Jonas Jonasson sam sobie bardzo wysoko postawił poprzeczkę. Jego "Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął" jest książką absolutnie obłędną, mogę ją czytać wiele razy i chyba nigdy mi się nie znudzi. "Analfabetka, która potrafiła liczyć", oparta na pomyśle w zasadzie bardzo podobnym, też bardzo przypadła mi do gustu, choć nie wciągnęła mnie od samego początku. Jak tylko dowiedziałam się, że pojawia się polskie wydanie kolejnej powieści tego autora, natychmiast musiałam je sobie sprawić. Zastanawiałam się, czy uda mu się napisać trzecią równie genialną powieść. Co więcej, nawet trochę martwiłam się, czy nie stworzył historii na tyle podobnej do poprzednich, że pojawią się zarzuty o odgrzewanie kotletów czy pisanie na jedno kopyto. Martwiłam się również, że może zdecydował się na coś tak kompletnie z innej beczki, że nie będzie to ten sam styl, który tak bardzo polubiłam wcześniej.
Anders morderca* tak naprawdę nazywa się Johan Andersson. Przesiedział swoje w więzieniu i ma na koncie parę ofiar. Po wyjściu na wolność nie chce już doprowadzać do niczyjej śmierci, ale nie oznacza to, że zamierza żyć zgodnie z prawem. W łamaniu i naciąganiu prawa pomogą mu recepcjonista Per Persson i pastor Johanna, kiedy cała trójka przypadkiem znajdzie się w jednym miejscu, w tym samym czasie. Wydaje się, że dzięki pomysłowości duetu pastor/recepcjonista oraz złej sławie i niecnym czynom Andersa mordercy będą w stanie zbić miliony. Nie wzięli jednak pod uwagę, że w rozkręcaniu nietypowego biznesu pojawią się przeszkody: drepczące im po piętach postaci z przestępczego półświatka i... Jezus, który niespodziewanie zagości w sercu mordercy.
Brzmi absurdalnie? I dobrze. Jonas Jonasson po raz kolejny bawi takim właśnie poczuciem humoru, tym razem naigrawając się nie tylko z ludzi, ale i z religii, sprawnie żonglując cytatami z Biblii. Narrację prowadzi w taki sposób, że bardzo łatwo wyobrazić sobie, co się dzieje - z pewnością książka świetnie nadawałaby się do ekranizacji.
Choć i teraz uśmiechałam się pod nosem i czytałam mężowi na głos co zabawniejsze fragmenty (ten to ze mną ma...), to "Anders Morderca..." nie zachwycił mnie tak jak dwa wcześniejsze tytuły tego autora (traf chciał, że czytałam je w pociągu i moje uśmiechy pod nosem czy parsknięcia śmiechem nie raz wzbudzały zainteresowanie współpasażerów). Brakowało mi trochę genialnego mieszania i naginania historii Szwecji i świata tak, by mieli na nią wpływ bohaterowie. Ale to przecież miała być inna książka...
W paru momentach trochę zawiodłam się na przekładzie, kiedy to, co miało być zabawne, nie do końca wyszło. Dla przykładu: przetłumaczenie Taxi-Torsken jako Taxi-Dorsza nie do końca pasuje do późniejszej wzmianki o amatorze płatnego seksu, która wydaje się pojawiać ni stąd, ni zowąd (a torsk to w slangu klient prostytutki). Inną zresztą sprawą jest moje ubolewanie nad tym, że polskie wydania książek Jonassona mają tak niejednolite okładki, podczas gdy po oryginalnych, szwedzkich, już z daleka można poznać, o którego autora chodzi - możecie sprawdzić na jego stronie internetowej.
Podsumowując: polecam, bo Jonasson ma niezwykły talent do tworzenia niezwykłych postaci. Polecam, jeśli ktoś lubi komedie pomyłek z wartką akcją. Ale ostrzegam, by akurat przy tej pozycji nie mieć zbyt wygórowanych oczekiwań.
_____________________________________________________
* Anders Morderca szw. Mördar-Anders to postać, która Szwedom może się kojarzyć z piosenką Cornelisa Vreeswijka o tym tytule. Ale nie tylko. Na kartach szwedzkiej historii zapisał się niejaki Johan Alfred Andersson Ander, morderca, ostatnia osoba, która w Szwecji została skazana na śmierć i jedyna zgilotynowana w tym kraju (chodzi o rok 1910, w 1921 karę śmierci zniesiono). Czy ma to znaczenie dla fabuły? Trudno powiedzieć. Ale jak tylko zobaczyłam tytuł nowej książki Jonassona, wiedziałam, że taką mroczną ciekawostką będę musiała się z Wami podzielić.
Jonas Jonasson Anders Morderca i przyjaciele oraz kilkoro wiernych nieprzyjaciół (Mördar-Anders och hans vänner (samt en och annan ovän))
tłum. Elżbieta Ptaszyńska-Sadowska
Wydawnictwo W.A.B.
2016
Zastanawialam sie nad kupnem tej ksiazki bo tytul intrygujacy ;) Dziekuje za recenzje, chetnie do niej przysiade :) A jesli lubisz ksiazki z humorem do smiechu i placzu to polecam cieplo ksiazki F.Backmana - zacznij w kolejnosci od En man som heter Ove, poprzez Min mormor hälsar och säger förlåt do Britt-Marie var här :) Naprawde swietne ksiazki :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Backmana! Dwa pierwsze tytuły już za mną, ciekawi mnie jeszcze inna jego książka, "Saker min son behöver veta om världen" :)
UsuńBardzo ciekawa lektura :D
OdpowiedzUsuńBrzmi jak idealna pozycja na wakacje :)
OdpowiedzUsuń