe puszki wcale nie stoją na półce w każdym markecie.

Jeśli macie ochotę spróbować coś typowo szwedzkiego, to polecam smażonego śledzia (nie kiszonego!), obowiązkowo z ziemniaczanym purée i borówką (stekt sill med potatismos och lingonsylt), na deser lokalny produkt ze Skanii, spettekaka, ciasto podobne do sękacza lub przy większej okazji - tort księżniki (prinsesstårta), a na kolację - tort kanapkowy (smörgåstårta).








Jeśli dla kogoś miejscowa kuchnia ma stanowić powód, by nie wyjechać do danego kraju - zawsze można przez cały urlop jeść pizzę czy burgery ;)



4. "Bo jest drogo"


Bo żal kupować cokolwiek, kiedy za każdym razem przelicza się korony na złotówki i z tęsknotą myśli o tym, jak wszystko w Polsce jest tanie.



Z naszych wyliczeń podczas podróży, potwierdzonych statystykami w sieci, produkty żywnościowe w sklepach w Szwecji, są średnio 1,5 raza droższe niż w Polsce. Dla przykładu bochenek chleba pszennego w Szwecji to jakieś 9 zł, litr mleka 3% to 4 zł. Drożej niż w kraju wypadają też noclegi w hostelach, bilety komunikacji miejskiej, bilety wstępu...

Jak sobie z tym radzić? Po pierwsze: można oszczędzać, ale nie warto przeliczać notorycznie na złotówki, bo od tego może rozboleć głowa. Jeśli jednak siedzi w Was mały matematyk, którego ciągnie do dzielenia i mnożenia, lepiej do porównań wybrać jeden produkt, który kupujecie codziennie, np. karton mleka czy soku, i sugerować się wielokrotnością danego towaru ;) Wiadomo, każdy chciałby zjeść ciastko i mieć ciastko, pojechać na urlop i wrócić z wypchanym portfelem. Zawsze można znaleźć jakieś sposoby na to, by jak najwięcej zwiedzić i zobaczyć, a nie wydać fortuny. Dla chcącego nic trudnego.



5. "Bo nie mogę kupić alkoholu gdzie chcę i kiedy chcę. A poza tym jest drogo"




Urlop niektórym może kojarzyć się z drinkami z parasolką albo piwem na grillu u znajomych. Jeśli chcecie kupić alkohol w Szwecji, pamiętajcie, że napoje  o zawartości alkoholu powyżej 3,5% można kupić tylko w państwowej sieci sklepów Systembolaget (i mieć skończone 20 lat). Tych sklepów monopolowych jest w całej Szwecji tylko ponad 400 (w mniejszych miejscowościach Systemet ma swoje "agencje", w których można zamówić alkohol i odebrać zamówienie następnego dnia), są czynne najczęściej od poniedziałku do piątku w godzinach 10.00 - 18.00, w soboty najczęściej 10.00 - 14.00, a w niedzielę wszystkie Systembolaget są zamknięte. Ceny alkoholu nie są dla polskiej kieszeni zbyt przystępne. Butelka naszego polskiego Żywca kosztuje w Systemach w przeliczeniu ok. 8 zł, a 0,7l Żubrówki ok. 125 zł. Puszka popularnego szwedzkiego piwa Falcon to jakieś 6 zł.

Zastanawiam się tylko, czy akurat jest to argument na tyle istotny, by oznaczał, że nie warto wybrać się do Szwecji...




I co, poczuliście się zniechęceni? ;)

Follow on Bloglovin

35 komentarzy:

  1. mało ludzi, piękna przyroda, długi dzień... co tu ma zniechęcać? :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeżeli chodzi o kuchnię, to ja sama jechałam do Sztokholmu pełna obaw - mimo wszystko. I na miejscu właściwie nigdzie nie było w karcie niczego, co nie było mięsem bądź rybą (ew. deserem). Ale zawsze po zapytaniu, czy jest opcja wegetariańska, nagle okazywało się, że mogą mi zrobić kotlety bezmięsne - tańsze niż cała karta i przy okazji najlepsze jakie jadłam. Najlepsze, a trochę już w mojej wegekarierze zjadłam. A jeżeli chodzi o ceny, to szczególnie uderzyły ceny biletów do muzeów. 40 zł za bilet ulgowy to trochę przegięcie. Ale są muzea, gdzie trzeba zacisnąć zęby i zapłacić. Na przykład Fotografiska.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja byłem w Szwecji raz, w 2003 r. Był lipiec, przez cały tydzień słońce prażyło niemiłosiernie, zero deszczu, zero mgły, a do tego te długaśne dni... Od tego czasu kiedy słyszę "Szwecja", myślę "słoneczna pogoda" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaaa, to samo, uciekliśmy z Polski się ochłodzić, najpierw była upalna Szwecja, potem skwarna Norwegia. I wróciliśmy skrajnie wymęczeni upałami :-) A najśmieszniejsze, że ciągle lądowaliśmy w miejscach portowych, upał i wiatr urywający głowy :-)

      Usuń
  4. Pamiętam niejakie swoje oczarowanie, kiedy to jechałem z lotniska Skavsta do Sztokholmu i mijaliśmy piękne tereny zielone. Dużo lasów, fajne skały. Niby w Polsce też jest przecież zielono, ale tam po prostu inaczej. Więc w ogóle mi to nie przeszkadzało. Co do cen, to wcale nie jest jakoś strasznie drogo. Uważam, że taniej niż w Norwegii. Poza tym nie warto cały czas wszystkiego przeliczać, gdyż to do niczego nie prowadzi. Klopsiki jadłem i to bynajmniej nie w IKEI (nigdy jeszcze tam nic nie jadłem), ale gdzieś w jednej z restauracji w centrum miasta. Były wprost wyśmienite. Jeżeli ktoś mnie pyta czy warto odwiedzić Sztokholm czy w ogóle Szwecję, to zawsze odpowiadam, że trzeba ją odwiedzić :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Och, a ja uwielbiam szwedzkie klopsiki i trochę to smutne, że w Szwecji tak trudno o to danie. Mój przyszły mąż jest w połowie Szwedem i jego ojciec na szczęście przywozi nam tamtejsze jedzenie - pycha! <3 I ja w sumie chętnie bym tam pojechała, ale jestem uczulona na... komary. Brzmi strasznie i śmiesznie jednocześnie, ale niestety po jednym ukąszeniu puchnę jak balon, a raz wylądowałam na pogotowiu, bo po ugryzieniu w kostkę nie mogłam chodzić... Ciężko, bo lubię np. jeździć w góry.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Sztokholmie komarow nie ma... A köttbullar tez sa w wielu restauracjach.

      Usuń
  6. Zakochałam się w Szwecji kilka lat temu, zaraziłam rodzinę... do zeszłego roku byłam pięć razy - i chcę jeszcze! Lato było cieplejsze i słoneczniejsze niż w Polsce. Ceny... no tak, są wyższe ale można sobie poradzić kupując w centrach handlowych. Za to za ceną idzie jakość - chociażby zwiedzanie. Byliśmy całą rodziną w kopalni i mogliśmy chodzić gdzie i jak chcemy, bez przewodnika, z kaskiem i latarkami, które dostaliśmy na miejscu. Do tego można było wypożyczyć ( za darmo! ) kalosze i ciepłe kurtki, bo w kopalni temperatura tylko 3 stopnie. Za dodatkową drobną opłatą dokupiliśmy dla nastoletniej córki zabawę w poszukiwanie skarbu ( po angielsku! ) - i całą rodziną szukaliśmy oznaczeń. Nikt się nie nudził, nikt nie wpadł do dziury, po kopalni grasowały czasami w kompletnych ciemnościach szwedzkie rodziny... Jak ostatnio czytałam, jakie są warunki zwiedzania kopalni bodajże pod Kielcami, to śmiać mi się chciało na samo porównanie... W tym roku nie jedziemy ( i ja już cierpię! ) ale w przyszłym roku wybieramy się do Japonii a na to trzeba już zebrać większy woreczek stóweczek. Wiem tylko jedno, jak tylko będzie możliwość, znowu tam pojadę, przecież ja jeszcze nie zobaczyłam nawet 1/10 kraju!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Absolutnie nie! :)
    Gdyby tylko pozwalały mi na to skromne, przyszło-studenckie fundusze, spakowałabym plecak i objechała Szwecję <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciągle się wybieram, acz po wycieczce do Norwegii i tamtejszych cenach i góskim lecie (w dolinach i nad fiordami było nawet w miarę ciepło) Szwecja wydaje się tanim przyjemnym kurortem, hihi. Możesz polecić jakieś górskie szlaki rowerowe w Szwecji? Takie z gatunku, co nie każdy wie, bo wszyscy jeżdżą w kilka tych samych miejsc, a na inne nie starcza czasu? Zawsze wolę podróżować nie za tłumem, ale wprost przeciwnie. I też mi przeszkadzają ludzie w kadrze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na polnocy Szwecji, tam gdzie sa gory nigdy nie ma tlumow!😉

      Usuń
  9. Super post i powiem też przekornie "Z całą pewnością nie zachęciłaś mnie do odwiedzenia Szwecji" :))))

    OdpowiedzUsuń
  10. No , duzo w tym prawdy . Bedac turysta jest fajnie ale mieszakac tu na stale nie za bardzo fajnie.
    Najbardziej brak mi czegos do zjedzenia , jezdzimy czasami kilometrami aby cos zjesc, tylko chinskie, tajskie, arabskie i Mc Donaldy
    Jedzenie jest z pol produktow, nie jadam czegos takiego , aby zjesc cos normalnego prostego , gotowanego na miejscu jest niemozliwoscia.
    Czasami w niedziele chca zrobic sobie piknik po okolicy musimy targac ze soba termos i kanapki bo wszystko zamkniete, smutno.
    Czy drogo? Moze nawet drogo nie jest ale oprocz polfabrykatow nie ma normalnego jedzenia.
    Nie ma ludzi ? No nie ma , to prawda.
    Mieszkajac tu na stale brak nam ludzi a to chyba normalne, czlowiek jest osoba socialna. Bedac na urlopie fajnie odpoczac sobie od ludzi ale miec to na codzien? Po prostu sie dziczeje, mowi moja mama jak jade do domu. Podobno zapomnialam jak sie czlowiek zachowuje kulturalnie. Chyba musialam zrobic sie prostaczka. Nie wiem...

    Wiec, podumowujac, Szwecja jak kazdy kraj jest nawpewno godna zwiedzania bo jest inna ale raczej bym nie propagowala do zamieszkania. Szwecja to nie tylko Sztokholm w ktorym da sie zyc .
    Jesli chodzi o lasy , to zapomnijcie , wyrab lasow jest porazajacy, jadac przez Värmland widzialam tylko cale polacie wyrobanych hektarow lasow.
    Warto poczytac cos o tym na stronach Naturverket a nie wierzyc reklamom turystycznym
    Zwiedzajcie , podrozujcie , tylko wezcie ze soba jedzenie i termos do herbaty i kawy
    Klimat zalezy od czesci kraju , na zachodzie Szwecji fatalny , wschodnia strona duzo lepsza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bzudry gadasz, w restauracjach jest mnóstwo normalnego, gotowanego jedzenia - tylko może Cię nie stać na chodzenie po takich miejscach i wybierasz tańsze fast foody. Lasów jest pełno ;] Zjeździłam całą Szwecję.

      Usuń
  11. Piękne miejsaca pokazałaś, a do tego tort kanapkowy z krewetkami mnie uwiódł...

    OdpowiedzUsuń
  12. O kurczę, nie miałam pojęcia o ich polityce alkoholowej - bardzo ciekawe.
    A zdjęcia przepiękne, nie rozumiem, jak ktoś mógłby twierdzić, że nie warto się tam wybrać.

    OdpowiedzUsuń
  13. Byłam tylko jeden dzień w Karlskronie oraz w Kalmar i mnie Szwecja zachwyciła! Dlatego też tu zaglądam!;) Ale czyżbym właśnie sobie uświadomiła, że te wszechobecne torciki w marketach to są właśnie torty kanapkowe?? Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pieknie wygladaja ale nie polecam, sama chemia...lepiej zrobic w domu wlasnorecznie

      Usuń
  14. Wcale mnie nie zniechęciłaś ;) Szwecja jest niesamowita i marzę, żeby móc tam znów wrócić :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Piekna przyroda to najwiekszy plus a do cen trzeba sie przyzwyczaic :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Warto :) Zwiedzalismy Szwecje omijajac turystyczne atrakcje, po prostu bladzac i trafilismy na tyle urokliwych miejsc, ze dech w piersiach zapieralo :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo przekorny post. Ja jestem platonicznie zakochana w Skandynawii, więc tymi lasami, jeziorami i łosiami( nie tylko, ale jednak) jeszcze mnie rozochociłaś.

    OdpowiedzUsuń
  18. "Bo tam ciemno i zimno" słyszę od znajomych najczęściej. Z tym że w ubiegłe lato z Malmo wróciłem tak opalony, że wielu nie mogło uwierzyć, że byłem w Szwecji.

    OdpowiedzUsuń
  19. Hmm brzmi zachęcająco!!! Chociaż wolałabym tropiki, palmy.

    OdpowiedzUsuń
  20. Nic mnie nie zniechęca, planowo lecę pod koniec września i mam nadzieję, że nic nie stanie mi na przeszkodzie;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Już 3 razy byłam w Szwecji w wakacje :) I chętnie czwarty raz bym pojechała. Za każdym razem byłam w innym regionie.
    Znajomi, kiedy pokazałam im zdjęcia, zdziwieni byli, ze:" tam było tak ciepło?".
    Przeliczać na złotówki - za bardzo nie przeliczałam. Jak mam wyliczać sobie w wakacje , czy zjeść słodką bułkę, czy też kupić sobie loda - to wolę zostać już w domu. Po prostu wcześniej odkładam daną sumę na tzw wakacyjne rozrywki. ;)
    Najbardziej podobało mi się w Malmo, mam nadzieję, że jeszcze je kiedyś odwiedzę. :)

    Agatka

    OdpowiedzUsuń
  22. Byłem w Szwecji z synami na dwutygodniowej wycieczce rowerowej. Zakochany jestem w tym kraju i mam nadzieję spędzić tam jeszcze nie jedne wakacje. Co do cen, to odniosłem jednak wrażenie, że autor podchodzi do nich zbyt optymistycznie. Mnie się wydaje, że jest jednak drożej. Gdybym znalazł piwo w tej cenie, to chyba sam bym kupił puszkę. Szczerze mówiąc jednak, Szwecja ma tyle powabów, że dostępność alkoholu nie ma dla mnie żadnego znaczenia.

    OdpowiedzUsuń
  23. Zwiedziłem z rodziną Zachodnie Wybrzeże, Bleckinge, Olandie, rejon Dalarna, nie byliśmy jeszcze tylko na dalekiej północy i Gotlandii. Ze wszystkich tych miejsc najchętniej wrócimy na Olandię, piękne miejsce na uboczu, zwłaszcza południowa część. I nasz ulubiony kamping Böda Sand w północnej części wyspy, trudno o lepsze miejsce o rodzinne wakacje w Szwecji.

    OdpowiedzUsuń
  24. Bardzo lubię Szwecję i w sumie pierwszy raz u Ciebie spotkałam się z takimi powodami. Ciekawe...

    OdpowiedzUsuń
  25. Byłam, widziałam i z chęcią wrócę:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Nieeee :) Do Sztokholmu i tak muszę jechac i tak :)) Oczywiście, nie wolno przeliczać na złotówki. Nigdy tego nie robię w żadnym kraju.
    Na śledzia zrobiłaś ochotę ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Chciałabym jechać, tylko muszę uzbierać fundusze i zabrać córki, bo ktoś musi być tłumaczem 😉, ale cisza i spokój to magnes na mnie no i piękna północ.

    OdpowiedzUsuń
  28. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  29. Uważam, że jeśli chcemy coś w życiu zobaczyć, to nie możemy patrzeć tylko na pieniądze.

    OdpowiedzUsuń