31 marca 2014

Językowy smaczek tygodnia #7: sowy na bagnie

Sowy są ostatnio wszechobecne: na zeszytach i notesach, na bluzach i koszulkach, na torebkach i plecakach, jako naszyjniki i pierścionki, a także dodatki we wnętrzach. Nie mam pojęcia, skąd wzięła się ta moda, ale właściwie sama stałam się jej ofiarą i kilka razy nie mogłam się powstrzymać przed kupieniem uroczych sowich akcesoriów. 

W szwedzkim natomiast funkcjonuje dość popularne powiedzenie, związane z sowami.





ana ugglor i mossen

czyli

wyczuwać sowy na bagnie

Ten, kto "wyczuwa sowy na bagnie", wyczuwa czyjeś niecne zamiary, ma wrażenie, że wokół dzieje się coś podejrzanego.




Czym sowy zasłużyły sobie na to, by w tym powiedzeniem stać się symbolem jakiegoś podstępu i zwiastunem niebezpieczeństwa? Najprawdopodobniej ptaszyska znalazły się w tym wyrażeniu przez przypadek! Językoznawcy tłumaczą, że wyrażenie to zostało zapożyczone z siedemnastowiecznego duńskiego idiomu ulve i mosen czyli... wilk na bagnach  (wilk rzeczywiście już prędzej kojarzy się  z czymś, czego należy się wystrzegać). Problem w tym, że w niektórych duńskich dialektach ulve wymawia się podobnie jak uller czyli sowa. Takie nieporozumienie często tłumaczy się też tym, że na początku XIX w. w Danii wytrzebiono wilki, więc brakowało niejako "punktu odniesienia". Od tamtego czasu językowo wypatruje się z podejrzliwością nie wilka, ale sów na bagnie.


"Przesłyszenie się" potrafi zrobić trwałe zamieszanie nie tylko w języku, ale nawet w kulturze. Podobno obchodzony niedawno Dzień Gofra powstał właśnie na skutek tego, że nazwę maryjnego święta Vårfrudagen przekręcono na Våffeldagen. Więcej o Dniu Gofra możecie poczytać na przykład u Polki w Szwecji.

Źródło:




Follow on Bloglovin

11 komentarzy:

  1. Smakowity smaczek! Taki gotycki nawet, mroczna sowa, spowite mgłą bagna, czyhające niebezpieczeństwo...

    OdpowiedzUsuń
  2. też mam wielką słabość do sów. obecnie noszę z nimi biżuterię i bardzo ją sobie chwalę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Już prędzej bym zrozumiała jakiegoś sępa lub orła. Ale sowa?! Chociaż... sowy też są drapieżnikami i polują :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa sprawa z tymi przejęzyczeniami. Nasza Panienka zamieniła się w gofra, wilk w sowę, a w Wielkim Tygodniu jakie akcje mają :))) Coś mi tu podpada, cała ta Szwecja to jakiś przekręt!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ładny lapsus :)
    Ale może ta sowa ma właśnie dobrą rolę, siedzi na bagnach i pohukuje żeby ostrzec przed niebezpieczeństwem niecnych zamiarów :)
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  6. świetne są Twoje smaczki :) każdy z nich ma niesamowicie zaskakujący dobór słów, to zawsze bawi mnie najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja na mojego kota mówię "sowo". Czy to już choroba psychiczna?
    A gadżetów żadnych nie mam, chociaż faktycznie, sporo tego wisi teraz na sklepowych półkach. Ale ja bym chciała nie taką na srebrnym łańcuszki, ale prawdziwą, i najlepiej gadającą. Może białego puchacza?

    OdpowiedzUsuń
  8. Biedne sowy, to niesprawiedliwe, że sa bohaterkami takiego brzydkiego powiedzenia. Na mnie w mlodości mowili właśnie "sowa", więc czuję się szczególnie z tymi ptaszyskami związana, a tu taka przykra niespodzianka. Niech zyją sowy :)

    alessandra
    http://studia-parla-ama.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję Natalio za polecenie mnie!

    OdpowiedzUsuń
  10. Hm to bardzo ciekawe..u nas tez ostatnio stają sie modne motywy z sową.

    OdpowiedzUsuń