22 sierpnia 2016

"Korponinja" vs. korposzczury [recenzja]

Korposzczury: siedzą na ołpenspejsie, czalendżują i próbują zdążyć przed dedlajnami. Pogrążają się w monotonii i zawodowym wypaleniu. Czy nie tak często przedstawiani są pracownicy nowoczesnych przedsiębiorstw? Z podobnymi problemami mierzy się także bohater powieści Korponinja Larsa Berge. 


Jens Jansen jest brand managerem w średnim przedsiębiorstwie. Niby niczego mu nie brakuje, ale czuje się zupełnie wypalony, stracił zainteresowanie pracą, awansem, pieniędzmi, życiem intymnym i życiem w ogóle. Ogarnia go apatia i brak mu inicjatywy. Ale nie chodzi o to, że całkiem nie chce mu się żyć. Po prostu nie chce brać udziału w tym, co dzieje się dookoła. Postanawia zatem zniknąć. I wbrew pozorom, najbardziej racjonalne wydaje mu się, by schować się przed światem... w firmie, w której pracuje. Z czasem zamienia się w korponinję, w cień, przemykający się po korytarzach biurowców, obserwujący swoich kolegów i przełożonych z ukrycia. I właściwie trochę przez przypadek staje się przedstawicielem przedziwnego ruchu oporu...

Lars Berge z mistrzowską precyzją opisuje biurowy krajobraz tak, że czytelnik bardzo łatwo odnajdzie się wśród boksów z biurkami, dystrybutorów wody, flipchartów i morza karteczek samoprzylepnych, gdzie w tle rozbrzmiewa symfonia (kakofonia?) dźwięków logowania sytemu Windows, szmerów drukarek i rozmów telefonicznych. Autor kapitalnie żongluje sloganami reklamowymi (np. Because you’re worth it L'Oréala, Guaranteed to keep you dry Gore-Texu czy Impossible is nothing Adidasa), które w zaskakujący sposób zwięźle podsumowują kolejne rozdziały i pokpiwa z cytatów z poradników, powtarzanych tu jak coachingowe mantry. 

Ta powieść dla mnie była trochę jak różnych gatunków: jest tu i nuta społeczno-obyczajowa (relacje między bohaterami), i przygodowa (planowanie zdobywania pożywienia zamienia biurowiec w dziką dżunglę), jest posmak jakże popularnej powieści kryminalnej (bo ktoś będzie jednak próbował rozwiązać zagadkę zniknięcia Jensa) czy powieści sensacyjnej (intryga rewolucyjnej grupy buntowników). 

Korponinja to lektura śmieszno-gorzka. Podczas czytania książki i później, podczas pracy nad jej przekładem, nie raz chichotałam pod nosem, ale nie raz też ciężko wzdychałam, gdy portretowane postaci, wprawdzie mocno przerysowane, wydawały się aż za bardzo realne. Na całe szczęście, autorowi na pewno nie można odmówić bujnej wyobraźni. Szczególnie pod koniec mocno zaskakuje swoją fantazją, gdy ledwo można nadążyć za coraz to bardziej absurdalnymi i zwariowanymi teoriami spiskowymi i wydarzeniami, które wszystkim jakby wymykały się spod kontroli.

Jeśli lubicie takie zakręcone historie, jeśli bawi Was czarny humor, jeśli macie sentyment do superbohaterów albo jeśli podobał się Wam serial The Office, to na pewno książka dla Was! A jeśli nie, cóż, to przeczytajcie tym bardziej, żeby przekonać się, czy takie szaleństwo Wam się spodoba.



Lars Berge Korponinja (Kontorsninja)
Wydawnictwo W.A.B. 2016
tłum. Natalia Kołaczek

6 komentarzy:

  1. O mamo, to chyba idealna książka dla mnie - już ją czuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama byłam korposzczurem przez kilka miesięcy, więc chętnie przeczytam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba już gdzieś słyszałem lub czytałem o tej książce. Niekiedy bardzo często przerysowuje się pracę w korporacjach - raz z lepszym skutkiem, a za innym razem z takim sobie. Dużo też zależy od tego w jakiej korporacji się pracuje i jak tam naprawdę jest. Tym niemniej książka wydaje się być interesująca :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Brzmi bardzo ciekawie, uwielbiam The Office :) No i jaka to byłaby przyjemność mieć książkę w Twoim przekładzie na półce! Na pewno zakupię przy następnej wizycie w Polsce.

    PS ołpenspejs to diabelnie trudne słowo, gdy się je widzi po raz pierwszy!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę się rozejrzeć za nią w księgarniach. Raz, ciekawa tematyka. Dwa, w Twoim tłumaczeniu!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe, ostatnio czytałam Korposzczury Lyonsa. Czasami korporacje nie są przychylne człowiekowi.

    OdpowiedzUsuń