28 marca 2014

O Szwecji z Waszej perspektywy: Szwecja oczami czytelnika

Uwielbiam czytać! Teraz, kiedy mam wrażenie, że ciągle brakuje mi wolnego czasu, tym bardziej doceniam wszystkie chwile, kiedy mogę usiąść na spokojnie  z książką w ręku, oprzeć się o ulubione poduszki, popijać pyszną kawę i zagłębić się w lekturę. O takich chwilach zawsze przypomina mi blog Aśki - Varia czyta (od-deski-do-deski.blogspot.com). W jej postach oprócz ciekawych książkowych inspiracji zawsze mogę znaleźć ten spokój uwieczniony na fotografiach z kubkiem pełnym gorącego napoju czy miękkim fotelem w tle. Blog możecie też śledzić na portalach społecznościowych: Facebooku i Instagramie.

Aśkę poprosiłam o wypowiedź na temat, jak wygląda Szwecja oczami czytelnika. O specyficznym klimacie skandynawskiej literatury, stereotypach, jakie znajdujemy w szwedzkich książkach oraz konfrontowaniu ich z rzeczywistością przeczytacie w dzisiejszej odsłonie cyklu O Szwecji z Waszego punktu widzenia. Dziś gościnnie: Varia czyta.
Szwecja oczami czytelnika

W dzieciństwie zaczytywałam się Pippi Långstrump i Dzieciach z Bullerbyn, była też fascynacja Doliną Muminków oraz nocne strachy związane z Buką i wydaje mi się, że to właśnie wtedy, zaczęła rozwijać się we mnie sympatia do pewnego kraju - Szwecji, jak zapewne już się domyślacie. Dziś mam dwadzieścia sześć lat, a w moim życiu tak naprawdę wiele się nie zmieniło – nadal czytam zatrważające ilości książek i marzę o podróżach do dalekiej północy :)

Nazywam się Aśka i dzięki zaproszeniu Natalii ze Szwecjobloga, mam wielką przyjemność podzielić się z Wami moimi przemyśleniami na temat Szwecji i jej literatury. Znawcą żadnym nie jestem, jednak mając w zeszłym roku okazję skonfrontować swoje „książkowe” wyobrażenia z rzeczywistością, dochodzę do wniosku, że Szwedzi to naród z najlepiej rozwiniętą wyobraźnią na świecie.


źródło


Stieg Larsson, Camilla Läckberg, Hening Mankell, Majgull Axelsson, Åsa Larsson – nazwiskami mogłabym sypać bez końca. I choć nie każdy ich powieści czytał, to na pewno każdy o którymś z nich słyszał. Aktualne gwiazdy i autorzy najlepiej sprzedających się książek w Polsce. Co jest takiego w Szwedzkich kryminałach, że miliony czytelników oszalały na ich punkcie? Ja bym powiedziała, że magia – słowa, klimatu, okoliczności... Pisarze ci walczą o czytelnika nie metodą szoku, tylko prostoty. Opisują małe miasteczka i bliskich nam wszystkim ludzi, dobrze przy tym wiedząc, że we właściwych okolicznościach, zło objawi się w każdym człowieku.

Warto tu jednak zadać sobie pytanie o stereotypy. Ręka do góry, komu Szwecja kojarzy się ze śniegiem i wieczną zmarzliną? Śmiało, proszę się nie wstydzić – moja dłoń też poszybowała wysoko. Kto jest temu winien? Media, ale i sami autorzy, bo tak najczęściej przedstawia się ją w książkach. Z mojego doświadczenia prawda wygląda jednak inaczej. Szwedzki klimat (z wyjątkiem dalekiej północy) nie różni się praktycznie od polskiego. Co więcej spacerując w październiku Sztokholmskimi uliczkami, byłam zauroczona pogodą i barwnymi widokami. Sekret mroźnej północy polega w moim odczuciu na jej izolacji – dużo wody, lasów. Lubimy to co jest inne, dalekie, dlatego Szwedów traktujemy egotycznie, ale przewrotnie cenimy ich właśnie za to, jak bardzo są do nas podobni.

Aby z zimą pozostać w kontrze polecam „letnie” lektury – upał na półwyspie też potrafi zmrozić: Mons Kallentoft Zło budzi się wiosną, Śmierć letnią porą, Åke Edwardson Niech to się nigdy nie kończy, Tove Jansson* Lato.

źródło

Było o klimacie, to teraz może dwa słowa o obrazie samego Szweda. Istoty przyjaznej, otwartej na nowe znajomości. Żyjącej w zgodzie z naturą, ale dbającej o własny indywidualizm. Na tyle na ile miałam kontakt ze Szwedami mogę się zgodzić z większością tych stwierdzeń. Jest to naród uprzejmy, ale wcale nie naciskający na nowe znajomości. Ich tolerancję nazwałabym raczej chłodną obojętnością, za to prawdą jest, że wszyscy znakomicie znają angielski –  stąd tak liczne wtrącenia z tego języka w literaturze.

Zaczytując się w sagach typu A lasy wiecznie śpiewają Trygve Gulbranssena, obserwujemy przekrój pięknej i dzikiej przyrody, i tu czego by o niej nie pisali, jest to absolutną prawdą. Szwecja jako kraj jest po prostu zachwycająca. Obowiązujący w niej trójpodział zagospodarowania przestrzennego (1/3 to woda, 1/3 tereny zielone i 1/3 zabudowa) znakomicie współgra z naturą oraz sprawia, że nawet w centrum wielkiego miasta czujemy się swobodnie. Zatrważająca większość jej powierzchni to jeziora i lasy, dlatego miłośnicy przyrody będą się tam czuli naprawdę dobrze.

źródło
źródło
źródło

Trendy w szwedzkiej literaturze nadal silnie trzymają się kryminału, ale coraz łatwiej znajdziemy w Polsce szerszą i bardziej zróżnicowaną ofertę. Prym w tym zakresie wiedzie na pewno wydawnictwo Czarna Owca. W ich ofercie doszukamy się erotyki (Maria Sveland), sensacji (Anders de la Motte), literatury pięknej (Kerstin Ekman) oraz thrillera (Sofie Sarenbrant). W.A.B. ma Serię z Miotłą, która chętnie promuje szwedzką prozę kobiecą (Majgull Axelsson, Anna Jörgensdotter), a Ene Due Rabe i Czarna Owieczka wydają bajki.

Nie wszystkie książki są jednakowo dobre i w wielu przypadkach, nie warto tracić na nie czasu. Cieszy mnie jednak, ich nie słabnąca wciąż popularność. Zafascynowani kryminałami zaczynamy eksplorować inne gatunki. Nie samym śledztwem żyje ten kraj, a zapewniam Was, że w powieści obyczajowej też mają swoich mistrzów. Z całego serca polecam wam książki Majgull Axelsson czy Johanny Nilsson. To w nich widzę przyszłość szwedzkiej, i w ogóle skandynawskiej literatury.

Na zakończenie jeszcze ciekawostka, o której nie każdy pewnie słyszał, a znakomicie dowodzi, jak wielka siła drzemie w niepozornej książce. Astrid Lindgren jest osobą, która w słynącej z wysokich podatków Szwecji, więcej państwu oddała niż zarobiła. „Po odkryciu, że płaci 102% podatku, Lindgren napisała baśń Pomperipossa w Monismanii. Opowiada tam o skromnej pisarce, która w trudzie pisze książki dla dzieci, ale nie ma za co żyć, bo wszystko zabiera jej podatek”**. Oburzeni tym faktem czytelnicy sprawili, że socjaldemokraci przegrali wybory, a podatki w Szwecji zostały obniżone.

Drodzy czytelnicy blogów i literatury. Jak sami widzicie książki mają w sobie moc :) Zmieniają rządy, sprawiają, że ludzie zamknięci w swoich domach zaczynają marzyć. Osobiście zachęcam was do wyprawy w nieznane. Może być to Fjällbacka, Ystad albo Linköping. Zarezerwujcie sobie tylko dużo czasu i zanurzcie się w te historie. Naprawdę warto.

źródło


* Tove Jansson z urodzenia jest Finką, ale ponieważ książki tworzyła pisząc po szwedzku, a także jest w tym kraju bardzo popularna, pozwoliłam sobie ująć ją w tym zestawieniu. Moja bezgraniczna sympatia do tej autorki, nie ma tu nic do rzeczy ;)






Follow on Bloglovin

19 komentarzy:

  1. No z ta daleka polnoca nie przesadzajmy. Ja mieszkam 50 szwedzkich mil czyli 500km na pln od Sztokholmu i klimat tu rozni sie od polskiego. Ta zima byla bardzo lagodna i malo sniezna. Ale z 6 moich zim tutaj ta byla pierwsza taka. Wczesniejsze dostarczaly wrazen ekstremalnych typu 30 stopni na minusie przez wiele tygodni albo 50cm sniegu w jedna noc albo i jedno i drugie. A przeciez nade mna na polnoc jest jeszcze kolejne wieeeel mil Szwecji, 60 mil do kola podbiegunowego i jeszcze troche... A roznice klimatu najbardziej ja osobiscie bolesnie odczuwam na wiosne, kiedy juz w Polsce prawie jest lato a tu wciaz czesto leza resztki sniegu i mrozi po nocach oraz jesienia, potrafi tu byc pieknie, drzewa przyjmuja przepiekne barwy zolci, pomaranczu, ostrej czerwieni, takiej zywej jaka rzadko w Polsce widywalam, ale ten okres jest zwykle krotki, 2-3 tygodniowy i szarzyzna typowa dla listopada w Polsce tu sie przyczepia juz w polowie pazdziernika a na koniec pazdziernika juz nieraz byl snieg. Co do Szwedow... sa inni. Sa mili, uprzejmi ale jak mowisz troche zimni, zdystansowani. Z wiekszoscia zajmuje wieeeele lat zanim mozna mowic o jakiejs wstepnej przyjazni.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy post, czapki z głów dla Ciebie, Varia czyta, za przedstawienie szwedzkiej literatury w pigułce. Ujełaś wiele smaczków, które sprawiają, że Szwecja jest tak kolorowa - nie tylko w architekturze.
    Jedynym szwedzkim kryminałem, który przeczytałam (i jedynym kryminałem jak na razie) jest "Śmiejący się policjant" Maja Sjöwalla i Pera Wahlöö. To ta książka podobno inspirowała pierwsze dzieła obecnych szwedzkich autorów tego gatunku.

    Jeśli chodzi o szwedzkie bajki, to darzę je bezwarunkową miłością, a Pippi to najsłodsza rozrabiaka pod słońcem. Jeśli ktoś z Was interesuje się baśniami, bajkami i opowieściami etnicznymi to bardzo, bardzo gorąco zapraszam na mój facebook, gdzie można ucieszyć ducha fragmentami niepopularnych baśni i spojrzeć na dobrze nam znane ze świeżej perspektywy. :-) Bo przecież baśnie pisali dorośli...

    Zastanawia mnie jeszcze jedna mała rzecz dotycząca Szwecji: mówi się o tym (może to pewien rodzaj propagandy), że Szwedzi są bardzo oziębli moralnie. Jest taki dokument w sieci - o urnach z prochami, których rodziny nie raczą nawet odebrać, o tym, że Sztokholm to w większości single, które są ofiarą prowadzonej długofalowo polityki antyrodzinnej, etc.
    Norwegię ciut poznałam, nie widzę tam takich problemów. Ale Szwecja? Czy to tezy do obalenia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem o jaka polityke antyrodzinna ci chodzi. Szwecja ma najlepszy system urlopow macierzynskich/ojcowskich na swiecie, placone ponad rok, dodatek na dzieci, przedszkola, itd.
      Faktem jest ze jest duzo singli w Sztokholmie. O zadnych problemach z urnami nie slyszalam, jesli ktos nie ma rodziny, a przeciez sa tacy, to pogrzeb organizuje gmina.

      Usuń
    2. Widziałam ten dokument, chyba nawet pokazywali nam go nawet w liceum na lekcjach religii... Był wyraźnie nieobiektywny, więc myślę, że na wszystkie "prawdy", jakie padły w filmie można spojrzeć z dystansem...

      Usuń
    3. Dokładnie, nie warto patrzeć przez czarne szkiełko, a samemu głową ruszyć. Mi też pokazywano to w kościelnych okolicznościach. Przypadek? Nie sądzę;-) Dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam!

      Usuń
  3. Och, nie zgodzę się z Agrą - aktualnie mieszkam w polskiej strefie okołobiegunowej i co roku jest to samo - zima zaczyna się w połowie października, a kończy gdzieś na początku kwietnia (fakt, ten rok jest inny, trochę łaskawszy). Zatem, z mojej perspektywy, w Szwecji czułabym się jak w rodzinnym domu ;)

    Bardzo spodobała mi się ta perspektywa - czysto literacka, a jednak jak mocno utrzymująca rzeczywisty obraz. I to prawda - książki potrafią zmienić nasze życie w sposób dosadny, tylko jest mały szkopuł. Większa część społeczeństwa musiałaby czytać. A w Polsce o to trudno. Lata komunizmu skutecznie skundliły nasz naród.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo fajnie opisane. rzeczywiście, akcje w książkach szwedzkich autorów zwykle odbywają się podczas mroźnych zim, chłodnych wieczorów, trochę mrocznych i tajemniczych. nigdy nie byłam w Szwecji, więc i ja mam wrażenie, że tak właśnie tam jest. Szwedów bardzo lubię za ich uprzejmość i grzeczność, których brak wielu narodowościom, nie wspominając o Polakach ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. przeczytałam z przyjemnością ten post i z chęcią sięgnę po skandynawską literaturę w najbliższym czasie, oczywiście przy kawce ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Też uwielbiam czytać. I pomimo tego, że czasem trzeba walczyć z codziennością o każdą wolną chwilę, to walczyć warto a później przeznaczyć ją na czytanie. Od przedwczoraj jestem masakrycznie przeziębiona - wczoraj skończyłam jedną książkę, a przed chwilą zaczęłam kolejną. Tak to można żyć! :). Skandynawska literatura kojarzy mi się ( pewnie mylnie ) z kryminałami, a nie jest to mój ulubiony gatunek, więc nie sięgam zbyt często...Ale do Varii zajrzę zaraz z przyjemnością.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, książki mają swoją moc! Czytam kiedy tylko mam chwilę. Gdy byłam mała, także zaczytywałam się w Pippi Långstrump i Dzieciach z Bullerbyn :) Pamiętam czytanie przy lampce, kiedy wszyscy już spali ;) Skandynawską literaturę lubię do dziś.

    OdpowiedzUsuń
  8. Trzeba przyznać, że od Larssona czytanego do 4 nad ranem zaczęła się bynajmniej dla mnie ogromna przyjaźń ze szwedzką literaturą, bo oczywiście czytałam Dzieci z Bullerbyn naście razy, ale jeszcze nieświadoma faktu, że to Szwecja, że jakies inne kraje, jak to dziecko :)
    Ogromną radość mi ten post sprawił, bo czytam wszystko i tak jak na początku, doceniam te chwile coraz bardziej ♥
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzieci z Bullerbyn to obok Kubusia Puchatka kwintesencja mojego wczesnego dzieciństwa! Pamiętam jak mnie drażniło to, że babacia jakos tak pokracznie wypowiadała "Bullerbyn". Teraz w planach mam Stiega Larssona, ale jakos trudno mi się do niego zabrać ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. No troche o klimacie. Szwecja jest bardzo dluga, rozciaga sie na 1572 km od poludnia na polnoc, tak ze klimat tutaj jest zrozniowany i zalezy od tego gdzie sie mieszka. Ostania zima byla do tego bardzo nietypowa, ciepla i prawie bez sniegu. Najwieksza roznica klimatyczna miedzy Polska a Szwecja jest dlugosc dni i nocy. Latem mamy bardzo dlugie dni, zima jest odwrotnie. Latem na polnocy w Kirunie swieci slonce cala dobe a zima jest odwrotnie, slonce w ogole nie wschodzi przez kilka tygodni.

    Zgadza sie ze Szwedzi sa dosc oziebli i nie pala sie do zawierania nowych znajomosci. Swoich przyjaciol maja ze szkoly albo uczelni.

    OdpowiedzUsuń
  11. Mieszkam w Szwecji od ponad pieciu lat. Pogoda czesto jest lepsza od tej w Polsce, ale za to potwornie wieje. Tyle, ze ja mieszkam w poludniowe czesci, niedaleko od Karlskrony :) Majgull Axelsson uwielbiam juz wiele lat. Moja ulubiona pisarka :) Bardzo ciekawy wpis :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. Dzieciach z Bullerbyn i Muminki to wciąż moje ulubione lektury, więc regularnie poszukuję w sieci takich sympatyków szwedzkiej literatury jak ja. Od deski do deski znam bardzo dobrze, czytuję regularnie. Świetna relacja i pomysł! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. *Dzieci z Bullerbyn, cóż ja wypisuję.

    OdpowiedzUsuń
  15. Dzieci z Bullerbyn i Muminki to moi absolutni faworyci ;)

    OdpowiedzUsuń