09 grudnia 2013

Święta Łucja



Co roku, około 13 grudnia, kiedy oglądam powyższy filmik, nie mogę powstrzymać jakiegoś takiego wzruszenia. Fakt, potrafię wzruszać się w najdziwniejszych momentach (na przykład przy dźwiękach orkiestry dętej), ale przyznajcie sami - jest coś niesamowitego wśród tych pustych, białych kościelnych ław, w tych anielskich żeńskich głosach, w tym półmroku przełamanym ciepłym blaskiem świec na głowie i w dłoniach dziewcząt, w ich powolnych, majestatycznych krokach... Mam też mnóstwo szalenie pozytywnych wspomnień z obchodów Dnia Świętej Łucji z pierwszego roku studiów, samego początku mojej przygody ze Szwecją i językiem szwedzkim, do których wracam z wielkim sentymentem. Poza tym, o ile potrafię skutecznie oprzeć się czekoladowym Mikołajom ustawianym na sklepowych półkach tuż po Zaduszkach, Last Christmas z głośników w sklepach czy choinek ustawianych na samym początku grudnia, to Dzień Świętej Łucji jednoznacznie wprowadza mnie w świąteczny nastrój.

Co to właściwie jest za święto i dlaczego w Szwecji, w jednym z najbardziej zateizowanych państw Europy, tak kultywuje się zwyczaj upamiętniający katolicką świętą?

Tak naprawdę historia tej szwedzkiej tradycji jest dość skomplikowana, a poszczególne elementy obchodów tego święta zmieniały się na przestrzeni czasu. Nie wchodząc zbytnio w szczegóły - w zasadzie jest to mieszanka zwyczajów pogańskich i chrześcijańskich. Z jednej strony wiąże się ze św. Łucją z Syrakuz, z drugiej - ma podobno nawiązywać do szwedzkiej legendy o Łucji, pierwszej żony Adama, która miała spółkować z diabłem i być matką piekielnych stworzeń. Nie bez powodu też imię Łucji kojarzy się nie tylko ze światłem (łacińskie lux, szwedzkie ljus) ale też z Lucyferem.

Łucja, odziana w białe szaty, z płonącymi świecami na głowie, przynosi światło, które ma rozpraszać zimowe ciemności. W dawnym kalendarzu to właśnie noc na 13 grudnia była tą najdłuższą w roku, kiedy największe pole do popisu miały demony i złe moce. Po takiej nocy ludziom mogło rzeczywiście brakować sił, więc prawdopodobnie stąd mógł dużo później wziąć się zwyczaj, że dziewczynka przebrana za Łucję serwuje rodzinie na śniadanie kawę i szafranowe bułeczki.

źródło
Dziś Łucja, wraz z orszakiem dziewcząt (tärnor) ze świeczkami w dłoniach  oraz chłopców (stjärngossar) w wysokich czapkach ozdobionych gwiazdami, odwiedza szpitale, szkoły i urzędy. W miastach oraz w całej Szwecji odbywają się też wybory Łucji, którzy niektórzy porównują do wyborów miss. Świętowanie odbywa się z aromatem szafranu, kawy czy grzanego wina w tle, a także wśród dźwięków piosenek, których teksty najczęściej dotyczą kontrastów między zimnem a ciepłem, ciemnością  a jasnością.

źródło



Zainteresowani? Polecam Wam także film "Łucja dla żółtodziobów":


Źródła:
Follow on Bloglovin

23 komentarze:

  1. Pewnie każda dziewczynka marzy, żeby zostać Łucją :) Ale noszenie takiego wieńca, zwłaszcza z prawdziwymi świeczkami, to prawdziwe wyzwanie. Ja bym się bała :) Ciekawa tradycja, choć pierwsza żona Adama, mająca spółkować z diabłem mnie trochę przeraziła :D Obejrzałam ostatni filmik, już nie jestem żółtodziobem ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. wzruszająco i świątecznie się zrobiło...

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja Babcia miała na imię Łucja i zawsze 13 grudnia zjeżdżała się rodzina i było cudownie...A co do wzruszeń, to też potrafią wywołać u mnie łzy i gęsią skórkę najdziwniejsze rzeczy...Ostatnio np. muzyka w reklamie samochodu :).

    OdpowiedzUsuń
  4. znam tę przypadłość, mnie wzruszenie też nie oszczędza. :) pewnie mnóstwo dziewczynek, marzy by zostać Łucją, ja sama też pewnie marzyłabym o tym!

    OdpowiedzUsuń
  5. jak to pięknie wygląda, te dziewczyny w wieńcach ze świecami... coś tak czułam, że nie jest to całkowicie chrześcijański zwyczaj :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Sankta Lucia ge mig en tia, inte en femma för det har jag hemma :))))

    Nie wiem ile w tym prawdy bo nie doszukałam się nigdzie takiej wzmianki ale kiedyś na kursie babka nam opowiadała że jedną z wersji historii panny L. jest taka że pomagając więźniom (czy innym potrzebującym) nosiła im jedzenie podziemnymi tunelami, dlatego też wieniec na głowie i taca w rękach... Ale tak jak piszę, nigdzie indziej się z nią nie spotkałam.

    A ostatni filmik świetny. Uwielbiam szwedzki akcent w wykonaniu amerykańców :)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Aby tak chodzić z wieńcem świeczek na głowie, pewnie dziewczyny muszą trochę poćwiczyć, ale i tak jest to nie lada wyzwanie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. ach, uwielbiam Helenę Sjöholm, od czasu piosenki Gabrieli, dzięki za piękną piosenkę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziewczyny u samej góry śpiewają niesamowicie!
    Widzę że, Łucji w ostatnim filmiku również towarzyszy Mikołaj i nawet Piernik :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Magicznie się zrobiło...
    To piękna tradycja, najbardziej lubię Lucię w wykonaniu dzieci:-)
    Tylko potem jeszcze parę miesięcy śpiewają wniebogłosy tę melodię....

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja się może nie wzruszyłam, ale tematem mnie zaciekawiłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale śliczna tradycja... Dziękuję za filmik "for Dummies", właściwie wszystko napisałaś, ale autorzy filmu zasugerowali, żeby udać się do szwedzkiej ambasady na uroczystości 13 grudnia... szkoda, że ambasady są w Dublinie, zaraz bym napisała zapytanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Piękna tradycja i interesujące filmy!
    Ale ja bym chciała być jutro w Szwecji i móc zobaczyć to wszystko na żywo!

    OdpowiedzUsuń
  14. Fantastycznie to wygląda, aż chciałabym to zobaczyć na żywo i poczuć tą atmosferę na własnej skórze ♥
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  15. To zdecydowanie lepsze niż kolejne wspominki stanu wojennego u nas dzisiaj. Ale fajnie że stroje mają biało-czerwone, kupuję to ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie znałam tej historii i nie wiedziałam, że Łucja kojarzy się również z lucyferem. Bardzo fajna ciekawostka. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Piękna tradycja! Zupełnie mi obca...
    Że też się nie boją, że włosy się podpalą od tych świeczek?
    Pozdrawiam Cię cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Uwielbiam te piesn i roczulaja mnie szczegolnie te nieporadne dzieciaczki w bialych szatach. Akurat 13 grudnia bylam w szpitalu i trafil mi sie przysmak z rak dziewczynki idacej w tym mini pochodzie :)

    OdpowiedzUsuń
  19. jakie to ładne... i mam wielki sentyment do tego święta, odkąd pewna pani fotograf zaproponowała nam sesję z wieńcem ze świec na głowie ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Naszą córkę nazwaliśmy Łucja. Ma dziś 2 lata i 2 pierwsze dni przedszkola za sobą :) Trafiłam na tego bloga szukając informacji o Szwecji. Planuję właśnie objazdówkę po południowych krańcach. Od kilku dni czytam z zapałem w każdej wolnej chwili. Kawał solidnej roboty! Za parę dni skończę plan wyjazdu i pojawi się on na moim blogu
    http://kamtraveller.blogspot.com/.
    Może będziesz miała chwilę, żeby zajrzeć i ewentualnie podpowiedzieć co nieco? Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  21. Bardzo się wzruszyłem .Po drugie ten blog jest boski i chętnie będę tu zaglądał.

    OdpowiedzUsuń