26 września 2014

Jak opanowany przeze mnie język obcy wpłynął na moje postrzeganie świata?

Dziś dwudziesty szósty września - obchodzimy Europejski Dzień Języków! Z tej okazji przygotowaliśmy dla Was językową odsłonę cyklu "W 80 blogów dookoła świata", tym razem już szóstą. Blogerzy i blogerki, którzy piszą o językach obcych lub kulturze obcych krajów i biorą udział w cyklu, dziś odpowiedzą na pytanie: 



Jak opanowany przeze mnie język obcy wpłynął na moje postrzeganie świata?


 


Jestem przekonana, że każdy nowy język, którego się uczymy w pewien sposób wpływa na nasze postrzeganie świata, choć wydaje mi się, że nieczęsto poświęcamy takim wpływom wystarczająco dużo refleksji. Do dzisiejszego wpisu wybrałam cztery takie kwestie, które na mnie zrobiły największe wrażenie.



Ej, ty!

Jedną z pierwszych rzeczy, na które zwróciłam uwagę, ucząc się szwedzkiego, były... formy grzecznościowe. W Szwecji na przełomie lat 60. i 70. dwudziestego wieku zaszła w tej kwestii wielka zmiana, tak zwana du-reformen. Zwroty grzecznościowe z tytułami herr, fru, general, doktor itd. zostały zastąpione użyciem zaimka drugiej osoby liczby pojedynczej du. Dziś Szwedzi zwracają się na "ty" właściwie do wszystkich - poza członkami rodziny królewskiej - niezależnie od wieku czy stanowiska.
Teraz przyzwyczaiłam się do tej formy i nie robi już na mnie wrażenia, ale pamiętam, że zwracanie się po imieniu do siedemdziesięcioletniego Larsa podczas jednego z pierwszych pobytów w Szwecji, było dla mnie czymś zdecydowanie nowym.


źródło
Szwedzka du-reformen zdecydowanie wpłynęła na moje postrzeganie świata. W Polsce dalej spotykam sytuacje, gdy mama karci dziecko, które na przykład zwraca się do cioci na "ty" zamiast per "ciociu", a pamiętanie o odpowiedniej tytulaturze wydaje się niezwykle ważne na przykład w środowisku akademickim. Ale to chyba kontakt ze szwedzkim modelem najbardziej dobitnie uzmysłowił, że tytułowanie lub "tykanie" kogoś nie zawsze idzie w parze z okazywanym szacunkiem lub jego brakiem.



Czy się siedzi czy się leży...

Kiedy zaczynałam uczyć się szwedzkiego, miałam wrażenie, że Szwedzi muszą być jakoś zafiksowani na punkcie przestrzeni. 

Po pierwsze dlatego, że w szwedzkim bardzo dużo jest wyrażeń z czasownikami ligga (leżeć), stå (stać), sitta (siedzieć), np. Vi sitter och röker. Hon står och väntar. Han ligger och sover (Siedzimy i palimy. Ona stoi i czeka. On leży i śpi). Tłumaczone wyraz po wyrazie na polski niekiedy brzmią dziwacznie, ale w szwedczyźnie sa zupełnie naturalne.


Po drugie, zaskoczyły mnie reguły używania czasowników ligga i stå w odniesieniu do rzeczy. Otóż, zgodnie z regułami gramatyki: stoją rzeczy, które mają swoją górę i dół i znajdują się właściwej pozycji, np. równo ułożone buty czy rower w garażu. Leżą zaś rzeczy, które mają swoją górę i dół, ale nie znajdują się we właściwej pozycji, np. buty rozrzucone bez ładu i składu po przedpokoju czy rower rzucony na trawę, albo rzeczy, o których trudno powiedzieć, żeby miały swoją górę i dół, na przykład pomidory w lodówce. Tu jeszcze wszystko wydaje się w miarę logiczne. Zaskoczyło mnie jednak, że po szwedzku talerze stoją na stole. Kiedy zapytałam o to kilkoro Szwedów, wszyscy odpowiedzieli zgodnie, że to oczywiste, bo w ich postrzeganiu talerz nie jest przecież zupełnie płaski, ale też ma swoją górę i dół (jak mi wytłumaczono: "ma swoje nóżki").


źródło


Po trzecie, postrzeganie przestrzeni widać też w użyciu przyimków. Po polsku książki czy towary w sklepie stoją na półkach, po szwedzku: w półkach. No bo regał i sklepowe półki wyraźnie ograniczają pewną przestrzeń, a rzeczy stoją nie tylko na samej górze regałów, ale też wewnątrz tej przestrzeni.

Po czwarte, po szwedzku nawet klęczeć można na różne sposoby! Klęczeć to po szwedzku stå på knä, sitta på knä albo ligga på knä (dosł. stać na kolanach, siedzieć na kolanach albo leżeć na kolanach), zależnie od tego, jaką konkretnie pozycję mamy na myśli (np. stå på knä to takie klęczenie trochę jak do modlitwy a już ligga på knä to bardziej jak przy pracach ogrodowych).

Wszystkie te smaczki zdecydowanie mogą dać wiele do myślenia - bo to, czy ktoś/coś stoi czy leży, okazuje się mieć znaczenie.


Precyzyjne, bo długie 

Pamiętacie mój wpis o trudnych do wymówienia słowach? Skupiłam się wtedy na złożeniach (sammansättningar), takich jak nagellacksborttagningsmedel czyli zmywacz do paznokci. 
Dlaczego akurat słowotwórstwo wpłynęło na moje postrzeganie świata? Bo językoznawcy zgodnie twierdzą, że zdolność do tworzenia nowych złożeń w szwedzkim jest nieskończona. Nie ma formalnej granicy, jak długie może być takie słowo. I co więcej, nie chodzi tu o artystyczne twory w poezji i prozie, takie jak Zwierzoczłekoupiór czy Dziwolęki. Choć wiele złożeń można znaleźć w słownikach i często nikt nie zastanawia się już nad ich pochodzeniem, to wciąż spontanicznie powstają nowe słowa, szczególnie w prasie. Fascynuje mnie, jak łatwo Szwedom przychodzi odczytywanie znaczenia takich nowych słów.
Zawsze podobała mi się też logika tworzenia nowych słów i precyzja ich znaczeń. Weźmy na przykład słowo 'długopis' - en penna (może też znaczyć ołówek). Różne inne rodzaje artykułów do pisania to innego rodzaju "penny": długopis kulkowy to kulspetspenna (dosł. 'długopis z kulkowym czubkiem), pióro to bläckpenna (dosł. długopis z atramentem), överstrykningspenna to marker (dosł. długopis do zakreślania), blyertspenna to ołówek (od bly - ołów), a stiftpenna to ołówek automatyczny (ett stift - rysik). A na dodatek fjäderpenna to prawdziwe, gęsie pióro do pisania (en fjäder to ptasie pióro).
  
źródło


To chyba moja fascynacja złożeniami wpłynęła na to, jakie czasem dziwolągi zdarza mi się wyprodukować w swoich polskich wypowiedziach - chyba w podświadomym oczekiwaniu, że moi rozmówcy tak samo jak Szwedzi spróbują odczytać znaczenie takiego "tworu".


Trzecia płeć?

W języku szwedzkim są dwa zaimki trzeciej osoby liczby pojedynczej, odnoszące się do ludzi: han - on i hon - ona. Od pewnego czasu trwają jednak debaty nad wprowadzeniem neutralnego płciowo zaimka hen. 

Debata wokół hen wpłynęła może nie tyle na moje postrzeganie świata, ale na postrzeganie języka jako takiego, obudziła wiele pytań. Na ile plastyczny jest język? Bo o ile możemy do woli tworzyć nowe słowa, bawić się czasownikami czy rzeczownikami, to są takie części mowy, jak przyimki (nad, pod, w, z...) czy właśnie zaimki osobowe (ja, ty, on...), które stanowią raczej zamknięte zbiory. No i jak szybko mogą zachodzić w języku takie zmiany? Na ile decyzje organów, regulujących rozwój języka, wpływają na to, jak językiem posługują się jego użytkownicy?

O hen zrobiło się głośno przede wszystkim jako o zaimku oznaczającym trzecią płeć, płeć nieokreśloną, dla tych, którzy nie chcą wyraźnie określać się kobietą lub mężczyzną. 


źródło

Ale tak właściwie nie jest to najczęstsze użycie hen. Jako zaimek neutralny płciowo miał pojawiać się tam, gdzie przynależność do płci jest nieistotna lub gdy zaimek może się odnosić do osób różnej płci, na przykład tak jak w polskim zdaniu:

Gdy ktoś cię o coś zapyta, musisz mu odpowiedzieć.

(No bo czy to jednak nie dziwne, że ktoś zawsze z założenia jest płci męskiej?)

Takich kontekstów jest naprawdę mnóstwo, na przykład w różnego rodzaju regulaminach:


W przypadku, gdy do ustalania wysokości dochodu uprawniającego studenta do ubiegania się o stypendium socjalne, przyjmuje się jego dochód...


Nauczyciel obowiązany wspierać każdego ucznia w jego rozwoju.

Według zwolenników hen wszystkie takie zdania (oczywiście, po szwedzku) mogą brzmieć neutralnie dzięki nowemu zaimkowi.

 
____________________________________


Wpisy z poprzednich pięciu edycji cyklu znajdziecie tutaj. Jeśli też prowadzisz bloga językowego lub kulturowego i masz ochotę dołączyć do naszej grupy i być na bieżąco z naszymi wpisami, wyślij wiadomość na adres: blogi.jezykowe1@gmail.com lub zajrzyj do grupy na Facebooku: W 80 blogów dookoła świata - blogi o językach, kulturze i podróżach.

A oto, jak inne blogerki i blogerzy odpowiedzieli na to pytanie, pisząc o języku:

angielskim:
Angielski dla każdego: Jak język angielski wpłynął na moje postrzeganie świata?
Następna Blogująca: Nie ta sama głowa- jak język obcy sprawia, że człowiek myśli o tym, o czym nigdy nie myślał

esperanto:
Językowa Oaza: Czy esperantyści mówią jak roboty?

hiszpańskim:
Hiszpański na luzie: Przez hiszpańskie okulary. Jak język wpływa na nasze postrzeganie świata?  

holenderskim:
Język holenderski - pół żartem, pół serio: Język polski z holenderskiej perspektywy

niemieckim:
Niemiecka Sofa: Jak język niemiecki wpłynął na moje postrzeganie świata? 

Blog o języku niemieckim: W 80 blogów dookoła świata: Jak język niemiecki wpłynął na moje postrzeganie świata?

norweskim:
Pat i Norway: Jak język norweski wpłynął na moje postrzeganie świata.

rosyjskim:
Rosyjskie Śniadanie -Jak opanowany przeze mnie język obcy wpłynął na moje postrzeganie świata?
Dagatlumaczy - Dlaczego akurat rosyjski? 

wietnamskim:
Wietnam.info - Jak język wietnamski wpłynął na moje postrzeganie świata? 

włoskim:
Studia, parla, ama - Jak opanowany przeze mnie język obcy wpłynął na moje postrzeganie świata?  

  

A jak to jest z Wami, czy języki obce, które opanowaliście, w jakiś sposób wpłynęły na to, jak postrzegacie świat? Podzielcie się swoimi doświadczeniami w komentarzu!


Follow on Bloglovin

32 komentarze:

  1. Świetny tekst! Zaciekawiła mnie ta "du-reformen", czy to była rzeczywiście taka odgórnie narzucona decyzja np. jakiegoś organu regulującego użycie języka, czy po prostu zmieniła się obyczajowość Szwedów i to wpłynęło na język?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niekoniecznie kategorycznie narzucona decyzja (znów pytanie, na ile można 'narzucić' coś w języku, a na ile ludzie mówią, jak mówią), ale bardzo popularyzowano zwracanie się do siebie na "ty", w mediach i państwowych instytucjach :)

      Usuń
    2. Uzywanie formy "du" zostalo bardzo przyspieszone po tym kiedy szef jednej z instytucji panstowych, Bror Rexed, zainicjowal to w swojej instytucji i powiedzial swoim podwladnym ze bedzie sie zwracal do nich na ty i pozwolil na taki sam sposob zwracania sie do niego. Byl to rok 1967. Potem sie to rozpowszechnilo w calej Szwecji.

      Jest tez tak ze bezposredniego zwrotu uzywa sie czesto nawet w korespondencji oficjalnej od wladz.
      Jesli napiszesz maila do kasy chorych, urzedu podatkowego, etc, dostajesz odpowiedz ktora na przyklad sie zaczyna od "Hej Maria" .

      Poza rodzina krolewska jest jeszcze jeden wyjatek kiedy sie nie uzywa formy "du". To jest podczas dyskusji politycznych w szwedzkim parlamencie, kiedy wypowiedzi zaczynaja sie slowami "Herr/Fru Talman". Czyli Panie/Pani Marszalek .
      Podzczas takich dyskusji uczestnicy takze nazywaja przeciwnikow politycznych imieniem i nazwiskem.
      Np "Lars Svensson uwaza ze...itd. A po wypowiedziach zwracaja sie do siebie juz nieoficjanie na ty.







      Usuń
  2. Zawsze chciałam nauczyć się kilku języków jednocześnie, ale niestety do tej pory żadna ze mnie poliglotka :)) Uwielbiam język francuski, dla mnie jest on takim salonowym językiem. Bez angielskiego oczywiście ani rusz w tych czasach. Włoski uwielbiam,niemieckiego niestety nie lubię i chyba nigdy bym się go nie nauczyła. Podziwiam Cię za ten szwedzki, bo z kolei tu nie wymówiłabym pewnie sporo słów, czy zwrotów. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej, ty!

    Z tykaniem zdaje się, że jest podobnie w angielskim, chociaż ostatnio czytałam czyjąś wypowiedź, że wbrew pozorom, jest różnica między tym, jak zwracamy się do kogoś starszego (you) i do rówieśnika (you), ale tutaj może lepiej, żeby się wypowiedziała jakaś anglistka. W Polsce, przez korporacje, mówienie do siebie per ty staje się coraz popularniejsze i przyznam szczerze strasznie mnie…drażni. Zostałam wychowana tak a nie inaczej i zwracanie się do 40, 50 czy 60-letniej koleżanki z pracy per Marysiu sprawia, że czuję się strasznie niekomfortowo.

    Czy się siedzi czy się leży...

    U mnie w domu, mimo, że Szwecja jest raczej daleka od Podlasia, talerze się stawia na stół i one tam stoją :)! A reguła z górą i dołem i znajdywaniem się we właściwej pozycji jest szalenie ciekawa, jakoś chyba o niczym podobnym nie słyszałam.

    Trzecia płeć?

    Dyskurs o trzeciej płci w Szwecji zupełnie nie dziwi, ciekawe jest jednak, że (podobno) w języku niemieckim pojawia się (chociaż oprócz jednego artykułu na jakimś polskim blogu, to jeszcze nigdzie nie trafiłam na to słowo) niektórzy chcą również wprowadzić (większą) równość płci - zamiast bezosobowego słówka ‘man’ ma się pojawiać ‘frau’. Np zamiast Man darf hier nicht rauchen (nie wolno tu palić), ma być również możliwe Frau darf hier nicht rauchen. Ciekawe czy i jeśli tak to kiedy językowa walka o równość trzeciej płci do nas dojdzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to ciekawe, co piszesz o 'man' - 'man' tak zautomatyzowałam, że nie kojarzy mi się z "Mann", więc nie widzę problemu, no ale domyślam się, że ktoś może widzieć ;)

      Co do talerzy: wywiązała się też na ten temat dyskusja na FB! Ja nie wiem, ale mi naprawdę 'stojący' talerz przez usta nie przejdzie! ;) I talerze też 'kładę', a nie stawiam (stawiam szkalnkę, kubek, karafkę itd.). To jednak bardzo ciekawe, kolejny dowód na to, jak języki dają do myślenia!

      Usuń
    2. u nas chyba funkcjonuje zarówno stawianie, jak i kładzenie talerzy :) po polsku, znaczy
      ale szklanki to już zawsze się stawia :) no chyba że ktoś bardzo chce położyć, no ale wtedy ryzykuje ich sturlaniem się... ;)

      a co do trzeciej płci w języku - przeraża mnie trochę ten utylitaryzm Szwedów
      bo jednak to od nomenklatury się zaczyna zmiana światopoglądu! wszak na tym polegała cała nowomowa komunistycznego świata...

      poza tym bardzo ciekawy wpis :)

      Usuń
  4. Mieszkam w Wieniu ale na co dzień posługuję się językiem angielskim i greckim. Zarówno w jednym jak i drugim wszyscy do wszystkich zwracają się na "ty" Muszę przyznać, że ta forma bardziej mi odpowiada i często w ten sposób zwracam się będąc w Polsce.
    Uwielbiam uczyć się nowych języków ale zauważyłam, ze zdecydowanie bardziej lubię takie, które bardziej odpowiadają mojemu temperamentowi. I tak z nauką angielskiego, hiszpańskiego oraz greckiego nigdy nie miałam problemów. Mówiąc w tych jezykach świat wydaje mi się bardziej wielobarwny, bardziej moge wyrazić siebie. w greckim języku ogromne znaczenie ma akcent. Wymawiąc w zły sposób dane słowo, można powiedzieć coś kompletnie innego, dzięki temu zdarzają się bardzo zabawne sytuacje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akcent i ogólnie wymowa jest ważna w wielu językach: w angielskim, niemieckim czy rosyjskim też. Niech mnie ktoś poprawi, ale czy w rosyjskim, jeśli źle się zaakcentuje słowa to nie powie się "nasikałam do puszki" zamiast "poszłam do banku"? Możliwe, że coś pokręciłam, ale kilka lekcji rosyjskiego miałam już dosyć dawno temu ;). Po niemiecku z kolei, jeśli źle się wymówi ö w wyrazie hören i przeczyta go huren to...wyjądą nam panie lekkich obyczajów, stadnie (bo to liczba mnoga) i bardzo wulgarnie ;).

      Swoją drogą, to ciekawe, że tak dużo osób interesuje się Szwecją i językiem szwedzkim, wydawałoby się, że w Polsce to raczej niszowy język. Chociaż z drugiej strony chyba całkiem sporo Polaków tam wyemigrowało w ostatnich czasach.

      Usuń
  5. Jakie ciekawe kwestie poruszyłaś, nigdy nie zastanawiałam się nad zaimkiem neutralnym płciowo, a to rzeczywiście może być szalenie interesujące i rozwiązać wiele nowych kwestii społeczno - politycznych. Genialne!
    Co do mówienia sobie na "ty" - czy dzieci też zwracają się tak do dorosłych? Pamiętam z książek Astrid Lindgren, że kiedyś mówiły do nieznajomych per "ciociu" i "wujku" ;)

    Pozdrawiam,
    alessandra

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak było, ale to właśnie czasy przed 'du-reformen' :)

      Usuń
  6. bardzo ciekawy tekst:) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. No proszę, to jednak ta tendencja "tykania" jest jednak ogólnoeuropejska, żeby nie powiedzieć światowa... w Holandii również coraz rzadziej używa się form grzecznościowych. I też musiałam zwracać się per ty do 75 letniej Joke ;) Bo gdy zwracałam się per pani, ona uważała, że jej nie lubię i specjalnie trzymam na dystans :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Taka reformacja jezyka przydalaby sie w Polsce bez watpienia. Wydaje mi sie ze i rozmowa bezposrednio po imieniu jest duzo latwiejsza i mniej krepujaca.

    OdpowiedzUsuń
  9. Taki zaimek to by się rzeczywiście czasem przydał :) ale zastrzeliłaś mnie tymi różnymi rodzajami klęczenia :-D

    OdpowiedzUsuń
  10. Przynajmniej dobrze wiedzą w jakiej pozycji ktoś klęczy i nie ma nieporozumień :P
    A tak na poważnie, to zastrzeliłaś mnie tym przykładem :D Fantastyczny!

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo celne obserwacje m in z tym okreslaniem pozycji przy roznych innych czynnosciach , rzeczywiscie uzywaja dwoch czasownikow aby opisac jedna czynnosc, tak jakby n p spac mozna bylo w innej pozycji niz lezaca ( wiekszosc spiacych spi w pozycji lezacej, ale i sa wyjatki). Czy to nie ta dokladnosc zaszczepiona w genach? Czy jest ryzyko, ze jak sie odpowie " hon sover" to tubylcy nie zrozumieja co mamy na mysli ? Czy rozpoznaja nietubylcow wlasnie po tym , ze nie uzyl dwoch slow "ligger och sover"? Czy to nie wlasnie takie drobne sygnaly daja rozpoznac przybysza z innej kultury? Pozdrawiam sedecznie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kurczę, świetna notka! Sama jestem właśnie na etapie prawdziwego poznawania języka obcego i zdecydowanie zwrócę uwagę na to, jak on na mnie wpłynie w przyszłości.
    Ja lubię zwracać się do wszystkich na "ty", więc podpasywałoby mi to :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie rozumiem tego z leżeniem i siedzeniem... przecież u nas nie ma różnicy, czy talerz stoi, czy leży - można mówić i tak, i tak. O ile mi wiadomo, tak samo jest m.in. w niemieckim czy angielskim. Co w tym dziwnego, że talerz stoi?... Przecież to bez różnicy, wychodzi na jedno i to samo, w obydwu przypadkach zostaniesz tak samo zrozumiana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, czyli każdy ma jednak jakieś inne przyzwyczajenia językowe. Jak słyszę o stojącym talerzu, to od razu wyobrażam sobie taki na sztorc ;) Wiem, że to nie tylko mój "problem", bo ta kwestia wynikła na kursie j. szwedzkiego dla obcokrajowców (z bardzo wielu różnych krajów), użycie czasowników ligga i sitta zawsze ma też swoje miejsce w podręcznikach do gramatyki, wiec coś musi być na rzeczy :)

      Usuń
    2. Dla mnie też 'stojący' talerz nie brzmi źle. Używam zamiennie. Przez Ciebie będę chodzić i pytać różnych ludzi, czy talerz stoi, czy leży. ;)

      Usuń
    3. zaczęłam się teraz zastanawiać nad tą kwestią i też używam obu zwrotów zamiennie, choć częściej chyba mówię, żeby go postawić.

      Usuń
  14. Ja na początku mojej przygody w Norwegi czułam się bardzo niekomfortowo zwracając sie do nauczyciela, osoby starszej czy szefa po imieniu.

    OdpowiedzUsuń
  15. Jesli chodzi o uzywanie wyrazen typu "ligger och sover" - uzywanie takich podwojnych czasownikow nie jest konieczne, wszystko zalezy od sytuacji. Ktos moze "sitter och sover " na lekcji w szkole albo zebraniu. Ktos moze tylko lezec a nie spac.
    Czasem wystarczy powiedziec "Han sover" a czasem "ligger och sover" . .
    Jesli powiesz "jag står och väntar" to nie jest zupelnie to samo co "jag väntar" .

    OdpowiedzUsuń
  16. mówienie per ty to jedno, ale mnie szokuje brak słówek typu "proszę" i "dziękuję", a moze raczej zupenie inne konstrukcje j€zykwoe z ich użyciem
    pamiętam, że strasznie mnie bolało, że nie mogłam powiedzieć po prostu "proszę, przesuń się" tylko trzeba kombinować z "czy będziesz tak miły (snälla) i przesuniesz się"... zresztą, upłynęło sporo czasu zanim zajarzyłam to 'snälla"... ale jakbym chciała powiedzieć - jak po polsku czy angielsku - "proszę, proszę, bardzo proszę.... " to już nie ma takiego słowa

    a druga sprawa to nawyki szwedzkich dzieci
    pamiętam jak kiedyś biegłam sobie laskiem i była tam grupa dzieci (ok 10 lat) które czegoś szukały... zaczęły sie do mnie wydzierać w stylu "ej, zatrzymaj się, czy wiesz gdzie jest ....." (nie pamiętam o co pytały). Zaszokowało mnie, że tak bezceremonialnie zatrzymują osobę bądź co bądź dorosłą, żadnego "przepraszam, czy możemy zapytać" ani nic... jak dla mnie szczyt bezczelności, niestety :/

    ale nie wiem czy to o sam jezyk chodzi, czy raczej o brak dobrych manier...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też na początku dziwiło zaczepianie, zaczęte od "du" (bo mam wrażenie, że to masz na myśli), ale to zdecydowanie język, nie maniery, bo jak dla mnie to "du" nie zawsze jest takie samo jak polskie "ej ty" :)

      Usuń
  17. Normalne "zaczepianie" na ulicy zaczyna sie od "ursäkta" albo "ursäkta mig". Na przyklad "Ursäkta, vet du vad klockan är?"
    Dzieci ktore zaczynaja od "du,stanna..." sa po prostu zle wychowane.

    OdpowiedzUsuń
  18. te bezpośrednie zwroty, ciężko jest się przestawić, że nie mówisz do kogoś starszego per pani/pan, tylko "ty", to jakoś tak głupio z początku brzmi :P w fińskim nie ma rodzaju męskiego i żeńskiego, co też wydaje się przy pierwszym zetknięciu z językiem dziwne, ale potem to nawet cieszy, bo nie trzeba się zastanawiać :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Bardzo ciekawy wpis. Dla mnie w ogóle języki skandynawskie to wyższa szkoła jazdy. Kupiłam samouczek norweskiego z płytą, ale nie potrafię powtórzyć tego co usłyszę;) Szacunek zatem:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Super wpis, Natalia! Ja akurat bardzo sobie cenię w języku angielskim to, że nie trzeba główkować, czy do kogoś się zwracać na "ty" czy na "pan/pani". Wygląda na to, że szwedzki zmierza pewnym krokiem w tym samym kierunku. Z kolei w niemieckim nawet w reklamach używana jest forma grzecznościowa, choć to się chyba powoli też zmienia...

    OdpowiedzUsuń
  21. osobiście jestem zwolenniczką zwracania się do ludzi na "ty". w PL niestety zbyt dużą i niepotrzebną wagę przywiązuje się do tytułów. pamiętam jak na uczelni nie daj pominęło się u kogoś tytuł doktora, albo wręcz odwrotnie magistra nazwało się stopniem wyższym... Anglicy mają się z tym dobrze, stąd moja wiara, że u nas też powoli będzie to odchodzić do lamusa.

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie widzę nic strasznego w używaniu "Du" do wszystkich. W końcu angielskie "you" nie robi na nikim wrażenia :)))
    Po 40 latach posługiwania się niemieckim przywykłam do innej logiki językowej i życiowej na tyle, że teraz dziwi mnie, że kogoś coś w niemieckim dziwi. Bo jest w nim więcej logiki, niż w Polskim. a że odmiany i szyki inne - cóż, zawsze podaję uczniom przykłady -mucha , musze.....jeden za drugim...możliwe poczwórne zaprzeczenia typu: "Żaden mężczyzna nigdy nikomu nie przyzna się do błędu" gdy w niemieckim może wystąpić tylko jedno albo kein, albo nie, albo niemandem itp.

    Rosyjski traktowałam jako krewniaka z piękna melodią zdań, nigdy mi się nie "kojarzył z komuną" już bardziej Puszkin czy Tołstoj, ale nie dane mi było posługiwać się w życiu, za to teraz odkrywam świat hiszpańskiej dżungli czasów i trybów, no i się .... dziwię :)))) Myślę, że za parę lat uznam i hiszpański za super prosty, póki co tonę w wyjątkach :))))

    Ale jedno jest pewne - im więcej znam języków ( bo i angielski tudzież) tym częściej wykrzykuję z radością" O , to zupełnie jak w ...." ( i tu odpowiednia nazwa - łacina, niemiecki, angielski..)
    łatwej też porównując systemy językowe wypracować model błędów, które są dzięki ich wymieszaniu w głowie ucznia możliwe. Ułatwia mi to pracę, gdy mogę się wesprzeć gramatyką kontrastywną na bazie kilku grup językowych.

    Może kiedyś jakiś skandynawski?

    No i ostatni wniosek - naprawdę czuję, że żyję kolejny raz, pełniej i mocniej, gdy wnikam w kulturę innego kraju poprzez bycie kimś mówiącym w "Ich" języku, kimś "Swoim". To najcudowniejsza korzyść ze znajomości obcej mowy:))) Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń