22 lipca 2014

Językowy smaczek tygodnia #14: Tam, gdzie rosną poziomki

Dzisiejszy smaczek przypomniał mi się, kiedy wieczorem siedziałam nad kubkiem jagodowej herbaty. Od tych jagód moje myśli powędrowały ku poziomkom, a od nich - do pewnego wyrażenia z języka szwedzkiego.






   Tym wyrażeniem jest:



smultronställe


...czyli dosłownie miejsce, gdzie rosną poziomki.





Pojęcie to ma swoje korzenie na początku XX w. i oznacza takie własne, specjalne, ulubione, wyjątkowe miejsce, do którego zawsze chętnie się wraca (ale które też nie jest zbyt łatwe do odkrycia dla innych). To takie miejsce, gdzie można odpocząć od stresu i wyciszyć się.



źródło



Dla każdego smultronställe może oznaczać coś innego. Dla tych, którzy znajdują ukojenie w naturze, może to być jakaś leśna ścieżka albo nieodkryty przez turystów fragment plaży. Dla innych: konkretny stolik w zacisznej kawiarence.

Są tacy, którzy mogą postrzegać to pojęcie bardziej przenośnie:

Smultronstället na ziemi jest w twoich ramionach, źródło

Ja należę do tych, którym wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej (borta bra, hemma bäst), więc drzwi do naszego mieszkania śmiało mogłabym ozdobić takim serduszkiem:

Nasze smultronställe, źródło



A Wy, macie takie swoje smultronställe?
Podzielcie się jego charakterem w komentarzu.


Follow on Bloglovin

16 komentarzy:

  1. piękne określenie na wyjątkowe miejsce. moje smultronställe to brzoza rosnąca na ogórku, pod którą z komputerem lub książką na kolanach przemierzam równoległe światy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. piękne słówko :) smultronställeeeeeeeeeee :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Rotsidan ;) kamienista plaza w ramach Höga Kusten, Wysokiego Wybrzeza... Najpiekniejsze miejsce na ziemi.
    http://www.höga-kusten.se/natur/rotsidan/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest film pod takim tytułem - w dodatku szwedzki. Lubię kino Bergmana, więc od razu wpadł mi na myśl - jak coś, opis znajdziesz tutaj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam nadzieję, że komuś się skojarzy :) Film znam, choć nie jest moim ulubionym dziełem Bergmana.
      Dzięki za link!

      Usuń
  5. niestety dotąd nie znalazłam takiego miejsca, ale mam nadzieję, że jeszcze będę miała okazję. miejsce, do którego mogłabym uciec od wszystkiego i wyciszyć się, nie myśląc o niczym... :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudne słówko! Mój poziomkowy zakątek... chyba noszę go w sobie, bo nie umiem utożsamić go z fizycznym miejscem. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Moje smultronställe to podobnie jak u Ciebie mój dom. Lubię podróże,wycieczki ale zawsze ciągnie mnie do domu. Tam czuję się najlepiej, tam z przyjemnością wypoczywam i wychodzę z założenia, że nigdzie nie jest mi lepiej...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja chyba też należę do osób, dla których "wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej". Doceniam jednak miejsca wokół bo mieszkam w pięknej okolicy, szczególnie te nadmorskie:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale fajne słowo! :) Dla mnie to byłby chyba mój przydomowy ogród, a dokładniej, sama nie wiem, może jama pod wiśnią. Jak byłam dzieckiem, pisałam tam pamiętnik.

    OdpowiedzUsuń
  10. Natalia, moje miejsce poziomkowe już znasz..., było w poście tu i TAM, i nawet tak je nazwałam nie mając pojęcia o tym specjalnym słówku:), bo moje miejsce, gdzie rosną poziomki jest właśnie TAM :).
    A powiedz jak się to słowo wymawia?

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale piękne skojarzenie! Dla mnie takim miejscem była by plaża, jakakolwiek :) Gdzie nie pojadę na wakacje, zawsze jak leżę na ciepłym piasku i słucham morza, wszystkie stresy znikają i nie ma problemów :) Dlatego muszę mieszkać chyba gdzieś blisko plaży by nie była dla mnie miejscem tylko sezonowym :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Pamiętam, że po obejrzeniu filmu Bergmana sprawdziłem w translatorze, co znaczy Smultronstället i się mocno zdziwiłem że to jedno słowo znaczy "Tam, gdzie rosną poziomki". A więc polscy dystrybutorzy tym razem nie dali plamy i przetłumaczyli dosłownie ;)
    Moim takim ulubionym miejscem było kiedyś kino, gdzie mogłem się wyciszyć i zapomnieć o problemach, obecnie do kina chodzę rzadko, a filmy oglądam w domowym zaciszu, przed telewizorem.
    "Tam, gdzie rosną poziomki" to mój ulubiony film Bergmana, spodziewałem się jakiegoś przyciężkiego dramatu, a zamiast tego otrzymałem nostalgiczny, skromny, bardzo uroczy film.

    OdpowiedzUsuń
  13. O! Jak ładnie! :)
    U mnie domek, to na pewno, ale również miejsca, do których czasem jeżdżę i zapominam o codzienności, wtedy jestem szczęśliwa...
    pozdrawiam
    marta

    OdpowiedzUsuń