25 lipca 2014

5 naprawdę smutnych filmów ze Szwecji

Za nami już trzy edycje cyklu W 80 blogów dookoła świata. Dziś po raz czwarty blogerki, piszące o językach i kulturze obcych krajów, o tej samej porze, publikują post na wybrany temat, z wybraną  myślą przewodnią. Tym razem będzie to FILM





Wiele razy słyszałam, że szwedzkie kino jest mroczne i dołujące. Że wśród tematów najczęściej przewijają się rodzinne tragedie, alkoholizm, przemoc i poczucie bezsensu, a ponurą atmosferę tworzą nierozbudowane dialogi i wszechogarniająca cisza. Często staram się przekonywać, że nie do końca tak jest i wspominam o zabawnych komediach czy nawet dramatach, ale pełnych ciepła i z pozytywnym zakończeniem. Dziś postanowiłam zrobić na przekór i zaprezentować pięć moim zdaniem naprawdę smutnych i poruszających filmów ze Szwecji z ostatniego dziesięciolecia (mniej więcej).


Pożegnanie Falkenberg 
(Farväl Falkenberg, reż. Jesper Ganslandt, 2006)

źródło
Pięcioro przyjaciół z Falkenberg na zachodnim wybrzeżu Szwecji, spędza ostatnie lato w rodzinnym miasteczku. Stoją właśnie u progu dorosłości - przed nimi wyprowadzka, czas usamodzielnienia się, kolej na rozpoczęcie nowe etapu życia. Ich tu i teraz to jednak wciąż beztroska, nieznaczące rozmowy o niczym i rozmowy o sensie wszystkiego, włóczenie się po ulicach, gry komputerowe, narkotyki. Film toczy się powoli, tak samo jak wolno wydaje się płynąć czas na prowincji. Tam, gdzie z pozoru nie dzieje się nic, dochodzi do tragedii.

Film wydaje się bardzo "naturalny": dużo tu scen nakręconych z ręki, aktorzy, którzy odgrywają główne role to tak naprawdę amatorzy, którzy wcześniej nie stali przed kamerą, a dialogi w dużej mierze były improwizowane. Do tego jeszcze w tle przewija się naprawdę przepiękna muzyka Erika Enockssona. Dreszcze gwarantowane, w moim przypadku pod koniec jeszcze łzy jak grochy.

Film zdobył w 2007 cztery Złote Żuki oraz był szwedzkim kandydatem do Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny.

Dzień i noc 
(Dag och natt, reż. Simon Staho, 2004)

źródło
Studium ostatniego dnia z życia samobójcy w formie filmu drogi. Thomas (mistrzowsko zagrany przez Mikaela Persbrandta) spotyka się kolejno z różnymi osobami, które z różnych powodów coś dla niego znaczyły. Rozmawia ze swoim synem, z którym nie ma najlepszego kontaktu, z niewierną żoną, młodą kochanką, chorą matką, ciężarną prostytutką... Widz śledzi te spotkania najczęściej z perspektywy wnętrza samochodu, jakby kamera umieszczona była gdzieś na kokpicie, co razem z ciężkim klimatem rozmów, sprawia wrażenie jeszcze większego zamknięcia. 



Wykluczeni 
(Svinalängorna, reż. Pernilla August, 2010)

źrodło
Leena miała smutne dzieciństwo, pełne rodzinnych awantur i pijatyk. Jako dorosła kobieta, która teraz ma szczęśliwą rodzinę i wydaje jej się, że zapomniała o koszmarach z przeszłości, dowiaduje się o chorobie matki. Spotkanie z nią oznacza konfrontację z traumami. W rolę Leeny bardzo przekonująco wcieliła się magnetyzująca Noomi Rapace. To po obejrzeniu tego filmu mój P. powiedział, że już nigdy nie obejrzy ze mną żadnego szwedzkiego filmu, bo wszystkie są tak dołujące, że trudno się potem pozbierać myślowo po takim seansie. To chyba wiele mówi o tym, czego można się spodziewać po Wykluczonych.


Jak w niebie 
(Så som i himmelen, reż. Kay Pollack, 2004)

źródło

Głównym bohaterem jest utalentowany dyrygent Daniel Daréus (w tej roli Mikael Nyqvist), który po problemach ze zdrowiem wycofuje się z kariery i wraca do rodzinnego małego miasteczka. Zaczyna tam prowadzić lokalny kościelny chór, dla mieszkańców Ljusåker jest on czymś więcej niż tylko ćwiczeniem śpiewania, okazuje się prawdziwą terapią, okazją do budowania wspólnoty i odejścia od problemów. A tych bohaterowie mają niemało. Cudowna przemiana Daréusa i jego podopiecznych wydaje mi się dość naiwna i nie do końca wiarygodna, choć piosenka Gabrielli (w tej roli Helen Sjöholm) naprawdę wzrusza do łez. Dramat obyczajowy, który przyciągnął do kin w Szwecji rekordową ilość widzów i został nominowany do Oscara.

Powstaje już film, będący kontynuacją losów mieszkańców Ljusåker, będzie nosił tytuł Så ock på jorden (Tak i na ziemi), a jego szwedzka premiera planowana jest na jesień 2015.



Zło 
(Ondskan, reż. Mikael Håfström, 2003)

Oparty na powieści Jana Guillou o tym samym tytule (którą Wam gorąco polecam) opowiada o doświadczeniach Erika, który jest ofiarą przemocy i okrucieństwa w domu oraz w szkole, ale pewnego dnia postanawia się im sprzeciwić. Problematyka książki i filmu prowokuje do stawiania pytań o tym, co można oceniać jako zło w różnych sytuacjach i skąd się to zło bierze. Andreas Wilson i Gustaf Skarsgård w głównych rolach naprawdę potrafią poruszyć widza, doprowadzić do złości czy poczucia bezradności. Film otrzymał nominację do Oscara w 2004. Tego tytułu też nie mogło tu zabraknąć. Mam wrażenie, że to jeden z najbardziej znanych szwedzkich filmów w Polsce.



Tutaj znajdziecie wpisy z poprzednich trzech edycji cyklu. Jeśli macie ochotę dołączyć do naszej grupy, napiszcie na adres: blogi.jezykowe1@gmail.com. 

Wpisy o filmach z innych krajów:

Francja:
Français-mon-amour: Francuskie, filmowe poczucie humoru
Blog o Francji, Francuzach i języku francuskim: To trzeba zobaczyć!
Uzależnienie od Francuszczyzny: 5 filmów francuskich dla wymagającego widza

Hiszpania:
Hiszpański na luzie: 5 filmów hiszpańskich, dobrych i lepszych

Holandia:
Język holenderski - pół żartem, pół serio: Holenderskie filmy

Niemcy:
Blog o języku niemieckim: Najlepsze niemieckie filmy

Rosja:  
Rosyjskie śniadanie: Ciekawe, co w kinie rosyjskim
Dagatlumaczy.pl: 5 Rosyjskich filmów


Stany Zjednoczone:
Learn English Śpiewająco: 5 filmów amerykańskich, które warto obejrzeć

Szwajcaria:
Szwajcarskie Blabliblu: 3 przepiękne filmy w języku szwajcarskim (czyli po niemiecku, francusku i włosku)

Wielka Brytania:
English-Nook: 5 brytyjskich filmów wartych polecenia
Angielski dla każdego: 5 najlepszych filmów i seriali po angielsku

Wietnam:
5 wietnamskich filmów, które warto obejrzeć

Włochy:a
Wloskielove: 5 włoskich filmów, które wcisną cię w fotel
 

Follow on Bloglovin

21 komentarzy:

  1. Najsmutniejsze dla mnie w tych 5 smutnych filmach jest to, że żadnego z nich nie widziałam :((( A wszystkie wydają się naprawdę warte obejrzenia :)
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. jak dobrze, że mi tym wpisem przypomniałaś, bo miałam się zapytać na ile filmowe Ondskan jest wierne książce? widziałam niedawno Guillou na promocji, ale znając dokładność szwedzkich adaptacji, uznałam że niewiele będzie frajdy z powieści. dobrze myślę, czy się mylę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedyne, co mnie robiło różnicę w odbiorze to fakt, że narracja w książce jest pierwszoosobowa, co robi zdecydowanie większe wrażenie i jeszcze bardziej "wjeżdża na emocje" niż śledzenie wydarzeń z filmowego dystansu. Powieść zrobiła na mnie zdecydowanie duuuuuużo większe wrażenie niż film.

      Usuń
    2. czyli jednak warto sięgnąć :) to już wiem w co się zaopatrzę przy kolejnej wizycie w Krk.

      Usuń
  3. Mimo smutnego zestawienia, fajnie zobaczyć chociaż jedną znajomą twarz, mowa oczywiście o Noomi Rapace. Ma bardzo ciekawą urodę i z chęcią obejrzę z nią coś więcej (w sadze Millenium była naprawdę niezła). Po takim zestawieniu czekam zatem na jakieś bardziej optymistyczne polecanki :). Z wspomnianych przez Ciebie wcześniej filmów zaczęłam oglądać 15-letniego Patryka, ale przerwałam w połowie (zmęczony współoglądacz) - do filmu jeszcze na pewno wrócę.

    OdpowiedzUsuń
  4. dziękuję za informacje, już robię sobie listę: a ja proponuję niezwykły rosyjski film Pawła Ługina pt. "Wyspa" ( w całości do obejrzenia na You tube)

    OdpowiedzUsuń
  5. no to już wiem, co będę oglądać przez najbliższe wieczory:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm... no to widzę, że szwedzkich filmów nie będę oglądać sama, jak już ryczeć to we dwoje, albo i w większym gronie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wpisuję na listę do obejrzenia, bo ja lubię szwedzkie kino.

    OdpowiedzUsuń
  8. ciekawy wpis, żadnego z nich nie miałam okazji oglądać, ale najchętniej obejrzałabym "Dzień i noc". lato to dla mnie czas na nadrabianie wszystkich zaległości, dlatego myślę, że już niedługo będę miała okazję go zobaczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  9. A to ciekawe! Jeszcze kilka lat temu pasjami kochałam skandynawskie kino i myślałam, że, co jak co, ale na pewno będę znała co najmniej połowę Twoich propozycji, a tu: zonk!;) Znam tylko "Jak w niebie" i bardzo lubię zresztą. Resztę muszę nadrobić, ale skoro smutne, to poczekam aż moja druga połówka gdzieś wyjedzie, bo jak dotąd absolutnie odmawia wspólnego oglądania czegoś co się zapowiada na emocjonalną pralkę.

    OdpowiedzUsuń
  10. "Jak w niebie" nie zaliczyłabym do kategorii "naprawdę smutnych". Reszty nie znam. Nie znalazłam tu za to najbardziej dołującego filmu jaki kiedykolwiek widziałam (a widziałam wiele): "Lilya 4-ever" Lookasa Moodysona.

    Jestem wielką fanką kina, ale niestety chyba jeszcze nie widziałam filmu produkcji skandynawskiej, który by mi się naprawdę podobał. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. droga Marto, a widziałaś duńskie? Mifune czy Tuż po weselu są rewelacyjne, podobnie jak Włoski dla początkujących czy Arven (Inheritance - nie ma chyba polskiej dystrybucji)

      zgadzam się w 100% co do Lilya 4-ever, a "Jak w niebie" wcale nie był "naprawdę smutny"

      ja jestem wielką fanką filmów duńskich, ale szwedzkie jakoś ciężko mi wchodzą... nie wiem dlaczego - komedie jakieś takie zbyt płytkie (choć przy Jalla Jalla smiałam się autentycznie!) a dramaty za to za dramatyczne...

      Usuń
  11. Jejku... naprawdę dołująco :) nie wiem czy to kino dobre na wakacje, z drugiej strony oglądać to w ciemny jesienny wieczór... ale! Zaintrygował mnie "Pożegnanie Falkenberg" - to ciekawe, że film gdzie jak piszesz zagrali amatorzy i wiele scen improwizowano został doceniony i nagrodzony.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak w niebie - świetny film, uwielbiam go, choć to prawda - jest smutny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zgadzam sie z tym ze to smutny film. dla mnie to film ktory niesie nadzieje... Ten film wspaniale pokazuje nasze ludzie wady, falsz, oblude, nasze problemy, brak zyczliwosci i pomocy wzajemnej - ale tez pokazuje ze mozna to zmienic i starac sie byc lepszym czlowiekiem. wybrac dobro i to dobro dawac innym ludziom, a oni przekaza je dalej...

      Usuń
  13. Filmy, które nie są znane z czołówki kin, mają w sobie więcej godnej zobaczeni treści, dlatego na pewno przejrzę całą piątkę omówionych filmów. Produkowanie na przemian komedii romantycznych i horrorów może znudzić widza.

    OdpowiedzUsuń
  14. Na "Farväl Falkenberg" trafiłem właśnie dzięki temu wpisowi, za co szczerze dziękuję. Piękny, oryginalny i poetycki film - absolutna perełka.

    OdpowiedzUsuń
  15. Mi ten film w ogóle się nie podoba i takie jest moje zdanie.Tego zdania na pewno nie zmienię.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie widziałem żadnego, ale chyba w takim razie trzeba nadrobić. Trochę się jednak boję, skoro mówisz że bardzo smutne. ;)

    OdpowiedzUsuń