25 kwietnia 2015

Szwedzkie przesądy - 13. edycja W 80 blogów dookoła świata

źródło

W latach 90-tych trzynastą edycję filmowego Göteborskiego Festiwalu Filmowego przesądnie nazwano czternastą. My zaś w trzynastą (URODZINOWĄ) edycję "W 80 blogów dookoła świata" proponujemy Wam wpisy właśnie o przesądach. Jak zwykle, blogerzy i blogerki, piszący o językach i kulturze obcych krajów, tego samego dnia, o tej samej porze, publikują post na wybrany temat. Wszystkie moje wpisy, biorące udział w poprzednich odsłonach akcji znajdziecie tutaj.



Kiedy wybraliśmy temat bieżącej edycji, z początku zmartwiłam się, że nie zaskoczę Was niczym nowym. Szwedzkie przesądy (skrock) w dużej mierze pokrywają się z tym, co zwykle przepowiada się i u nas. Jednym słowem - podobne rzeczy przynoszą nam nieszczęście (ger otur): liczba 13 (talet 13), czarny kot, przechodzący nam drogę (en svart katt som går över vägen), rozsypanie soli (att spilla salt), otwieranie parasola w domu (att fälla upp ett paraply inomhus). Czasem dokładnie wiadomo, jak długo trzymać się nas będzie nieszczęście: przechodzenie pod drabiną (att gå under en stege) to raptem trzy tygodnie pecha, ale już zbite lustro (en krossad spegel) oznacza siedem lat nieszczęścia. No i jeszcze jedno - zabicie pająka (att slå ihjäl en spindel) zwiastuje deszcz.



Zaskoczyło mnie natomiast kilka innych rzeczy, które mogą przynieść pecha (choć być może te przesądy są znane w różnych regionach Polski). Po pierwsze: położenie kluczy na stół (att lägga nycklar på bord) - w tej kwestii wciąż czekam na zemstę losu za kilka lat niecnego popełniania tego błędu ;) Po drugie: wnoszenie do domu wrzosu (att ta in ljung) zwiastuje śmierć w tym domu - brrrrr, aż przechodzi mnie dreszcz na samą myśl o moich jesiennych dekoracjach. 


Co więcej - moje obsesje z czasów dzieciństwa okazują się być przesądami w Szwecji. Nieszczęście może bowiem oznaczać nadepnięcie na pęknięcie na chodniku (att kliva på en spricka i gatan). Szwedzi uważają, że niebezpieczne jest też nadepnięcie na właz studzienki kanalizacyjne z literą A (att trampa på A-brunnar). A na studzienkach ściekowych ma oznaczać avbruten kärlek czyli przerwaną miłość, natomiast niegroźne jest stawanie na właz studzienki połączeniowej z literą K, która oznacza po prostu kärlek - miłość. Ciekawostka - w zeszłym roku czytałam w wiadomościach o kierowcy, który wzbudził podejrzenia policji swoją "zygzakową" jazdą. Okazało się, że powodem był nie alkohol, ale wiara w przesądy...

Czy Szwedzi mogą coś zrobić, żeby ustrzec się przed nieszczęściem? Oczywiście! Czasem wystarczy splunąć trzy razy przez ramię z głośnym tvi, tvi, tvi! Częściej jednak lepiej jest odpukać w niemalowane drewno i skwitować to słowami: Peppar, peppar, ta i trä (pieprzu, pieprzu, chwyć drewno) - często skraca się to do peppar, peppar  (tak samo jak my często mówimy samo "odpukać"). 

Dedykowane alergikom: pechowe może być też kichnięcie, kiedy ruszamy gdzieś w drogę (att råka nysa när man ska gå någonstans) - wtedy najlepiej jest się na chwilę zatrzymać.

Przesądy to oczywiście nie tylko lista tego, czego trzeba się wystrzegać, żeby nie mieć pecha. Mówi się, że jeśli panna w wieczór świętojański (midsomamrafton) zbierze bukiecik z siedmiu gatunków kwiatków (sju sorters blommori włoży go przed snem pod poduszkę, to we śnie ukaże jej się jej wybranek. Ja tego nie próbowałam, ale coś podobnego na pewno robiła Panna Migotka z Muminków!


źródło



A na koniec pamiętajcie:



Att tro på skrock betyder otur! 

Wiara w przesądy przynosi pecha!






Źródła:


A oto, jak temat przesądów i zabobonów został potraktowany na blogach o innych krajach lub językach:





Follow on Bloglovin

29 komentarzy:

  1. Właśnie keidyś zachywciłam się u koleżanki wrzosem, a ona mówi: a słyszałaś, że one pecha przynoszą? Buuu nie wierzę i nie chcę w to wierzyć, bo uwielbiam wrzosy na jesień, także do domu je tacham :O)))
    Z kluczami, to szok :) przecież na stół często leca...
    Miłego weekendu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. będąc w Szwecji kichnąłem na parkingu, później po godzinie jazdy miałem wypadek, dziwne ale ten przesąd z kichaniem się sprawdził a wtedy nawet o tym nie wiedziałem ;)

      Usuń
  2. Ah panna Migotka :)) tęsknie za tą bajką!

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamiętam z dzieciństwa chodzenie po chodniku tak, żeby nie nastąpić na przerwę między płytami :-) ale studzienek nie mijałam i jeżdżę po ulicach prosto, chociaż drażni mnie dźwięk jaki wydają gdy się po nich przejeżdża ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę spróbować z tymi kwiatami, bo może mój wybranek wędruje po tej mieścinie, a ja go jeszcze nie widziałam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojej, przeciez tu zawsze sie dekoruje na swieta doniczki zasuszonym wrzosem i mchem ale w tym tez jest suchy wrzos? Wiec jak?

    OdpowiedzUsuń
  6. no, za te klucze na stole to wspólnie pójdziemy do piekła ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Podsumowując, trzeba patrzeć gdzie się stąpa i uważać kiedy się kicha...
    Bardzo podoba mi się spluwanie na "tvi tvi tvi" :D Zdarza Ci się czasem pomylić tfu z tvi gdy rozmawiasz po polsku?

    OdpowiedzUsuń
  8. wrzos to piekno, delikatnosc, kruchosc...w zadnym wypadku nie nalezy wierzyc w przesady, a pecha od czasu do czasu kazdy z nas ma:-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzieci z bullerbyn, a raczej dziewczynki celebrowały zwyczaj z kwiatami pod poduszką... zawsze mnie to ciekawiło i postanowiłam sama sprawdzić. Nie przyśniło mi się nic takiego ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. :) wrzos rzeczywiście nie cieszy się w Polsce dobrą sławą, choć taki piękny... zwłaszcza na farmach, które tworzą np. fioletowe dywany; Zwróciła moją uwagę również stawanie na pęknięciach w chodniku. tu też jest to popularne, choć bardziej wśród dzieci :)

    OdpowiedzUsuń
  11. ciekawe o co chodzi z tymi kluczami? Mi tam nic nie grozi za to, ja zazwyczaj nie wiem gdzie je położyłam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wianek z siedmiu gatunków kwiatów i to pod poduszkę? Kłopotliwe i niewygodne. U nas w Noc Kupały wystarczyło, ze panna puściła wianek rzeką, tyle że wybranek musiał go wyłowić. ;) Więc to on się namachał.

    OdpowiedzUsuń
  13. Zaskakujące z tymi studzienkami. Jedne się omija a inne wręcz szuka ;-)

    OdpowiedzUsuń
  14. uwielbiam ten rysunek z Muminków :) kwiatków nigdy nie traktowałam jako kompasu wskazującego drogę do wybranka mego :P

    OdpowiedzUsuń
  15. O tych kluczach nie słyszałam, ale często zdarza się, że ktoś mi mówi, bym nie kładła torby na podłogę, albo butów w pudełku na stole. Nic sobie z tego robię :)

    OdpowiedzUsuń
  16. No właśnie, ja pamiętam, więc w przesądy nie wierzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Hmm, jestem zaskoczona popularnością wielu przesądów, których w ogóle do tej pory nie znałam (klucz, parasol itp). Sama się tym razem nie wyrobiłam, ale fajnie byłoby poczytać, skąd niektóre z tych przesądów pochodzą.

    OdpowiedzUsuń
  18. No to mam problem, bo przez jakieś pięć miesięcy w roku cierpię na alergię i kicham... przed wyjściem, po wyjściu, itp... Przekichane :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Też nie deptałam po pęknięciach - toż to prawdziwa zbrodnia w dzieciństwie ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. zwykle nie wierzę w przesądy, ale zdarzają się sytuacje, kiedy i ja "odpukuję w niemalowane" :) to chyba kwestia przyzwyczajenia. czasami jednak lubię o nich poczytać, bo niektóre z nich są niesamowicie śmieszne, irracjonalne lub po prostu ciekawe. obawiam się jednak, że gdybym mieszkała w Szwecji i miała swiadomość istnienia przesądów, o których napisałaś, mogłabym być bardzo nieszczęśliwa! kładzenie kluczy na stół, nadeptywanie na włazy (być może nie z literą A, na szczęście nie sprawdzałam!) czy na pęknięcia na płytach chodnikowych... już więcej nie będę wymieniać! ale apropos kichania, u nas przecież mówi się, że kiedy ktoś kichnie, to to, co zostało powiedziane przed kichnięciem, jest prawdą! czy tylko ja o tym słyszałam? :)

    OdpowiedzUsuń