13 lutego 2018

Jak się zakochać w facecie, który mieszka w krzakach


Gdzie można spotkać tą jedyną lub tego jedynego? W bibliotece, na domówce znajomych, można wpaść na nią przypadkiem na ulicy albo znaleźć go... w krzakach!

Julia ma 29 lat, jest Szwedką, mieszka w Wiedniu, gdzie pracuje jako nauczycielka języka angielskiego. Marzy, by trafić na miłość swojego życia, pragnie też stać się sławną pisarką. Wymyśla więc historie, które wydają jej się bardzo pomysłowe i przełomowe, ale ciągle okazuje się, że ktoś już o tym napisał lub zrobił film (i to nie byle kto, „wpadają jej do głowy” opowieści żywcem wyjęte ze Stephena Kinga, Vilhelma Moberga czy Stevena Spielberga). 


Pewnego dnia do Julii przysiada się w parku w Ben: dwudziestoczteroletni Kanadyjczyk, który przyjechał do Europy w poszukiwaniu przygody, a skończył jako bezrobotny, bezdomny, mieszkający w krzakach, mający problemy z alkoholem i kradnący jedzenie ze sklepów. Julia jest zafascynowana jego otwartością, pewnością siebie, odwagą i charyzmą. Czas, jaki spędzają razem, choć bardzo przyjemny i pełen „iskier”, bywa jednak dla obojga trudny. Nawet ich pierwsze intymne momenty nie są proste – zapach Bena jest dla Julii tak odstręczający, że trudno jest jej go pocałować. Później Julia wciąż mierzy się z tym, że wstydzi się tego, że z nim randkuje, dużym wyzwaniem okazuje się poznanie towarzystwa Bena. W końcu pojawiają się też konflikty związane z różnymi wartościami, którymi Julia i Ben kierują się w życiu. Różni ich podejście do tego, co wypada, a czego nie wypada robić, różni nastawienie do roli wykształcenia i pracy w życiu. Czy taki związek może się udać?

Przypuszczenia o tym, jak zakończy się książka, pojawiają się naturalnie, kiedy zna się historię autorki. Poznała bowiem swojego obecnego męża i zakochała się w nim, kiedy był bezdomny i miał problemy z alkoholem. Dziś są razem od kilkunastu lat, mają dwoje dzieci, a Vic jest wykształconym inżynierem. Co ciekawe, Vic pochodzi z Kanady, ale ma polskie korzenie. 

Jak się zakochać w mężczyźnie, który mieszka w krzakach to całkiem przyjemne czytadło, po którym wręcz oczekuje się  szczęśliwego zakończenia - pytanie pozostaje tylko, w jakich okolicznościach do niego dojdzie i jak zostanie przedstawione. Książka sprawdza się nieźle jako niezobowiązujący "czasoumilacz", kiedy czeka się kilka godzin na lotnisku na przesiadkę, kiedy leży się na plaży na urlopie i kiedy leczy się przeziębienie pod kocem. Nawet jeśli dotyka pytania-kliszy o to, co liczy się bardziej: wygląd czy wnętrze, to nie o takie refleksje tak naprawdę chodzi. I nie o wartości literackie. 

Wartością książki jest za to humor. Bawią ambicje pisarskie Julii, do serdecznego uśmiechu doprowadzają jej porażki w randkowaniu. Z racji mojego zawodu urzekały mnie fragmenty, w których autorka opisuje zmagania Julii ze słuchaczami na kursach językowych.

Choć nie powinno się oceniać książki po okładce (o czym przekonała się powieściowa Julia), to mam wrażenie, że polska okładka działa raczej odpychająco niż zachęcająco, nawet jeśli sam tytuł potrafi zaintrygować (dla porównania pokazuję okładkę szwedzkiego wydania). Szkoda, bo może warto byłoby pokazać, że Szwedzi piszą nie tylko mroczne kryminały czy poruszające reportaże, ale że mają też poczucie humoru :)


O książce, a właściwie samej historii Emmy i Vica, pisano wiele w prasie (szczególnie w lokalnych gazetach z różnych miast południowej Szwecji), a para wraz z dziećmi pojawiła się też w telewizji (i to nie tylko szwedzkiej), gdzie ich historię przedstawiono niczym współczesną bajkę o Kopciuszku. Autorka w wywiadach podaje, że dostała już propozycje związane z ekranizacją książki.




Emmy Abrahamson, Jak zakochać się w facecie, który mieszka w krzakach 
(Hur man förälskar sig i en man som bor i en buske
Dom Wydawniczy REBIS 
2017 
tłum. Bratumiła Pawłowska-Pettersson

2 komentarze:

  1. Dziękuję za recenzję książki. Zabrzmiała bardzo interesująco. Chętnie przeczytam, chociaż namolnie sięgam po szwedzkie kryminały.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też! Głównie z racji tego, jak powszechnie są dostępne :) Ale czasem warto sięgnąć po coś dla odmiany ;)

    OdpowiedzUsuń